widzisz Lee Ty zamiast sensownym krotki argumentow znow wielki post ktory dla jak dla mnie jest po prostu laniem wody jak to moja polonistka z liceum mowila
nie probuje Cie obrazac a widze ze sie juz obraziles ;-)
ustosunkuje sie do jednej kwestii -tak więc kopanie na zaprogramowaną wysokość uważam za delikatnie mówiąc bezsens, gdyż tylko odpowiednio wycelowane kopnięcie (wiem że w walce trudno trafić w odpowiedni punkt dlatego idea celowania jeszcze bardziej zyskuje na znaczeniu) do tego z odpowiednią siłą ma największą moc destrukcyjną.
widzsz tu kolejny przyklad ze albo klucisz sie zeby klucic alebo nie masz pojecia o czym mowisz
cwiczy sie nie do wzrostu przeciwnika tylko oko rejestruje odleglosc miedzy biodrem a kolanem na udzie i automatycznie wiadomo gdzie uderzyc i nie wazne jak ktos jest wysoki poniewaz zawsze patrzymy na proporcje i od razu wiadomo gdzie wystepuje splot nerwow na wierzchu i poluje sie na to miejsce
co do tego ze nie mowia mi prawdy to jest tylko mozliwe w kung fu bajkach rodem z Hongkongu dlatego ze ja pisalem nie ma pozniej tego w walkach, ja ogladam walki z tajlandii na bierzaco i jest naprawde jest wiele brutalnych KO, rozwalone twarze, polamane zebra ale rozwalone kolana w ostanich 10 latach to na palcach jednej reki mozna policzyc
ja cwicze kungfu ale z tajami sparuje, trenuje na tarczach z nimi
pamietam kiedys bardzo temu jak kolega zapasnik powiedzil kolesiowi co opowiadal jak Ty - ok sprobuj mnie zlamac kolano, masz tu nawet podpisalem ze nie bede sie skarzyl potem policji i byla proba i koles sie po prostu odbil od tego kolana poniewaz w 100%, napietych miesniach itd to wszystko inaczej wyglada niz w sparingach miedzy kolegami
Oj jak mówi Pismo niewierny Tomku ... - bez urazy ja także nie próbuję Ciebie obrażać ;-) , zaś obrazić mnie naprawdę niełatwo więc może podyskutujemy dalej - wszak forum przymiera :roll:
Cóż ja staram się jak najdokładniej opisywać dany temat by wątpliwości przy czytaniu było jak najmniej co tak naprawdę miałem na myśli, ale każdy niech pisze jak chce - ja Twego stylu czepiać się nie będę - fajnie, że chce się Tobie dyskutować z kimś tak maluczkim jak ja.
Co do Twej argumentacji na cytat z mojego posta ... W walce ciało się przemieszcza tak w pionie jaki w poziomie - zgadzamy się ? Czy próba trafienie w cel np tylnym prostym, który się obniżył jak np głowa w uniku przed ciosem sierpowym jakoś radykalnie zmienia sposób uderzania, aby w nią trafić, gdy jest nizej niż zazwyczaj ? Czy potrzeba do tego jakiegoś niemożliwego do zrealizowania treningu?
A co do kopnięć w kolano na ringu .. piszesz
ma pozniej tego w walkach, ja ogladam walki z tajlandii na bierzaco i jest naprawde jest wiele brutalnych KO, rozwalone twarze, polamane zebra ale rozwalone kolana w ostanich 10 latach to na palcach jednej reki mozna policzyc
Nie wiem (bez urazy) jak dokładnie czytałeś mego poprzedniego posta - jeśli podszedłeś do niego jak Twoja polonistka to cóż ... No ale dla przejrzystości dyskusji:
więc zmasakrowana twarz czy połamane żebra, to fakt iż walka jest twarda i dostatecznie niebezpieczna, to że jednak rozwalone kolana są (jakkolwiek rzadko) znów dowodzi, że się da (zakładam, że na treningu zawodnik któremu udało się to na ringu nie okaleczał nikogo trenując to kopnięcie - czyli da się je wytrenować), kolejny fakt, że są takie kontuzje ocierające się lub wręcz doprowadzające do kalectwa zaś występują stosunkowo rzadko dowodzi istnienia jakiejś niepisanej umowy.nie trzeba na treningu łamać komuś kolan by wyćwiczyć tą umiejętność i z pełną siła zacząć ją stopniowo włączać do repertuaru na ringu, a raczej w tym że jeśli ja nie kopię to i przeciwnik mnie nie kopnie - szanujemy swoje zdrowie walczymy twardo ale honorowo nie robimy z siebie kalek bo i bez tego jest to dostatecznie niebezpieczne.
Zapaśnik i kolano ... ja tego nie widziałem, ale zdaję sobie sprawę, że są ludzie z doskonale rozwiniętą muskulaturą chroniącą np stawy i trudno im zrobić krzywdę (nie wiem jaka była różnica wagowa między zapaśnikiem a tajem - nie jest to bez znaczenia), druga kwestia to w jakich warunkach było wykonane kopnięcie - wiesz dobrze, że na przygotowanej na spodziewane kopnięcie nodze i bez dobrze wypracowanej siły mięśni, więzadeł i ścięgien sporo można wytrzymać, zwłaszcza gdy się jeszcze odpowiednio ustawi, napnie etc. Nie wiem więc czego Twój argument ma dowodzić
Co do wiedzy, gdzie kopnąć, jak wymierzyć, gdzie jest splot nerwów .. cóż kolano widoczne jest bez oceny jakiejkolwiek długości, zestawiania stosunku czegoś do czegoś, rejestrowania ... ot każdy widzi "gdzie się zgina dziób pingwina" wystarczy kopnąć.
Na koniec - co ja niby takiego opowiadam że piszesz
Przecież ja piszę, że da się kopać w kolano. Czy będzie duża kontuzja, kalectwo czy po uderzanym to spłynie i nie tylko będzie walczył dalej, ale nawet wygra taką walkę jest trudne do przewidzenia nie wiedząc kto z kim będzie walczył. Na pewno amator takiego kopnięcia od zawodowca nie wytrzyma, choć cuda się zdarzają. Choć powiem szczerze piszesz czasem tak lakonicznie, że nie jestem pewien czy uważasz że kopanie po kolanach guzik daje czego dowodem ma być ten właśnie zapaśnik, aczkolwiek w jednym z wcześniejszych postów pisałeś, że taje nie kopią po kolanach bo nie wiedzą jak to wyćwiczyć. Heh ja wcale nigdzie nie twierdziłem, że każde kopnięcie w kolano ma i może zakończyć się jego złamaniem, aczkolwiek w stosunku do zwykłego low kicka w splot nerwów, jest potencjalnie bardziej kontuzjogennepamietam kiedys bardzo temu jak kolega zapasnik powiedzil kolesiowi co opowiadal jak Ty
Miłego czytania - może tym razem bez wybiórczości lub po łepkach ;-)