Re: Seminarium szkoleniowe z p. MOSHE GALISKO
postaram sie zeskanowac jak ktos chce.
Ja bardzo proszę! ;-)
Kupe materialow typu combatives zawiera oczywiste bzdury - typu slynny - cios zapalniczka w niemca z gunem w pociagu.
Cios pudełkiem zapałek jeśli już. I wcale nie jest oczywistą bzdurą.
Ja mam czasem wrazenie ze tak naprawde to co uczyl Fairbairn mialo malo wspolnego z tym co zostawil w materialach.
Też mam takie wrażenie. Ale materiały to nie wszystko, są jeszcze ludzie, którzy ćwiczyli z nim albo z Rexem Applegate'm. Mnie wiele wyjaśnił film
Gutter Fighting oraz filmy ze szkolenia agentów SOE i OSS.
Judo po 6 miesiacach da ci swietna sprawnosc fizyczna, nauczy padow i z 2 rzutow - do cywilnej samoobrony perfekt.
Do cywilnej samoobrony judo jest całkiem do dupy. Chcesz się wikłać w seoi nagi i kata gurumy? Rzuty występują przecież w nowoczesnych combatach ( u Fairbairna też ). Co do sprawności fizycznej, popatrz jak trenuje kondychę pod samoobronę taki Kelly McCann.
Bo np. narazasz sie na wiecej kontuzji cwiczac niz podczas tego mitycznego napadu, ktory cie moze spotkac a moze nie.
Judo jest bardzo kontuzjogenne. Jak widzę jak trzaskają kolana przy nieumiejętnych wyhaczeniach i rzutach typu
harai goshi, to mnie ciary przechodzą ( sam miałem niemiłą przygodę tego typu).
Szkoda czasu - przelicznik czas/efekt jest fatalny - duzo lepiej kupic gaz, psa badz nie chodzic w zle miejsca.
Wydaje Ci się, że sobie skutecznie wyliczysz prawdopodobieństwo bycia ofiarą napadu? W Polsce co roku dochodzi do kilkudziesięciu tysięcy przestępstw "rozbójniczych" ( art. 280-282 kk). Niektóre badania mówią nawet o kilkuset tysiącach. Uważasz, że to dotyczy tych innych, nie Ciebie?
Systemy samoobrony uczą przede wszystkim unikania zagrożeń, a to jest bardzo cenna wiedza. Ja musiałem zrobić w kręgu najbliższych znajomych szkolenie z tzw. agresji drogowej, bo zadziwiająco dużo osób staje się jej ofiarą. Czyli czasem "złe miejsce" może przyjść do Ciebie i musisz wiedzieć, co wtedy robić. Dla mnie zadziwiająca jest taka postawa: rodzice uczą dziecko od najwcześniejszych lat jak zadbać o bezpieczeństwo: nie otwieraj drzwi nieznajomemu, przechodź przez jezdnię tylko na pasach, nie rozmawiaj na ulicy z nieznajomym, nigdzie z nim nie chodź, nie bierz od niego np. cukierków, pilnuj kluczy, nie baw się zapałkami, itp. Dorosły uczy się jeszcze aby pilnować pinów i haseł, instalować alarmy w domach i samochodach, wykupywać ubezpieczenia, itp. Ale jak to wszystko zawiedzie i staniesz twarzą w twarz z jakimś typem, to uczenie się jak sobie poradzić, staje się stratą czasu.
Czy Ci się podoba, czy nie, u podstaw wszelkich sztuk i sportów walki leżały praktyki obronne bazujące na elementarnej, ludzkiej potrzebie - bezpieczeństwa. Potrzeby: społeczne, osiągnięć, samorealizacji nie pojawią się jeśli ta pierwsza nie będzie zaspokojona.
Ja widze sens cwiczenia sportu albo np. cwiczenia koryu tylko jeden - bo ktos lubi. Skutecznosc "na ulicy" (cokolwiek to znaczy) to efekt uboczny.
To nie jest efekt uboczny, to jedno z podstawowych kryteriów identyfikacji sportów/sztuk walki ( obok pragmatycznego i mentalnego ). I ten efekt uboczny nie wystąpi jeżeli nie zastosujesz do niego właściwych metod treningowych, odmiennych od metod pod rywalizację sportową.
P.S. A ja trenuję czasem pod samoobronę, bo lubię, a nie dlatego, że się boję.