co zrobic podczas takich zaczepek??
Napisano Ponad rok temu
ide sobie z paroma kolegami i nagle z naprzeciwka wychodzi dwoch gostkow w kapturach szaliki dresiki i cały rynsztunek,było juz dosc pozno no i ciemno w okolicy...
popatrzyli na nas i nagle podeszli i czy mamy fajki to odpowiadamy nie i udajemy sie dalej jak by nigdy nic wtedy oni zczynaja dos iebie gadac ,ja w to nie wieze ze oni fajek nie maja itp i zaczynaja sie czaic..(a ze mam zmysł uliczny jak narazie dobry wiec wyczułem ze moze byc ciekawie) ale jak by nigdy nic udajemy sie dalej po chwili odwaracm sie i patrze a oni cos tam krzycza i ida za nami tak jak by nas sledzili,my jak by nic normalnie dalej idziemy i po jakis 5 minutach sledzenia udali sie gdzies w swoja strone,jak myslicie dobrze zrobilismy ze udalismy ze ich niby nie widzimy,czy lepiej było sie spytac o co chodzi i czy maja jakis problem???
Napisano Ponad rok temu
Dobrze ze olaliscie gosci.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
te "nogi jak z waty" to adrenalinka zwykla :-)no w sumie wygralem,no ale trenuje KB i dziwne uczucie tak nagle z zaskoczenia i nie wiem jak bym sie zachował gdyby doszło do rekoczynow ale nogi jak z waty...cos mi sie wydaje ze te treningi by na nic sie nie przydały.
pewnie ze treningi by sie przydaly. zawsze sie przydaja.
Napisano Ponad rok temu
Co do głównego pytania tego postu -- zdaje się, że autor ma moralniaka, że nie wykazał się "na ulicy', że "stchórzył" itp. i podświadomie potrzebuje dowartościowania, udowodnienia że nie jest mięczakiem. Jakbyście ich sklepali mając przewagę liczebną - to też nie byłby powód do dumy. jakby oni wklepali wam to dopiero bys miał smętna minę. Można naprawdę udowodnić sobie własna wartość jako człowieka inaczej niż waląc po mordach. Niemniej jednak w następnej takiej sytuacji poproś na solo - zobaczysz ile jesteś wart.
A że solidny oklep niejedną uliczna, zaczepiającą ludzi mendę nieco naprostował, to juz inna historia
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
owszem, niemilo. jak cie szukaja to juz po prostu wojna, mozna tak sobie oddawac do usranej smierci. ale nie wiem co lepsze, taki oklep i 'spokoj' to jest tylko urojony spokoj, bo mysli na prawde dlugo rysuja glowe, mowie z autopsji... a jak jeszcze sie dowiesz gdzie jeden z kolesi mieszka a od chwili kiedy dostales oklep minelo duzo czasu to tez jest ladny orzech do zgryzienia. najlepiej takim przypierdaczyc i wiecej nie spotkac, albo tak wpier*** i wprowadzic przy tym terror zeby bali sie wlasnego cienia - taka wojna psychiczna, dasz znac o slabosci i przegrales, ale to jest latwe tylko w teorii :? .bo mysle sobie ze dostac i miec spokoj to jeszcz eale jak potem 10 osobowa ekipa sie poszukuje to do najmilszych rzeczy nie nalezy.....
poza tym jesli chodzi o 10 osobowa ekipe - na prawde nie jest tak latwo sklecic grupke ktora by poszla sie bic za kogos. jak dasz mu w pape i on po chwili nie znajdzie cie z kumplami na miejscu zeby dokonac zemsty prawdopodobienstwo ze beda cie szukac nie jest takie wielkie.
pusty smiech ogarnia jak sie takiego 'kozaczka' spotka po fakcie.niecaly rok po tym jak mnie walneli w dyszke spotkalem jednego w autobusie. nie bylem z poczatku pewien czy to on. autobus przejezdzal kolo miejsca gdzie dostalem, wiedzialem ze jeden z kolesi 'kozaczkow' byl stamtad. zaczalem sie gapic na klienta. on kukal czy go obczajam i jak widzial ze sie gapie odwracal glowe. zeby byc pewnym czy to on wstalem z miejsca na przystanku na ktorym domniemany 'kozaczek' musialby wysiasc gdyby to byl on. wyszedl, bardzo szybko wyszedl i rownie szybko kierowal sie za rog ulicy. bylem pewien. w jednej chwili przemknelo mi przez glowe "teraz cie ch*** bede napier*** poki mi sie nie znudzi" i w tej samej chwili pomyslalem:"jest bialy dzien, kupa ludzi dookola, jak oni mnie klepali nie bylo nikogo, zadnych swiadkow, a co jesli ten brudas nie jest tak "honorowy" jak ja i zglosi sie na policje? wtedy jako trenujacy sw mam przeje***" i nie wysiadlem, do tej pory siedzi mi w bani ze sie zachowalem jak dupa. tymbardziej ze w powietrzu czulem jego strach jak wysiadal, odwazny byl tylko jak nie byl sam. nie moge radzic bo sam nie wiem co zrobie z tym fantem. niby zapominam ale co jakis czas mi sie przypomina i mnie szlag trafia ze taki brudas lazi bezkarnie po ulicy a ja jeszcze musialem go spotkac w takich niekorzystnych okolicznosciach. jak bedzie inna sytuacja to mu sie odwdziecze, musze dbac o swoje zdrowie psychiczne :wink:
Napisano Ponad rok temu
sorki ze trocha od tematu odbiegłem...
