Zanim pojawił się Spartakus był Adaś Miauczyński, więc to jest z "Dnia Świra" ( od 1:05):Stąd, jeśli "wszystko jak krew w piach" (czy to nie z nowego Spartakusa?) po co wielokrotnie o tym piszesz.
Ta scena jest rzeczywiście adekwatna. Wielokrotnie Ci pisałem, że od dawna z Tobą nie dyskutuję. Reaguję tylko na Twoje wypowiedzi, bo to forum czytają też niewinni ludzie, na których duszyczki polujesz.
Gościu, jesteś jakiś cofnięty czy masz sklerozę przypisując mi coś takiego? Proszę, specjalnie dla Ciebie przejęcie pierwszego ataku w walce:Ani w głowie Ci przyjąć, że możliwe jest przejęcie pierwszego ataku po określonym, specjalistycznym treningu.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Nie dyskutujemy o możliwości przejęcia pierwszego ataku w ogóle, tylko o możliwości przejęcia pierwszego ataku poprzez chwyt za atakującą kończynę.
To co, znowu mówimy o aikido jako sztuce samoobrony? Przecież dopiero co, mówiłeś, że aikido z walką i samoobroną nie ma nic wspólnego.Wracając do samoobrony i aikido...
Nie, zdecydowanie większe szanse przetrwania daje uderzenie wyprzedzające. Podczas rzeczywistego zagrożenia następuje wyrzut adrenaliny oraz norepinefryny, który jest reakcją fizjologiczną wywołaną emocjami związanymi z poczuciem zagrożenia. Nie masz na to żadnego wpływu, tym bardziej jeżeli swoje "odruchy" i przechwyty trenujesz w bezstresowych warunkach z kolegą, za pomocą skryptu w komputerze, czy tego swojego durnego robota z rurkami. Pod wpływem katecholamin chwilowo wzmaga się siła ( po czym gwałtownie spada ) ale spada zręczność czyli rzeczona wcześniej motoryka mała. Dlatego Twoje przechwyty możesz o kant ... potłuc.To właśnie daje zdecydowanie większe szanse przetrwania.
Może ty nie brałeś pod uwagę i dlatego robisz z byle...igły, widły. Jak wreszcie wyleziesz ze swojego Château d'If Panie Edmondzie Dantès, Hrabio Monte Cristo czy jak Ci tam, to zobaczysz, że świat już dawno znalazł rozwiązanie Twoich wydumanych problemów ( o ile idealne rozwiązanie w ogóle istnieje).Oczywiście, że każdą z technik aikido można wykonać w walce, i od biedy się to robi. Statystyki jednak one nie poprawiają, jeśli chodzi o walki wygrane. Problem właśnie w tym, że aikidocy w żaden sposób nie są do walki przygotowywani, i jak wspomniałem, po wykonaniu rzutu są bezbronni. Oczywiście, może zajść sytuacja, że na ulicy napastnik źle upadnie i coś sobie przetrąci przez przypadek. Ale w wlaśnie przez przypadek, ponieważ nigdy nie braliśmy tego pod uwagę trenując.
Otóż napastnik rzadko sobie coś przetrąca przez przypadek. Widziałem na ulicy ( na betonie ) slam tego rodzaju: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
który na rzuconym nie zrobił żadnego wrażenia ( rozmawiałem z nim kilka minut później ).
Każdy rzut aikido typu irimi nage, aiki otoshi czy kote gaeshi możesz zakończyć pozycją "kolano na brzuchu" ( na ulicy, asfalcie, betonie działa ze trzy razy mocniej niż na macie ). Można też wykonać kopnięcie depczące ( tzw. stompa ) na kolano, staw skokowy lub achillesa i jest po walce.
I wcale nie trzeba nikogo zabijać.
P.S. Do czytelników znających się na walce: Powyższe rozwiązania wcale nie są takie łatwe jakby to wynikało z mojego opisu, ale są daleko skuteczniejsze, niż jakieś przechwyty. :wink: