obrona przed psem
Napisano Ponad rok temu
nożem [odpowiednim] można i niedźwiedza zabić, tak?
z drugiej strony jak ktoś ma pecha to mu wściekły wiewiór nastuka
czyli nóz, gaz,... dobra broń ale jak to zwykle bywa nie zawsze się uda i nie zawsze bez strat własnych [nie czuję się na siłach oceniać w ilu procentach przypadków], ale raczej większe szanse niż bez żadnej broni
nie ma pewnego przepisu na to, jak się obronić, są lepsze i gorsze pomysły
prawdopodobnie włożenie czegoś psu głęboko w gardło spowoduje odruchowe wykrztuszanie czyli przerwanie ataku,
już któryś raz to słyszę - co to oznacza 3 tony siły ścisku szczęki? jak mu się powiesi 3 tony na dolnej szczęce to bedzie potrafił zamknąć paszczę?? - no bez jaj ...
3 tony na cm2 ? w to już łatwiej uwierzyć - nacisk na końcu kłów (mała powierzchnia) ma porównywalny jak 3 tony na cm2 (czyli ma np 100kg ale skupione na bardzo małej powierzchni)
patrzenie, niepatrzenie w oczy to tak jak powiedzieć do człowieka "wypi******" - albo zadziała albo odwrotnie
i tak samo wg mnie z robieniem "żółwia" - tak jakby przewrócić się przed agresywnym człowiekiem i mieć nadzieję, że nie skopie - jak pies ma nawalone we łbie to to mu tylko ułatwi sprawę , jak ma jakąś inteligencję to uzna, że wygrał i zostawi
Napisano Ponad rok temu
W swiecie ssakow drapieznych patrzenie w oczy nie oznacza zawsze ataku, to juz jest rodzaj walki, w zaleznosci od gatunku- jedne zwierzeta na tym poprzestaja, odchodzi ten osobnik,ktory nie wytrzymuje (do tego dochodzi czesto prezentacja innych walorow- puszenie sie, pokazywanie barwnych czesci ciala, m.in. czerwonych [u ssakow mniej, tu np. pawiany]) tego "ataku", bo juz w tym momencie widzi,ze starcia fizycznego moze nie przetrwac, a nie o to mu chodzi. Jesli jednak trafia sie dwa zaciete, to patrzenie w oczy jest nie tyle sygnalem ostrzegawczym i badawczym, co prowokujacym do walki. Takoz roznie to bywa, z psami takze- tu zalezy w jakim stopniu "zachowal sie" instynkt zwierzecia, jak ulozona jest jego psychika, jak traktowany jest przez wlasciela itp.,ale jednak na wszeli wypadek nie znajac psa, nie patrzylabym sie mu w oczy...nigdy nie wiemy,czy nie odbierze tego jako ataku...
Co do "zolwika" to jakos nie widze tego... Niesadze,zebym byla w stanie polozyc sie w momenci, gdy szarzuje na mnie oszalaly pies..raczej bym starala sie jakos chronic, te najdelikatniejsze czesci ciala- twarz, szyje... aczkolwiek pewna nie jestem... juz kiedys siedzial na mnie owczarek niemiecki, twarza w pysk,ze sie tak wyraze... i bylam sparalizowana, tyle ze bylam 7 czy 8 letnim gowniarzem i nie do konca wiedzialam co sie dzieje.. przez 6,7 kolejnych lat mialam awersje do wszelakich psow..na szczescie przeszlo...
Jak mowil poprzednik, nie ma uniwersalnej broni na psa, bo nie wiemy z jakim osobnikiem mamy doczynienia... my mu wbijemy noz... a ten jeszcze zdarzy nam rozwerwac tetnice szyjne, bo noz wejdzie nie tam, gdzie bysmy chcieli...roznie bywa..
Napisano Ponad rok temu
Pozwólcie, ze dodam moja mala historie z psem. Mój znajomy ma boksera (psa oczywiscie:).
