Systemy i sztuki walki, a ulica. Częste pytania nt ulicy.
Napisano Ponad rok temu
Co do uciekania przed nożownikiem. Jeżeli ktoś taki już się uprze na Ciebie - to z bliska Cię pochlasta, a z dystansu rzuci w Ciebie nożem - jak już pisałem, widziałem jak kumpel robił "panterkę" i podnosząc się rzucał dwoma nozami. O ile uniknięcie pchnięcia jest możliwe, to ciężko mi sobie wyobrazić, jak uniknąć dwóch lecących w Ciebie noży... Przypomina mi się akcja z "Desperado" :twisted:
I jeszcze słowo na temat wypowiedzi Adama D "Że wbrew pozorom to nie jest tak, że łatwo się obronić przed chwytaczem, stosując "nieregulaminowe" techniki..." Ta wypowiedź, to jedna z mądrzejszych jaką tu przeczytałem. Ale weź pod uwagę, że ja np. pisałem o tym jak ja widzę sztukę walki optymalną, jak powinna wyglądać. Wypowiedzi oparłem na tym co widziałem, poczułem na własnej skórze, a potem wyciągnąłem wnioski. A że wielu ludzi nabija się z tego co napisałem? Że mało kto ma choćby najmniejsze pojęcie np. o "uderzeniu ciałem"? Bardzo dobrze! W moim interesie leży, żeby jak najmniej ludzi potrafiło walczyć. A jak już ktoś potrafi, to niech będzie jak najbardziej ograniczony.
Napisano Ponad rok temu
Nie, wcale nie ma obrony przed wejsciem w nogi. Wcale nie. Obejrzyj sobie ktorekolwiek UFC i dopiero sie wypowiadaj.kiedy jest zaskoczony rzucasz mu się na nogi. A tego jak wiadomo powszechnie, nie da się uniknąć.
Ach te wspaniale filmy...Co do uciekania przed nożownikiem. Jeżeli ktoś taki już się uprze na Ciebie - to z bliska Cię pochlasta, a z dystansu rzuci w Ciebie nożem - jak już pisałem, widziałem jak kumpel robił "panterkę" i podnosząc się rzucał dwoma nozami. O ile uniknięcie pchnięcia jest możliwe, to ciężko mi sobie wyobrazić, jak uniknąć dwóch lecących w Ciebie noży... Przypomina mi się akcja z "Desperado" :twisted:
Jakbys wiecej czytal to bys wiedzial ze rzut nozem nie jest wcale taki niebezpieczny jakim go przedstawiaja rezyserzy filmowi.
Juz gdzies na forum nozowym byl o tym chyba nawet caly topic... Rzuconym nozem trudno zrobic powazniejsza krzywde. Chyba ze rzucisz z calej sily ciezkim nozem i trafisz koncem rekojesci w glowe.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Czlowieku...Ja mam pomysł, jak chwytacz może załatwić dwóch (...)
Macie tam zapasy w tym Jaworznie? Judo?
Albo boks? Kiedys byl niezly zdaje sie.
Moze bys sie raz przeszedl i poprosil o sparring, zamiast tracic czas na bezsensowne fantazjowanie?
Nie, jesli ktos sie z Ciebie nabija, to dlatego, ze wypisujesz niestworzone historie, w dodatku bez zielonego pojecia o tym, o czym piszesz - z tego, co piszesz, wynika, ze Twoja wiedza o judo, czy zapasach jest zerowa. Podobnie zreszta, jak o boksie.A że wielu ludzi nabija się z tego co napisałem? Że mało kto ma choćby najmniejsze pojęcie np. o "uderzeniu ciałem"?
A jak sie przejdziesz do jakiegos klubu judo, to po takiej wizycie bedziesz mogl dopiero cos powiedziec o "uderzeniu cialem". BTW - widziales kiedys sumo?
Ze cos Ci tam trener naopowiadal to jeszcze dlugo nie znaczy, ze tak jest.
Kolo juz wymyslono co najmniej pare razy.
Przejdz sie na to judo, popros o sparring i napisz jak bylo.
