Skocz do zawartości


Zdjęcie

Slynne aikido z Kalifornii


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
128 odpowiedzi w tym temacie

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Omasz,

ale po jakiego cwiczysz aikido, jesli nie odpowiada Twoim oczekiwaniom. Ja poszukalbym jakiejkolwiek innej SW, gdzie instruktor przekonalby mnie do swojej klasy. Najleopszy z .. nie oznacza wystarczajaco dobry. Zastanowilbym sie nad czyms innym. Nie wyznaje zasady, ze jak nie ma tego co sie lubi, to sie lubi co sie ma.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Problem w tym kolego starszawy, że ideologia oddziaływuje na wyobraźnię i dobry sprzedawca doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Dobry sprzedawca, to niekoniecznie ten, co sprzedaje dobre towary. To ten, co zarobi i sprawi, że klient w momencie zakupu nie będzie się czuł oszukany. Jeżeli kanapa okaże się niewygodna, to znaczy, nie spełnia w pełni oczekiwań, to jednak jest śliczna, pasuje do wnętrza i służy nam latami. Chociażby po to, aby wzbudzać zazdrość sąsiadów zaglądających przez okno. Czas pokazał, że wcale nam nie chodziło o to, by kanapa była wygodna. Chodziło nam właśnie o tych cholernych sąsiadów. Zamień zatem słowo kanapa na aikido i masz już swoje budo, jak na talerzu.

Już sam nie wiem co Ci odpowiedzieć na Twoje spekulacje na temat miękkości. Wszystko co ociera się o perfekcję jest piękne, miękkie, robione jak gdyby od niechcenia. Jasne, że za tym stoi praca, praca i jeszcze raz praca. Dotyczy to tancerza, jak i wojownika. Obaj jednak mają odmienne cele. Obaj rzadko kiedy eksperymentują, opierając się na wiedzy swoich nauczycieli. Ja tej wiedzy i doświadczenia, jeżeli chodzi o nauczycieli aikido, nigdy nie kwestionowałem. Kwestinonuję tylko nazywanie przez nich siebie wojownikami, a nie tancerzami. Ot, co. :wink:
  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Widzisz GOsciu,

jesli ktos sam siebie nazywa wojownikiem, to mysle, ze brak mu pokory. Uwierz mi (to oczywiscie tylko moje zdanie), ze ma do czynienia z profesorami na wyzszej uczelni i Ci naprawde wielcy ( a to widac po nich i ich wiedzy i skromnosci, a nie wypyszczaniu o tym jacy wielcy sa) sa bardzo skromni i swoim postepoawaniem wzbudzaja szacunek, a nie mowieniem o swojej wielkosci. Ci niby wielcy maja komplesy, ktore probuja w ten sposob leczyc. Nie chcalbym porownywac jakiejkolwiek SW do sprzedawania czegokolwiek i wmawiania klientowi, ze to to, czego potrzebuje. Oczywiscie kazdy musi sam wybrac to, co mu odpowiada, ale powinien miec swiadomosc tego, co bierze. Zazdrosc sasiadow to jakas paranoja, ze musze miec lepszy samochod, czy lepszy dom niz sasiad. Nie zgadzam sie na takie podejscie, bo jest z definicji niewspolgrajace z moim rozumieniem (podkreslam moim) SW. Jesli ktos cwiczy po to, zeby sie pokazac, to nie wroze mu zbyt wielkiego rozwoju, bo to bedzie zawsze tylko powierzchowne. Nigdy nie (tak mi sie wydaje, chyba, ze zmieni nastawieni) zrozumie sedna sprawy. Dlatego tez uwazam, ze uprawianie aikido zarobkowo moze prowadzic to takich przklaman. Ale niech kazdy wybiera to, co mu odpowiada, byle mial siwadomosc tego, co wybiera i nie byl oszukiwany przez osoby trzecie, ktore mu cos wmawiaja z powodow komercyjnych, bo to traktuje jako oszukiwanie.

