Skocz do zawartości


Zdjęcie

tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
28 odpowiedzi w tym temacie

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
Witam naszlo mnie dzisiaj coby cos na ten temat napisac 8)

wiec zacznijmy bez tlymaczanie co to tuishou bo to chyba wszyscy wiedza :)
porozmawiajmy o czym innym:

po co sie to robi? teoretycznie tuishou powinnien byc po prostu jednym z elementow pomagajacych przejsc do prawdziwej walki.
i popatrzy co sie dzieje aktualnie z tuishou...

cwiczacy taiji zrobili z niego sztuke dla sztuki, skomplikowane, opracowane ruchy, przejscia do cwigni, dziwne podciecia itd ale to wszystko w tak zwanym modelu zamknietym fgdzie mnostwo rzeczy jest zakazanych np uderzenie w twarz i cwiczacy wie ze go to nie spotka...

czemu niby ma to sluzyc? jakie to niby ma dawac umiejetnosci skoro nie przeklada sie to na realna walke????

jak wielu cwiczacych taiji wie ze kolejnym etapem powinien byc tuishou ale z uderzeniami a potem nawet z kopnieciami, dlaczego cwiczy sie ustalone tylko ruchu jak wiele osob cwiczy tak zwane wolne tuishou, dlaczego tyle czasu poswieca sie na cos co powinno byc jedynie etapem w praktyce anie celem...????

niestety powiedzmy sobie szczerze wewnetrzne sztuki walki zmierzaja w kierunku idiotyzmu...., wymysla sie sztuke dla sztuki stad taijiowe tuishou, gdzie np. namietnie przepycha sie uzywajac dlonie gdzie normalnej sytuacji powinno uzyc sie przedramion a dlon pozostaje ostatnia deska ratunku. nauka tuishou powinna byc nauka kontroli nad przeciwnikiem, ustawienia naszego ciala w taki sposob aby bylo mozliwe "sluchanie cialem" zamiaru przeciwnika nie wazne co on zrobi...
tuishou miedzy innymi powinnien uczyc wyjscia z sytuacji klinczu czy uwolnienia sie z chwytow przez wrestlerow/graplerow/bjjowcow...

a kto to umie zrobic...???? powstalo cos nowego sztuka dla sztuki, gdzie w zamknietym srodowisku prezentuje sie super umiejetnosci a potem dostaje sie wpierdol bo ktos uderzyl zamiast popychac :) :twisted:

niestety do sztuk wewnetrznych dortabia sie za duzo o Qi/Chi i innych opowiastek a za malo praktyki zblizonej do realnej i zamiast najprostrzych rozwiazan (jak ucza stare madre chinskie ksiazki) wymysla sie skomplikowane obrony bo tak trzeba to zrobic bo my cwiczymy taiji :)

jak ktos nie wierzy to niech porowna chocby jak cwiczy sie tuishou w yiquanie. bardzo podobnie cwiczone tuishou do yiquanowskiego robi sie w prawdziwej (niesportowej) bagua i xingyi. i wszystkie te trzy style maja tuishou maksymalnie uprostrzone ale ich praktycy jakos potrafia ja pozniej wykorzystac w realiach:twisted:

ot to tyle przemadrzania sie na dzisiaj, temat ten wszedl mi na mysl jak zobaczylem jak wieloletni praktyk taiji chen "popychany" i osmiesaany byl na wszelkie mozliwe sposoby prze czlowieka co cwiczyl dwa lata i tenze wielki "mistrz" tlumaczyl pozniej swoja porazke zlamaniem zasad prze przeciwnika :)
  • 0

budo_domino
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 57 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:truskawki w Milanowku

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
przykra prawda...
no ale mamy np. yiquan... :)

i tenze wielki "mistrz" tlumaczyl pozniej swoja porazke zlamaniem zasad prze przeciwnika


no i tak to wlasnie wyglada
cytat:
" X wysadzi kazdego z pozycji , najwiekszych chlopow wyrzucala, oczywiscie przy zachowaniu zasad..."
:?: :roll:


i wszystkie te trzy style maja tuishou maksymalnie uprostrzone



hmm... nie jestem tak do konca pewien, czy tuishou w yiquanie jest tak max uproszczonew por. do taiji mysle, ze raczej kwestia innego podejscia, wykonania, zasad i przede wszystkim dalszego rozwinijania umiejetnosci nabytych w tych cwiczeniach... ale niech moze Andriej cos stuknie na ten temat... :roll:


pozdrawiam,
Domino :D
  • 0

budo_b0rg
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 65 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Śląsk

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
pchające dłonie faktycznie czasami są spłycone, myślę, że dużo tu zależy od podejścia prowadzącego zajęcia i oczywiście od samych ćwiczących. Kiedyś widziałem coś takiego, co prawdę mówiąc bardziej przypominało grę wstępną :wink:
  • 0

budo_krzyst
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1354 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
Borg, dlaczego nie, z ladna partnerka to ja sie tez wole poprzytulac :)

Tomasz, brawo, dzieki za sliczny post :D

Jak sadzisz, skad wzielo sie moje pytanie do tajczystow o uderzenia? :wink:

Mnie w ogole bardzo dziwi, jak sie ludzie cwiczacy grappling czy muay thai smieja z tui shou i chi sao, jako z rzeczy wyrzebionych i nieprzydatnych, a sami robia dokladnie te same elementy na treningu, czyli cwiczenia czucia przeciwnika w klinczu, czy parter z zamknietymi galkami. Przecie to to samo. Tyle, ze oni nie zapominaja po co sie to robi i caly czas maja przed oczami "kontekst" czyli po prostu walke. I nie staraja sie robic sztuki dla sztuki.

