Jest takie powiedzenie w moim klubie, że na biały i żółty to każdy zda...tak "pocieszają" starsi ucznowie tych, którzy właśnie są przed egzaminem. Ale czy na takim egzaminie nie ocenia się prócz umiejętności także postępu ćwiczącego? Czy tylko chodzi o to aby osoba przyszła na egzmain zrobiła swoje i hop do domu? Dltaego wydaje mi się, że te początkowe egzaminy wręcz powienien egzaminować klubowy sensei , bo on to widzi - jak osoba ćwiczyła na początku stawiajac pierwsze kroki w karate i jakie zrobiła postępy (albo ich nie zrobiła :twisted: ). Wiadomo na początku egzaminy są wielkim stresem i zdając przed "obcym" sensejem możnaby spaprać to, bo pożarł nas stres, szczególnie wtedy jak niedługo trenujemy...Wydaje mi się, że z czasem to zanika i wtedy nie ma juz takiego problemu..Na wyższym poziomie obojętnie przed kim by się zdawało trzeba się zaprezentować jak z najlepszej strony. Wtedy niech 3 kyu wyknuje np. mawashi geri na poziomie 3 kyu, a nie 5...
Ale z drugiej strony Goguś na egzamin ćwiczy się cały czas (tzn. żeby mnie dobrze wszyscy zrozumieli - nie mówię , że karate ćwiczymy dla egzaminów ), a nie tydzień przed nim samym....:?. A tak często jest. Przynajmniej u mnie w dojo. Rozumiem, że ktoś może potem już tylko ćwiczyć pod kątem egzaminu czyli to co jest na nim wymagane, ale nie wolno się cały rok obijać i jedyną motywacją postępu jego karate jest nadchodzący egzamin. Smutne, ale prawdziwe...:?.
bo niektórzy po egzaminie wcale lepiej nie ćwiczą,
Wręcz niektórzy "zasiadają na laurach"...A chyba istotą otrzymania promocji na dany stopień jest podtrzymanie tego poziomu, a nie jego zanik i nie robienie nic, bo wkońcu egzmain zdałem i jestem miszczem . .
No i oczywiście wszytsko zależy od egzaminatora....
Pozdrawiam :-) .