Genralnie można ratować się ucieczką - dobra metoda, nie powiem.
POza tym kalkulowanie ile mam w portfelu, czy na koncie - już teraz mogę powiedzieć, że wolę oddać wszystko co mam na koncie i moją gitarę na dodatek za cene zdrowia... Co nie znaczy,ze pójde do bankomatu i wypłace wszsytko co mam - uwżam, że zdrowie to wartość której kupić sie nie da i nie można wycenić...
Ale menel nie powiedział - daj bo Cię zajebię, tylko coś wybełkotał. NIe problem jest powiedzieć "nie" jak ktoś Cie prosi żebyś mu dołożył na rzekomy bilet do Radomia, czy jedzenie, czyu inne zaczepk, a co innego realne zagrożenie(z ktorym też się nie spotkałem)3. Jak ktoś taki jest nie agresywny to można to załatwić polubownie ... Dam przykład z ostatnich tygodni:
Stoję sobię pod kioskiem, i kupuje sznurówki ... Podchodzi menel, taki żul z nosem tak krzywo zrośniętym że to szok i coś bełkotać zaczyna:
- blublublu
- przepraszam nie usłyszałem, mógłby pan powtórzyć jeszcze raz ?
- masz papierosa ?
- przykro mi, ale nie palę ...
I menel polazł.
Sęk w tym, że narkoman na haju nic nie czuje - połamiesz mu nos to będzie krwawił, ale będzie szedł dalej, połamiesz mu ręce - podobnie . Ból poczuje na zejściu..Na narkomana nie wiem jak bym zareagował, zapewne bym uciekał. Ale jakbym czuł się na siłacz, miał w kieszeni pałkę teleskopową, lub coś takiego, to bez słowa, z zaskoczenie, złamałbym mu nią nos.
Łatwo być kozakiem w sieci. I przyrównać pijaczka do ćpuna ze strzykwaką - na szczęście są to marginalne zdarzenia, więc lepiej sobie bezpodstawnie teoretyzować...