powiedzmy, że tyo taka czkawka i okazyjne wykorzystanie jeszcze aktywnego konta
Nie wiem jakim cudem
ale jestem chyba jedynym w Polsce ludziem, który miał mozliwość dłuższego ćwiczenia z K sensei (lub panem Kej - jak nazywali go 10 lat temu jego uczniowie w londynie) byłem przez niego zaproszony do londynu i około 1999 przez rok ćwiczyłem w jego dojo do kilku godzin dziennie.
tyczy sie to niestety również jego uczniów i wiernych wyznawców, co zaszkodziło wdł mnie tej szkole głównie...
Broń Boze nie próbuje sie lansować
- dalej nie rozumiem tego przekazu - ale myślę, że jeśli apostołowie tej szkoły spędziliby kilka miesiecy ćwicząc w dojo sensei'a wszystko wyglądałoby inaczej.
Nie ostałem sie w tej szkole i to przeżycie choć skrajnie intensywne przekonało mnie jedynie do podążania inną drogą. Mam wiec nadzieje, że skorzystacie z kilku uwag do powyższej dyskusji.
Dzisiejsze aikido w sensie marketingowym wygrywają zjawiska pop (nie mówię tu o przekazie technicznym i jego wartości!!!) Szacunkiem i popularnoiscia ciesza sie nauczyciele masowi - z dostępnym przekazem, szacunkiem i otwartosci dla ucznia. infrastrukturą seminarii i szkół, łatwość dostępu i bezpiecznymi egzaminami, jeśli za tym idzie jeszcze poziom techniczny - mamy zjawiska masowych gigantów. takich jak Tissier, Tamura, Yamada. Ludzi przedsiębiorstw - każdy z nich ma za soba dosłownie dziesiątki tysięcy ludzi powołujących sie na bycie ich uczniami. i nic w tym złego - oni przez całą infrastrukturę sa w stanie taka rolę udzwignąć. W Polsce odpowiednikiem jest pan Jacek Wysocki i może 1,2 nauczycieli ze szkoły Aikikai.
Jest to przekaz przewidywalny, bezpieczny i na pewnym poziomie odpowiadający publicznemu zapotrzebowaniu. człowiek chce ćwiczyć - mieć kimono, byc chwalonym, spocić się rozumiec nauczyciela, nawet jeśli krytykuje wiedzieć ze z uśmiechem... chce kontrolowac otoczenie.
Dramatem roli Kanetsuka S. jest fakt że chciano z niego zrobic taką postać - zbudowac na nim silną organizacje. a tego sie nie da zrobić. to jest nauczyciel niszowy. z wielkim doświadczeniem, ale niszowy - z ekstremalnie trudnym, zdziwaczałym charakterem. umęczony chorobą, którą przeżył cudem.
kiedy przyjechał pierwsze razy - w 90 roku chyba też wiazaliśmy pasy, siedzieliśmy w bólu 30 minut w kucnej pozycji (sie nazywa sonkyo). przez te lata nic sie nie zmieniło - tyle, że więcej ludzi mówi po angielsku i juz bez pocącego się tłumacza wiedzą, że słowa senseia czasami po prostu nie mają sensu. że ma ataki złości, gadulstwa, że jest trudnym człowiekiem.
ale potrzeba stworzenia mitu i legendy jest silniejsza - więc przez lata tłumacze próbowali łatać dziury w wypowiedziach i nadawać im głębszy sens (pamiętam godzinny wykład o silnikach hondy, który chyba Grześ B. wplótł bosko w przekaz aikido) w tym samym czasie 100 kilogramowi białorusini na drganie senseia padali na 5 metrów.
za to trzeba było zapłacic i płaci sie teraz.
w rzeczywistości za moich czasów w dojo sensei'a sie nie podkładaliśmy - to potwornie silny człowiek, miał łapy jak 2 moje. przekaz werbalny nie miał żadnego znaczenia - po prostu powtarzaliśmy co pokazywał.
technicznie to ewenement i jak przekazuje opole - przekaz na poziomie shodan. Ale tworzenie masowych stażu i obrażanie się na ludzi, że to ze nie rozumieja przekazu jest bez sensu. to jakbyś szedł do sklepu kupic chleb a ekspedietka mówiła do ciebie mieszanka łaciny i aramejskiego i to wierszem
powiem tak - chcieliście stworzyć przekaz masowy - to macie - w masówce każdy ma prawo do krytyki, a stara prawda jest taka - jak sie chce zapsokoic wszytkich to sie nie zaspokoi nikogo.
w dojo senseia jest kilkanascie osób - tak wyglądaja kluby w uk. to grupa mieszana - początkujący i starsi. większośc zajęć to treningi dla max 5-10 osób- nie elitarnych i specjalnych kilerów z czarnym pasem - ale dla tych co to przyjdą.
do Polski przyjeżdza nauczyciel z 40 latami doświadczenia. Który wpłynął na rozwój aikido tutaj - za to należy mu sie szacunek. jest to nauczyciel za którym jakaś grupa podąża i powinna zjawić sie na stażu. ale prężenie sie i próby zrobienia z tego masowego przekazu i wciśnięcie człowieka w w rolę guru i mistrza - jeśli nie jest w stanie tej roli utrzymać - jest nieporozumieniem i krzywdzeniem i ludzi i jego - i siebie też...
co da blokowanie nauczyciela przez zaawansowanego ucznia?? - to dla mnie tylko wyraz elementarnego niezrozumienia i jakiegoś głębokiego kryzysu. nie znam sprawy , ale znając bohatera nie wierzę w taka forme i powód - z drugiej odbiór tego zjawiska przez uczniów jest przerażający. oczekują - jak pisał szczepan - ze 60 letni dziadek będzie pokonywał młodych i silnych chłopów... za dużo książek... a jak tu pisano - z książek o aikido najleprze są te w twardej oprawie - można nimi ciulnąć....
do usłyszenia za parę miesięcy