Pozdrawiam
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

...Już sam nie wiem co Ci odpowiedzieć na Twoje spekulacje na temat miękkości. Wszystko co ociera się o perfekcję jest piękne, miękkie, robione jak gdyby od niechcenia. Jasne, że za tym stoi praca, praca i jeszcze raz praca. Dotyczy to tancerza, jak i wojownika. Obaj jednak mają odmienne cele. Obaj rzadko kiedy eksperymentują, opierając się na wiedzy swoich nauczycieli. Ja tej wiedzy i doświadczenia, jeżeli chodzi o nauczycieli aikido, nigdy nie kwestionowałem. Kwestinonuję tylko nazywanie przez nich siebie wojownikami, a nie tancerzami. Ot, co. :wink:

Znaczy... ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...? Ja to już chyba gdzieś slyszalem... :twisted:
PS. A i owszem, kwestionowaleś - glośno i wyraźnie... :roll:
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Jak to kolega APAS słusznie poradził: Czytajmy i przynajmniej starajmy się zrozumieć, to co czytamy. Tego życzę kolegom starszawy i voivod. Pozostając z szacunkiem, oczywiście. :D
  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Gosciu przy calym szacunku.

Albo jestem za glupi, zeby zrozumiec, co piszesz, albo si enie rozumiemy. Wlasnie idzie mi o to, zeby ta wcisnieta mi najlepiej marketingowo kanapa byla tym, czego szukam, a nie tym, co mi wcisnieto poprzez ideologie i ma sie do nie przywzyczajac, bo sasiedzi to mnie akurat malo martwia, jesli idzie o wyscig w posiadaniu tego, czy tamtego. Moim sasiadom zycze jak najlepiej ale nie koniecznie musze chciec tego samego.
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Jak to kolega APAS słusznie poradził: Czytajmy i przynajmniej starajmy się zrozumieć, to co czytamy. Tego życzę kolegom starszawy i voivod. Pozostając z szacunkiem, oczywiście. :D

Nieustającym szacunkiem... Tylko proszę dokladnie o to samo... :oops:
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Moi drodzy koledzy. Nie było moją intencją robienie żadnych wycieczek osobistych. Przedstawiłem swój punkt widzenia w odpowiedzi, w miarę czytelnej formie. Jak mi się wydaje ... hmm. Aikido dzisiaj nie jest tym, czym się jawi, i to było moje uzasadnienienie tego stanu rzeczy. Ktoś podstawi sobie skoordynowaną pracę tori i uke, jako piękny obraz stworzony przez choreografa, którym jest określony nauczyciel aikido, i już się ze mną zgodzi. Ktoś doda to tego piękne, jasne, czyste dojo wypełnione ludźmi o pogodnych twarzach w biało-czarnych, schludnych uniformach i równie będzie mu to pasowało do wymalowanego przeze mnie wnętrza. Innemu się cieplutko zrobi na duszy, kiedy dziewczyna z dumą przedstawia go koleżance słowami: mój chłopak uprawia aikido. A inni z niedowierzaniem zapytają dziewczyny: uprawiasz aikido? Ho, ho! To właśnie odnośnik do tych cholerych sąsiadów, o których wspominałem.

I trwamy. Nie tylko to lubimy, ale towarzyszy nam coś nieokreślonego, coś pozwalającego czuć się dobrze z przynależności do wspólnoty cieszącej sie ogólnym poważaniem. Coś, co mają w sobie pracownicy Microsoftu, czy też IBM. To, że pół świata psioczy na Windows, i IMB wyposażał Niemcy hitlerowskie w maszyny, nic przecież nie zmienia.

Stawiam sprawę jasno. Nie można sie dzisiaj w żadnej ze szkół nauczyć samoobrony w oparciu o techniki aikido. Właśnie dlatego, że tylko o jedynym aikidoce można było powiedzieć, że był wojownikiem. Był to Morihei Ueshiba,. Wielokrotnie pisałem dlaczego. Pozostali nauczyciele aikido uczą po prostu jazdy figurowej na macie parami i nic poza tym. Stawiają określone cele swoim uczniom i egzekwują ich osiąganie poprzez egzaminy promocyjne. Ten system się sprawdził i przynosi określone profity Rodzinie i każdemu odszczepieńcowi posiadającemu określoną charyzmę i zmysł do interesów.

Nie, kolego voivod. Nie masz racji pisząc: "kwestionowaleś - glośno i wyraźnie... " w stosunku do mnie. Tego właśnie dotyczy ten temat dyskusji. Podobnie jak ja, Szczepan nie naśmiewa się ze starszego pana. Tak jak i ja nie naśmiewam się z jego nauczyciela, czy też wspomnianych prezentacji na Aiki Expo. Są bardzo poprawne na okoliczność, której służą. On świadomie, czy też podświadomie, nie godzi się z kojarzeniem tych prezentacji ze swoim bardzo osobistym pojmawaniem słowa budo. Jest marzycielem, idealistą. To w jakimś sensie pomaga mu żyć. Ala prawda jest taka. Kto wysoko lata, ten ciężko spada.
  • 0

budo_mistyk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 284 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Podobają mi się wypowiedzi gościa, to jest dopiero dystans do siebie i do tego co się robi.
  • 0

budo_shabu
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3242 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Stawiam sprawę jasno. Nie można sie dzisiaj w żadnej ze szkół nauczyć samoobrony w oparciu o techniki aikido. Właśnie dlatego, że tylko o jedynym aikidoce można było powiedzieć, że był wojownikiem. Był to Morihei Ueshiba,. Wielokrotnie pisałem dlaczego. Pozostali nauczyciele aikido uczą po prostu jazdy figurowej na macie parami i nic poza tym. Stawiają określone cele swoim uczniom i egzekwują ich osiąganie poprzez egzaminy promocyjne. Ten system się sprawdził i przynosi określone profity Rodzinie i każdemu odszczepieńcowi posiadającemu określoną charyzmę i zmysł do interesów.

Ogólnie zgoda, ale co z większością pierwszego pokolenia jego uczniów? Kobayashi, Saito, Yamaguchi, Nishio, Shioda czy nawet Isoyama?
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

wszyscy

Tak ku przemyśleniu...: gdybyśmy wszyscy pisywali tutaj incognito, po wielekroć zgadzalibyśmy się ze sobą w wielu aspektach, ja ze Szczepanem, Szczepan z gościem, gość z irimi... i tak w kólko (nomen omen) Macieju...
Co nie?
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Tak ku przemyśleniu...: gdybyśmy wszyscy pisywali tutaj incognito, po wielekroć zgadzalibyśmy się ze sobą w wielu aspektach, ja ze Szczepanem, Szczepan z gościem, gość z irimi... i tak w kólko (nomen omen) Macieju...
Co nie?


Ale to byloby nudziarstwo, no po prostu jak w niebie przestraszony
  • 0

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Stawiam sprawę jasno. Nie można sie dzisiaj w żadnej ze szkół nauczyć samoobrony w oparciu o techniki aikido. Właśnie dlatego, że tylko o jedynym aikidoce można było powiedzieć, że był wojownikiem. Był to Morihei Ueshiba,. Wielokrotnie pisałem dlaczego. Pozostali nauczyciele aikido uczą po prostu jazdy figurowej na macie parami i nic poza tym. Stawiają określone cele swoim uczniom i egzekwują ich osiąganie poprzez egzaminy promocyjne. Ten system się sprawdził i przynosi określone profity Rodzinie i każdemu odszczepieńcowi posiadającemu określoną charyzmę i zmysł do interesów.


