po pierwsze, bo chceja sie tylko zastanawiam - po co rwanie, do mma? (rozmawialem w sobote z judoka klasy niegdys olimpijskiej i mowil, ze odradzano i nadal odradzaja to cwiczenie, jako bardzo kontuzjogenne i w sumie niepotrzebne). Czuje sie - lekko skolowany.

po drugie, jest bardzo "atletyczne", wymaga wielu cech na raz - dynamika, sila, rownowaga, mobilnosc.
po trzecie, robie je razem z siadem ze sztanga nad glowa, to cwiczenie tez jest "all in one", ktore wzmacnia od czubka glowy po palce.
w sumie owszem, wystarczylby power clean. ale ja chce rwanie. jak juz bede potrafil zarwac ciezar swojego ciala - to co za problem bedzie podniesc z ziemii przeciwnika?

wieczorem. silka low volume/high intensity rano a mma wieczorem powinny dac rade. jak zaczne chodzic to najwyzej zmienie na 3/tydzien. pamietaj, ze ja po silce na drugi dzien nie jestem padniety jak ktos kto robi setki powtorzen.no i gdzie tu miejsce ma trening mma? nowocaine?
niby czemu? ja bym nie byla reszta mi sie podoba - ja mam jeszcze bardziej monotonny trening - no i jestem coraz silniejszy. az jestem zaskoczony.

link?a buduje mnie tez fakt - (pojawil sie ostatnio wywiad z Rogerem Gracie), ze doszedlem do podobnych wnioskow jak on, co do cyklu treningowego i przemyslen na ten temat.
jeszcze musze gdzies w ciagu dnia znalezc miejsce na mini-treningi karku (mam uprzaz+mostek), przedramion (gripper), brzucha (kolko, plank) i zrobic kilka TGU.
zrob sobie 10 sprawli, 10 slamow pilka o ziemie, 10 wymachow, 30s przerwy, powtorz to 5razy co najmniej i powiedz mi, czy sie nie przemeczaszprzemeczasz sie10 wymachow kettlebell'em
:wink:
