Czy ja dobrze zrozumiałem zrozumiałem, uważasz że osoba o wątpliwej moralności np. ladacznica, broniąca się technikami karate przed bandycką napaścią jest także bandytą, a broniący się w podobny sposób i w podobnych okolicznościach tzw. "porządny obywatel" np. ksiądz, to już nie bandyta, ale szlachetny człowiek? Wyprowadź mnie z błędu bo może źle zrozumiałem przesłanie.
Nie wiem czy dobrze zrozumiales. Na pewno mieszasz porzadki. Ja pisze o normach i zasadach, a Ty piszesz o przykladach z zycia. To dwa rozne swiaty. Nie jest problem znalezc przyklady, ktore beda zupelnym przeciwienstwem Twoich tez.
Wracajac do mojego porzadkowania -uzywajac klasycznej logiki (tej od greckiej filozofii) mozna dyskutowac zasady i wartosci wedlug dychotomicznego, dwubiegunowego podzialu: mestwo-tchorzostwo, sprawiedliwosc-niesprawiedliwosc, prawosc-niegodziwosc, itd.
Jesli chodzi o ludzkie zachowania to nie mozna mowic o nich, ze moralne badz nie. Mozna mowic jedynie o moralnych ocenach tych zachowan. Ksiadz czy ladacznica - nie ma znaczenia - oceniamy czyny, postawy a nie ludzi. Jak w tym kierunku poszlaby dyskusja to mozna efektywnie dalej sie spierac.
W zadnym razie nie jest moim zamiarem wykazac ze sie mylisz, albo, ze ja mam racje.
Po raz kolejny próbujesz zbić to o czym piszę obraźliwym tonem, ale ja to olewam. Co do hokeja ty piszesz o środkach, a ja pisałem o celu. Odpowiedzialność, przywództwo, gospadarka czasem, komunikacja i podejmowanie decyzji to są środki, a celem tej gry jest zwycięstwo (w danym meczu, lidze).
To co nazywasz "srodkami" w procesie treningowym jest nabywaniem umiejetnosci. Zeby ten proces byl skuteczny trzeba go nazwac, opisac, zaplanowac i zorganizowac. I to jest cel do osiagniecia wymagajacy, pracy, skupienia, wytrwalosci i masy innych cech czy zdolnosci.
Nawiazujac do tego co wczesniej pisalem - o "zintegrowanej, spojnej osobowosci" - wspolgrajace ze soba wartosci, metody, zasady, wskazniki, dzialania buduja czlowieka i system wokol niego, ktory powinien miec jednoznacznie pozytywne przeslanie. Powinno sie to oczywiscie budowac w powszechnie akceptowalnych ramach.
No i masz mnie, piękna i cięta riposta. Wracając do bushido, nie przedstawię ci materiału dowodowego, bo nie mam zbytnio na to czasu, ale podeprę się tutaj opinią z wikipedii.
"Bushidō, busido (jap. 武士道 bushi-dō?, droga wojownika) – niepisany zbiór zasad etycznych japońskich samurajów; kodeks wojskowy okresu feudalizmu. Kodeks ten miał na celu uzależnienie lenników od panów, czyniąc z nich możliwie doskonałych żołnierzy i sługi."
Wiem że to żaden dowód, ale przynajmniej jakiś argument, zwłaszcza że twórca tego artykułu opierał się na literaturze znanych ekspertów w tej dziedzinie ("Bushido: dusza Japonii", Nitobe Inazō; "Samuraje", Kure Mitsuo; "Hagakure", Yamamoto Jōchō).
Ten fragment o zaleznosci lennikow od panow to jest marksizm kulturowy, ktory przeniknal juz do myslenia i pisania czegokolwiek, w taki sposob, ze wiekszosc ludzi juz nie zauwaza, ze takie sformulowania nosza znamiona manipulacji i wprowadzaja do obiegu emocjonalne i pejoratywne okreslenia "pana" i "lennika", a manipulacja nazwany jest sam fakt istnienia Kodeksu. Jesli nie doslownie, to na pewno w domysle.
W Kodeksie Bushido wazna role odgrywa prawda i prawdomownosc. Prawda byla ceniona w Japonii do tego stopnia, ze klamstwo i dwuznacznosc traktowano jednakowo. Skladanie przysiegi ublizalo godnosci, gdyz poddawalo w watpliwosc mowienie prawdy. Zasada bylo, ze im wyzsza pozycje w hierarchii ktos posiadal, tym glebiej prawde pojmowal i wyrazal.
Zestawiajac to z prawoscia, sprawiedliwoscia, mestwem i odwaga, grzecznoscia, honorem, wiernoscia (lojalnoscia) trudno mi uznac te rzeczy jako narzedzie celowego uzaleznienia. Jesli to tez jest element manipulacji, to pozostaje juz tylko napierdalac sie na maczugi.
