AIKI-CUD
Napisano Ponad rok temu
No muszę się z wami obydwoma nie zgodzić. To jak w takim razie rozwijało się aikido w Polsce od 1976 do - powiedzmy - 1990 roku? Dla przypomnienia: 1986 - siedem osób (nie osiem, jak podają różne publikacje) zdało na shodan, 1989 - cztery (chyba), 1990 - pięć.
I czego może nauczyć, powiedzmy trzeci dan a czego nie umiałby ten shodan. Dla ułatwienia uwzględnijmy tylko dobre shodany i dobre ni-, san- oraz yondany.
Napisano Ponad rok temu
Właśnie się skończył mecz co za chujnia. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Jak i moi poprzednicy mam odmienne zdanie w stosunku do Bujina i Łabę(ą)dzia. NICZEGO, to chyba przesada. Shodan nie jest nauczycielem na całą drogę, ale pierwsze kilkaset metrów, jeśli sam nadal solidnie się uczy, jest w stanie całkiem rozsądnie poprowadzić....shodan nie jest w stanie niczego sensownego nauczyc...
Napisano Ponad rok temu
Przede wszystkim, idea ze shodan ma uczyc kogokolwiek, jest sprzeczna ze zdrowym rozsadkiem. Shodan to poczatkujacy, powaznie zaangazowany, ale mimo wszytsko poczatkujacy. Jego zadaniem jest sie uczyc i obserwowac mistrza jak uczy. Shodan nie ma zadnych podstaw zeby kogos uczyc - fizycznie jest za malo wycwiczony, psychicznie - jest za malo dojrzaly. Widac to dokladnie w dojo, gdzie jest wiele wysokich stopni.Jak i moi poprzednicy mam odmienne zdanie w stosunku do Bujina i Łabę(ą)dzia. NICZEGO, to chyba przesada. Shodan nie jest nauczycielem na całą drogę, ale pierwsze kilkaset metrów, jeśli sam nadal solidnie się uczy, jest w stanie całkiem rozsądnie poprowadzić....shodan nie jest w stanie niczego sensownego nauczyc...
Oczywiscie instruktor moze pozwoli poprowadzic czasem trening dla shodana, zeby powoli nabieral doswiadczenia, ale zwykle jest to sytuacja dosc wyjatkowa.
Powierzenie shodanowi systematycznego prowadzenia treningow, juz nie mowiac o prowadzeniu dojo w 2009 roku jest jakas horrendalna pomylka i wyrzadzanie powaznej krzywdy tym shodanom.
Co do argumentu ze w Polsce w polowie lat 80 treningi prowadzili ludzie z tak niskimi stopniami jak shodan i nizej - jest to wyrwanie z kontekstu.Wtedy po prostu nie bylo nikogo innego kto by mogl uczyc ludzi. Ten fakt zreszta wplynal bardzo powaznie na rozwoj tych ludzi, co widac do dzisiaj.
Napisano Ponad rok temu
No to mamy w chu... skrzywdzonych ludzi... kto na to wszystko pozwala?! ;-)Powierzenie shodanowi systematycznego prowadzenia treningow, juz nie mowiac o prowadzeniu dojo w 2009 roku jest jakas horrendalna pomylka i wyrzadzanie powaznej krzywdy tym shodanom.
Napisano Ponad rok temu
W ostatnim akapicie potwierdzasz, że czasem wyjścia nie było. Ba, czasem go nie ma, mimo że mamy rok 2009. Jakoś Tobie i wielu innym aikidokom shodanowe nauki wielkiej krzywdy nie wyrządziły (Tobie przeciwnie - raczej bezpośredni dostęp do shihana trochę kapki na oczy nasunął). Moi nauczyciele byli najmłodszymi shodanami w Polsce i prowadzenie przez nich sekcji nie było horrendalną pomyłką, o czym świadczy to gdzie dziś jesteśmy. Tak właśnie bardzo często tworzy się zaczyn nowego klubu, w nowym mieście czy sekcji, z czym mamy do czynienia w tym przypadku, ale...
W temacie mamy inną PATOLOGIĘ, a mianowicie WCISKANIE KITU. Panowie na stronie podają, że w 22 sekcjach treningi prowadzą 4-te dany, co jest oczywistym naginaniem rzeczywistości. Niech napiszą prawdę i na stronie wymienią także innych instruktorów, którzy za nich MUSZĄ prowadzić zajęcia, nawet jeśli mają tylko 2 kyu.