Wydaje mi sie, ze za nadmiernym rozdmuchaniem roli cwiczen takich jak tui shou czy form, stoi po prostu niechec do walki jako takiej. Zamiast elementu treningu robi sie z nich podstawe budujac taki wlasnie model, gdzie odgrywa ono poczesna role. To po pierwsze.

Z drugiej strony dochodzi kwestia.... estetyki. Tak, tak, wlasnie estetyki. Bo tui shou robi sie milo i przyjemnie, swobodne tui shou jest juz jakies takie malo estetyczne, duzo nie wychodzi, frustracja rosnie, jak dokladamy do tego uderzenia, to nagle sie okazuje ze jeszcze boli, a... "nie widac" i "nie ma" tego ladnego, wypieszczonego tui shou.

Tu anegdotka:
Jakis czas temu usilowalem przekonac kumpla podczas dyskusji, ze odkad to cwicze, caly czas korzystam tui shou w sparringu. No, ale, argumentowal, ani razu mnie nie przepchnales, nie zalozyles dzwigni... Tak, ale zbilem twoja lape i dalem w ryj, nie? No, zbiles... No to to bylo wlasnie tui shou. :)
Simple like that.

Natomiast co zrobic, zeby temu zaradzic? Jak dla mnie w miare skutecznym lekarstwem byloby wprowadzanie stosunkowo szybko sparringu zadaniowego z uderzeniami jako integralna czesc treningu przepychania. I stale podkreslanie zwiazkow tui shou z walka, co u nas Andrzej robi w zasadzie caly czas. Technika, czy ustawienie ma sens w pchaniu, ale nie ma sensu w walce? To won z nia z tui shou, niech nie bruzdzi. Bo jak ja zostawimy, to blyskawicznie mamy model, o ktorym pisal Tomasz. Komus sie moze wydawac, ze to zbyt drastyczne, czy "za szybko nie mozna". Nie tylko nie mozna, ale trzeba. Bo duzo latwiej jest przekonac sie do katowania podstaw, stania, czy pchajacych rak, jak sie widzi, do czego to sie pozniej przydaje. I duzo latwiej jest wytlumaczyc i zweryfikowac bledy. Bo jest jakis punkt odniesienia po prostu.

K.

PS. A swoja droga Tomasz zazdroszcze Ci widywania na zywo takich kwiatkow na co dzien :wink:

K.
  • 0

budo_ukyo78
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1016 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:York UK

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
Ja wypowiem sie z wlasnego doswiadczenia w Chen.
Ogolnie raczej panuje zgoda co do tego ze stylow wewnetrznych Tai Chi najwolniej przygotowuje do walki. Ja nie wiem jak jest, tak mowia madrzejsi ode mnie. Czytalem ostatnio wypowiedz jednego z mistrzow Tai Chi Chen ze on jest w stanie przygotowac fightera w 3 lata, trening po 6h/dzien. Problem w tym ze w Polsce raczej nie ma szans cwiczyc z wybitnym mistrzem w takim wymiarze czasowym (brak mistrza i brak czasu...:))wiec trzeba to robic troche inaczej.
Ja np. jak robilem jakies uproszczone tuishou z Tomkiem to 9/10 wygrywal on przy przewadze masy 1/2 na moja korzysc. Powod byl taki ze ja po 2 latach treningu (okolo 10h/tyg-polowa na podstawy) mialem za slabe poczucie srodka ciezkosci, za duza sztywnosc i slabiutki rootnig. Wiec tak naprawde cwiczenie tuishou pod katem walki nie mialo sensu skoro przyczyna niepowodzen nie lezala w nieznajomosci zastosowan jako takich ale w slabych podstawach. Nota bene ciekaw jestem jak tuishou moje bedze po powrocie do kraju wygladac biorac pod uwage ze teraz cwicze tylko podstawy...Ja nie wiem jak sie uczy gdzie indziej ale ciezko mi sobie wyobrazic ze w Chenie ktos robi tuishou ktore ma sens powiedzmy po roku chyba ze cwiczy naprawde duzo i naprawde z kims dobrym. I taka uwaga na koniec jeszcze. Ja zanim zabralem sie za Chen mialem kolo 7 lat doswiadczen z mocno kontaktowymi SW, tak wiec absolutnie nie mam cisnienia na nauczenie sie w rok jakis "technik", bardziej mnie interesuje zeby to co cwicze: bylo ciekawe, mialo sens jako SW, umozliwialo stopniowy rozwoj, bylo zdrowe. To ze Chen ma sens jako SW mozna sprawdzic bez tuishou prosto; ja po 2 latach kiedy nie zrobilem ani jednej pompki poszedlem do swojego starego klubu JJ i tam podczas knockdownowej walki trafliem na rozluznieniu pana w watrobe na ko. Czyli 2 lata nie poszly na marne...
na koniec moj ulubiony cytat z wywiadu z mistrzem bagua:
"My son has been practicing walking in Lower Basin for six years, for two hours every day, so his Lower Basin skill is acceptable. "
  • 0