A do tego czasu sobie lepiej daruj te swoje rozwazania.
EOT
Napisano Ponad rok temu
Rybak - co do komentarza moich słów - najpierw tych sarkastycnych, a potem nt. tzw "uderzenia ciałem". Proszę na przyszłość traktować moje wypowiedzi całościowo, a nie komentować poszczególne posty. Wtedy wiedziałbyś, że tekst na temat walki chwytacz vs 2, był po prostu żartem. Dalej - skoro łączysz uderzenie ciałem z Judo i zapasami, to wynika z tego, że sam nie masz pojęcia co to takiego. W boksie używa się tego w okrojonej postaci. Z tym sumo, to nie oglądam. I następna rzecz - teksty pokroju "idź na Judo, powalcz". Dawno nie widziałem bardziej kretyńskich. To teraz mi napisz na jakich zasadach ma być ta walka? Na zasadach Shaolin Mon, czy na Judo? Wytłumaczę o co mi chodzi, bo niektórzy znowu nie zrozumieją: Przychodzę na Judo i mówię - chciałbym powalczyć. Ok, gdzie masz judogę? Nie mam, ale wziąłem sobie dresy i t-shirta. Eeee, to za co będziemy łapać..? Ale dobra, jakoś sobie poradzimy. Nie możesz uderzać w zwarciu łokciami, o atemi zapomnij... (tu lista ograniczeń, nie wiem jakie są na typowych sekcjach JUDO). Eee, dobra, a co mogę? Jak mam iść na JUDO, walczyć z nimi na rzuty, na ich zasadach, to ja wiem jak się to skończy. Będę fruwał po sali jak szmata, o ile po którymś rzucie, jak źle wykonam pada czy w ogóle nic nie zrobię, wyląduję w szpitalu. Na moich zasadach walka też nie miała by sensu, bo ja mam w nich większe doświadczenie i lepiej potrafię wykorzystać np. obniżenie gardy, niż potencjalny Judoka. A co do wypowiadania się typu :"mistrz Ci naopowiadał". Mistrz naopowiadał na pierwszych zajęciach na które przyszedłem. Wtedy wydawało się to niemożliwe, śmieszne. Ale w miarę treningów zaczynałem wierzyć w poszczególne słowa. Zacząłem wierzyć w większość, w momencie, kiedy zobaczyłem jedną mocniejszą walkę. Trwała może 2s. Akcja wyglądała tak - gostek kopie lowkick, Sensei przyjmuje na goleń, Gostek wchodzi do kontaktu, chce uderzać i nagle pada. Nikt nie wie co się stało. Facet leży, na ziemi, jest przytomny, ale nie wstaje. Pod okiem pokazał się mały ślad... Poleżał tak jeszcze trochę... W każdym razie komentarz był taki, że "nadział się na rękę". Uderzenie było wyprowadzone z wyprostowanej ręki, samym ruchem ciała. Co więcej, nie było uderzone pełną siłą. Wykonane w ułamku sekundy. Pewnie znowu napiszecie, że szczęście miał, czy coś takiego, albo że zmyślam, albo że coś tam (odpuście sobie czepianie się do tej części i dorabianie teorii). Tylko że ja nie wypisuję tu, że adept BJJ jaki by nie był dobry, nie poskłada większego i silniejszego od siebie, bo nie mogę sobie tego wyobrazić. Nie doczepiajcie się do tej wypowiedzi, bo to odzwierciedlenie tego jak Wy piszecie o Shaolin Mon - na oczy nie widzieliście, a rzucacie tekstami, że mi Sensei naopowiadał. Jakby jednak ktoś znowu miał problemy z czytaniem ze zrozumieniem to napiszę wyraźnie - niejednokrotnie widziałem, jak goście z BJJ składali jak kartkę papieru, zawodników znacznie większych od siebie. Jest tu jednak jedno ALE. Takie sytuacje widziałem jedynie w UFC itd. Bo już inteligentni ludzie wiedzą, że z zawodnikiem mającym przewagę 30 kg i większą, mamy na ulicy baaardzo ograniczone szanse. Specjalnie rzuciłem tekstem o Pudzianie - jak go pokonać, żeby zobaczyć, czy zdajecie sobie z tego sprawę. Kilku ludzi pisało, że trza by koszem przez łeb, najlepiej od tyłu. I jest w tym dużo prawdy. Nawet moja strategia jest strasznie naciągana. Możliwa do wykonania tylko, jeżeli ktoś naprawdę osiągnął mistrzostwo. Podałem przykład Pudzianowskiego, bo gość jest też wysoki i np. zanim byłbym w stanie znaleźć się w odległości pozwalającej mi na jakiekolwiek uderzenie (jakiekolwiek łapanie wykluczam) rozszarpałby mnie.
