Przestrzegał bym jednak przed jednym, bo przy odpowiednim nastawieniu można w technikach dostrzec to co tam albo nie występuje albo jest wykonywane trochę nieświadomie..... Nadanie nazwy (jaka by nie była i co by nie oznaczała) uświadamia nam, że jest to robione świadomie. :wink: ..
Pancer
Masz troche racji odnosnie strukturyzacji nauczania, to faktycznie nadanie nazwy jakiemus elementowi moze pomoc.
Ta uwaga o swiadomym wykonywaniu roznych rzeczy zbiega sie mocno z takowym problemem.
W Europie, bardzo prawdopodobnie pod wplywem nauczania Tamury sensei(ktore mialo wplyw praktycznie na wszystkie style i federacje, jako ze wszystkie obecne 6 dany(oraz shihan Tissier) zaczynali z nim cwiczyc) istnieje nauczanie niezwykle techniczne. Smialo moge powiedziec ze w USA pod tym wzgl sa mocno do tylu.
Aczkolwiek............... istnieje tu nauczanie mocno intuicyjne. Najlepszym przykladem jest tutaj Claude, ktory w swoim przekonaniu uczy niezwykle technicznie i systematycznie. W rzeczywistosci, wykonuje on , jak napisales, mnostwo rzeczy kompletnie nieswiadomie(i ktotych w ogole nie tlumaczy cwiczacym!), rzeczy, ktore, kazde oddzielnie, byly mi dokladnie tlumaczone jak cwiczylismy w Belgii.
Co sie nagle zbiega z tym, ze shihani, w miare jak osiagaja coraz to wyzszy poziom wycwiczenia, cwicza coraz mniej "technicznie". Ich ruchy staja sie jakby bardziej "ogolne", praca biodrami coraz mniej dostrzegalna, techniki staja sie coraz bardziej skompaktowne, coraz "prostsze", pozycja coraz to wezsza...itd...
przykladowo, po ostatnim pobycie Arikawy sensei tutaj(rok przed moim przybyciem, niestety...) Claude byl zszokowany, ze gosciu robiac morotedori kokyu ho, po prostu podnosil do gory reke a potem ja opuszczal, bez specjalnych zadnych upiekszen technicznych, a Claude, co mu robil caly tydzien za uke, po prostu lecial i lecial...no zwykly cud. Co gorsza, nie czul on w tym zadnego napiecia, zadnej sily, no nic, jak powietrze...
Czyli powiedzialbym, ze docelowo, te wielkie, obszerne ruchy(z reka jak tekatana) z aikikai, staja sie coraz mniejsze, przechodzac do fazy meguri, a potem sa juz tak male, ze niedostrzegalne szkielkiem ni okiem, ani nie dajace sie wyczuc nawet trzymaniem., i konczy sie ten proces tekatana( w ktorej "zawiera sie" niejako meguri) ktora "po prostu" podnosi sie i opada jako miecz jakis?
Z tad moje inne spojrzenie na nauczanie nieswiadome, intuicyjne....moze od razu lepiej uczyc zeby cwiczacy wykonywali rzeczy nieswiadomie? Rozwijali empatie i niezawodna intuicje? Zamiast rzezbic techniczne detale przez wiele lat?