budo_krzyst
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1354 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
Khem, Ukyo... wybacz, ale jak dla mnie Twoje doswiadczenia - to potwierdzenie tego, co pisze.
Ty wiesz, ze to ma sens, bo obijales sie kontaktowo przez siedem lat, cwiczyles tez jj czyli szarpanine, gdzie rownowaga, zakorzenianie czy jak to jeszcze zwac ma swoje miejsce i jest wazne. I masz szanse zlapac to, o co chodzi nie tracac, ze tak powiem z oczu odniesienia tego do walki. Z reka na sercu: czy mozesz cos takiego powiedziec o czlowieku, ktory w tej chwili od Chenu zaczyna? W twojej sekcji, na ten przykload (ktora uwazam za dobra, boc w koncu zrodlo macie zacne).

Ja np. jak robilem jakies uproszczone tuishou z Tomkiem to 9/10 wygrywal on przy przewadze masy 1/2 na moja korzysc. Powod byl taki ze ja po 2 latach treningu (okolo 10h/tyg-polowa na podstawy) mialem za slabe poczucie srodka ciezkosci, za duza sztywnosc i slabiutki rootnig. Wiec tak naprawde cwiczenie tuishou pod katem walki nie mialo sensu skoro przyczyna niepowodzen nie lezala w nieznajomosci zastosowan jako takich ale w slabych podstawach.


Swoja droga jestem ciekaw, jakby wygladal wasz sparring w nieco bardziej otwartej formule, tak po prostu ciekawosc (nie znam backgroundu Tomka, nie znam tez poziomu jego Chenu).

Mnie - i jak sadze Tomaszowi rowniez - chodzi o to, zeby nie budowac w miejsce san shou jakiegos maszkarona w postaci bezsensownie rozbudowanego tui shou. Zgadzam sie, ze podstawy niestety wymagaja czasu i sa tym, co najczesciej cierpi, totez nie glosuje za tym, zeby je zarzucac, a jedynie dac cwiczacym szanse poczucia, czemu one sluza.

Wezmy to slawetne zakorzenienie (czy tez jak to ladnie z angielska nazwales rooting). Fajna sprawa i szybko mozna w je sprawdzic w tui shou. Tyle, ze zazwyczaj - nie wiem, jak to jest u Ciebie, moze calkiem inaczej (oby) - w sytuacji tui shou ludzie mysle, ze to, o co biega, to to, zeby stac sie klockiem, ktorego nie mozna ruszyc z miejsca. No i cwicza pod tym katem, obnizaja pozycje, cwicza namietnie przepychanie i rzeczywiscie, po jakims czasie przepchnac ich trudno. Tylko czesto przy okazji staja sie cholernie malo mobilni, bo wycwiczenie tego, o czym mowie troche jednak trwa. I coz z tego, ze ruszyc z miejsca ich trudno, jesli trafic bedzie calkiem latwo. A dodatkowo przy dynamicznym wejsciu (takim bardziej zapasniczym) okazuje sie, ze jakos to zakorzenienie kurna nie dziala. A przeciez podstawy maja chyba dobre, bo ich ruszycciezko :) I o to mi chodzi. Zeby nie bylo przerostu formy nad trescia.

K.
  • 0

budo_ukyo78
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1016 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:York UK

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
1. Ja uwazam ze jak ktos chce sie nauczyc szybko walczyc to nie idzie na Chen, a jak juz tam trafi jakims cudem to wytrzyma 2 tygodnie max. Ja mam zaufanie do Jarka Jodzisia (ktory o walce pojecie raczej ma) ze jak 2 lata nie wspominal za duzo o interpretacjach i tuishou to z jakiegos powodu...Jezeli mam byc szczery to uwazam ze w mojej sekcji jest po prostu za wczesnie na jakiekolwiek przeniesienie na realna walke. Chociaz teraz wlasnie robia duzo tuishou we wroclawiu- :cry: :cry: :cry: :cry: -akurat jak musialem z Polski wyjechac- Ech, spedza mi to sen z powiek...
2. Mysle ze PODSTAWY w taichi mozna opanowac bez dokladniego rozumienia jak przenosza sie one na walke. Np. zauwazylem ze troche ludzi ma problem przy technice uderzenia ukryta piescia, bo tam zastosowanie jest dosc mocno widoczne i przez to ze ludzie wiedza ze to uderzenie to strasznie sie spinaja, unosza barki i wychodzi przewaznie z tego takie tsuki karate ciagniete barkami bardziej w dodatku bez pracy lokcia drogiej reki. Tak wiec pewnie lepiej poznawac wszystko w swoim czasie. Tak samo jest pewnie z tuishou ze jak powiesz cos o zastosowaniach to sie zacznie przepychanka, bo jak jest zastosowanie w walce to od razu jest takie myslenie ze ktos musi wygrac a ktos przegrac...

Swoja droga jestem ciekaw, jakby wygladal wasz sparring w nieco bardziej otwartej formule, tak po prostu ciekawosc (nie znam backgroundu Tomka, nie znam tez poziomu jego Chenu).

ja tam wole nie sprawdzac, bo mi sie jeszcze cos trafi "jak slepej kurze ziarno" :D i to mi skomplikuje relacje uczen/nauczyciel z Tomkiem :D ogolnie to moje doswiadczenie jest takie ze na malych i zylastych trzeba uwazac bardziej niz na duzych...