I jeszcze o boksie w Jaworznie - znowu trenują. I słyszałem, że poziom nie spadł. Jak na razie nie mogę do nich iść, bo mi się zazębia z moim treningiem. Ale na pewno pójdę, choćbym miał zapłacić za treningi, bo od bokserów można się wiele nauczyć w walce rękami.
Napisano Ponad rok temu
Jeżeli sądzisz,że są one tak zabójczo skuteczne(vide twój przykład) to po co się pytasz o "strategię na Pudziana"?
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
To ja też dam banalny przykład...jak myślisz "stary",jak Royce pokonywał przeciwników cięższych od niego o 30 i wiecej kilo...mówi się, że kłopoty zaczynają się od 30 kg, ale przy tak dużej masie, różnica 30 kg może nie być aż tak istotna. A co do "zabójczej skuteczności atemi" - no pomyśl Stary - co łatwiej wpakować, kop w jaja, czy rzut?
Pozdrawiam
A co do oceniania twojego trenera i twojego stylu-masz rację nie widziałem nie,nie wypowiadam się...Jest natomiast tylko jedna rzecz jaka moge powiedzieć na temat twojego trenera,która wynika z lektury twoich postów,umięjętność prania mózgu ma opanowaną na najwyższym poziomie...
Napisano Ponad rok temu
acha jeszcze jedno
czy ktorys z tutejszych chwytaczy moglby mi napisac jakby rozegral przykladowa walke z 2 osobami? tak w skrocie juz tutaj nie chodzi mi o walke na ulicy bo tam nic nie mozesz do konca przewidziec
czyli sa 2 osoby i chwytacz...
chodzi mi o to co robi chwytac? kogos dusi?zaklada dzwignie? sprowadza do parteru? tak tylko w skrocie jakby mozna
pozdr. mjr
sory ze cytuje samego siebie ale odpowie mi ktos na moje pytanie? :-) bo chcialbym sie wkoncu dowiedziec a tutaj jest troche chwytaczy ktorzy sie wypowiadali...
:-)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zreszta pooglądaj na necei walki bjj vs. shotokan albo bjj vs. kung fu...i powiedz mi czy którykolwiek z przedstawicieli stylów klasycznych miał szanse włożyć palec do oka przeciwnika,albo go ugryźć...(zresztą Cristobal Garcia próbował w walce z Pereirą i nie skończyło sie to dla niego najlepiej )
Napisano Ponad rok temu
Facet, Ty umiesz czytac?teksty pokroju "idź na Judo, powalcz". Dawno nie widziałem bardziej kretyńskich. To teraz mi napisz na jakich zasadach ma być ta walka?
Czy ja gdzies napisalem o jakiejs "walce"?
Napisalem, zebys sie przeszedl, zobaczyc co to w ogole takiego to judo, czy zapasy, bo jak probujesz pisac, "co Ci sie wydaje, ze to jest", to kazdemu, majacemu chocby lekko zazielenione pojecie na ten temat, sie mozg lasuje - a nie, ze masz z kims "walczyc".
Wiesz, co to "sparring"?
A zreszta, co mnie to obchodzi...
Napisano Ponad rok temu
Macie tam zapasy w tym Jaworznie? Judo?
Albo boks? Kiedys byl niezly zdaje sie.
