WORLD SHOTOKAN INSTITUTE W.S.I.
Napisano Ponad rok temu
Serdeczne pozdro dla ćwiczących u Maestro.
Napisano Ponad rok temu
ha ! ha !Wielkiemu Danowi aż się troi od wysiłku. podziwiam i zazdroszczę.
powodzenia
Tym razem to tylko elektronika... Jej nadmiar powoduje, że się gubię :?
Po raz pierwszy wysłałem newsa z telefonu komórkowego i do tego korzystałem z niezabezpieczonej sieci WIFI
Niestety na wyświetlaczu telefonu po przesłaniu wiadomości widniały tylko niektóre zdania, innych zaś brakowało... Więc spróbowałem po raz kolejny a potem jeszcze raz...
Po powrocie /dzisiaj/ okazało się, że na forum wszystko gra
Przepraszam wszystkich za ten "wyczyn" :?
Oss !
Dziękuję tym, którzy trzymali za nas kciuki. Wspomniany trening z Sensei Shirai trwał ok. 140 minut i w zdecydowanej większości czasu polegał na harcowaniu w kumite z włoskimi dryblasami i to na najrózniejsze sposoby. Maestro jak z rękawa sypał zadaniami taktycznymi do natychmiastowej realizacji. Nie było czasu na przygotowania. Komenda a potem jazda. Ci, z młokosów, którzy próbowali traktować nas jak makiwary szybko zostawali przywróceni do porządku, nastarsi uczniowie Maestro prezentowali z kolei znakomitą kontrolę w walce. Nie żebym narzekał, bo cała ekipa spisała się na medal i nie licząc kilku drobnych siniaków wróciliśmy z Mediolanu z tarczą.
Co do szkolenia w Wałczu to w poniedziałek zostanie podjęta decyzja o jego ewentualnym przeniesieniu na lipiec bądź sierpień z powodu konieczności wyjazdu zawodników oraz instruktorów KKT Wałcz na Drużynowe Mistrzostwa Polski do Łodzi. Niestety musimy startować w takich zawodach aby otrzymywać dotację od władz samorządowych więc nie możemy nie pojechać... Jeśli szkolenie zostanie przeniesione serdecznie wszystkich przepraszam za zaistniałe zmiany. Niestety pozostałe terminy majowe są zajęte na wyjazdy szkoleniowe do Hamburga i Braunschweigu zaś w czerwcu rozpoczyna się Gasshuku. W tej sytuacji przeniesienie, o którym zadecydujemy w poniedziałek, jest chyba najlepszym rozwiązaniem.
Napisano Ponad rok temu
W Rzymie zdając się na opiekę boską, przy współudziale ziemskiego zastępcy Pana B., odwiedziliśmy w ciągu dwóch dni wszystkie gruzowiska warte i niewarte oglądania. Przy okazji zwiedzania Koloseum narodził się nawet pomysł by w ramach urealnienia i zapewnienia gawiedzi dodatkowej rozrywki wbić na pal Kaszpira (ew. miał on grać rolę lwa pożerającego niewinną ofiarę, ale na przeszkodzie stanął z jednej strony brak osoby niewinnej a drugiej skandaliczne braki w owłosieniu dyskwalifikujące Kaszpira z roli lwa), co zapewniłoby nam dodatkowy dochód, bo żądni krwi turyści nie poskąpiliby miedziaków. Niestety Kaszmir nie stanął na wysokości zadania i wykpił się z wbijania na pal pod byle pretekstem.
W niedzielę translokowaliśmy się z Rzymu do Mediolanu osiągając na autostradzie zawrotną średnią prędkość przejazdu 50 km/h. Kubica może nam buty czyścić. Całość zajęła nam jakieś 12 godzin. Zakwaterowaliśmy się w hoteliku sympatycznym prowadzonym przez małżeństwo grubasków w pokojach dwuosobowych. Baby w jednym, El Kommendante straszony w nocy przez Kaszpira w drugim, a ja dzieliłem pokój z Zielikiem, który okazał się współlokatorem bardzo niekłopotliwym bo albo spał albo jadł.