Wezmy to slawetne zakorzenienie

fajny fragment postu, dzieki. Wlasnie teraz staram sie tak pracowac nad soba zeby ten rooting mnie nie usztywnial zbytnio. I ogolnie zauwazylem tez ze w moim przypadku nie jest za dobrze robic sobie sesji powiedzmy godzinnej z cwiczeniami tylko w staniu bo latwo wtedy przeoczyc ze czlowiek sie usztywnia tylko trzeba do tego dolozyc cos jeszcze pod katem plynnosci bardziej. Ale to tylko takie wynurzenia moje...
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
oho jak sie fajnie dyskusja rozkrecila... :)

wiec moze ja cos dorzuce... 8)

w piatek zaczepilem jednego nauczyciela taiji (bez nazwisk to nie tekst reklamowy :) ) z prosba o "lekcje" tuishou... i tak zaczelismy standart w pozycjach bez poruszanie, w okreslonym systemie (pchanie/zejscie) i gosc mnie pieknie tam wysadzal z pozycji itd. , jak juz mi sie znudzilo zaproponowalem to samo ale wolne bez zasad i z poruszaniem ale bez uderzen, Pan protestowal ze jaki to sens skoro przepycha mnie w tym podstawowym ale ulegl... i coz sie okazalo :twisted: :?: mistrz taiji z conajmnie 30 letnim stazem nie mogl mnie juz przepchnac ani wytracic z rownowagi bo uzywalem krokow bagua i kazde jego pchniecie "obchodzilem" i rowniez nie byl w stanie zalozyc mi zadnej dzwigni.... :twisted:
i podkreslam ze nie bylo tu mowy o zadnym silowym wykorzystaniu sprawy z mojej strony, mnie oczywiscie tez nie udalo mu sie nic zrobic w koncu ja jestem cienki poczatkujacy wiec skupilem sie na obronie tylko i wylacznie....

dobra i co ta historia udowadniam ze:

1. WSZYSTKIE TECHNIKI WYKONYWANE W TUISHOU W USTALONYCH KRYTERIACH I ZASADACH NIEWIELE TAK NAPRWDE DAJA CZY UDOWADNIAJA
2. WSZYSTKIE TE PIEKNE CHINNA (TAIJI CHEN) ROZNE DZIWNE TECHNIKI WYCIEC ITD W REALIACH NIE DA SIE ZASTOSOWAC


Czytalem ostatnio wypowiedz jednego z mistrzow Tai Chi Chen ze on jest w stanie przygotowac fightera w 3 lata, trening po 6h/dzien. Problem w tym ze w Polsce raczej nie ma szans cwiczyc z wybitnym mistrzem w takim wymiarze czasowym (brak mistrza i brak czasu...)wiec trzeba to robic troche inaczej.


sorry ale w moim przypadku czyli baguazhang to potrzebne sa te minimum 3 lata na opanowanie pelnych podstaw wiec jak to mowi moj nauczyciel ja dopiero jedna noga wychodze z grupy dla mocno poczatkujacych i nawet tej nogi dobrze nie postawilem :twisted:
wiec jak mam patrzec tylko po tym co napisales to chyba ten Chen jest jednak latwiejszy 8)

Czyli 2 lata nie poszly na marne...
na koniec moj ulubiony cytat z wywiadu z mistrzem bagua:


wiec moze ja powiem ze ja tego mistrza bagua znam osobiscie i nawet mam taki fajny filmik ja on mnie bije, popycha i poniewiera :) i moim zdaniem jest on znakomitym fighterem i milym gosciem ale jak kazdy Chinczyk ma sklonnosci do przesady w swoich wypowiedziac bo oni on ani zaden z jego uczniow nie chodzil xiapan na zadnym treningu na ktorym bylem :twisted:

Tak samo jest pewnie z tuishou ze jak powiesz cos o zastosowaniach to sie zacznie przepychanka, bo jak jest zastosowanie w walce to od razu jest takie myslenie ze ktos musi wygrac a ktos przegrac...



i tu pojawia sie rola nauczyciela bo nie chodzi o to zeby wygrac albo komus cos udowodnic bo przegrywajac tez sie uczysz, i nie polega to na naduzywaniu sily albo szybkosci, czasami cwiczymy sobie z kumplami (cwicza rozne style) tuishou z uderzeniami w bardzo wolno bo nie chodzi o to zeby komus pierdolnac tylko wypracowac pozycje w ktorej jestes w stanie uderzyc wiec nawet dotkniecie kolesia w policzek sygnalizuje mu ze nie obronil sie wiec musi pracowac na swoim czuciem zamiarow przeciwnika. w tym momencie sie cwiczy a nie udowadnia jeden drugiemu cos tam. na zachodzie zapomina sie o czyms takim jak obrona bo w sportach kontaktowych liczy sie suma uderzen wiec co mi tam ze pierdolnal raz skora ja mu piec razy :twisted: ale co bedzie jak on mi na ulicy ten raz ale mial np. kastet :idea: :?:
moj nauczyciel podkresla ze walka w ktorej nie dostales zadnego uderzenia to rowniez walka wygrana :idea: :!:

w tym momencie tuishou cwiczony na zasadzie ze nie ma uderzen nie ma "wolnosci" techniki wytwarza idiotyczne przyzwyczajenia i wynaturzenia technik :!: tworzy sie rowniez nie realny dystans nie chronienie ciala itd itd. wystarczy dolozyc te uderzenia zeby zobaczyc ktore techniki wychodza ktore nie i zapewniam ze te piekne dzwingnie nie wychodza w ogole :twisted:

cwiczac trzeba sie skupic na czuciu przeciwnika nawet kosztem brania w ryj bo to jest trening a nie szarpac sie silowo i odstawiac nerwowke....

