Czy mam fajke, nie nie mam - to masz problem

z dziewczyną byłem jeszcze, ale pogadałem z nim ,jego kolega troche go uspokoił, dziewczyne spakowałem do samochodu, "napastnik" znalazł se inną ofiare od ktorej wyżulił fajke, po czym wrocił jeszcze do mnie jak juz wsiadałem do auta. Zaczał tłumaczyć ze nie skojarzył nas (na jednej dzielnicy mieszkamy, ja i inni mieszkańcy znamy go aż za dobrze

) i odjebał itd itp, i jak wstawał to zahaczył o drzwi auta (otwarte były) i tak go to rozłoscilo ze prawie mi je wyłamał

(słabe nerwy ma koleś

), wyskoczylem z auta i go odepchnałem no i dostałem (tylko raz zdarzyłem sie zaslonic przed kolejnymi ) na szczescie normalniejszy kolega go odciągnał.
Suma sumarum po tym jednym strzale boli mnie zawias od szczeny, nos,mam odrętwiały prawy policzek i problemy z jedzeniem

wiec nie tak źle.
Co mogłem zrobić? Hmm może inaczej spróbować z nim rozmawiać, choć ciężko jest dogadać sie z kolesiem który ma IQ kija od miotły i zachowuje sie jak bohater pewnego kawałku jak to kowal chciał przypierdolić stolarzowi/piekarzowi bo mają dwóch. Czy mogłem oddać czyt. wdać sie w bójke? Pewnie tak, choć skończył bym na pewno gorzej, 20 kg cięzszy ulicznik i psychol z doświadczeniem w KB, z ehm bogatą kartoteką i ekipką znajomych swojego pokroju (wszyscy mieszkają kilka bloków ode mnie) . Jak dla mnie ciężka sprawa
koniec historyjki, śpijcie dzieci :wink: