Re: wymuszenie...
Nie chodz po nocy, jesli nie jestes pewny swojego.
i tu masz racje
chodzenie wnocy szczegolnie poza miastem to naprawde nic dobrego
jeszcze jak miasto jest małe to naprawde nie radze ...
w duzych miastach jak sie idzie przez centrum to jeszcze nie jest tak zle
ale zawsze sie trafi ktos chetny do zaczepki
Dobra rada !!!
Na początek dobrze jest unikać problemu (czytaj : dać się zabić, wylądować w szpitalu, zostać obitym, wylądować za kratki za przekroczenie obrony koniecznej ) - dobrze jest unikać problemu na poziomie STRATEGICZNYM, czyli po prostu unikać takich sytuacji, unikać niebezpiecznych miejsc, niebezpiecznych zaułków, niebezpiecznych imprez itp.
Tylko co to za zycie - można zamknąć się w pokoju i nigdzie nie wychodzić, podłączyć się do komputera i jest czysty Matrix
No to wychodzimy na ulicę, idziemy do dziewczyny, na imprezę czy na dicho albo choćby na balet czy trening, który jest po drugiej stronie miasta albo wyjeżdżamy do Izraela - wciąż działa poziom STRATEGICZNY - omijamy podejrzane parki (w podwójnym znaczeniu
), skwerki, osiedla, meliny, ale :
Nie zawsze nam to wychodzi - bo czasami widzimy podejrzane typki, kibiców wracających z meczu ect. włącza się poziom TAKTYCZNY - manewr okrążania, wycofywania się, pozorowanie braku zainteresowania sytuacją, podczepianie się pod poważnie wyglądających obywateli miasteczka, ukrywanie swojej prawdziwej siły lub pozorowanie słabości (patrzcie, jestem tylko biednym studentem, nic u mnie nie znajdziecie).
Czasem i poziom taktyczny zawodzi , bo przeciwnik okazał się sprytniejszy, bardziej przewidujący, wykazał się większą wyobraźnią, uwzględnił więcej czynników, wziął nas z zaskoczenia, nie mieliśmy czasu ani miejsca na rozpoznanie - wtedy wrzucamy dopiero swoje przeszkolenie osobiste, technikę, ale TAKTYKA też tu działa : pierwsze pytanie : KIM JEST MÓJ PRZECIWNIK ? Uciekać, gadać, pokazać swoją siłę i tym sposobem uniknąć starcia, udawać słabego, położyć się na ziemi (jak to czasem robią niektóre gatunki zwierząt), ect.
I w końcu jest walka - nie ma wyjścia, ostateczność, gość jest szaleńcem albo koniecznie chce mi coś udowodnić albo jest to sprawa honorowa ect.
Rozpisałem się, ale dla mnie jest to prawie EOT jeśli chodzi o ulicę. Tak staram się robić. Jeśli ktoś uważa mnie za tchórza , to ja się z niego pośmieję , jak wyląduje w szpitalu (po co dodatkowo obciążać lekarzy, i tak mają kupę roboty z wypadków, właśnie, k****, kolega zginął na motocyklu
).
A jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to zapraszam do pogawędki - może nie jest to zawsze skuteczne ...