aha i ja w swoich postach nie mowie bynajmnie o sytuacji w Polsce, tylko w taiji w ogole w Chinach, gdzie wielcy mistrzowie robia tylko zamkniety model tuishou, wprowadzajac w zachwyt swoich uczniow ale zaden z nich nigdy nie walczyl albo bylo to bardzo dawno temu...

I nie licz Ukyo ze jakbys spedzil 10 lat przy coponiektorych i mial z nimi codzienne treningi to bys nauczyl sie cos wiecej z tushou niz to co sie robi w Polsce...
jest to smutne i tragiczne ale niestety prawdziwe...
  • 0

budo_robertp
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2164 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

moj nauczyciel podkresla ze walka w ktorej nie dostales zadnego uderzenia to rowniez walka wygrana :idea: :!:

Podoba mi się to zdrowe podejście. Ostanio "nie powiodła" się hiszpańska zimowa wyprawa na K-2 (zimą nikt tam nie wlazł). Na tle jęków alpinistów fantastyczna była wypowiedź szerpy "Ekspedycja zakończyła się sukcesem, wszyscy wrócili cało i zdrowo"
  • 0

budo_marcind
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 156 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

I stale podkreslanie zwiazkow tui shou z walka, co u nas Andrzej robi w zasadzie caly czas.

Powiem Ci Krzysiek, ze ja ten zwiazek tuishow z sanshou to glownie czuje sparujac z yiquanowcami, czy tez ogolnie z kungfiarzami. Natomiast w walce z bokserami nijak tego zwiazku poczuc nie moge. Dlaczego? Bo bokserzy trzymaja lapy blisko ciala i bardzo unikaja kontaktu z rekami przeciwnika. W wiekszosci wypadkow staraja sie unikac ciosow balansem ciala i w tym czasie kontrowac, bo obie rece maja wolne (jako ze ich nie uzywaja do blokowania. Jak uderzasz kungfiarza, to on blokujac lapie kontakt z twoja reka i jest tuishou. Mozesz ten kontakt wykorzystac chociazby do obrony przed kontra. Jak uderzasz boksera, to tego kontaktu nie ma. Trafiasz w pustke. A majac wysunieta reke jestes odsloniety na ciosy. Ten brak kontaktu z rekami moze byc bardzo deprymujacy dla praktyka tuishow i spowoduje w koncu, ze bedzie on nadmiernie wysuwal rece chcac "na sile" zlapac kontakt. A wtedy jego polozenie staje sie jeszcze gorsze, bo wysuniete za bardzo do przedu rece bokserowi latwo jest ominac. On wcale nie bedzie staral sie ich zbic (co dla praktyka tuishow byloby zbawieniem). Bokser je ominie balansem calego ciala i dobra praca nog.
Dla mnie tuishow ma wieksze zastosowanie w stylach chwytanych niz uderzanych.

Marcin
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

Na tle jęków alpinistów fantastyczna była wypowiedź szerpy "Ekspedycja zakończyła się sukcesem, wszyscy wrócili cało i zdrowo"



i to jest zdrowe podejscie ktore mi sie podoba :idea:
  • 0

budo_marcind
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 156 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

Podoba mi się to zdrowe podejście. Ostanio "nie powiodła" się hiszpańska zimowa wyprawa na K-2 (zimą nikt tam nie wlazł). Na tle jęków alpinistów fantastyczna była wypowiedź szerpy "Ekspedycja zakończyła się sukcesem, wszyscy wrócili cało i zdrowo"

A ja analogii nie widze. (Qurcze, jak zwykle musze miec inne zdanie :) ). No bo jak mnie ktos napadnie, co oznacza, ze do walki zostane zmuszony, to nieotrzymanie uderzenia, czy tez ucieczka niewatpliwie jest sukcesem. Ale sprawa wyglada inczej, jezeli sam sie na cos swiadomie decyduje. Zatem rodzi sie pytanie, po co ci alpiniscia w te gory zima sie pchani? Czy chlopaki zostali wmanewrowani w te wyprawe? Obiecywali im wakacje na Hawajach, a wywiezli ich na jakas zimna plaze i to bez widoku na morze :) . No jesli tak to bylo, to faktycznie wyprawa zakonczyla sie sukcesem, skoro wszyscy wyszli z tego calo.

Wychodzi na to, ze walka Goloty z Tysonem zakonczyla sie sukcesem Goloty, bo chlopak tylko raz oberwal po ryju.

Marcin
  • 0

budo_ukyo78
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1016 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:York UK

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia
Czesc
tak postaram sie krotko jakies tam moje przemyslenia poczatkujacego:

mistrz taiji z conajmnie 30 letnim stazem nie mogl mnie juz przepchnac ani wytracic z rownowagi bo uzywalem krokow bagua i kazde jego pchniecie "obchodzilem" i rowniez nie byl w stanie zalozyc mi zadnej dzwigni....