Bylismy kiedys w lesie i gralismy z tym bokserem w pilke. Pies biegal, a my podawalismy sobie nawzajem.
Raz niechcacy zamiast w pilke - trafilem psa noga w pysk. No, nie bylo to kopniecie z calej sily, ale dosc mocne. Pies nawet nie pisnal. Sprawial wrazenie, ze w ogóle nie wie, że dostal. Ja mielem na bucie troche krwi, a on (bokser) dalej radosnie biegal za pilka.
Dodam, ze piesek byl juz niezle rozochocony bieganina.
Pies to trudny przeciwnik. Bez broni - raczej nie obejdzie sie bez ran.
Poza tym - kazdy, kto bawi sie z psem (juz nie wspominajac o kotkach, ale one raczej nie sa grozne ) - wie, ze czworonogi maja o wiele szybszy refleks niz my.
Ktos wczesniej pisał, ze do psa trzeba przemawiac jego jezykiem. Polecam ksiazke:
"Zapomniany jezyk psów" Jan Fennel.
Pozdro
Napisano Ponad rok temu
Ja jak się bawię z moim psem to zawsze wygrywam - mata leo albo dźwignia na łapę :wink: Muszę go tylko nauczyć, żeby się odklepywał.
I mam tutaj tą książkę. Niewiele w niej pisze o obronie przed psami. Raczej o zaprzyjaźnieniu się ze swoim pupilem i wychowaniu. Ale książka świetna.
Napisano Ponad rok temu
Jest tu wiele rzeczy jakich sie nie powinno robić - może komus to pomoże lub da do myślenia...
No więc zimą jakieś 3 lata temu szedłem sobie po łące z moim psem - suka rasy bokser. Duża jak na tą rasę - 60 cm w kłębie i 20-25 kg wagi. Dodać mogę że miała juz chyba 8 czy 9 lat a z zębami nigdy u niej dobrze nie było :wink: .
Była zaprawiona w bojach ale siła i szybkośc juz raczej nie najlepsze. No i szedłem łąką - pies oczywiscie luzem obok mnie. Nagle na zakręcie wyszedł na nas koles z pitbullem , też suką, tez luzem( dośc mała była, ale na pewno cięższa od mojej). No i psy stanęły naprzeciw siebie naprężone.Tutaj trzeba działać szybko albo będzie jatka - niestety wtedy tego nie wiedziałem. Najlepsze byłoby wtedy równoczesne złapanie swoich psów - problem jednak w tym że kolo od pittbula sie nie kwapił. Zrobiłem więc rzecz prawie że najgłupszą - zacząłem odwoływac swoją. Mówiłem " nie rusz" , "chodź tu". No i moja bardzo karna się zaczęła cofać wykonując mój rozkaz. W tym momencie pittbul się rzucił. Ja przerażony i sparalizowany - myślałem że po psie. Ale obydwa psy miały obroże - potem zauważyłem że pittbulle i boksery atakują tylko gardło. Walka trwała więc juz może z 20 s i nadal żaden pies nie był ranny. Wstąpiła więc we mnie nadzieja i postanowiłem się włączyć ( adrenalina= max) Gdy pittbull siedział juz prawie na moim psie przykopałem mu z buta w bebechy. Wszystko było na lodzie więc pittbul pojechał po nim z 3 m ( zamach był niezły i trafiłem czysto) Nie zrobiło to ŻADNEGO wrażenia na psie. Tyle tylko że moja miała czas sie podieść i walczyć dalej. Ale starośc nie radosć - po chwili znów pittbul siedzi mi na psie. Mówie do kolesia " zabieraj kurwa swego psa ! " Koleś - "to zabierzmy razem". Jednak wcale sie nie kwapił. Podszedłem więc do walczących psów, złapałem pittbula od tyłu i rzuciłem nim (!) w kolesia - jakieś 2 m w bok ( ach ta adrenalina). Kolo złapał swego psa i koniec.
