AIKI-CUD
Napisano Ponad rok temu
Nie ma relacji mistrz-uczen. Uczyć mozna sie przy pomocy maszyn. Usługe w postaci "nauczania Aikido" kupujemy w róznych "sklepach" ( pole do popisu dla marketingowców od róznych promocji i wyprzedazy). Nauczyciel nie musi nauczać osobiscie - robote za niego wykonuja bardziej lub mniej doświadczeni asystenci. Europejsko odrzucamy z japońszczyzny "ezoteryczne głupoty" i wszelkie aspekty pozatechniczne.
Moze to własnie jest prawidlowe podejscie?
Jednak ja bardzo dziekuje. Za stary jestem na takie rewolucje i za bardzo podoba mi się tradycyjny sposob przekazu i cwiczenia.
Napisano Ponad rok temu
To nie jest prawidłowe podejście. To jest fakt. A tradycyjne podejście w naszych warunkach to fikcja.Moze to własnie jest prawidlowe podejscie?
Napisano Ponad rok temu
Mówiliśmy już o tym wielokrotnie. Relacja mistrz-uczeń jest dzisiaj utopią. Aikido, czy nie aikido, podpada pod ten sam schemat, który doświadczamy w szkołach na różnych szczeblach. Zmieniają się jednak czasy i to, za sprawą Internetu.Moze to własnie jest prawidlowe podejscie?
Zatem, pytanie postawione przez kolegę, nie jest pytaniem retorycznym. Czy naprawdę potrzebujemy Adamka, by uczył nas boksu? Materiałów na Internecie na temat aikido mamy do wiwatu. Kiedy zakładałem sekcję judo na UMK miałem 2 kyu i oczywiście wszystko na swojej głowie. A byłem mądrzejszy od innych, bo pan Janusz Pawluk, jeden z nestorów judo w Polsce, udostępnił mi zestaw biuletynów judo. Czy dochowałem się mistrzów? Nie. Ale za to, po zajęciach, judogi można było wykręcać w rękach i na koniec, awans na kolejne kyu przed zaproszonym trenerem z Bydgoszczy. I takie były oczekiwania. Ha, ... w nagrodę, na koniec roku, otrzymałem od kolegów ciężką donicę z palmą. Zadbano o to, bym własnoręcznie dodźwigał ją do domu, przy uciesze gawiedzi. Papiery instruktorskie otrzymałem w parę lat póżniej, już we Wrocławiu, i to z rekomendacji Zieniawy.
Oczywiście, że prowadzący powinien mieć pojęcie o przedmiocie. Jednakże, bez charyzmy, wrodzonego porządku, poważnego podejścia do tematu, oraz umiejętności podejmowania szybkich decyzji, się nie obejdzie. To wyznacza idealną jednostkę do prowadzenia zajęć w grupie. Niestety, takie indywidualności mogę na palcach policzyć, pośród znanych mi zaawansowanych aikidoków goniących w piętkę za kolejnymi danami. Stąd mamy to, co mamy, oraz utopistów, którzy sobie wmawiają, że są pępkiem świata dla coniektórych shihanów. Zejdźcie na ziemię panowie. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Pewnie masz racje. ze wszystko sie komercjalizuje...
A wsjo taki, żal (jesli ktos jeszcze pamieta Okudżawe).
Napisano Ponad rok temu
Tylko nie mylmy dwóch spraw. Dobrej pamięci i relacji uczeń-nauczyciel o której marzy się Szczepanowi. Na pierwszej mojej lekcji angielskiego, prowadzący zaczął od tego, że dowiódł nam wszystkim, że z naszą pamięcią nie jest tak źle, jak nam się wydaje. Przez jakieś 20 minut, a było nas ze trzydziestu, przedstawialiśmy się sobie w kole, wywołując wzajemnie po imieniu. Było to w Ameryce, i imiona wogóle mi się nie kojarzyły, jak i innym. Po tej lekcji, nie tylko, że nikt nie miał problemu z kojarzeniem osoby z imieniem, ale i po wielu latach, podobnie.Eee Gosciu. Nie jest tak zle. Gwarantuje Ci, ze jest jeszcze paru Nauczycieli, którzy znaja wszystkich swoich uczniów po imieniu ( jak napisal pmasz).
Czternaście - tyle razy trzeba powtórzyć słówko, by utknęło w pamięci. Gdzieś to wyczytałem. Zatem to, że nauczyciel nie pamięta swoich uczniów po imieniu, jest czystym zawodowym niechlujstwem.