No tak, ale jak nie chcesz powiedziec kto to byl to troche ciezko skomentowac. Chociaz zdarzenie wydaje sie dosyc logiczne, jak ktos 30 lat cwiczy tiushou "ustawiane" to niby skad ma wiedziec jak sie zachowac podczas sparingu...No ale jeden mistrz wiosny nie czyni i wcale nie jest powiedziane ze kazdy mistrz TC to cienias taki :D

2. WSZYSTKIE TE PIEKNE CHINNA (TAIJI CHEN) ROZNE DZIWNE TECHNIKI WYCIEC ITD W REALIACH NIE DA SIE ZASTOSOWAC

No czyli sprawa jest jasna, Twoje bagua jest lepsze od ich taiji bo:
a. jak oni atakuja to ty szybko krok bagua i po sprawie
b. jak wariant a. nie wyjdzie to nie ma strachu bo chinna i tak sa niegrozne. :D Troche zartuje ale ja uwazam ze dosyc ostroznie trzeba stosowac slowa "wszystkie" i "nigdy". Ja sie znam troche na chinna i da sie je zastosowac w walce raczej(i nie mowimy tu o jakis setupach na 2 osoby). Czyli musialoby byc tak ze Chen costam gdzies zgubilo po drodze i ich chinna sa delikatnie mowiac do d...y. No a w to troche mi ciezko uwiezyc.

sorry ale w moim przypadku czyli baguazhang to potrzebne sa te minimum 3 lata na opanowanie pelnych podstaw

Tu cie troche zlapie za slowo bo pamietam jak kiedys pisales ze cwiczysz 2h/dziennie a nie 6 no a wez pod uwage ze mistrza z 30 letnim stazem to moze nie pokonales ale bylo ok, wiec do walki nadajesz sie juz prawie(nie mowimy tu o konforntacji bagua/bagua ale o ordynarnym uzyciu na ulicy przeciw komus takiemu jak ja powiedzmy, co costam to tu to tam liznal :lol: )
Co do tego mistrza co Ty z nim rozmawiales a ja widzialem na zdjeciu tylko :( :( :(

on ani zaden z jego uczniow nie chodzil xiapan na zadnym treningu na ktorym bylem

No nie wiem ale mi by na przyklad bylo glupio pojsc w Polsce na trening i oczekiwac ze Jarek Jodzis bedzie razem ze mna stal w Zang Zhuang przez 2 godziny. Jak ja postoje 15 minut podczas treningu to powinno to wystarczyc zeby wylapac jakies bledy pozycji, korekte zrobic...tak to widze. A potem wracam do domu i przepracowywuje sam co mi mistrz powiedzial, baczac na rady jego...Chociaz moze w Chinach jest to troche inaczej i chetnie poczytam jak...
Co do tuishou, pozostaje mi miec nadzieje ze za lat kilka jak bede chcial walke wolna pocwiczyc to mi nauczyciel nie powie "o nie, nie, my tu tego w Chen nie mamy...". Prawda jest jednak taka ze moge miec tylko nadzieje bo gdzies tam slyszalem ze Xiaowang wie co robi, Silbersdorff zna sie na walce, troche moge na sieci przeczytac itd. Ciagle jednak uwazam ze to co robie ma wiekszy sens niz kopanie 1.5h mawashi na tarcze, tak to oceniam z mojej prespektywy i doswiadczen czlowieka ktory o Taichi wie naprawde bardzo malo. I taka jeszcze uwaga na koniec. Tak naprawde to nie powinieniem tutaj takich maili smazyc przydlugich bo nie wiem co oni tam w Polsce teraz robia niestety i moze wlasnie robia tuishou z klepaniem sie w glowke (nota bene pamietam jak Tomek jak tylko zacznalismy tuishou to takie "zabawy" robil) i moglbym zamknac usta malkontentom jak to sie kiedys w dawnym ustroju robilo.
Pozdrawiam serdecznie
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

Powiem Ci Krzysiek, ze ja ten zwiazek tuishow z sanshou to glownie czuje sparujac z yiquanowcami, czy tez ogolnie z kungfiarzami. Natomiast w walce z bokserami nijak tego zwiazku poczuc nie moge.


wiesz Marcin bez urazy ale mnie fascynuje po jak ch... Ty w ogole cwiczysz ten yiquan... :?:
ciagle narzekasz i sie czepiasz i naprawde nie rozumiem o co bo ja sparowalem pare razy z bokserami (ruscy) i mnie sie zajebiscie przydawalo doswiadczenie z tuishou.

Dlaczego? Bo bokserzy trzymaja lapy blisko ciala i bardzo unikaja kontaktu z rekami przeciwnika.


wiesz albo Ty nie masz pojecia do czego jest tuishou w wolnej walce albo za malo cwiczysz..., przeciez to co piszesz to ewidentna bzdura :!: wychodzi na to ze masz to boksera podejsc i przykladac mu rece to jego rak :?: :!: MASZ WYKORZYSTAC MOMENT JAK GOSC ODERZA ZEBY MU WYTRACIC Z KURSU TE REKE I ZACHWIAC CALYM RYTMEM JEGO PRACY CIALA :!: :!: :!: i do tego maja sluzyc te cwiczenia i mnie sie to przydaje i znam wielu ludzi co tez to potrafia zrobic i to znacznie lepiej ode mnie :!:

Ten brak kontaktu z rekami moze byc bardzo deprymujacy dla praktyka tuishow i spowoduje w koncu, ze bedzie on nadmiernie wysuwal rece chcac "na sile" zlapac kontakt.


