LICZY SIĘ PSYCHIKA - reszta to pestka ......
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W temacie wojny i ulicy:
Wojna to nie ulica na wojnie nie ma zasad jest jedna zasada Żyjesz albo umierasz. na wojnie nie ma miejsca na werble surmy i marsze to nie pojedynek w samo południe gdzie zmagania herosów obserwują lasencje z pierwszych okładek Maxima i Pleyboya. a po dymie z lekko obitą mordą można spierdolić do chaty zakupując po drodze dla uspokojenia sześciopak. Wojna to smród, brud kalectwo i śmierć nie ważne jak ważne jest bym zabijał najlepiej z zasadzki w plecy z jak największej odległości i jak najwięcej wrogów i porównywanie tych dwóch "środowisk" mija się z celem równie dobrze można porównywać pustynie z oceanem podobieństwa są ale różnice są kolosalne.
Epatowanie sie sztukami walk czyli mlaskanie niczym przy podziwianiu pięknego obrazu czy zaduma niczym na koncercie w filharmonij jest chwalebne ale muszę jednak przypomnieć że zapewne pierwsza bardziej wysublimowaną techniką sztuk walki była paręset tysięcy lat temu pierwsza pląba zaciśniętą pięścią w pysk. Filozofia i uduchowienie pokrywa niczym warstewka złota surową stal fakt że tak naprawdę chodzi w tym o to by jak najszybciej i najskuteczniej spuścić wpierdol i żadna nawet najbardziej pacyfistyczna filozofia nie zmieni faktu ze uczymy sie bić łamać i dusić naszych bliźnich
Psychika jest 50 % składnią powodzenia wszelkiego przedsięwzięcia jakie człowiek podejmuje w życiu zarówno obrony osobistej, zakupu bułki czy zaplanowania namiętnego ciupcianka. Tu zapewne chodzi o peność siebie wiarę w posiadane przez siebie siły czy możliwości co gruntuje nasze argumenty w ulicznym starciu lub takowemu starciu zapobiega (język ciała) Stwierdzam że niezachwiana niezłomna postawa na którą składa sie zarówno język ciała jak i wewnętrzne przekonanie o wygranej gwarantuje powodzenie w 60% z czego to wnioskuje z doświadczenia. Tak naprawdę każdy przeciętny facet np. taki jak ja ( 175 cm 80 kilo) posiada silę gwarantująca mu skuteczną samoobronę tak naprawdę nie trzeba aż tak wysublimowanej techniki i końskiej siły by zglebić agresora. Trening daje większą pewność i skuteczność zastosowanej techniki lecz przeciętniak nie wpadający w panikę, wiedzący co chce osiągnąć i dążący na chłodno do wyznaczonego celu jest równie niebezpieczny co solidnie wytrenowany zawodowiec a nawet pokuszę sie o stwierdzenie że może być o wiele bardziej niebezpieczny i skuteczny.Nie mylmy odwagi i niezłomności z arogancją butą i pozerstwem. Nie jeden paker czy fajter wyhodowali swoją "moc" na młodzieńczych kompleksach, zazdrości, strachowi czy zawiści. Uczucia niskie i płytkie zawsze pozostają tam gdzieś w głębi jeżeli z czasem nie zostaną zrozumiane i zastapione wiedzą o sobie i własnym charakterze. Te "prawdziwe uczucia często wypływają", Lew o sercu myszy zawsze jest myszą, A mysz o sercu lwa zawsze będzie Królem.
Napisano Ponad rok temu
Trening daje większą pewność i skuteczność zastosowanej techniki lecz przeciętniak nie wpadający w panikę, wiedzący co chce osiągnąć i dążący na chłodno do wyznaczonego celu jest równie niebezpieczny co solidnie wytrenowany zawodowiec a nawet pokuszę sie o stwierdzenie że może być o wiele bardziej niebezpieczny i skuteczny
Też bardzo lubię, Gemmella i westerny. ale niestety, z pustego i Salomon nie naleje. A pewność, czy opanowanie w sytuacji stresowej, wynika z obycia. Przeciętniak dla którego nie ma sytuacji extremalnych, nie jest przeciętniakiem.
