topic zajebisty wiec dorzuce pare groszy od siebie:
co zrobilibyście, gdyby wasza panna (w chwili uniesienia nerwowego) przywaliła wam dwa proste i była chętna jeszcze poprawić?
=>
Eee to równie dobrze możnaby sie zapytać co byś zrobił gdyby cie goniły krwiożercze bestie, sytuacja nieprawdopodobna.
pare lat temu moja dziewczyna nawalila sie wodka z kolezankami u nas w domu a potem wlaczyl sie jej agresor w moja strone - z tym ze taki na bardzo powaznie.. dziewczyna trenowala przez 2 lata kickboxing wiec potrafila uderzac a ze miala 175cm wiec mala nie byla.. rzucila sie na mnie - lecialy proste, sierpy i kolana na krocze.. pierwsze dwa uderzenia wyhaczylem na twarz bo sie kompletnie nie spodziewalem takiego obrotu sprawy - reszte juz zgarnialem na bloki czy uniki + wycofanie do tylu.. ale ile mozna sie cofac w przedpokoju?? po paru krokach skonczylo sie miejsce a ona nadal atakowala z pelna furia.. po tym jak przestrzelila zlapalem ja za rekaw i pociagnalem - stracila rownowage i sama sobie zalatwila KO wywracajac sie na ziemie........
syt. nr 2 - ta sama dziewczyna - po w/w akcji odblokowal jej sie na stale agresor i jeszcze ze 2-3 razy probowala atakow fizycznych zanim sie wyprowadzilem i sie rozstalismy.. nastepne raze konczyly sie tym ze staralem sie jak ognia unikac konfrontacji z nia ale tak jak pisali inni w postach wyzej, ona lazila za mna, szarpala, uderzala itd.. w momencie kiedy atak byl juz na maxa konczylo sie dzwigni na nadgarstek i sprowadzeniu do parteru - szybko, bezpiecznie i bez zadnych obrazen..
sytuacja kolegi (ponad 30 letni facet - biznesmen, wawa) - jego dziewczyna rzucila sie na niego z .... nozem kuchennym kiedy kiedys wpadla w furie.. udalo mu sie wykopac ten noz a dziewczyne zamknac na balkonie zeby troche ochlonela.. okazalo sie ze dziewczyna brala psychotropy o czym on nie wiedzial i czasami wpadala w takie zupelnie niekontrolowane furie kiedy byla naprawde nieobliczalna i jestem gotow powiedziec ze byla wtedy duzo bardziej niebezpieczna od wiekszosci facetow bo nie miala zadnych oporow
moja sytuacja z klubu - ide sobie wzdluz sciany i szukam znajomych kiedy doczepia sie do mnie jakas pijana (i zapewne nacpana) dziewczyna.. wczepila sie w moj tshirt i szarpie mnie, nie chce sie odkleic.. proboje rozmawiac ale ona sobie cos tam belkocze, szturchajac mnie, uderzajac o sciane itd.. po jakiejs minucie kiedy widze ze zaden konwencjonalny i kulturalny sposob wywiniecia sie z sytuacji nie pomoze zaczynam delikatnie ale zdecydowanie ja od siebie odklejac - niestety bez skutku - zamiast tego zgarniam pare uderzen po zebrach a dziewczyna sie dzielnie trzyma koszulki.. no to tak jak bylem uczony na roznych combatach - naciskam palcami na kilka punktow zeby zabolalo ale zeby nie uszkodzic.. i o dziwo - ani migdalki, ani pod uszami nie dziala.. dziewczyna jest tak pijana ze nie czuje bolu.. dopiero dwa paluszki wsadzone w zaglebienie przy szyji powoduja ze puszcza i odsuwa sie do sciany a nastepnie przysiada na ziemi (btw - to jedna z podstawowych technik interwencyjnych strazy miejskiej/policji)
sytuacja z imprezy - jakas podpita laska cwiczaca SW i chcaca pokazac jaka nie jest zajebista.. dziewczyna podchodzila od goscia do goscia - zaczepiala go - uderzala itd.. jak goscie ja olewali mimo zebranych plaskaczy to szla do nastepnego.. w koncu podeszla do mnie jak sobie siedzialem na fotelu - z tym ze juz bylem przygotowany na to co zaraz zrobi.. jak sprobowala mnie kopnac w noge to po prostu ja podnioslem do gory i przestrzelila.. wkurzona ze jej nie wyszlo przeszla do uderzen rekami - ale ze ja siedzialem na fotelu a ona stala to sie musiala do mnie wychylic zeby uderzyc - no to korzystajac z tego .... zapialem jej trojkata.. przytrzymalem chwile (pare sekund) i puscilem.. dziewczynka nie wiedziala co sie stalo i jeszcze raz rzucila sie do ataku.. i nadal ten sam blad - chciala mnie po raz kolejny trafic piescia w twarz.. wiec nie wstajac z fotela podcialem jej noge, sciagnalem ja na siebie i zalozylem duszenie.. znowu potrzymalem chwile i puscilem.. dopiero po tym dziewczyna byla tak zdziwiona i upokorzona ze sie rozplakala i wyszla.. kolesie co stali pod sciana i widzieli wszystko mieli jakis problem z tym ze fizycznie podszedlem do sprawy - ale sami widzieli tez co dziewczyna robila wczesniej i wiedzieli ze jak ja bym ja olal to by podeszla do nich.. wiec dali mi spokoj - jak zreszta wszyscy na tej imprze.. nikt nie pochwalal mojego rozwiazania sprawy - ale kazdy sie cieszyl ze w koncu ktos ja spacyfikowal bo wszyscy wlasnie wyszli z prezentowanego tu zalozenia "dziewczyny sie nie bije" i zbierali plaskacze za nic - co ani przyjemne ani mile nie bylo..
