Witajcie,
Mam 26 lat, ważę 60 kg (waham się w przedziale 58kg-60kg) i 173cm, typ ektomorficzny. Trenuję na siłowni 3x w tyg FBW od ponad 3 miesięcy. Już dużo wcześniej ogarniałam temat diety głównie dla mojego typu sylwetki. Gdy jeszcze nie ćwiczyłam, ale już szykowałam się do rozpoczęcia przygody z siłownią zaczynałam od ponad 1800kcal, potem było 1900, 2000, 2200, 2400 i teraz jest 2600 kcal 120B 350WW 80T.
Treningi jak dla mnie są dość intensywne, chociaż na niedużych ciężarach (przysiad z samą sztangą, wykroki z 5-6kg sztangielką na rękę itp.) Aerobów nie robię. Jestem drobnej budowy, moim celem było ujędrnienie ciała, podniesienie pośladków, czyli lekkie nabranie masy mięśniowej, która pozwoliłaby mi to wszystko uzyskać. Przez ten cały czas moja waga stoi w miejscu, ciało delikatnie się naprężyło.
Mój główny problem tkwi w tym, że waham się co ilości węglowodanów w diecie ze względu na moją od zawsze trądzikową skórę. Odkąd zwiększyłam węgle do 350g stan skóry pogorszył się, podejrzewam, że jest to wina zwiększonej ilości cukrów.
Moim źródłem węglowodanów są kasze - gryczana i jaglana, ryż-wszystkie rodzaje, czasami płatki owsiane, banany (maks dwa dziennie) i około 2-3 wafle ryżowe dziennie. Co robić w związku z tym? Czy zmniejszać węgle kosztem innych makroskładników, czy zmniejszyć iość kcal w ogóle? Boję się, że jak będę za mało jadła to schudnę i te mięśnie w ogóle nie ruszą, a chciałam swoje ciało trochę poprawić i potem efekt utrzymywać. Co robić?