Moze bys sie raz przeszedl i poprosil o sparring, zamiast tracic czas na bezsensowne fantazjowanie?"
Tak napisał Rybak. I jak zwykle dojebali się o terminologię, a co do treści ani słowa, bo nie umieli odpowiedzieć. Może oświećcie mnie! Bardzo Was proszę. Czym jest sparring, jak nie walką na ustalonych regułach? Walką, która z definicji powinna być nastawiona na to, żeby się czegoś od siebie nauczyć, nie żeby drugiemu dokopać, co niestety częściej się spotyka?
"Czy ja gdzies napisalem o jakiejs "walce"? Napisalem, zebys sie przeszedl, zobaczyc co to w ogole takiego to judo, czy zapasy" Mnie się wydaje, że to pan Rybak nie wie co sam pisze. No chyba, że wg Was sparring, to jak się idzie na inną sekcje i patrzy co robią. Potem słyszy się teksty - byłem wczoraj na sparringach na Krav Maga. A tydzień temu sparrowałem z Thaiboxerami.
Mesjasz - co do Brazylijskiego Vale Tudo - przyznaję, że tego nie wiedziałem. Fakt, że jakieś ograniczenia były, faktycznie nie przekonuje, bo te dwie techniki są ostatecznościami, jak już Cię ktoś kończy. Przyznaję, że taka walka mogła być odwzorowaniem ulicy . Ale nie to co robią w UFC. Pisząc, że "jak sądze wchodzi to", z reguły miałem na myli, że tak jest, ale nie chcę tego nikomu narzucać. Ja też opieram się na własnych doświadczeniach. A co do walk BJJ vs. Shotokan itp. Weź pod uwagę, że w stylach które wymieniłeś raczej mało jest ludzi, którzy wiedzą co to prawdziwa walka i chcą się tego nauczyć. A idąc na BJJ z góry musisz założyć, że będziesz musiał się napierdalać na treningach. Stąd ta przewaga.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
P.S. Ponownie proszę o wyjaśnienie, czym jest sparring? Bo jeśli nie tym co ja napisałem, to czym? Tylu tu mądrych i doświadczonych ludzi, że na pewno ktoś wyprowadzi mnie z błędu. Rybak, Cheetah, Shaft - o Was mowa. Panowie, no co to są te sparringi?
Napisano Ponad rok temu
ale mam do Was wszystkich zapytanie, myślę że mieścić się będzie w topicu tymże..Wiemy co robic gdy zaczepi nas grupka matołków, ale co gdy idziesz z Panią swoją..to dla mnie największy koszmar zawsze był (choć sytuacji takiej nie miałem) że gdybym był z Panną to przecież jej nie zostawię i nie ucieknę..moge próbowac się ugadać , ale tylko wtedy gdy goście chcą Cię skroić..w sytuacji (nieco extremalnej ale realnej) gdy chcą Ci tylko dojebać i nie dajcie Bogowie "zabawić" się z Panną? możesz ryzykowac atak, ale wiem z doświadczenia że kobieta ZAWSZE będzie chciała rozdzielić bijących się, najczęściej przy pomocy wpiepszenia się między bijących co w większości przypadków kończyło się tym że ktoś jej niechcący jebnął gonga..wiem że ta sytuacja to trochę hardkor, ale wiemy wszyscy że na ulicy nie ma rzeczy niemożliwych..(btw-kiedyś lałem się z 4 gostkami którzy mnie zaczepili, oni skumawszy się że coś potrafię stali się ostrożniesi, po kilku chwilach zdołali mnie przwrócić -myślę sobioe "a niech to" i zakrywam głowę przed ich bucikami, po chwili słyszę jakieś krzyki z oddali i tupot, ktoś biegnie, myślę sobie "już po mnie - 4 może bym przeżył, ale więccej raczej nie". okazało się że to moi kumple z odsieczą przybiegli).
oczywiście jest to sytuacja hipotetyczna - nie szwendam się ze swoją babą po ciemnych ulicach, nie jeżdźę na wichury itp. wiem że na ulicy jest też pewien kodex, przeważnie przestrzegany, że nie fika się do gościa który idzie z panną..nie zawsze niestety..
co zrobilibyście w takiej sytuacji? co wtedy zrobic..jak ochronić siebie , a przede wszystkim Ją?