W poniedziałek dwa treningi – pierwszy z Małym Terrorystą, drugi popołudniowy z Maestro. Na tym treningu niekumactwo Kaszpira znowu wystawiło maestrową cierpliwość w dużą próbę, ale na szczęście dla nas i wszystkich pozostałych jakoś rozeszło się to po kościach a w dowód swoich „zasług” Kaszmir zyskał zaszczytny tytuł maestro heian godan.
Drugi dzień rozpoczęliśmy od wizyty na niezbyt wielkim kawałku trawnika pod dachem. Generalnie nuda i dłużyzna, chociaż „aineken” był dobry w barze kibica. Wieczorkiem trening, lulu a rano pobudka bo na 6 rano trzeba było być na treningu w jakimś dziwnym zakątku Mediolanu. Wieczorkiem drugi trening, lulu, w czwartek trening rano z Małym Terrorystą a wieczorem z Maestro – mordobicia i oklepywani, ale dało się przeżyć i paru makaroniarzom co mieli z nas ubaw zmienić sposób postrzegania rzeczywistości. Później tradycyjnie... aczkolwiek tym razem jeszcze postanowiliśmy się wybrać na wieczorny makaronik. I tak niepostrzeżenie dla Zielika nadszedł piątek, gdzie po śniadaniu i spakowaniu swoich bambetli poćwiczyliśmy pod czujnym okiem Małego Mistrza i po uzupełnieniu płynów pojechaliśmy do domu, zahaczając po drodze o sklepik, po wizycie w którym jeden z naszych kolegów paradował z damską torebką. Tłinkiłinki?
Napisano Ponad rok temu
A w ramach wspominków włoskich, kawał włoskiego dziwactwa i RutaMarcial programa: karate
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
No to teraz jeszcze dobrych fotek brakuje
Niestety w czasie treningów z Maestro nie można robić zdjęć, podobnie zresztą jak w czasie lekcji z sensei Marchinim (chociaż dla nas zrobił mały wyjatek)
Napisano Ponad rok temu
Czas się podzielić wrażeniami z wyjazdu do Mediolanu.
1 Dzień - Cisza przed burzą
No i stało się zlądowaliśmy w Mediolanie. Pierwszy dzień. Zakwaterowaliśmy się w hotelu, który jest rodzinnym interesem o niezbyt wygórowanych warunkach ale nic więcej do szczęścia nie trzeba (przecież hotel służył nam tylko do tego aby coś zjeść i się przespać ) Po zakwaterowaniu nastał czas odliczania do pierwszego treningu. Następnego dnia miałem po raz pierwszy wejść do słynnego Dojo Maestro. Nastąpiła cisza przed burzą.
2 Dzień - Pierwszy trening, pierwsze zaskoczenie. pierwsze korekty Maestro
No i nastał ranek a wraz z nim pierwsze treningi. Tego dnia mieliśmy zaplanowane dwa spotkania jedno z Mistrzem Mniejszym oraz drugie, popołudniowe z mistrzem większym. Zaczęło się spokojnie od godzinnego treningu z Sensei Marchinim. Wstęp do serii Bunkaiów, które mieliśmy poznać podczas całego pobytu w Mediolanie. Popołudnie już dużo ciekawsze mocny trening pod okiem Maestro. Dużo kumite, na rozgrzewkę Shodanowych kombinacji trochę no i kata Sochin.
3 Dzień - San Siro
Dzień trzeci i tylko jeden trening w godzinach popołudniowych z Senseiem mniejszym. A do południa ruszyliśmy na miasto Najpierw mieliśmy zobaczyć jakiś obraz jak jakiś koleś je kolacje z kilkoma kumplami ale nie udało nam się wejść bo okazało się że chętnych jest więcej i trzeba było się zapisać w kolejkę kilka tygodni wcześniej. Następnie udało nam się namówić wyraźnie zdegustowanego Dana na wyprawę w stronę Stadionu San Siro No i wreszcie coś ciekawego do zobaczenia a nie tylko jakieś kościoły ruiny i inne takie
Po zwiedzaniu przyszedł czas na pracę. Trening z Marchinim i nasze próby zapamiętania kolejnych bunkai omote.