Napisano Ponad rok temu
Czy to tylko stopień powinien być wyznacznikiem? A może umiejętności? Co gdy umiejętności są świetne a charakter do dupy? W tej chwili to wygląda tak, że chyba wystarczy mieć jakieś tam kyu i heja na kurs - pieniążki do kasy i wszystko załatwione...
Napisano Ponad rok temu
to jest teoria. praktyka śmiem twierdzić jest w pełni kontrolowana przez dwa aspekty - kontrola rządu i aspiracje biurokracji organizacji aikido. pierwsze to fakt, że trzeba być uznanym przez ministra instruktorem rekreacji ze specjalnością aikido i to wystarczy. Drugie to tendencje do rozwoju i szerzenia niezależnie od poziomu.
Jest pewien cykl rozwoju. ruch trzeba promować na początku, rozwijać nawet kosztem jakości przekazu. ale po kilku latach - trzeba skupić sie na jej jakości już w fazie pierwotnej. tymczasem w większości organizacji minimum dostępu do uprawnień instr. (dożywotnich) nie zmieniła sie od powiedzmy 15 lat. co oznacza, że dana organizacja nie wymaga nic technicznie trudniejszego od tych lat. to oznaka stagnacji. albo pułapki w rozwój:
- wiąże się to niestety jeszcze z aspektem kasy - kurs kosztuje a opłaca się tylko przy min ilości.
poziom teoretyczny kursów rządowych jest wszędzie absolutnie żenująco równy i bez sensu. jest to jak większość kursów pierwszej pomocy, opiekunów, bhp i nie wiem czego absolutny absurd i strata tak czasu jak i pieniędzy - i na tym poziomie też nie ma żadnego rozwoju od 20 lat.
to czy shodan jest czy nie jest gotów - to za zawiłe. w mojej organizacji do prowadzenia samodzielnego i odpowiedzialnego za poziom dojo powiedziałbym min bardzo dobry nidan albo sandan. na innych sie nie znam.
czasami jednak 2 kyu bedzie mentalnie bardziej gotowe. nie każdy czarny pas musi być dobrym nauczycielem a nie każdy dobry nauczyciel musi być świetnym aikidoką. ale.... minimum techniczne trzeba znać.
tu popłynęły rzeki pomyj na poziom egz. na shodan w polsce!!!
i ci ludzie uczą!!! potykają sie czasem o własne nogi, ale uczą.
to następny temat i moim zdaniem prawdziwa patologia:
- w polsce uznaje sie nauczanie za następny etap w drodze aikido - kyu, yudansha , nauczyciel.
tymczasem wchodzi w grę cały szereg umiejętności absolutnie koniecznych, które wykraczają poza umiejętnosci techniczne. Dojo to jest mikro kosmos. ludzie wnoszą wszystko - problemy, aspiracje, kompleksy, wściekłość. nie jesteśmy sportem - nie pracujemy z wynikiem ale z ludzmi - jak ma sobie s tym poradzić 18 -latek z 1 kyu?
Napisano Ponad rok temu
- w polsce uznaje sie nauczanie za następny etap w drodze aikido - kyu, yudansha , nauczyciel.
Też tak kiedyś myślałem. Nawet chodziło mi po głowie iść tą drogą ale uświadomiłem sobie pewne fakty i odpuściłem. Gdybym tego nie zrobił pewnie nieźle bym się ośmieszył ;-) (teraz ktoś powinien napisać, że robię to notorycznie - huehue!) ;-)
Napisano Ponad rok temu
Prześlicznie napisane senseiu Pmasz! Poruszałeś ten temat może na jakimś zebraniu PFA? (jeśli w ogóle do niego należysz).
to nie jest kwestia problemu jakiejś konkretnej organizacji - przejaw szerszego socjologicznego zjawiska. powiedziałbym nawet, ze poza pracą we własnym dojo - absolutnie nie da się z tym zrobić nic
inna sprawa, że mi jest łatwiej - ja mam yondan to moge sobie pisać ze shodan nic nie umie. wszystko zależy od punktu siedzenia
Napisano Ponad rok temu
(ciach)
jak ma sobie s tym poradzić 18 -latek z 1 kyu?
true, true...
Napisano Ponad rok temu
Szczepan,Co do argumentu ze w Polsce w polowie lat 80 treningi prowadzili ludzie z tak niskimi stopniami jak shodan i nizej - jest to wyrwanie z kontekstu.Wtedy po prostu nie bylo nikogo innego kto by mogl uczyc ludzi. Ten fakt zreszta wplynal bardzo powaznie na rozwoj tych ludzi, co widac do dzisiaj.
Co: "widać do dzisiaj"? Masz na myśli tych ludzi, którzy w tej chwili mają stopnie 5, 4, 3 dan czyli są dokładnie w tym samym miejscu co Ty?
