budo_Ishida napisał
Wyborowa przyznam, że dyskusja była chaotyczna to fakt, niestety nie mogę się zgodzić z tym że miałem braki w argumentowaniu lub stosowałem jakichś nadużyć. Według mnie to ty takie nadużycia stosujesz. Wypowiedzi w stylu "przeczytaj sobie taką lub taką książkę" nie tłumacząc o co ci chodzi, mają dla mnie taki sam wymiar jak argumenty dwóch małych chłopców, spierających się czyj ojciec jest silniejszy.
Nie bardzo wiem w jakim miejscu jestes ze swoja ogolna edukacja i zainteresowaniami.
Czasy Johana Wolfganga Göthe minely bezpowrotnie. To byl ostatni czlowiek, ktory byl na bierzaco ze wszystkim. Uchodzil za osobe, ktora w swoim czasie byl na bierzaco z kazda dostepna lektura.
Jeszcze jeden osobnik - John Emerich Dalberg Acton byl w tej materii sczegolny. Posiadal dar czytania i analizowania z niezwykla szybkoscia i gleboka analiza. Czytal przynajmniej jedna ksiazke dziennie. Wiekszosc ksiazek jego osobistej biblioteki miala na marginesach jego odreczne notatki i komentarze. Dodam, ze biblioteka liczaca przeszlo 30 tysiecy pozycji...
Czemu o tym pisze??
Zyjemy w czasach, w ktorych nikt nie ogarnia calosci tego co czlowiek produkuje - rowniez w sensie idei. Istnieje taka mnogosc tworczosci, ze nie da sie jej ogarnac. Trzeba jednak sobie z tym problemem jakos radzic. Patent na to jest dosc prosty. Istnieje pismiennictwo w kazdej dziedzinie, ktore ma wymiar klasyki, potem extraligi, pierszej ligi, drugiej itd. Klasyka to rzeczy trudne, ale najbardziej wartosciowe. I idac w dol jest latwiej, ale wartosci ubywa. A to co czyta sie "latwo i przyjemnie" to wlasciwie mozna sobie darowac.
Uwazam, ze bez dokonania wlasnego wyboru lektur daleko sie nie zajedzie. Wiec nie uwazam, ze dzielenie sie tymi lekturami moze byc z mojej strony manipulacja czy naduzyciem.
Mozesz to odbierac oczywiscie za akt arogancji z mojej strony, ale to jest raczej bez znaczenia.
Jean Jacques Rousseau - jesli analizowac jego prywatne zycie powinien byc osoba zapomniana i pohanbiona. Przez wiekszosc swojego zycia nie pracowal na wlasne utrzymanie. Byl utrzymankiem kilku kobiet, bawil sie zyciem i jedyne co robil to studiowal i pisal. Ozenil sie z umyslowo niesprawna kobieta, z ktora mial kilkoro dzieci. Oczywiscie nie lozyl na ich utrzymanie i polecil je wszystkie oddac anonimowo do sierocinca. Albo taka historia... Podrozujac ze swoim kolega epileptykiem, zostawil go na pastwe losu na srodku ulicy podczas jednego z jego atakow i sobie poszedl, bo jego wrazliwosc nie pozwalala mu na to patrzec...
Dorobek pisarski Rousseau to klasyka. Jego osobiste zycie to wzor niegodny nasladowania.
Dziwny jest ten swiat...