Jakieś 2 tygodnie temu jadą autobusem z kolegą i jego dziewczyną byliśmy świadkiem "bijatyki"
dwóch meneli ( była z nimi jeszcze kobieta ). Wstałem z kolegą i na najbliższym przystanku wykopaliśmy jednego z nich z autobusu ( były tam kobiety, dzieci, a nie wiadomo, jak się może skończyć coś takiego, na tak małej powierzchni - ktoś przypadkowy mógłby dostać w głowę np. ) - dość delikatnie ... aczkolwiek nie wdając się z nim w dyskusję.
W autobusie został jeden z nich + kobieta.
Cała akcja ucichła, aż tu nagle menel znów ma jakiś problem - podchodzi i chce się z nami bić ... dostał parę razy na szczęke i się uspokoił ... ludzie w autobusie zaczęli się teraz na nas patrzeć jak na bandytów ... kobieta jadąca z nim oczywiście też miała wiele do powiedzenia ( kurwy, chuje i muje
).
Kiedy drzwi otworzyły się na kolejnym przystanku w kobietę mojego kolegi poleciała reklamówka, w której była butelka po winie ... a rzuciła ją owa pani ...
miarka się przebrała...
wybiegliśmy za nimi - ja zająłem się gościem, a mój kolega zaczął tłuc głwą tej pani o autobus ... mówcie i myślcie , co chcecie, ale wogóle mu się nie dziwie ... nic jej nie zrobił poważnego. Dziewczyna kolegi na szczęście miała tylko guza
( to w sumie szczęście , bo dostała z odległości 2-3 metrów butelką w głowę ), ale z początku wyglądało to naprawdę groźnie ...
Pewnie ktoś teraz powie " mogliście się nie wtrącać" itp... ale ja uważam, że zachowaliśmy się jak trzeba wyrzucając jednego z nich ... nie mieliśmy pojecia, że tamci będą jeszcze coś takiego robić ...tak wyleciałaby cała trójka ... co ciekawe, po całej tej sytuacji ludzie z autobusu nas w jakiś sposób bronili i pocieszali ...