Zamiast tyle tego białka nie lepiej sobie dołożyć normalny posiłek?
Nie. Białka używam od zupełnie niedawna i ewidentnie jestem w lepszej formie, tzn. mniej obolały następnego dnia. Porcję poranną dopiero testuję, wcześniej jej nie było, była tylko potreningowa i przed snem, zobaczymy co z tego będzie. Inna sprawa jest taka, że kiedyś jadłem tylko "prawdziwe" jedzenie, przy czym było to pięć posiłków dziennie. Chodziłem non-stop nażarty i wzdęty. Dlatego dodałem godzinę przerwy między posiłkami, dzięki czemu mogę swobodnie zjeść taką furę, która mi wypada z talerza, przetrawić ją i być gotowym na kolejny posiłek. A do tego spędzam trochę mniej czasu w kuchni co weekend.
Co to znaczy Paleo + ziemniaki pieczone albo ryż? Jak ziemniaki czy ryż to nie paleo.
No shit. Ale znaczy to dokładnie tyle, co widać. Na codzień jem paleo, dajmy na to stek + brokuły + mała garść orzechów. Tyle, że nie robię tego z żadnych względów ideologicznych, po prostu ma to sens i sprawdza się w moim przypadku. Ale kiedy po treningu potrzebuję zastrzyku węglowodanów, to dorzucam ziemniaki albo ryż - jako najmniej inwazyjne, w stosunku do, powiedzmy, chleba czy białej kaszy.
A jedyna różnica po zaprzestaniu picia proszków jest taka że poszły sobie kłopoty żołądkowe.
No i dobrze. Tobie szkodziło. mi wręcz pomaga na moje dolegliwości żoładkowe, tak jak dieta wysokobiałkowa w ogóle.
Dalej jem dużo białka bo lubię mięcho i ryby ale kompletnie przestałem wyliczać 2g białka na kilogram masy ciała i na pewno jest go mniej.
Ja też nie liczę, bo szkoda mi na to czasu. I również mam wrażenie, że jest go mniej. Enter circa 60g dziennie z białka w proszku. Problem solved.
W moim przypadku żarcie białka w proszku to było placebo.
Czy placebo to na pewno słowo, którego chciałeś użyć? Białko w proszku to nie woda, ma wartości odżywcze, a także konkretny i zbadany wpływ na organizm.