Napisano Ponad rok temu
wygrywa ten kto pierwszy zglosi i ma swiadkoww sumie masz racje,ale jak to jest z odpowiedzialnoscia czy to naprawde ma sie przejeb jak sie komus wciu** za to ze keidys cie tam lekko pobił i nikomu nie zgłosiłęs a on zgłosił to co wtedy bardziej na to patrza ze trenuje jakis SW??a z kad oni wiedza ze trenuje??bo to mi sie wydaje dziwneco ma do tego ze trenuje SW niektorzy nie trenuja skopia i potem zero odpowiezialnosci...
sorki ze trocha od tematu odbiegłem...
jak kogos pierwszy uderzysz, nie w obronie wlasnej to jestes winien. nie ma tlumaczenia bo on mi kiedys tez cos - trzeba bylo zglosic. a jak wyjdzie ze pobiles i trenujesz sw to jestes traktowany jak napadajacy z bronia w reku(oczywiscie mowa o broni bialej, nie palnej - takie jest chyba rozgraniczenie)
Napisano Ponad rok temu
kurwa to najgorsze jest , po calym zdarzeniu takie kurwa dziwne uczucie ...nogi z waty i tzresace rece to ja mam do dzisiaj, najczesciej juz po alym zdarzeniu :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
zainteresowala mnie kwestia poruszona przez deejay'a. chodzi o ponowne spotkanie wczesniejszych 'oprawcow'.czy zdazylo sie wam stanac oko w oko z delikwentem \ delikwentami z ktorymi wczesniej mieliscie konfrontacje?
ja mialem taka sytuacje tylko raz, spotkalem takiego typka dzien po tym jak dopadl mnie na ulicy z kolegami i chcial pozbawic pieniedzy. na szczescie ja nie odnioslem powazniejszych obrazen (stawialem czynny opor nim sie nie zniechecili), takze nastepnego dnia bylem w pelni na chodzie. kolesia spotkalem przez zupelny przypadek, a jego tlumaczenia i grozby (na przemian) byly poprostu zenujace. mialem ochote kolesia zmielic w rekach (otocznie sprzyjalo temu), ale stwierdzilem ze nie warto, ze to byl smiec i nie chce sobie nim rak brudzic. nie wiem czemu ale kolesia zostawilem w spokoju, a normlanie bym go wcisnal w chodnik. pozniej sie zastanawialem czemu tego nie zrobilem
Napisano Ponad rok temu
ja mialem taka sytuacje tylko raz, spotkalem takiego typka dzien po tym jak dopadl mnie na ulicy z kolegami (...)
Kumplowi przydarzyło się coś podobnego za granicą. Z tą różnicą, że on gonił gościa do momentu aż tamten wpieprzył się w makię
Napisano Ponad rok temu
No, no... a cóż to za dyshonor zgłosić na policję, że cię pobili? Dopóki ludzie będą mieli taką mentalność ja ty, to na ulicy będzie pełno takich "brudasów", co dają oklep za nic. BO DZIĘKI TOBIE SĄ BEZKARNI!a co jesli ten brudas nie jest tak "honorowy" jak ja i zglosi sie na policje?
A gdyby on zgłosił na policje, to mądrze by zrobił, a z ciebie byłby frajer.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Obrona konieczna w świetle prawa
- Ponad rok temu
-
Kastet czy pałka
- Ponad rok temu
-
Troszke nietypowy "napad"
- Ponad rok temu
-
Jak reagować na "gapienie się"
- Ponad rok temu
-
NUNCHAKU - NIELEGALNE ?
- Ponad rok temu
-
Obrona w SAMOCHODZIE!!!!!
- Ponad rok temu
-
Dźwięki przeciw psom
- Ponad rok temu
-
Długopis?
- Ponad rok temu
-
W&%#dol i po krzyku .....
- Ponad rok temu
-
Ulice swiata
- Ponad rok temu