i na koniec sytuacja po ktorej przestalem cwiczyc na jakis czas:
szedlem sobie przez park do knajpy w piatek poznym wieczorem (ok 22:00) - milo, grzecznie itd.. i widze ze z nad przeciwka ida takie 4 malolaty - pijane i rozrabiajace.. pelna olewka bo przeciez nic sie nie dzieje, ale mimo wszystko musialem obok nich przejsc wiec gdzies w glowie wlaczylo mi sie ostrzezenie zebym uwazal.. no i tak sie stalo - jak je mijalem jednak z nich nagle na mnie skoczyla - nie wiem co chciala zrobic, czy mnie uderzyc (najprawdopodobniej), czy mnie objac i pocalowac (mniej prawdopodobne......) - bo zadzialaly u mnie odruchy.. piszecie tutaj Panowie ze cwiczycie ilestam lat SW a nikt z was nigdy nie napisal o odruchach i pamieci miesniowej.. ja cwiczylem wtedy ok 14-15h tygodniowo (2h dziennie) i zadzialal w takiej sytuacji po prostu odruch - ktos na was skacze a wy wykonujecie technike ktora powtarzaliscie kilka tysiecy razy na treningu.. ulamek sekundy i zrobilem side-stepa z sierpem.. na szczescie zanim doszedl do celu zdazylem rozluznic piesc i uderzylem tylko plaskaczem dziewczyne w kark.. laski byly na maxa zdziwione bo nie tego sie spodziewaly - zaczely cos tam krzyczec i zbierac laske z ziemi - wiec ja nie czekajac na agresje pozostalych widzac ze tamtej na ziemi nic nie jest grzecznie sie oddalilem.. ale niedlugo pozniej przestalem trenowac bo przerazila mnie ta sytuacja - po prostu odruch i moglem kogos powaznie uszkodzic.. dolozyla sie do tego druga podobna sytuacja kiedy w przejsciu podziemnym na Woli ktos zlapal mnie od tylu za bark.. czytalem w gazecie ze w tamtym przejsciu podziemnym czesto dochodzilo do napadow (uczelnia i bank w poblizu - wiec ludki z laptopami w plecakach tam lazili) wiec znowu zadzialal odruch - nie ogladajac sie za siebie wycialem lokiec do tylu.. okazalo sie ze to zadni bandyci a moja kolezanka.. na szczescie byla bardzo niska i lokiec przelecial jej nad glowa (byl mierzony na goscia o podobnym do mnie wzroscie - czyli wysokiego).. jakby trafil - pewnie zlamalbym jej nos.. i to byl kolejny powod czemu zaprzestalem na pare lat cwiczyc SW.. po prostu bylo to niebezpiecznie dla innych.. bo w koncu czym sa SW jak nie umiejetnoscia szybkiego uderzenia kogos innego? i po co powtarza sie na zajeciach iles set razy dane uderzenie, kopniecie itd? po to zeby potem w sytuacji stresowej wykonac je jako odruch - bez myslenia - bo tylko wtedy jest ono skuteczne i wystarczajace szybkie..
to tyle ode mnie - moze troche przydlugi ten post - ale mialem po prostu sporo roznych doswiadczen z agresywnymi kobietami.. powtorze jednak to co napisalem na poczatku - w wiekszosci wypadkow nie ma takiej potrzeby zeby stosowac rozwiazania silowe - natomiast sa takie momenty kiedy zagrozone jest nasze zdrowie i wtedy nie ma znaczenia plec - ma znaczenie tylko to czy zostaniemy pobici czy sie zdolamy sie obronic.. choc i wtedy zamiast odrazu walic kolanami w mazak czy lamac rece batonem - mozna zalozyc dzwignie czy duszenie.. choc jak jest juz stado ludzi (facetow i kobiet) to wtedy sorry - ale liczy sie twoje zdrowie i zycie a nie to czy ktos ma cycki czy nie i jedziesz rowno.. kobiety tez nosza noze i sa czasami bardziej agresywne od facetow