Zresztą przypominam Ci, że - Twoje słowa - rozwój ( postęp ) w aikido nie istnieje więc jak oceniasz takie rzeczy ( w dodatku przez lornetkę z Kanady )?
To, że użyłeś określenia: "wtedy nie było nikogo innego, kto by mógł uczyć ludzi" świadczy o tym, że jednak nie znasz historii polskiego aikido. Bo to byli właśnie najlepsi instruktorzy, a nie jacyś tam.
Napisano Ponad rok temu
A potem i tak wielu z nich nawet jesli nie prowadza zajec jest na zajeciach a prowadza za nich asystenci - wiec co za roznica czy sa czy tez ci mlodsi sami prowadza ?
Wielu poczatkujacych instruktorow znacznie bardziej nadaje sie do prowadzenia codziennego mozolnego treningu z ludzmi szlifujac przy tym swoja technike niz wielu tych co zapomnieli podstaw lub te podstawy dopasowali pod siebie i sa inne niz ich nauczano.
Widzialem duzo masterow ktorzy w nauczaniu byli znacznie gorsi od swoich asystentow albo tak naprawde nie chcialo im sie juz nauczac a ich skroty myslowe i techniczne byly nie do pojecia przez osoby poczatkujace.
Napisano Ponad rok temu
Widzialem duzo masterow ktorzy w nauczaniu byli znacznie gorsi od swoich asystentow albo tak naprawde nie chcialo im sie juz nauczac a ich skroty myslowe i techniczne byly nie do pojecia przez osoby poczatkujace.
Patrz przypadek Ueshiby
Napisano Ponad rok temu
Doskonale wiem co napisales, Irimi. Ale ty po prostu za krotko patrzysz. Postaw sobie pytanie - jak to sie dzieje, ze 4 dan moze pisac takie rzeczy na swojej stronie? Moze to jest prosta konsekwencja faktu, ze jak byl shodanem i zaczal prowadzic wlasne dojo(a moze i organizacje) nie mial nikogo kto by mu wszczepil raz na zawsze pewne podstawowe zasady, nie tylko techniczne, ale ludzkie, jak nalezy zyc, jak nalezy postepowac w zyciu aikidockim, a moze nawet ogolnie w zyciu?Szczepan, a czytać Ty umisz?
W ostatnim akapicie potwierdzasz, że czasem wyjścia nie było. Ba, czasem go nie ma, mimo że mamy rok 2009. Jakoś Tobie i wielu innym aikidokom shodanowe nauki wielkiej krzywdy nie wyrządziły (Tobie przeciwnie - raczej bezpośredni dostęp do shihana trochę kapki na oczy nasunął). Moi nauczyciele byli najmłodszymi shodanami w Polsce i prowadzenie przez nich sekcji nie było horrendalną pomyłką, o czym świadczy to gdzie dziś jesteśmy. Tak właśnie bardzo często tworzy się zaczyn nowego klubu, w nowym mieście czy sekcji, z czym mamy do czynienia w tym przypadku, ale...
W temacie mamy inną PATOLOGIĘ, a mianowicie WCISKANIE KITU. Panowie na stronie podają, że w 22 sekcjach treningi prowadzą 4-te dany, co jest oczywistym naginaniem rzeczywistości. Niech napiszą prawdę i na stronie wymienią także innych instruktorów, którzy za nich MUSZĄ prowadzić zajęcia, nawet jeśli mają tylko 2 kyu.
Napisano Ponad rok temu
Akahige, ty nie doceniasz mocy lozy szydercow. Nie tylko jestem prawie na biezaca z tym co sie dzieje w polskim aikido, to kanadyjska lornetka pozwala mi wyciagac niezwykle trafne wnioski, bo nie mam zadnych filtrow emocjonalnych.Szczepan,Co do argumentu ze w Polsce w polowie lat 80 treningi prowadzili ludzie z tak niskimi stopniami jak shodan i nizej - jest to wyrwanie z kontekstu.Wtedy po prostu nie bylo nikogo innego kto by mogl uczyc ludzi. Ten fakt zreszta wplynal bardzo powaznie na rozwoj tych ludzi, co widac do dzisiaj.
Co: "widać do dzisiaj"? Masz na myśli tych ludzi, którzy w tej chwili mają stopnie 5, 4, 3 dan czyli są dokładnie w tym samym miejscu co Ty?
Zresztą przypominam Ci, że - Twoje słowa - rozwój ( postęp ) w aikido nie istnieje więc jak oceniasz takie rzeczy ( w dodatku przez lornetkę z Kanady )?
