Drodzy przyjaciele!
Mam problem aby przybrać na masie. Doprawdy spory. Ciągle ważę 70 kilo. Wzrost 186 cm. Mogę jeść dużo, a nawet więcej a i tak nie przytyję.
Mało to optymistyczne i zdaję sobie z tego sprawę. Wszystkiemu winny kortyzol.
Jego wartość wyraźnie przekracza górną granicę normy. Zatem choć mój wysiłek jest duży, waga wiecznie stoi w miejscu. Widoki na przyszłość są raczej nieciekawe.
Choć może przesadzam. Nabrałem - może nie ekstremalną - ale dość widoczną rzeźbę. Zatem choć ten horrendalnie wysoki poziom kortyzolu uniemożliwi mi dotarcie do np. 120 kilo, to jednak sądzę, iż jest w moim zasięgu zbudowanie ładnej rzeźby.
Są na to szansę. Twierdzę tak, ponieważ ćwiczę stosunkowo krótko - poważne treningi trwają zaledwie od miesiąca.
Kwestia przetrenowania: nie dalej jak dwa dni temu właśnie o czymś takim usłyszałem. Mając dziś pewność, iż nie jest to wymysł, zmieniam plan ćwiczeń.
I oto właśnie kwestie, jakie pragnę z wami skonsultować:
1. Klatkę piersiową będę ćwiczył w poniedziałki i czwartki - w ten sposób daję czas mięśniom na nadbudowę. Dobrze czy źle?
2. Bicepsy można ponoć ćwiczyć codziennie i tak też będę robił. Co Wy uważacie?
3. W moim pokoju, oprócz handli i ławeczki, wisi także profesjonalny worek bokserski. Czy mogę ćwiczyć codziennie, czy też należy ćwiczyć rzadziej, aby nie przeszkadzać mięśniom w nadbudowie (głównie chodzi o klatkę piersiową)?
Odnośnie wymienionych punktów - czas ćwiczeń to minimum godzina intensywnych ćwiczeń.
Bardzo Was proszę, abyście pochylili się nad tymi oto trzema punktami.
Z góry dziękuję za Wasz czas.
Moje uszanowanie.