Tak samo jak nie da się nauczyć samoobrony w oparciu o żadną szkołe karate K-F a nawet o dziwo BJJ. Bo gotowość do samoobrony to stan psychiczny a nie wykładnia techniki. Dwa dla większości osób jest to temat teoretyczny i nigdy praktyczny nie będzie (czego wszystkim życzę)

Uczenie się sztuk walki by bronić się na ulicy i robienie sobie z tego celu, jest jak przyjmowanie hemioterapi profilaktycznie, bo być może kiedyś istnieje prawdopodobieństwo zachorowania na raka. To jest chore. Szkodzi na głowę.

W pewnym wieku dojrzewania jest to oczywiście stan naturalny, marzenia o staniu się supermenem, ale dorosłym to przechodzi zazwyczaj.

Z drugiej strony wojownikiem można się stać. Jezeli pojawią się okoliczności ku temu. Jeżeli będzie to miało sens i uzasadnienie. I do tego wcale nie trzeba 7 dana JJ lub 4 aikido.
  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Ale widzisz GOSCIU,

chodzi mi o to wlasnie, ze nie wszyscy nauczycile tworza sbie tylko choreografie i z tego zyja. Nie chodzi mi o to, zeby cwiczyc po to, zeby sie puszyc, ze mam 3. kyu, czy czarny pas. Sa nauczyciele, ktorzy sa wojownikami - oczywiscie nie mylmy tego z wychodzeniem na ulece i pranie kogokolwiek. To stan psychiki. Podejscie do zecia. Nauka aikido ma byc profilaktyka a nie leczeniem. Napisalm juz, ze cwicze po to zeby sie NIE MUSIEC bic, a nie po to, zeby sie bic. Ale jesli juz nie bede mial odwrotu, to aikido musi mi pozwolic zmniejszyc prawdobodobienstwo zgonu. Oczywiscie moze sie nie udac. I nie chodzi tu o piekne formy, ale o zasady i aplikacje technik, odruchy, postawe psychiczna. Karate funkcjonuje na podobnych zasadach, choc forma jest inna i wyglada to inaczej, ale nie sprowadzajmy aikido tylko do formy ruchowej, bo tak nie powinno (moim zdaniem) byc. Sa osoby, ktore cwicza po to, zeby sie poruszac, ale inni, ktorzy zdecydowli si ena cos innego, tez musza miec na to szanse. SabuSabu wymienil kilku z uczniow O Sensei. Mysle, ze Sensei Nishio (i sadze inni tez) zalamalby sie slyszac, ze aikido to ma byc tylko rekreacja. Sam zawsze powtarzal, ze aikido to budo i ma nim pozostac. Nie bede tu opisywal Jego wypowiedzi, bo to nie ten temat, ale byly bardzo krytyczne wobec nauczycieli propagujacych "rekreacje" i niezrozumienie zasad.
  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Dodam tylko, ze nie ma ceny dla mnie to, ze przede wszystkim spotykaja sie na trenigch ludzie, ktorzy sie eprzyjaznia i sobie nawzajem pomagaja. A jestesmy bardzo rozni i wykonujemy przenajrozniejsze zawody. To jest dla mnie piekne. To ma dla mnie nawet wieksza wartosc, niz nasze umiejetnosci techniczne, ale o tych ostatnich tez nie zapominajmy i nie sporowdzajmy trenowania aikido do spotkan li tylko towarzyskich, bo spotykamy sie i owszem, ale na szczescie rowniez poza treningami.
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Tak samo jak nie da się nauczyć samoobrony w oparciu o żadną szkołe karate K-F a nawet o dziwo BJJ.
Bo gotowość do samoobrony to stan psychiczny a nie wykładnia techniki. Dwa dla większości osób jest to temat teoretyczny i nigdy praktyczny nie będzie (czego wszystkim życzę)
Z drugiej strony wojownikiem można się stać. Jezeli pojawią się okoliczności ku temu. Jeżeli będzie to miało sens i uzasadnienie. I do tego wcale nie trzeba 7 dana JJ lub 4 aikido.

