Hmm pistolet, no wydaje mi sie, ze dobrze jest starac sie zalagodzic sytuacje, bo z bronia palna to zartow nie ma, nie oszukujmy sie
.
Osobiscie nie zycze nikomu znalesc sie w takeij sytuacji.
Gdy sie juz jednak znajdzie kto w takiej sytuacji, to z tego co gdzies tam czytalem, czy ogladalem, to nalezy skrócić dystans dzielacy nas i napastnika. Nastepnie zagadywac go cholera gadac i gadac zeby go jakos rozproszyc :roll: a co bardzo wazne, to nie narobic w gacie, bo jak poczuje to moze przypadkowo wytrzelic
. Co potem, hmm. No widzialem kiedys instruktaz jak pacjent wlasnie po skroceniu dystansu, zrobil myk cyk, szuru buru i przechwycil pistolet napastnika, kierujac jego lufe w niego. Innym sposobem, co kiedys sprawdzalem (oczywiscie nie z pistoletem, ale z nozem), jest wytracenie poprzez dynamiczne zgiecie reki napastnika do wewnatrz - przedmiot trzymany wylatuje ladnie i pieknie w bok. Moznaby rowniez wykorzystac dzwignie na stawie nadgarstkowym (takie kote-gaeshi), skierowujac bron w kierunku napastnika.
Najskuteczniej jednak jest zdaje sie miec jakas maczete i obciac kolesiowi raczke, albo moze zatrzymac kule, jak Neo z Matrixa
....
No i tzreba miec sporo szczescia zdaje sie...dobranoc :wink:
! pOzDrAwIaM !