Strat w psach żadnych - tylko na obrożach ślady kłów, ja też cały :wink:
Nic nie ubarwiałem, ale farta miałemi tak.
Sorry że tak długo,
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
swoja droga niepotrzebny bylby temat obrony przed psem, gdyby wlasciciele psow przestrzegali prawa i prowadzili je na smyczy i w kagancu. a jak czytam, ze ktos pitbula puszcza luzem np. w parku pelnym dzieci to mnie krew zalewa.To ja też opowiem swoją historię , też z bokserem, a co :wink:
takim ludziom powinno sie odbierac psy, a ich samych karac takimi grzywnami zeby im sie odechcialo do konca zycia takiej glupoty.
Napisano Ponad rok temu
Z racji tego, iż szkole psy w Osrodku Szkolenia Psów, mysle ze moge cos napisać:
1. jesli jestes kozak to patrz psu w oczy, nie mrugaj. to taka proba sil w swiecie zwierzat, ale musisz byc na prawde twardy i gotowy do natychmiastowej walki
2. w razie ataku nigdy nie uciekamy. gdy pies nas goni, stajemy i czekamy. chamujemy wtedy instynkt pogoni za ofiara u psa i przewznie pies odchodzi
3. gdy zaatakuje to ... (z racji pracy z psami nie wypowiadam sie w temacie jak je uniezkodliwiac )
4. gdy pies nas powali: robimy żółwia (na kolana, glowa miedzy nogi itd.), rece zaplatamy nad potylica, glowa miedzy kolana, chronimy: twarz, glowe, szyje, brzuch
co do psow walczacych miedzy soba (walki itd.): nigdy sie ich nie uderza, ani nie rozdziela silowo, bo to tylko poteguje agresje !!!!!!! POLEWA SIE JE WODA !!!
pozdr.
Napisano Ponad rok temu
Pozdr.
Napisano Ponad rok temu
psu policyjnemu (czy tez szkolonemu do konkursow IPO) w takich wypadkach (pogon za napastnikiem i zaatakowanie go) gdy juz chwyci napastnika, a przewodnik podbiegnie wydaje sie komende np. "zostaw!" i pies siada pilnujac napastnika. gdy napastnik da chocby krok, pies atakuje ...
smieszna wydaje sie potrzeba odciagania psa sila ...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
K_P
Napisano Ponad rok temu
Renzo znał zarówno właściciela jak i pieska, który mimo wszystko posłuchał rozkazów pana i zawarczał na Gracie'go... nie opłaciło mu się to :wink:Ja słyszałem, czy czytałem że kiedyś któryś z rodziny Gracie(prawdopodobnie Renzo) szedł po ulicach Brazyli i ktoś go pitbullem poszczuł a on go udusił
Napisano Ponad rok temu
K_P
PS. Zreszta mojemu psu ciezko zalozyc np. trojkat nog, wszystko zapiete jak trzeba, a on i tak wyciaga glowe. Takie ma bycze karczysko. :wink:
Napisano Ponad rok temu
nie pamiętam dokładnie jak to było, ale zakończenie te sameNiezupelnie tak bylo. Ale nie chce mi sie juz walkowac tego tematu.
K_P
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
SMYCZ jako ciekawa alternatywa
- Ponad rok temu
-
Plecak
- Ponad rok temu
-
Brutalna sytuacja w szkole.
- Ponad rok temu
-
8 miesięcy treningu Kyokushin i pierwsze sprawdzenie się
- Ponad rok temu
-
Czy dobrze postąpiłem???
- Ponad rok temu
-
Historia z życia
- Ponad rok temu
-
Młodzi Kozacy
- Ponad rok temu
-
Pojednanie kibiców ... na długo ?
- Ponad rok temu
-
takie tam wydarzenie
- Ponad rok temu
-
styl na solówke
- Ponad rok temu