Tak wlaśnie również uważam...

Oto, co powiedzial Ikeda Hiroshi (7th dan, uczeń Saotome sensei) na ten temat podczas zeszlotygodniowego seminarium...:
"...nieważna jest forma zewnetrzna, styl, nawet rodzaj SW (każdy styl czy MA jest równie dobra) – wazne jest, co zrobi z nią konkretny czlowiek, jak zadba o rozwój swojej sztuki – i chodzi o rozwoj nie formy, ale - jak to nazwal sensei – wewnetrznego aikido..."

PS. Szczepan - no comments... Te nasze (chcemy czy nie chcemy) krucjaty nie są warte podnoszenia sobie ciśnienia...
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Myślę, że w naszych dyskusjach nie chodzi o to, by psztykać się na słowa. Nieprawdaż? Słowo samobrona kojarzy się nam wszystkim jednoznacznie i jest sens się jej nauczyć. Oczywiście, pytanie - gdzie? Na temat szkół karate, K-F i bjj mam mało do powiedzenia, bo nigdy tych dyscyplin nie uprawiałem. Z kolei, moje wypowiedzi na temat aikido i możliwości jego zastosowania nie opierają się na wyobrażeniach i dobrych życzeniach. Techniki aikido można wykonywać w inny sposób niż się to robi dzisiaj w dojo, właśnie tak, by służyły samoobronie. Wiem, sprawdziłem, opisałem to także na tym forum.

Jak na razie, ci wszyscy, który wypowiadają sie w kwestiach samoobrony nawiązują to obrazów zobaczonych w kinie, czy też może do zaobserwowanych zatargów na ulicy. Zupełnnie inny pogląd w tej kwestii mają Ci, którym przyszło walczyć o życie na ulicy, mając w pamięci obnażoną klingę. Ja do tych gości należę, i jeżeli ktoś niedawno zapytał, jak się taka konfrontacja zakończyła, to przypomnę, bo już o tym pisałem. Nieciekawie. Spędziłem cztery dni i noce w szpitalu, czekając na odzyskanie przytomności przez delikwenta, krórego rzuciłem na uchi-matę, czy też może na o-soto-gari. Na prawdę nie pamiętam. Nawiasem mówiąc, to doświadczenie sprawiło, że zdecydowałem się w wieku 40 lat trenować aikido.

Moje odniesienie do tancerzy i wojowników zostało odebrane niewłaściwie, ponieważ moi respondenci nie zadali sobie trudu odnieść tego do całego kontekstu. Ci co wspominają wielkich mistrzów, przytaczają czasem ich ego objawiające się wyzwaniem: no to zaatakuj mnie. Potem to już byla chwila i ten ktoś ze zdziwieniem stwierdzał, że nie wie co się stało. Nie w tym rzecz, że wielki mistrz okazał się w sumie małym człowieczkiem. Chodzi o to, że posiadał poczucie pewności siebie, jeżeli chodzi o swoje umiejętności. Uprawiając judo, nie nastawiałem się na samoobronę, ale w czasie konfrontacji, przypadek sprawił, że zastosowałem podświadomie którąś z wielokrotnie powtarzanych technik. Podejmując trening aikido chodziło mi właśnie o to, by wyeliminować ten przypadek.

Nauka samoobrony nie ma nic wspólnego z marzeniami o staniu się supermenem, i w żadnym razie postawienie jej sobie za cel nie jest chore. Właśnie brak umiejętności samoobrony w określonej sytuacji może zaszkodzić na głowę. Czego Ci irimi nie życzę.