:?: :?: :?: :?: :?: :?: :?:

Marcin przerazasz mnie....


A wtedy jego polozenie staje sie jeszcze gorsze, bo wysuniete za bardzo do przedu rece bokserowi latwo jest ominac. On wcale nie bedzie staral sie ich zbic (co dla praktyka tuishow byloby zbawieniem). Bokser je ominie balansem calego ciala i dobra praca nog.


i jeszcze raz zadam pytanie: PO CO TY SIE MECZYSZ CWICZAC TEN YIQUAN :?:
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

Wychodzi na to, ze walka Goloty z Tysonem zakonczyla sie sukcesem Goloty, bo chlopak tylko raz oberwal po ryju.


Marcin jeszcze raz bez urazy ale czy Ty cos piles... :?:
czy Ty w oglole widziales te walke? o czym ty w ogole mowisz?
Golota tylko raz oberwal po ryju :) :?: jaki to ma zwiazek z nasza dyskusja :?: :?: :?:

wiesz jestem naprawde zszokowany... 8O
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

o tak, ale jak nie chcesz powiedziec kto to byl to troche ciezko skomentowac.


wiesz w sumie moglbym ale jego nazwisko nikomu oprocz moze Andrzeja by nic nie mowilo, nie jest on slawa swiatowa choc w pekinie ma troche uczniow i nie ma jak na razie chyba zadnych zagranicznych uczniow

Chociaz zdarzenie wydaje sie dosyc logiczne, jak ktos 30 lat cwiczy tiushou "ustawiane" to niby skad ma wiedziec jak sie zachowac podczas sparingu...No ale jeden mistrz wiosny nie czyni i wcale nie jest powiedziane ze kazdy mistrz TC to cienias taki :D

.

wiesz uczniowie Feng Zhijianga tez nie maja pojecia a on jest niby znanym fighterem Chena...


WSZYSTKIE TE PIEKNE CHINNA (TAIJI CHEN) ROZNE DZIWNE TECHNIKI WYCIEC ITD W REALIACH NIE DA SIE ZASTOSOWAC
No czyli sprawa jest jasna, Twoje bagua jest lepsze od ich taiji bo:
a. jak oni atakuja to ty szybko krok bagua i po sprawie
b. jak wariant a. nie wyjdzie to nie ma strachu bo chinna i tak sa niegrozne.


nie chodzi tu o kroki tylko robienie dzwigni dwomna rekami na reke przeciwnika ktory ma wolne jeszcze minimum 3 konczyny ale nie moze uderzec ani sie ruszyc bo lamie zasady :)
sprobuj ktoras z tych dzwigni cos ie tak nimi popisuja stylisci chena podczas tuishou zrobic w wolnej walce z np. bokserem :)

Czyli musialoby byc tak ze Chen costam gdzies zgubilo po drodze i ich chinna sa delikatnie mowiac do d...y. No a w to troche mi ciezko uwiezyc.


pierwsz czesc :)

Tu cie troche zlapie za slowo bo pamietam jak kiedys pisales ze cwiczysz 2h/dziennie a nie 6 no a wez pod uwage ze mistrza z 30 letnim stazem to moze nie pokonales ale bylo ok, wiec do walki nadajesz sie juz prawie(nie mowimy tu o konforntacji bagua/bagua ale o ordynarnym uzyciu na ulicy przeciw komus takiemu jak ja powiedzmy, co costam to tu to tam liznal :lol: )


kurde wzruszylem sie ktos mnie jednak czyta 8)

widze. A potem wracam do domu i przepracowywuje sam co mi mistrz powiedzial, baczac na rady jego...Chociaz moze w Chinach jest to troche inaczej i chetnie poczytam jak...


Ma cwiczy codziennie w tym samym miejscu o 5 rano na takim skwerku za budynkiem po przeciwnej stronie ulicy wzgledem wejscia do pekinskiego ZOO. okolo godziny 6.30 - 7 pojawiaja sie jego uczniowie i cwicza, kazdy moze przyjsc i popatrzec, to publiczne miejsce


przydlugich bo nie wiem co oni tam w Polsce teraz robia niestety i moze wlasnie robia tuishou z klepaniem sie w glowke (nota bene pamietam jak Tomek jak tylko zacznalismy tuishou to takie "zabawy" robil) i moglbym zamknac usta malkontentom jak to sie kiedys w dawnym ustroju robilo.


zapytaj go mail znasz :)
pozdrowionka
tomek
  • 0

budo_marcind
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 156 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

wiesz Marcin bez urazy ale mnie fascynuje po jak ch... Ty w ogole cwiczysz ten yiquan... :?:
ciagle narzekasz i sie czepiasz i naprawde nie rozumiem o co