Napisano Ponad rok temu
Dla przypomnienia!!!Kurcze!
Dla przypomnienia: 1986 - siedem osób (nie osiem, jak podają różne publikacje) zdało na shodan, .
8 pierwszych polskich shodanów z 1986 roku
Marian Osiński, Roman Hoffman, Marek Woźniak, Piotr Borowski, Jerzy Sapiela, Urszula Kokowska, Czesław Poczykowski i Witold Kirmiel. Wszyscy zdali tego samego dnia
Napisano Ponad rok temu
Dobrze, że na forum są jeszcze starsi himalajscy górale niż Pan.
Pan Jerzy S. nie zdawał na shodan w 1986 roku! Był "tylko" uke dla Marka W. Stąd ośmiu uczestników egzaminu a siedmiu zdających.
Zdawał na shodan podczas stażu z Masatake Fujita w marcu 1989 roku razem z Bogdanem R. Małgorzatą K. oraz (chyba ?) jeszcze jedną osobą. Zachował sie z tego egzaminu film video, na którym widać panów S. i R. w gaciach, pozostałe osoby zdawały w hakamach.
Nie wiem za to kiedy i gdzie na shodan zdawał Pan Marian W.
Napisano Ponad rok temu
Miej więcej w tym czasie w Lussane, w Szwajcarii na 1 dan zdawał też Andrzej Sobolewski.
Napisano Ponad rok temu
Tylko nie mylmy dwóch spraw. Dobrej pamięci i relacji uczeń-nauczyciel o której marzy się Szczepanowi. .Eee Gosciu. Nie jest tak zle. Gwarantuje Ci, ze jest jeszcze paru Nauczycieli, którzy znaja wszystkich swoich uczniów po imieniu ( jak napisal pmasz).
Ani mnie ani jak sądzę pmaszowi nie chodzilo o dobra pamięć, co przy moze nieco dokładniejszym czytaniu postów dosyć łatwo zrozumiec.
Napisano Ponad rok temu
Mea culpa, słuszna uwaga. Było ośmiu samurajów w 1986r. ale Mazurczak zamiast SapieliDobrze pamiętasz Andrzejku! Sapiela zdawał w innym czasie. Na tej liście podanej przez Jurka brakuje Dariusza Mazurczaka. Egzamin odbył się 6.04.1986 roku.
Miej więcej w tym czasie w Lussane, w Szwajcarii na 1 dan zdawał też Andrzej Sobolewski.
Napisano Ponad rok temu
Znaczy się 8, a nie 47. Kawał historii. A aikia, nie obruszaj się. Czego się nie robi, by podtrzymać rozmowę. :wink:Było ośmiu samurajów w 1986r.
Napisano Ponad rok temu
Starsi to i może są ale w zanikach pamięci wychodzi remis. Strach pomyśleć Akahige co będzie za dziesięć lat :?Ech, Panie Redakcjo Budojo!
Dobrze, że na forum są jeszcze starsi himalajscy górale niż Pan.
:
Napisano Ponad rok temu
A za dziesięć lat...Mam nadzieję, że też będzie remis. Może nie 1:1 tylko 14:14 ale zawsze to remis!
Napisano Ponad rok temu
(...)pan sie zapyta studentów zaocznych jak sie "zalicza"
Źródła mówią że ostatnio w modzie jest zdawanie "na pande"
"PAN DA 3 "....
Napisano Ponad rok temu
a ja sięmam przyjenmność z tobą nioe zgodzić.To dojrzały instruktor jest po to, by prowadzić swoich studentów przez zamęty życia?
pewnych rzeczy ni da sie uniknąć
wytrzeźwieję do jutra, to ci uzasadnie, Akahige
w każdym razie mylisz się okrutnie
terner / mistrz właśnie jest po to. o!
Napisano Ponad rok temu
Istotą sprawy jest różnica pomiędzy dalekowschodnim ( japońskim ) modelem relacji uczeń - mistrz a wzorcem zachodniego trenera sportowego. Można np. określić pewne cechy idealnego trenera. Będą to:To dojrzały instruktor jest po to, by prowadzić swoich studentów przez zamęty życia?
To co w takim razie mają zrobić te miliony szarych Polaków i Kanadyjczyków, którzy takiego instruktora nie mają i sami muszą brnąć przez życie?
Otóż instruktor aikido, który bez odpowiednich kwalifikacji zawodowych ( jak większość japońskich instruktorów ) ładuje się w czyjeś życie to najgorsza cholera jaka się może przydarzyć.