Mozna poczynic do tego wiele zastrzezen i rozwinac niektore watki, jak na przyklad "lojalnosc" czy wiernosc - dla mnie to musi byc relacja "dwukierunkowa" (dzialac w obydwie strony) i "symetryczna" - obarczajaca jednakowym zobowiazaniem wszystkie zainteresowane strony.
Wracajac do tej marksistowskiej by nie rzec "bolszewickiej" oceny Kodeksu - ostateczna wymowa oceny Kodeksu jako zrodla "celowego uzaleznienia", jest taka, ze ta zaleznosc "nalezy zniesc" w imie "powszechnej sprawiedliwosci", a Kodeksu jako zrodla zla sie pozbyc, niekoniecznie przedstawiajac cos w zamian.
Często stosujesz dziwne insynuacje w stosunku do bolszewizmu i komunizmu, masz z tym jakiś problem? Chcesz innych przykładów upadku moralności w obliczu głodu, proszę bardzo: W październiku 1972 w Andach rozbił się samolot, ocaleni pasażerowie by przeżyć w trudnych warunkach, dopuścili się kanibalizmu, czynu który w naszej kulturze jest uznawany za niemoralny.
Nie mam problemu z bolszewizmem bo mieszkam w kraju, gdzie tej zarazy nigdy nie bylo.
Czlowiek jest istota plastyczna, mozna go dowolnie formowac. Mozna tez z niego zrobic dzikie zwierze. Kazdy bolszewik o tym wie. Przypadki knaibalizmu zdarzaly sie rowniez w naszej kulturze. Calkiem niedawno i blisko. W Auschwitz. Funkcyjni SS pisali o tym w swoich pamietnikach z nadzwyczajna odraza.
Inzynieria spoleczna, genetyczna robila i robi wiele na tym polu. O ile te przypadki zezwierzecenia sa mozliwie do osiagniecia prostymi i brutalnymi metodami, to nie wydaje mi sie, zeby Kodeks Bushido w tym kierunku dzialal "celowo".
Jeszcze jeden przyczynek do tej kwestii / bushido, moralnosc, zezwierzecenie. itd.
Wybitny, jak powiadaja, pisarz, scenarzysta, autorytet moralny niedawnych czasow - Andrzej Szczypiorski byl tajnym wspolpracownikiem SB. Spiskowal i donosil przeciw wlasnemu ojcu. Kodeksu Bushido "wybitny pisarz" z pewnoscia nie stosowal. Dla mnie kanibalizm jest mniej odrazajacy niz taka "zgodna z normami" postawa. Warto przesledzic ten watek i wyciagnac pare wnioskow.
Kolejny raz pustosłowie.
Jesli dla Ciebie J.Locke i JJ Rousseau to pustoslowie to raczej sobie a nie mnie wystawiasz laurke. Jesli kilkaset stron klasycznych tekstow o naturze czlowieka i koncepcji umowy spolecznej nic nie waza, a kopulujace lwy i spolkujacy ludzie w odbiorze spolecznym sa wyznacznikiem pogladow i postepowania, to ja juz nie mam wiecej nic do powiedzenia.
Ale dowód jest to na co? Matematykę też wykłada się na uniwersytetach, podobnie jak rolnictwo. Równie dobrze mogę stwierdzić (i według mnie jest to bliższe prawdy), że obecny stan Europy to wynik rewolucji przemysłowej, która nie odbyłaby się bez rewolucji w rolnictwie. Rewolucja w rolnictwie też nie odbyłaby się bez innowacji, to jest pługu z odkładnicą (Holendrzy przywieźli go z Chin w XVII wieku), wialni (Holendrzy przywieźli ten wynalazek z Chin w XVIII wieku) i nowoczesnej wiedzy rolniczej (również pochodzącej z Chin. Traktaty i pisma przywiezione w większości przez jezuitów można obejrzeć we Francuskiej Bibliotece Narodowej).
Ps. Mała dygresja dotycząca matematyki, koncepcja "zera" i system dziesiętny pochodzą z Indii.
Nie chce sie przerzucac teraz na historie gospodarcza swiata. Nie bede sie licytowal co wykladaja na uniwersytetach. Z wczesniejszej wypowiedzi wnioskowalem (moze mylnie) ze chcesz wyrzucic do kosza filozofie, prawo i moralnosc. A to uwazam za blad. Watek jest generalnie o ankiecie do pracy magisterskiej. Poruszyl i odkryl ciekawe dla mnie watki, ktore w roznym stopniu koresponduja z tematem.
Skąd to wrażenie że jestem pesymistą i to negatywnie nastawionym do świata?
Z wypowiedzi Twoich. Zrob sobie zestawienie tego o czym napisales - jakie rzeczy wedlug Ciebie maja pozytywny, a jaki negatywny wymiar. Jaki jest Twoj stosunek do Kodeksu Bushido, INTEGRITY, umiejetnosci typu - odpowiedzialnosc, komunikacyjne zdolnosci, podejmowanie decyzji, Johna Locke, JJ Rousseau, greckiej filozofii, rzymskiego prawa, chrzescijanskiej moralnosci i bedziesz mial moje wrazenie.