A no o to chodzi, ze Ty Tomaszu czytajac to co pisze od razu identyfikujesz to z moimi pogladami. W sumie to sie nie dziwie, bo w koncu osobiscie mnie nie znasz. A ja po prostu lubie dyskutowac dla samej dyskusji. Forum jest dla mnie takim przerywnikiem w pracy. To powoduje, ze jak widze czyjas wypowiedz i znam kontrargumenty do tejrze wypowiedzi, to je przytaczam. Nie zawsze to oznacza, ze przytaczane przeze mnie kontrargumenty przedstawiaja moje prywatne poglady (bo czesto znam kontrargumenty do przytaczanych kontrargumentow). W dyskusjach zachowuje sie troche jak ten filozof, co najpierw wysluchuje jakie jest czyjes stanowisko i sam z zasady przyjmuje stanowisko przeciwne. Dla mnie forum jest dyskusja dla dyskusji. Owszem, czasami mozna sie z niego czegos dowiedziec, ale generalnie, jak wchodzi sie w techniczne zagadnienia, to sama dyskusja (bez treningu i osobistego doswiadczenia) nie ma wedlug mnie zadnej praktycznej wartosci. To tak jak gadanie ze slepym o kolorach. Moze byc tylko rozrywka intelektualna i niczym wiecej. Wiec uczestnicze w tego typu technicznych dyskusjach wylacznie dla rozrywki. Bo jezeli nawet napisalbym cos prawdziwego na tematy techniczne, to i tak komus, kto nie ma praktycznego doswiadczenia w temacie, nic to nie da. A jak ktos ma doswiadczenie, to i tak swoje wie i moja gadanina niczego nowego do jego wiedzy nie wnosi. Jezeli Ci moje podejscie nie odpowiada, albo drazni Cie moja osoba, to wypadam z Twojego watku i wiecej tu pisal nie bede.
Życie jednak to nie forum i kieruje sie w nim zupelnie innymi zasadami. Wiec trenuje yiquan, bo widze tego sens. A tuishou w walce z bokserami tez mi sie przydaje. Ale to jest wynikiem doswiadczenia treningowego, a nie dyskusji na ten temat.

Marcin
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

Jezeli Ci moje podejscie nie odpowiada, albo drazni Cie moja osoba, to wypadam z Twojego watku i wiecej tu pisal nie bede.


drogi Marcinie ja lubie z Toba dyskutowac bo masz czesto bardzo logiczne argumenty i daja one do myslenia. niestety w tym watku nie wydawaly mi sie one logiczne patrzac z punktu widzenia naszych poprzednich dyskusji stad taka a nie inna moja reakcja :twisted:

bynajmniej nie chce abys "wypadal z mojego watku" jedynie chcialbym abys pisal jednak na temat a nie dyskutowal dla samej dyskusji...


Życie jednak to nie forum i kieruje sie w nim zupelnie innymi zasadami. Wiec trenuje yiquan, bo widze tego sens. A tuishou w walce z bokserami tez mi sie przydaje. Ale to jest wynikiem doswiadczenia treningowego, a nie dyskusji na ten temat.


widzisz doswiadczenia treningowe kazdy ma inne, wymiana ich chocby teoretyczna pobudza proces myslowy i ludzie zaczynaja sie zastanawiac nad tym co robie i wpadaja na nowe pomysly
to nie jest nauka dla poczatkujacych, kurs korespondencyjny tuishou, mowimy nie o technice tylko podajemy zaleznosci i tak np. jak ktos do tej pory myslal ze tuishou jest do popychania i nie widzial np zaleznosci z blokowaniem ciosow to powinnien sie nad tym zastanowic nie uwazasz?

A jak ktos ma doswiadczenie, to i tak swoje wie i moja gadanina niczego nowego do jego wiedzy nie wnosi.


Marcinie to forum o sztukach walk a nie forum dyskusyjne ksztaltujace dyskusje jako taka niewazne od tematu..., jak wiec dyskutujesz podajac (jak sam napisales nie swoje argumenty bo jednak wierzysz w cos innego) to jaki sens to robic.... :?:
  • 0

budo_pietro
  • Użytkownik
  • Pip
  • 40 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

jak wiec dyskutujesz podajac (jak sam napisales nie swoje argumenty bo jednak wierzysz w cos innego) to jaki sens to robic.... :?:


Tak to dziwne jest, ale ja Marcina rozumiem. Czasami też tak mam - ktoś mówi mi o czymś i jest bardzo przekonany co do swoich poglądów, no i wtedy wstępuje we mnie coś co karze mi przeciwstawić się jego zdaniu (choć tak naprawdę w głębi mam podobne zdanie do jego) i tak brne wtedy w tę dziwną dyskusję....
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: tuishou (pchajace dlonie) przemyslenia

jak wiec dyskutujesz podajac (jak sam napisales nie swoje argumenty bo jednak wierzysz w cos innego) to jaki sens to robic.... :?:


Tak to dziwne jest, ale ja Marcina rozumiem. Czasami też tak mam - ktoś mówi mi o czymś i jest bardzo przekonany co do swoich poglądów, no i wtedy wstępuje we mnie coś co karze mi przeciwstawić się jego zdaniu (choć tak naprawdę w głębi mam podobne zdanie do jego) i tak brne wtedy w tę dziwną dyskusję....


ludzie jak wszyscy zaczniemy tak dyskutowac to jaki sens ma to forum :?: :!:

taaaaaaaaaaa a pozniej nabijamy sie z amerykanow ze chodza do psychoanalitykow....
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024