Żeby dążyć chłodno do celu, trzeba go przedewszystkim widzieć ten cel i uświadamiać sobie potrzebę dążenia do niego. A przeciętniak nie wie jak wygląda technika którą chce zastosować, (czyli owe pierdolnięcie ) i co gorsza zdaje sobie z tego faktu sprawę, co chwieje jego pewnością siebie i opanowaniem.
Zaś wytrenowany zawodnik poprostu zastosuje powtarzaną milion razy technikę, z pewnością płynącą z miliona powtórzeń, nie tracąc opanowania, bo niby czemu miałoby nie wyjść, jak wyszło mu już tyle razy.
Z tego płynie proste przełożenie na wiekszą(niż pierdolnięcie:D ) płaszczyznę-na ulice.
Ilość kozaczków na ulicy jest odwrotnie proporcjonalna do ilości ciot.
Taki, bity w piaskownicy chudzielec, raz, drugi, czy dziesiąty wraz ze swoimi zakompleksionymi fumflami zbutują jakiegoś ciotka. I przejdą metamorfozę zmienią się. Uwierzą w siebie. Będą widzieś siebie jako "myśliwych", a nie "ofiary". Nawzajem będą nakręcać swoją agresje.
I już nie będą chudzi, tylko rzylaści
Ale owe uczucia do walki na ulicy, ekhm do zglanowania kogoś mie mają zbyt wiele odniesień.Nie mylmy odwagi i niezłomności z arogancją butą i pozerstwem. Nie jeden paker czy fajter wyhodowali swoją "moc" na młodzieńczych kompleksach, zazdrości, strachowi czy zawiści. Uczucia niskie i płytkie zawsze pozostają tam gdzieś w głębi
Dla naszego kozaczka Pierdolnięcie to pierdolniecie.
Nie mówię, że byłby opanowany, butny i pewny siebie podczas np. skoku ze spadochronem, czy podczas innej próby charakteru. Ale wymiana agresji na ulicy, jest taką dla ofiary nie agresora.
A dla mojego nosa nie ma znaczenia, czy walnął go człowiek o sercu lwa czy myszy, ważne, że temże ma siłę goryla :wink:
Napisano Ponad rok temu
Niewadomo, z kim ma się do czynienia, co może mieć za pazuchą, ilu ma kumpli w bramie, czy w momencie swojej przewagi odpuści Tobie, czy raczej zbutuje Cię conajmniej do kalectwa.
Teraz sytuacja, ze poprztykałeś się ze znajmomym koleżką z sąsiedniej ulicy. Wiesz, że wariat nie jest ani bandyta, owszem, potrafi przypier..lić a poszło wam o jakąś laskę.
Wtedy masz ten komfort, że walczysz na miarę swoich umiejętności: np. z treningów i predyspozycji: fizycznych i psychicznych- a właściwie sumie obu.
Wiesz, że on tez o tym wie. Jedyna niewiadoma, to wynik starcia. Wtedy to ma aspekt walki. A przecież wciąż na ulicy.
Podobno kiedyś na własnych dzielnicach obowiązywały zasady. Podobno nawet poza nimi, gdy nawet grupa Cie napadła, to gdy chciałeś solo, wychodził 1 adwersarz i gdyby kosę w trakcie wyciągnął, to jego koleżkowie by go powstrzymali. Jeśli faktycznie tak było, to komfort też większy był. Komfort psychiczny.
Bez doświadczeń z ulicy, te pierwsze razy zwykle paraliżują, ograniczają myślenie, działa się instynktownie - jeden od razu wieje, drugi od razu leje, trzeci zaś ileś razy zbiera w bęcki aż ...
nabiorą doświadczenia - wtedy dopiero psychika zaczyna być przydatna.
Pozwala uniknąć sytuacji podobnych tym, które w przeszłości kończyły się bójką (nieważne, z jakim wynikiem).
Myślę, że zróżnicowanie poszczególnych postów wynika właśnie ze stosunku różnych doświadczeń/zdarzeń i wniosków z nich wyciągniętych.