To, że użyłeś określenia: "wtedy nie było nikogo innego, kto by mógł uczyć ludzi" świadczy o tym, że jednak nie znasz historii polskiego aikido. Bo to byli właśnie najlepsi instruktorzy, a nie jacyś tam.
Co do dzisiejszych konsekwencji - popatrz tylko na jeden przyklad - W.Kirmiela. To bylby dzisiaj znakomity aikidoka i instruktor, gdyby w kluczowym momencie swojego rozwoju cwiczyl pod okiem dojrzalego instruktora ktory poprowadzilby go poprzez zamety zycia. Tymczasem byl sam, i nie umial sobie poradzic ze soba.
Mozna by podejrzewac ze to tylko wyjatek - to powiedz mi ilu instruktorow z tamtych czasow ma obecnie jakiegos mistrza pod okiem ktorego cwicza? A moze sa tak dobrzy w te klocki ze juz nei potrzebuja nikogo kto by im dupe skopal?
Napisano Ponad rok temu
a moze z perspektywy czasu latwieje jest ocenic co bylo bledem a co nie, biorac pod uwage wiele czynnikow? Mysle ze to dobra metoda na nie powtarzanie tych samych bledow dzisiaj?Kiedy poczatkujacy staja sie zaawansowanymi zaczynaja zapominac o tym jacy sami byli i podnosza bariere dostosowujac ja do swojego poziomu 8) .
Osobiscie sadze ze to zasadnicza roznica jesli mlody instruktor zawsze czuje na sobie uwazny wzrok mistrza - nawet jesli mistrz nic nie mowi. Pozwala to na ostrozne ksztaltowanie jego osobowosci, i zapobiega rozwojowi zbyt rozdmuchanego ego.A potem i tak wielu z nich nawet jesli nie prowadza zajec jest na zajeciach a prowadza za nich asystenci - wiec co za roznica czy sa czy tez ci mlodsi sami prowadza ? .
Naturalnie rozmawiamy tu o cwiczeniu pod okiem prawdziwego mistrza a nie miszcza ktory sie za niego uwaza bo cwiczy 'juz 30 lat ' :wink:
Standaryzacja podstaw to zadanie organizacji ktora skupia wiele dojo a nie tylko pojedynczego dojo.Wielu poczatkujacych instruktorow znacznie bardziej nadaje sie do prowadzenia codziennego mozolnego treningu z ludzmi szlifujac przy tym swoja technike niz wielu tych co zapomnieli podstaw lub te podstawy dopasowali pod siebie i sa inne niz ich nauczano..
Mysle ze mistrzowie ktorzy maja wysoki poziom nie nauczaja tego samego co powiedzmy srednio zaawansowani instruktorzy. Ci mistrzowie maja za zadanie wytyczanie drogi po ktorej instruktorzy prowadza nauczanie. Natomiast zadaniem instruktorow jest w pewnym sensie 'przekladanie' tych kamieni milowych na drodze na jezyk zrozumialy dla zwyklych cwiczacych.Widzialem duzo masterow ktorzy w nauczaniu byli znacznie gorsi od swoich asystentow albo tak naprawde nie chcialo im sie juz nauczac a ich skroty myslowe i techniczne byly nie do pojecia przez osoby poczatkujace.
Napisano Ponad rok temu
Szczepan,To bylby dzisiaj znakomity aikidoka i instruktor, gdyby w kluczowym momencie swojego rozwoju cwiczyl pod okiem dojrzalego instruktora ktory poprowadzilby go poprzez zamety zycia. Tymczasem byl sam, i nie umial sobie poradzic ze soba.
To dojrzały instruktor jest po to, by prowadzić swoich studentów przez zamęty życia?
To co w takim razie mają zrobić te miliony szarych Polaków i Kanadyjczyków, którzy takiego instruktora nie mają i sami muszą brnąć przez życie?
Otóż instruktor aikido, który bez odpowiednich kwalifikacji zawodowych ( jak większość japońskich instruktorów ) ładuje się w czyjeś życie to najgorsza cholera jaka się może przydarzyć.
...powiedz mi ilu instruktorow z tamtych czasow ma obecnie jakiegos mistrza pod okiem ktorego cwicza? A moze sa tak dobrzy w te klocki ze juz nei potrzebuja nikogo kto by im dupe skopal?
A kto im dupę skopie w sztuce walki, która - jak twierdzisz - polega na ścisłej wspołpracy między uke i tori. A jakiegoż to nauczyciela miał Sensei Chiba kiedy w wieku 26 lat wysłany został do Wielkiej Brytanii by nauczać aikido ( o innych nie wspomnę )?