4 Dzień - Sory, ale co my tu robimy
Kolejny dzień rozpoczął się bardzo wcześnie bo już o 6 rano ruszyliśmy na trening mistrzowski. Minimum 4 Dan. Wchodząc tam zastanawiałem się co ja tam robie, ale nie było tak źle. Fajnie było popatrześ jak prezentują poszczególne techniki Sensei Fugazza oraz Contarelli. Masakra ogólnie
Trening popołudniowy to dalsza dawka Bunkai w sumie mieliśmy tego ... tyle że nie chce mi sie pisać
5 Dzień - Ostre pranie
Ten dzień chyba był najciekawszym. Zgadnijcie co było na treningu do południa, który prowadził Mistrz mniejszy ... bunkai 8O
A to co się działo na drugim treningu to ... ach. Jednym słowem ostra nawalanka. Kumite z grupą Maestro. Początkowo myślałem "boże oni mnie zniszczą", ale co się okazało to nie jest z nami tak źle Nie raz udanymi akcjami zaskakiwaliśmy Włochów i nie raz słyszeliśmy jakże budujące dwa słowa z ust Maestro "very good". Rewelacyjny trening w rewelacyjnym tempie i atmosferze.
6 Dzień - Myślami już w Polsce
Ostatni dzień ostatni trening. Nauka kata Nijushiho Troche sie motałem ale spoko
A po treningu prysznic i wyjazd do Polski. Do kraju schabowego ziemniaków i kiszonej kapusty mniem mniem.
Podsumowanie
No co tu podsumowywać. Niesamowite treningi. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie zajęcia prowadzone przez Maestro. Super podejście do naszej grupy starał się nas korygować i poprawiać z większym lub mniejszym skutkiem.
Chciałbym bardzo podziękować Danowi za umożliwienie mi tego wyjazdu oraz całej ekipie za niezapomniane chwile na Dojo.
Pozdrowienia dla @ll
PS Sory za orty literówki i takie tam ale nie chce mi sie tego jeszcze raz czytać i poprawiać[/b]
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Grunt, że facet wygląda na dodatek prawie jak "stary", dobry Dan
To idę teraz zasieki stawiać 8)
Napisano Ponad rok temu
W zasadzie to -łaś, ale nie będę się czepiać
Grunt, że facet wygląda na dodatek prawie jak "stary", dobry Dan
To idę teraz zasieki stawiać 8)
Toś sobie dziewczyno nieźle nagrzebała w papierach!! Zasieki nic tu nie pomogą - jeno błagaj o litość tudzież łagodniejszy wymiar kary!
Napisano Ponad rok temu
Z innej beczki:
Nie wiem czy dotarła do was wiadomość, napewno szkolenie planowane na najbliższy weekend zostało przeniesione na 16-17.08.2008 roku. Wiem, że niektórzy zapewne będa zawiedzeni, ale trudno było znaleść lepszy termin. A tak spotkamy się wszyscy w wakacje i damy czadu ;-)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie mart się - opieka nad stadem rozkrzyczanych małych Tanatosów to lepsze niż ciężki trening karate
taaa, jasne 8) No, ale jak to tak - w wakacje?!
Napisano Ponad rok temu
Nie mart się - opieka nad stadem rozkrzyczanych małych Tanatosów to lepsze niż ciężki trening karate
taaa, jasne 8) No, ale jak to tak - w wakacje?!
No pewnie Hehe będzie jazda. Człowiek będzie poza sezonem treningowym a Dan pewnie ani troche nie odpuści
Pozdrowienia dla @ll
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Pozdrowienia dla @ll
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Kupie czarne Obi...
- Ponad rok temu
-
Seminarium z Christophe PINNA
- Ponad rok temu
-
...i po seminarium we WROCŁAWIU
- Ponad rok temu
-
Hargei ,hara ,ki
- Ponad rok temu
-
Wadoryu karate
- Ponad rok temu
-
Tradycjonaliści, lubicie walczyć? A jak tak, to czy to źle?
- Ponad rok temu
-
Te Kata sa nieziemko trudne...
- Ponad rok temu
-
Dojo Funakoshi
- Ponad rok temu
-
Kontuzja i co dalej?
- Ponad rok temu
-
Kata Shotokan
- Ponad rok temu