Właściwie to żadna rewelacja, przecież podobny mechanizm występuje praktycznie wszędzie, gdzie brak nam doświadczenia (Niewiadome) a czas od oceny do reakcji nie pozwala sięgnąćdo googli lub wkleić wątku na Budo
Napisano Ponad rok temu
nabiorą doświadczenia - wtedy dopiero psychika zaczyna być przydatna.
Pozwala uniknąć sytuacji podobnych tym, które w przeszłości kończyły się bójką (nieważne, z jakim wynikiem).
No właśnie czyli na tym etapie, nie jesteś już przeciętniakiem. Bo masz już to ograne.
Ale wynik bójki ma znaczenie.
Trauma zabija.
A pozatym nie do końca rozumiem co chciałeś powiedzieć: każdy jest inny i inaczej zareaguje?
Ale to zda mi się jest oczywiste.
To jacy jesteśmy jest wypadkową naszych doświadczeń.
Z tym że każda zakończona sukcesem walka, dokłada cegiełke do muru naszej niezniszczalności.
Napisano Ponad rok temu
Wydaje mi się, że gdy zakładamy rodzinę, podejmujemy pracę w poważnej firmie, zamieszkujemy w nowej okolicy i poznajemy się z nowymi sąsiadami, zależy nam na świętym spokoju.
Na bazie doświadczenia z przeszłości możemy w sytuacji newralgicznej (bez brania nóg za pas) wyjść z niej z twarzą i bez obrażeń swoich ani przeciwnika.
Do tego potrzebna jest chłodna kalkulacja. Nie wystarczy obejrzeć parę filmów gangsta i poczytać w internecie.
Jeśli zaś czujemy, że nie da się uniknąć... to też, nie damy się zaskoczyć.
Każdy inaczej zareaguje, pewnie, nie uda się znaleźć consensusu. Każda droga jest inna. Jednak stawiam za cel święty spokój a nie karby pokonanych "wrogów".
Bynajmniej nie ze strachu...
Napisano Ponad rok temu
Wytłumacz mi zatem dlaczego ja człowieczek co większość czasu spędził w biurze spotkawszy na swej drodze owych wytrenowanych uliczników, koksów i fajterów ( mający 37 ) lat w 80 % przypadków stoi a oni leżą wytłumaczę ci dlaczego.
1. NIE ROZMAWIA. Nie wdaje się w przekomarzanki pyskówki i ten całe poszczekiwanko.
2. Kiedy dochodzi do sytuacji w której ma 60 % pewności że ktoś chce go nastukać. albo odchodzi lub wieje albo natychmiast leje i to tak by agresor poczuł że zaraz wypije mu oczy. wszystkie chwyty dozwolone.
3.Nie boi się.
4.Nie pokłada nadziei w treningu pokłada nadzieje w sobie. Bo nie walczy trening tylko człowiek.
5.Takich ludzi jest niewielu lecz jak wspomniał Cizzia nauka tego chłodnego kalkulacyjnego podejścia do tego typu ekstremalnych sytuacji osobie co wypracuje metodologie nauki owego "chłodu" przyniesie majątek.
A zapewniam cię ze kiedy zaczniesz walczyć z przysłowiową myszą o sercu lwa po kilku sekundach walki rozmiar przestanie mieć dla ciebie znaczenie. Zaprawdę powiadam ci już nie takie rzeczy widziałem
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Tak jasne trening 5 razy w tygodniu po 3 godzinki dający efekty naprawdę ogromne efekty godzimy z życiem rodzinnym pracą i wychowaniem dzieci. Spotkamy sie za parę latek to pogadamy już teraz mogę się założyć o skrzynkę wódki no chyba że sie napierdalam zawodowo a 3 razy w tygodniu po półtorej godzinki to najwyżej gwarantuje lepszą kondycje i zdrowie ale na pewno nie ponadprzeciętną skuteczność w starciu ulicznym co najwyżej podnosi nasze szanse ale naprawdę o góra paręnaście procent
Jak sie może poświęcić tylko tyle góra 4 godzin tygodniowo to siłownia jest chyba jedynym rozsądnym cokolwiek gwarantującym sposobem na podniesienie swoich umiejętności obronnych plus oczywiście jakieś podstawy ale bez pajacowania. Dokładam do tego Rosądek i silną psychikę i to WYSTARCZY.