Czy nie jest oczywiste, że aikido, samo w sobie nie zawierające żadnej formy współzawodnictwa, zostało pomyślane właśnie jako sztuka samoobrony? Nie jako sztuka walki, ale właśnie samoobrony. Tym samoobrona różni się od walki, że stawką jest życie, a nie jakaś nieokreślona forma dominacji. Życie, za życie, jeśli nie można inaczej. Wszystkie techniki aikido można wykonanywać tak, by oponent lądował na głowę, co przy braku asekuracji, nieuchronnie powoduje złamanie karku. Rozumiem, że sama idea jest trudna do przyjęcia, ale jest jeszcze trudniejsza do wprowadzenia w życie. Bo nie chodzi o to, by móc samemu wyjść z opresji, ale właśnie świadomie stawić konfrontacji czoło. W praktyce oznacza to podejście do skłóconych i spowodowanie natychmiastowe rozstrzygnięcie konfliktu bez użycia przemocy. Kapisz, jeden z drugim? :D
  • 0

budo_voivod
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1723 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Silicon Valley

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Czy nie jest oczywiste, że aikido, samo w sobie nie zawierające żadnej formy współzawodnictwa, zostało pomyślane właśnie jako sztuka samoobrony? Nie jako sztuka walki, ale właśnie samoobrony. Tym samoobrona różni się od walki, że stawką jest życie, a nie jakaś nieokreślona forma dominacji. Życie, za życie, jeśli nie można inaczej. Wszystkie techniki aikido można wykonanywać tak, by oponent lądował na głowę, co przy braku asekuracji, nieuchronnie powoduje złamanie karku. Rozumiem, że sama idea jest trudna do przyjęcia, ale jest jeszcze trudniejsza do wprowadzenia w życie. Bo nie chodzi o to, by móc samemu wyjść z opresji, ale właśnie świadomie stawić konfrontacji czoło. W praktyce oznacza to podejście do skłóconych i spowodowanie natychmiastowe rozstrzygnięcie konfliktu bez użycia przemocy. Kapisz, jeden z drugim? :D

No wlaśnie - nie jest to takie oczywiste...

Uczenie się sztuk walki by bronić się na ulicy i robienie sobie z tego celu, jest jak przyjmowanie hemioterapi profilaktycznie, bo być może kiedyś istnieje prawdopodobieństwo zachorowania na raka.


  • 0

budo_szary_wilk
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 308 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii
Nie wazne jakie som skrzypce tylko zeby sie starac na nich grac najlepiej jak sie tylko potrafi. - ktus kiedys powiedzial. - chyba o to w tym wszystkim chodzi. Czy ja bede cwiczyl aikido kalifornijskie, kanadyjskie czy nawet tsunami to jak z gory zaloze ze to kicha to .... - chyba o to tu chodzi
ENTER
  • 0

budo_apas
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 731 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Sorrell, Ballyhea an Rath

Napisano Ponad rok temu

Re: Slynne aikido z Kalifornii

Czy nie jest oczywiste, że aikido, samo w sobie nie zawierające żadnej formy współzawodnictwa, zostało pomyślane właśnie jako sztuka samoobrony? Nie jako sztuka walki, ale właśnie samoobrony. Tym samoobrona różni się od walki, że stawką jest życie, a nie jakaś nieokreślona forma dominacji. Życie, za życie, jeśli nie można inaczej. Wszystkie techniki aikido można wykonanywać tak, by oponent lądował na głowę, co przy braku asekuracji, nieuchronnie powoduje złamanie karku. Rozumiem, że sama idea jest trudna do przyjęcia, ale jest jeszcze trudniejsza do wprowadzenia w życie. Bo nie chodzi o to, by móc samemu wyjść z opresji, ale właśnie świadomie stawić konfrontacji czoło. W praktyce oznacza to podejście do skłóconych i spowodowanie natychmiastowe rozstrzygnięcie konfliktu bez użycia przemocy. Kapisz, jeden z drugim? :D


Ja sie tak cos od paru dni nienajlepiej czulem, cos wisialo w powietrzu... Teraz wiem, co to bylo: Gosciu, po raz pierwszy zgadzam sie z Toba od pierwszej litery do ostatniego emotikona!!!!! This is Aikido :D
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024