1. Rozległa wiedza ogólna i fachowa, uzupełniana, poszerzana, wykorzystująca wiedzę z innych dziedzin nauki,
2. Wysoki poziom umiejętności technicznych, zapewniających wysoką jakość pokazu oraz praktycznego nauczania nawyków i umiejętności czuciowo-ruchowych.
3. Zdolność przekazywania wiedzy i umiejętności oraz kształtowania zdolności wysiłkowych i zbornościowych, wysoki poziom praktycznych umiejętności metodycznych,
4. Zdolności przywódcze i organizatorskie,
5. Umiejętności wychowawcze, inspirowania i motywowania uczniów, szczególnie poprzez osobisty przykład,
6. Przejawianie postaw nowatorskich, stałe doskonalenie swych umiejętności, szukanie nowej wiedzy, śledzenie przemian w różnych dziedzinach życia,
7. Umiejętność współpracy z działaczami, rodzicami, szkołą, psychologiem, lekarzem, itp
8. Ogromne zaangażowanie w swoją działalność i pasja twórcza,
9. Silna osobowość z mocno zaznaczonym wpływem na uczniów,
10. Przekazywanie swej wiedzy i doświadczenia młodszym instruktorom.
Rzecz jasna, można by tu dodać jeszcze z dziesięć innych cech ale skupmy się na tych.
Ad. 1 - już samo określenie zakresu wiedzy ogólnej w przypadku aikido napotyka na ogromne trudności. Wielokrotnie na tym forum zadawałem pytanie: Czego uczy instruktor (mistrz) aikido po tym jak uczeń opanował podstawy? Oczywiście przy założeniu, że aikido nie uczy walki ani jakiejkolwiek innej formy wykorzystania nabytych umiejętności.
Ad. 2 - związany z pkt. 1. Na czym polega w aikido wysoki poziom umiejętności technicznych biorąc pod uwagę, że umiejętności te nie są w jakikolwiek sposób weryfikowane a jedynie przyjmowane na "wiarę" ( "skoro to mistrz, to na pewno umie"),
Ad. 3 - tak jak w przypadku dwóch powyższych: jakiej wiedzy i jakich umiejętności?
Ad. 4 - istnieje wielu instruktorów o wysokich zdolnościach przywódczych i organizatorskich. Tylko, że wobec trzech powyższych punktów zdolności te mogą być wykorzystywane do manipulowania i podporządkowywania innych osób.
Ad 5 - to bardzo istotne cechy, tylko że mogą istnieć bez tych opisanych w pkt. 1-3. Mamy wtedy do czynienia z mistrzem, u którego zdolność emanacji osobowości mylona jest ze zdolnościami do nauczenia czegokolwiek.
Ad 6 - tych cech próżno szukać u tradycyjnych, japońskich nauczycieli. Na ten temat pisał rozlegle Stanley Pranin. Przyczyn takiej zamkniętej na jakiekolwiek istotne zmiany postawy można się doszukiwać w japońskim pojęciu nakaima, które Donn F. Draeger wyjaśnia jako "środek chwili obecnej" albo "wieczna teraźniejszość". W skrócie można to objaśnić następująco: nasze jest dobre jakie jest i w związku z tym nie potrzebujemy jakichkolwiek zmian.
Ad 7 i 8 - oczywiście wielu instruktorom tych cech nie brakuje.
Ad 9 - należy zwrócić uwagę, że czym innym jest trener idol dla młodego człowieka a czym innym dla dorosłego, ukształtowanego już faceta. W związku z tym domaganie się od 40-, 50-latka aby na stałe związany był z jakimś "mistrzem" prowadzi do infantylizmu często spotykanego właśnie w aikido ( podkreślanie przez całe życie, że jest się czyimś "uczniem" to jak bezustanne noszenie tornistra i worka na kapcie do szkoły). Należy podkreślić także, że tego rodzaju stałe związki nie mają nic współnego z dalekowschodnią tradycją ( ani świecką ani religijną).
Ad. 10 - to również cecha deficytowa wśrod mistrzów aikido, wynikająca z poprzednich dziewięciu punktów a szczególnie pierwszych trzech.
Napisano Ponad rok temu
Dobrze, że na forum są jeszcze starsi himalajscy górale niż Pan.