Widziałem już nie jeden dym nie raz dostałem po ryju i nie raz sam lałem i wiem jedno. Na pewno to Kopernik nie żyje na ulicy żaden trening nie zagwarantuje powodzenia i jeżeli miał bym wybierać między zajebistym treningiem a Absolutnym chłodem w stresowych sytuacjach bez stresu adrenaliny z zupełnie niezachwianym żadną traumą przeglądem sytuacji wybieram taka właśnie psychikę. Bo mam wtedy kolosalną przewagę.
Napisano Ponad rok temu
Ponieważ nie ma podróży w czasie, to wyobraź sobie sytuację:
Ty, dziś, lat 40-ści ileś (tak?) i od iluś lat polegasz tylko na psychice - spotykasz naprzeciwko gościa - Hordę - Ciebie samego, z tą samą historią, ale wciąż ćwiczącego nawet raz, dwa w tygodniu, po, niech będzie, 1,5 godziny. Ten drugi Horda wraca właśnie z treningu.
Drogi się Wasze krzyżują, trącacie się barami i obaj dostajecie agresora.
Ile procent przewagi i któremu byś dał?
Napisano Ponad rok temu
Także psycha na ulicy to nie tylko zadufanie w "swoje chłodne kalkulacje". To m.in. świadomość, że przeciwnik może być równie lub bardziej wyrachowany od nas.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Atrybuty takie jak siła czy zręczność może tak (a to i tak nie w tak dużym stopniu, jak u ludzi nic nie trenujących), ale doświadczenie, duch i odpowiednio ukształtowana psychika -nie.ale jak już dopadnie was ten przykry fakt to byle lamach was naklepie dlaczego bo atrybuty zapewniające przewagę i pewność siebie uleciały z latami jak sen jaki złoty.
W zasadzie co ty próbujesz udowodnić - że pod ulicę nie warto trenować, wystarczy mieć kurwiki w oczach? Nie nie nie i jeszcze raz nie, bo choćbyś nie wiem jaki zapał miał do walki, nie wygrasz z takim np. Andrzejem "Ucieczka" Gołotą (z całym szacunkiem dla osiągnięć tego boksera).
Napisano Ponad rok temu
No błagam cie, może źle zrozumiałem bo zmęczony jestem ale czy twoim zdaniem mając 4 godziny tygodniowo, które przekładają się na 3 treningi( jeśli dołożyć te 30 min )to Twoim zdaniem lepiej być spuchniętym zamiast pójść na choćby boks czy mt i nauczyć się tak podstawowych rzeczy jak oswojenie się z przyjmowaniem ciosów i nauka uników żeby na najbardziej wiatrakowaty cios nie reagować odchylając się do tyłu z rozczapierzonymi łapami i przymrużonymi oczami?Jak sie może poświęcić tylko tyle góra 4 godzin tygodniowo to siłownia jest chyba jedynym rozsądnym cokolwiek gwarantującym sposobem na podniesienie swoich umiejętności obronnych plus oczywiście jakieś podstawy ale bez pajacowania
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
"misztsze wienziennych morderstw"
- Ponad rok temu
-
Shotokan dla Samo-obrony i Shotokan na Ring
- Ponad rok temu
-
przygotowanie do sparingu....
- Ponad rok temu
-
nienawisc do policji wsrod mlodziezy
- Ponad rok temu
-
Najbardziej kozacka akcja jakiej byliscie swiadkami
- Ponad rok temu
-
Pytanie o gumową amunicję w sensie samoobrony
- Ponad rok temu
-
Koksownik kontratakuje - nowa jakość???
- Ponad rok temu
-
obrona przed psem
- Ponad rok temu
-
Jak poradzić sobie w więzieniu
- Ponad rok temu
-
Side-kick w samoobronie
- Ponad rok temu