Kurka, czytam posty w tym temacie i nie moge uwierzyć. Z sądami nie miałem do tej pory nic wspólnego i mam nadzieje, że tak pozostanie. Myślałem jednak, że w polskim sądzie nie ma znaczenia to jaką ktoś ma opinie w środowisku, jaki ma status społeczny itp., sądziłem, że zeznania żula są równowarte z zeznaniami lekarz, albo prezydenta RP, a tutaj się dowiaduje, że jednak tak nie jest. Uważałem, także, że poprzednie wyroki na czyimś koncie, wpływają jedynie na surowośc kolejnych, bo gdyby było tak, że świadczą o winie, to ludzie raz skazani byli by potencjalnymi ofiarami, jako osoby niewiarygodne i niezdolne do skutecznej obrony w sądzie.
Co się tyczy tego, że trzech poturbowanych bandytów skarży osobe, która skutecznie się obroniła to też wydawało mi się bez sensu. Myślałem, że zeznania wszelkich osób poszkodowanych, albo członków ich rodziny bądź znajomych, są uważane za mało wiarygodne, jako nie obiektywne. np. sądziłem, że 3. bandytów mówi, że ich napadłem i pobiłem (

), a ja mówie, że to oni mnie napadli i się broniłem, to myślałem, że sąd umoży sprawe z braku dowodóe.
Jestem wielce zaskoczony tym, że sądy w Polsce nie traktują każdego człowieka równo i naie dopuszczają możliwości składania fałszywych zeznań. Chyba, że właśnie tak jest, a wielu forumowiczów się poprostu pomyliło.
Jeżeli bandyci zgłoszą, że zostali pobici, to mam taką uwagę, że ( o ile dobrze słyszałem ) prawo polskie nakłada na każdego obywatela obowiązek zgłoszenia przestępstwa.
CO SIĘ TYCZY TEMATU , jeżeli nie ma świadków, należy bandytówlać lać ile wlezie, nawet na ziemi, masakrować i katować, może wtedy się nauczą. Sam byłem napadany i to nie raz. A to, że łobuzy pujdą na policje to raczej mało prawdopodobne.
- łobuz, który poszedł donieść na policje, jest postrzegany jako KONFIDENT,
- często sami są już dobrze rozpoznawalni na posterunku i raczej by się nie kfapili, żeby samemu tam iść.
- a co mu to da jak nie ma świadków i pewnie nawet nie pamięta jak wyglądała jego niedoszła ofiara, a policja itak wie z kim ma doczynienia i napewno będą się " bardzo starali ", żeby rozwiązać tą sprawe.
A to, że pobyt na sali sądowej i na posterunku to dwie oddzielne sprawy, to wiadomo nie od dzisiaj, ale to już jest całkiem inny temat...