Ich zasadnicza wada jest to, ze człowiek który daje sobie radę w walkach sportowych ulega złudzeniu, że tak samo dobrze poradzi sobie w ulicznym starciu- a tak nie jest z tych względów o których pisałem.
yhym...po kursie mam za to bardzo dobre wrazenie i 100% pewnosci, ze obronie sie przed 3 typami, albo jak ktos bedzie chcial mi jebnac jak siedze...nic tam nie jest robione na 100% mocy to skad niby wiadomo, ze sie uda?
Czy aby wiedzieć, ze dźwignia zadziała, musisz złamać rękę przeciwnika? Czy aby wiedzieć, że duszenie jest skuteczne, musisz go udusić? Więc czemu shredder ma być robiony na 100% mocy by okazać swoja skuteczność?
A jeśli chodzi o moc ataków "napastnika" to jest ona stopniowana. Początkowo to jest łapanie za kark i chwytanie jego bluzy, symulujące uderzenia po łuku i proste. Potem siła i szybkość wzrasta, aż napastnik zakłada rękawice i uderza full contact.
samo targanie za ucho, porazka ciezko zlapac kocos za reke jak sie mocno szarpie a tu lapiemy za male ucho i zakladamy, ze przeciwnik nie bedzie sie wyrywal 8O
ogolnie widze, ze zakladasz ze uczestnik kursu na ulicy poradzi sobie z piesciarzem w srojce, z graplerem w zwarciu...zart
W Senshido nie poluje się na ucho, czy na jakiekolwiek inny cel (poza oczami i gardłem stanowiącymi zasadnicze cele). Wszystkie inne to cele wynikające z nadarzającej się okazji. Masz dłoń blisko ucha przeciwnika- łapiesz za nie i szarpiesz. Jak będzie się wyrywał, oderwie lub naderwie sobie ucho. Jeśli masz śliskie dłonie i przeciwnik się oswabadza- też nic złego się nie stanie, po prostu atakujesz inny dostępny cel najbliższą dostępną bronią.
moim zdaniem takie kursy daja jedynie zludna pewnosc siebie, ze umie sie walczyc jak sie nie potrafi, w sporcie sprawdzasz co umiesz wiesz co dziala na bank i co masz doskonale opanowane i to wykorzystujesz w walce na ulicy, po kursie tak naprawde to loteria
Zarówno ty jak i Jersey przeciwstawiacie pojedynczy kurs samoobrony systematycznym treningom MMA/boksu/BJJ/kickboksingu. A czemu by nie porównać tych treningów z regularnymi treningami nastawionymi na przetrwanie na ulicy?
Przypomnę jeszcze moją wypowiedź z innego wątku na zblizony temat:
Jeśli uważacie, że przygotowanie do walki sportowej MMA/MT/bjj/boks jest tym samym co przygotowanie do starcia na ulicy, to mam kilka pytań:
1) Ile czasu zazwyczaj trwa starcie na ulicy? Ile czasu zazwyczaj trwa walka MMA/MT/BJJ/bokserska ? Skąd ta różnica?
2) Jaki jest najczęściej spotykany sposób ataku stosowany przez napastnika na ulicy? Ile % czasu swojego treningu poświęcasz na obronę przed tym atakiem?
3) Jaka jest instynktowna reakcja człowieka na niespodziewany atak? W jaki sposób wykorzystujesz tę reakcję do zwiększenia swoich szans na obronę?
4) Z jakiej pozycji rozpoczynasz walkę MMA? Z jakiej pozycji byś sie bronił na ulicy?
5) Jakie znasz sposoby przy pomocy których twój przeciwnik na ulicy może odwrócić twoją uwagę, uśpić czujność lub cię zastraszyć? W jaki sposób możesz im przeciwdziałać?
6) Jakie znasz sposoby werbalnej de-eskalacji konfliktu? czy wiesz, kiedy uderzyć z wyprzedzeniem? W jaki sposób trenujesz ten aspekt starcia na ulicy?
7) Czy ćwiczysz walkę tylko na sali treningowej, czy również w trudnych warunkach (słabe oświetlenie, brak miejsca, przedmioty i sprzęty).
8 ) W jaki sposób ćwiczysz wykorzystanie przedmiotów codziennego użytku jako broni? Jak często to robisz?
9) Uczysz sie uderzania pięścią, czy nasadą dłoni?
10) Czy w walce w parterze uczysz sie jak cały czas kontrolować OBIE ręce przeciwnika?
Jeśli nie znasz zadowalających odpowiedzi na powyższe pytania ( a mógłbym ich zadać dużo więcej) to nie łudź się, że twój trening przygotowuje cię do przetrwania na ulicy, nawet jeśli uczą cię najlepsi specjaliści od boksu, MT, czy bjj...
Dziękuję wszystkim za interesującą dyskusję, mam wrażenie ze nikt nikogo nie przekonał, ale przynajmniej w miarę kulturalnie wymieniamy poglądy
Pozdrawiam, Thufir