No dobra, spotkamy się na macie i zaczniemy ćwiczyć: ja Ci shomen, ty mi shomen, ja Ci ikkyo, ty mi ikkyo. Normalnie, jak to na treningu aikido. I co mi pokażesz z tej tajemnej wiedzy twojego dojrzałego instruktora? Ostrzegam, że bardzo dobrze współpracuję...(jestem tzw. dobrym uke ).
Napisano Ponad rok temu
Szczepan,
To dojrzały instruktor jest po to, by prowadzić swoich studentów przez zamęty życia?
Wlasnie po to jest. Sam przez to przeszedl, to moze w powaznym stopniu byc drogowskazem.Bez takiego goscia znakomita wiekszosc ludzi jest calkowicie zagubiona.
Niech szukaja Mistrza dla siebie.To co w takim razie mają zrobić te miliony szarych Polaków i Kanadyjczyków, którzy takiego instruktora nie mają i sami muszą brnąć przez życie?
Naturalnie kazdy ma prawo do swojego zdania. Moje zdanie jest takie, ze jak pracujesz z ludzmi codziennie przez 50 lat to masz duzo lepsze szanse pomoc komus niz jakis magister po studiach bez doswiadczenia. Kwalifikacje zawodowe sa rzecza zupelnie drugorzedna w stosunku do doswiadczenia zyciowego w kazdej dziedzinie.Otóż instruktor aikido, który bez odpowiednich kwalifikacji zawodowych ( jak większość japońskich instruktorów ) ładuje się w czyjeś życie to najgorsza cholera jaka się może przydarzyć.
Nie ma mozliwosci na forum tego wyjasnic ze szczegolami. W wielkim skrocie - jesli akceptujesz kogos jako swojego mistrza - automatycznie dajesz mu prawo zeby ci skopal dupe fizycznie i nie fizycznie. Zawiera sie to w relacji mistrz-uczen. Oczywiscie ta relacja zawiera cale mnostwo innych narzedzi, akurat opisalem jedno z nich.To ze cwiczenie aikido polega na wspolpracy tori i uke nie ma tu nic do rzeczy.Albo sie chcesz od mistrza cos nauczyc, wiec go akceptujesz jakim jest. Albo nie, i kombinujesz cos samemu na boku Ja nie mam z tym zadnego problemu.A kto im dupę skopie w sztuce walki, która - jak twierdzisz - polega na ścisłej wspołpracy między uke i tori. A jakiegoż to nauczyciela miał Sensei Chiba kiedy w wieku 26 lat wysłany został do Wielkiej Brytanii by nauczać aikido ( o innych nie wspomnę )?
No dobra, spotkamy się na macie i zaczniemy ćwiczyć: ja Ci shomen, ty mi shomen, ja Ci ikkyo, ty mi ikkyo. Normalnie, jak to na treningu aikido. I co mi pokażesz z tej tajemnej wiedzy twojego dojrzałego instruktora? Ostrzegam, że bardzo dobrze współpracuję...(jestem tzw. dobrym uke ).
Napisano Ponad rok temu
No to aikido już umarło. Przynajmniej u Szczepana. Postęp przecież ma miejsce wtedy, kiedy to uczeń skopie dupę swojemu nauczycielowi fizycznie i nie fizycznie. Na pierwszych w Toruniu mistrzostwach w judo pokonałem swojego instruktora (do dziś akceptuję go jako swojego mistrza) na ippon, który już zawsze potem, kiedy pojawiałem się w jego towarzystwie, przedstawiał mnie jako swojego pogromcę. To były czasy.W wielkim skrocie - jesli akceptujesz kogos jako swojego mistrza - automatycznie dajesz mu prawo zeby ci skopal dupe fizycznie i nie fizycznie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
symbolika "sangen" w aikido
- Ponad rok temu
-
Seiichi Sugano w Pradze
- Ponad rok temu
-
"pozytywna" motywacja ?
- Ponad rok temu
-
Staż z Arisue shihan (7 dan aikido, 7 dan iaido) 16-18.10.09
- Ponad rok temu
-
O'Sensei i Yakuza
- Ponad rok temu
-
Calkiem fajny nowy temat
- Ponad rok temu
-
Podziękowania dla Aikidoki
- Ponad rok temu
-
"Początkujący" początkujący ma pytanie...
- Ponad rok temu
-
Letnia Szkoła we Wrocławiu
- Ponad rok temu
-
Tajemnica smiertelnego meguri wyjasniona!
- Ponad rok temu