Napisano Ponad rok temu
acha jeszcze jedno
czy ktorys z tutejszych chwytaczy moglby mi napisac jakby rozegral przykladowa walke z 2 osobami? tak w skrocie juz tutaj nie chodzi mi o walke na ulicy bo tam nic nie mozesz do konca przewidziec
czyli sa 2 osoby i chwytacz...
chodzi mi o to co robi chwytac? kogos dusi?zaklada dzwignie? sprowadza do parteru? tak tylko w skrocie jakby mozna
pozdr. mjr
hmm..jestem chwytaczem ,Judo to moja akcyza..wiesz to zależy od bardzo bardzo wielu czynników..na każdym prawie forum jest spór co lepsze na ulicy - chytacze(i ten przeklęty parter) czy uderzacze?
po pierwsze - głupotą jest stwierdzenie że jedynym finałem walki chwytaczy jest parter..jest mnogo sposobów na zakończenie jej w stójce, są rzuty, dźwignie, duszenia..najprostrzym sposobem na walkę 2 na 1 jest sprowadzenie ich jak najszybciej do parteru, czyt. na glebę.jak? poprostu ich podcinasz..najlepiej jest przede wszystkim działać SZYBKO..to podstawa..a gdy już jeden jest na glebie bierzemy się za drugiego (na pewno będzie zdezorientowany tym że jego kumpel leży), więc podbijamy do niego starając się wejść do półdystansu, ustawiając go tak aby tego który prawdopodobnie już wstaje miec przed sobą..możesz spróbować popchnąć go na wstającego - jeśli Ci się uda będziesz miał 2 kurczaczki na jednym ogniu - jeśli tak to albo spiepszasz albo kopiesz..tak-nie przywidziało Ci się..myślisz że jak chwytacz to rzucę się na nich? może jeszcze zakrzyknę "hej chłopaki - fajnie że leżycie!!poczekajcie jeszcze to założe Tobie dźwignie a Tobie trzymanie!!"..niet..kopa w ryja i finito..oczywiście łatwo pisac trudniej zrobić..przeważnie jest tak że ktos nie wyszkolony w zwarciu jest prawie beznronny..musisz to wykorzystać..staraj się jak najszybciej zmniejszyć dystans do niego/nich..nie daj się krążyć np. stając plecami so ściany..możesz ją również wykorzystać jako broń, np. przy wyłapaniu ręki po wyprowadzonym przez któregoś z nich ciosie przejść do odp. uchwytu, wykorzystać odp. techniki i silnie skierować delikwenta na ścianę..to jest możliwe...w każdym razie rób wszystko żeby ich zaskoczyć - krzycz na maksa, udawaj świra, gadaj do siebie podczas walki..to zdekoncentruje ich a tobie da ułamki sekund na zaplanowanie i wykonanie ataku...staraj się nie przechodzić do obrony bo dostaniesz baty..atakuj wściekle i zaciekle...niech myślą żeś kosior..
wszystko byle nie na glębę..chyba że jeden nietomny i jest 1vs1.wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa..
Napisano Ponad rok temu
Uderzenie ciałem jest w każdym sporcie kontaktowym,
w jednym więcej (boks) w drugim mniej (zapasy).
No ale zawsze jest i KAŻDY trener zwraca na to uwagę!
Bardzo dobrze, że Twój Sensei zrobił z tego klucz do zwycięstwa bo w tak w rzeczywistości jest, tylko np. na boksie trener wspomni o tym może na pierwszym spotkaniu a potem jest trening, który w naturalny sposób prowadzi do wprowadzenia tego "sławetnego" uderzenia ciałem w twój schemat ruchowy. Nikt z tego nie robi rewelacji, bo każdy o tym wie (przynajmniej podświadomie )
Dlatego też cios wyprowadza się od nóg a kończy tylko ręką, prawdopodobnie zasada w twoim Shaolin Mon jest ta sama tylko szczegóły odrobinę odmienne.
Notabene, kiedyś ćwiczyłem boks i kładłem kolesi jednym strzałem (prawy prosty) chociaż wyciskałem góra 80, 90 kg, teraz wyciskam 140 a jak biję kolesi to oni stoją jak zaczarowani.
Dlaczego?
Bo nie mam tego wejścia ciałem o którym cały ten temat
Napisano Ponad rok temu
Przedstawiciele w/w stylów uderzanych nie byli praktycznie przygotowani do zwarcia i parteru, zresztą jezeli zawodnik stoczył kilkadziesiąt walk zgodnie z okreslonymi regułami (zawody karate, czy boks) to będzie miał wyrobione określone nawyki (np. że w sytuacji kryzysowej to się łapie i w zwarciu można troszkę odpocząć -dotrwać do końca rundy, albo że nie kopie się poniżej pasa, w nogi więc zawodnik nie wie jak się bronić przed takim atakiem)Zreszta pooglądaj na necei walki bjj vs. shotokan albo bjj vs. kung fu...i powiedz mi czy którykolwiek z przedstawicieli stylów klasycznych miał szanse włożyć palec do oka przeciwnika,albo go ugryźć...(zresztą Cristobal Garcia próbował w walce z Pereirą i nie skończyło sie to dla niego najlepiej )
....ale proponuję takie ćwiczenie w zwarciu: niech Wasz oponent próbuje zakładać dźwignie, próbuje dusić, a Wy oporując, czy podczas walki o chwyt przesuńcie rękę w kierunku jego głowy i połóżcie mu ją na twarzy - jeżeli to się uda to znaczy że możecie wykonać w zwarciu pchnięcie w oczy. Natomiast nie wiem jaki sens miałoby gryzienie? Żeby wyjść z duszenia, czy dźwigni? (Tak jak w "wejsciu smoka" wyjscie z balachy?)
Napisano Ponad rok temu
Probowales kiedys czegos takiego z kolega-zapasnikiem, albo judoka?....ale proponuję takie ćwiczenie w zwarciu: niech Wasz oponent próbuje zakładać dźwignie, próbuje dusić, a Wy oporując, czy podczas walki o chwyt przesuńcie rękę w kierunku jego głowy i połóżcie mu ją na twarzy - jeżeli to się uda to znaczy że możecie wykonać w zwarciu pchnięcie w oczy.
To sprobuj. Nie fantazjuj.
Napisano Ponad rok temu
Przedstawiciele w/w stylów uderzanych nie byli praktycznie przygotowani do zwarcia i parteru, zresztą jezeli zawodnik stoczył kilkadziesiąt walk zgodnie z okreslonymi regułami (zawody karate, czy boks) to będzie miał wyrobione określone nawyki (np. że w sytuacji kryzysowej to się łapie i w zwarciu można troszkę odpocząć -dotrwać do końca rundy, albo że nie kopie się poniżej pasa, w nogi więc zawodnik nie wie jak się bronić przed takim atakiem)
Przecież cała sprawa polega właśnie na tym, że część uderzaczy zupełnie nie była przygotowana na walkę z chwytaczami i powiem więcej w tej chwili mimo wszystko (ufc, pride i inne walki "bez reguł") są jeszcze szkoły, które do tego nie przygotowują, co jest co najmniej dziwne.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
streetboxing
- Ponad rok temu
-
Opis zdażenia
- Ponad rok temu
-
O przemocy na ulicy w "Rozmowach w Toku"
- Ponad rok temu
-
Policja...
- Ponad rok temu
-
Delikatne, łagodne kobiety ?! Na Discovery
- Ponad rok temu
-
Doskonałe teksty nt ulicy...
- Ponad rok temu
-
Dylemat - kazdy znajdzie cos dla siebie
- Ponad rok temu
-
Jak???
- Ponad rok temu
-
Bandyta nie jest niepokonany
- Ponad rok temu
-
codzianna ulica.
- Ponad rok temu