:[/quote]
Starsi to i może są ale w zanikach pamięci wychodzi remis. Strach pomyśleć Akahige co będzie za dziesięć lat :? [/quote][/quote]
Za 10 - to będzie prawdziwa grupa emerytów
Napisano Ponad rok temu
Zatem porównanie nie ma sensu......Istotą sprawy jest różnica pomiędzy dalekowschodnim ( japońskim ) modelem relacji uczeń - mistrz a wzorcem zachodniego trenera sportowego. Można np. określić pewne cechy idealnego trenera...
Porównajmy może mistrza kyudo w wieku lat, powiedzmy, 80, i trenera łucznictwa sportowego... Osobiście wybrałbym tego pierwszego jako swojego nauczyciela, podczas gdy ktoś inny zapewne trenowałby u tego drugiego, na koniec stwierdziwszy, że lepsze jest strzelanie ze sztucera z celownikiem optycznym, po czym po 30 latach kontynuowałby karierę na forum dla myśliwych.
Napisano Ponad rok temu
A według mnie ma. Wymienione przeze mnie cechy dobrego trenera mają charakter uniwersalny. Oczywiście, że praca trenera (nauczyciela - nie do wszystkich form aktywności pasuje słowo trener) oraz jego umiejętności praktyczno-metodyczne są zróżnicowane w zależności od dyscypliny, którą się zajmuje.Zatem porównanie nie ma sensu...
W sportach, w których najważniejsza jest sprawność czynnościowo-ruchowa ( szczególnie zdolności wysiłkowe) najważniejszym zadaniem jest kształtowanie tej sprawności podczas gdy technika ( czasami jest to tylko jeden nawyk ruchowy zamknięty) ma służyć wyeksponowaniu siły, szybkości, czy wytrzymałości (lekkoatletyka, rzuty, skoki, wioślarstwo, biegi,itd) .
W dziedzinach wyrazu artystycznego główną rolą nauczyciela jest nauczanie bogatej, finezyjnej techniki a sprawność czynnościowo-ruchowa, (w tym zdolności wysiłkowe i zbornościowe) pełnią rolę służebną w stosunku do licznych, trudnych i różnorodnych nawyków zamkniętych ( gimnastyka artystyczna i sportowa, jazda figurowa na lodzie, taniec).
W sportach o rozstrzygającym znaczeniu techniki i taktyki oraz procesów psychicznych ( uwaga, postrzeganie, podejmowanie decyzji) sprawa jest wyjątkowo złożona. Wszystko jest tam bowiem podporządkowane taktyce i jej zastosowaniu w zmiennych i nieprzewidzianych sytuacjach walki (sporty walki, tenis ziemny i stołowy, gry zespołowe).
Nie zajmujemy się więc na tym poziomie rozważaniami co lepsze - strzelanie z łuku czy ze sztucera. Taką decyzję już podjęliśmy. Np kiedyś wybrałeś aikido zamiast siłowni, bieganie w maratonach zamiast czegoś tam innego ( np. chodu długodystansowego jak Korzeniowski). Co więcej, nie stawiasz też pytania co lepsze - maratony czy aikido ( pomijając okresy zwątpienia i inne doły mentalne).
Zasadniczy - według mnie - problem wynika z faktu, że tradycyjny, japoński wzorzec relacji mistrz-uczeń nie jest możliwy do przeniesienia w warunki europejskie, a przeniesiony na siłę przynosi więcej szkód i zagrożeń niż pożytków.
Czym zatem kierujesz się wybierając osiemdziesięcioletniego nauczyciela tradycyjnego łucznictwa?
Napisano Ponad rok temu
A na jakiej podstawie wyciagnales taki wniosek?Zasadniczy - według mnie - problem wynika z faktu, że tradycyjny, japoński wzorzec relacji mistrz-uczeń nie jest możliwy do przeniesienia w warunki europejskie, a przeniesiony na siłę przynosi więcej szkód i zagrożeń niż pożytków.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
symbolika "sangen" w aikido
- Ponad rok temu
-
Seiichi Sugano w Pradze
- Ponad rok temu
-
"pozytywna" motywacja ?
- Ponad rok temu
-
Staż z Arisue shihan (7 dan aikido, 7 dan iaido) 16-18.10.09
- Ponad rok temu
-
O'Sensei i Yakuza
- Ponad rok temu
-
Calkiem fajny nowy temat
- Ponad rok temu
-
Podziękowania dla Aikidoki
- Ponad rok temu
-
"Początkujący" początkujący ma pytanie...
- Ponad rok temu
-
Letnia Szkoła we Wrocławiu
- Ponad rok temu
-
Tajemnica smiertelnego meguri wyjasniona!
- Ponad rok temu