15 odpowiedzi w tym temacie

[budo_shabu]

Nothing beats a well-designed carbohydrate powder, a carbohydrate drink mixed along with some fast protein

Odnosnie białka nie mam wiekszych wątpliwości: izolat serwatki. Ale co to jest "well-designed carbohydrate powder"? Co decduje o jego jakości?

Bonus: zastanawiam się też nad braniem innego białka niż wyżej wymienione przed snem, takiego, które wchłaniałoby się wolniej. Jakie powinno być, żeby dac optymalne efekty anty-kataboliczne?

[budo_sos]

hmm a co jest nie teges z fruktozą?

[budo_jerz]

Wątroba musi ją przetworzyć żeby mogła być zaadaptowana przez mięśnie i z tego co pamiętam nie powoduje odpowiedzi insulinowej a przynajmniej nie odrazu.

[budo_ry-you]

fruktoza jest magazynowana w watrobie jesli zapas jest uszczuplony.

[budo_langus]

Było już na budo (m in o fruktozie też):

[budo_shabu]

Fajnie, ale może wrócimy do mojego pytania?

[budo_novocaine]

"well-designed carbohydrate powder"

imho chodzi o kompozycje mono/di/polysacharydow. czyli jakie lancuchy glukozy, ew fruktozy, w nim beda, i jak to wplynie na uwalnanieglukozy, bo rozne sacharydy maja rozne wchlanianie i metabolizm. np nasz organizm sam tworzy glikogen, laczac glukoze w lancuchy, zeby ulatwic magazynowanie. wiec zaleznie od tego, czy chcesz energie latwa do uzycia (glukoza, np zele) czy na dluzej. przykladowo:
Tri Carb (PalatinoseŸ, Maltodextrin, Fructose)
palatinose "It is low-glycaemic and low-insulinemic. The effect of isomaltulose is that the glucose enters the blood at a slow rate, avoiding high peaks and sudden drops in glucose levels and therefore insulin levels as well. This leads to a more balanced and prolonged energy supply in the form of glucose.[2]"
maltodextrin " Maltodextrin is easily digestible, being absorbed as rapidly as glucose, and might be either moderately sweet or almost flavorless."
plus fruktoza, ktora ma wchlanianie rownolegle do glukozy, przez co zwieksza poziom cukrow. czyli masz duzo szybko plus cos "na dluzej".

co do bialka, standardem wydaje sie byc kaseina jako wolnowchlnaniajace.

[budo_shabu]

Tak zakładalem, że odpowiesz Ty albo Gwyn.

Co do kazeiny: gdzieś - pewnie u Poliquina - czytałem o jakichś nieporządanych efektach kazeiny. Tyle, że ich nie pamiętam teraz. W pracy poszukam.

Co do węglowodanów: wychodzi na to, że po treningu powieniem dodać sobie do białka trochę maltodekstrozy, bo własnie wtedy chcę mieć ten skok insuliny i szybko uzupełnić glikogen w mięśniach. Ale pytanie dalsze: generalnie jem paleo, z wyjątkiem dwóch posiłków potreningowych. Zwykle wygląda to tak:

- 8:00 białko
- 9:00 pierwszy posiłek (paleo)
- 10:00-12:00 siłownia, na koniec białko
- 13:00 drugi posiłek (paleo + torebka ryżu)
- 17:00 trzeci posiłek (paleo + ziemniaki, zwykle pieczone)
- 21:00 czwarty posiłek (paleo)
- 23:30 białko

Teoretycznie mieszczę się z drugim posiłkiem w "oknie anabolicznym". Czy wobec tego warto dorzucać w ogóle jakieś weglowodany do szejka potreningowego, czy wystarczy tak, jak jest? Moim celem jest raczej szybsza regeneracja niż masa mięśniowa, choć oczywiście ta druga nie zaszkodzi.

[budo_jerz]

Ja bym zmniejszył węgle w posiłku o 13 a dorzucił węgle do po treningowego szejka.

[budo_shabu]

Ja nie. Zamierzam natomiast usunąć je z posiłku trzeciego. A poza tym zobaczymy, jak już kupię jakieś węgle i potestuję.

[budo_langus]

Co do kazeiny: gdzieś - pewnie u Poliquina - czytałem o jakichś nieporządanych efektach kazeiny. Tyle, że ich nie pamiętam teraz. W pracy poszukam.

Google -> złogi kazeinowe. Chociaż wyniki to trochę szamańsko-wegańskie strony (:

- 8:00 białko
- 9:00 pierwszy posiłek (paleo)
- 10:00-12:00 siłownia, na koniec białko
- 13:00 drugi posiłek (paleo + torebka ryżu)
- 17:00 trzeci posiłek (paleo + ziemniaki, zwykle pieczone)
- 21:00 czwarty posiłek (paleo)
- 23:30 białko

Co to znaczy Paleo + ziemniaki pieczone albo ryż? Jak ziemniaki czy ryż to nie paleo. To jakbym napisał schab (paleo) + pieczona mielona bułka na koleta schabowego.
Zamiast tyle tego białka nie lepiej sobie dołożyć normalny posiłek?
Żarłem przez krótki okres czasu tyle biłaka z proszku. Różnych - drogich, tanich. Przestałem jeść w ogóle. Teraz bazuję na paleo (bez ryżu i ziemniaczków) i jest elegancko. Zero spadków siły. Kalisteniczne osiągi z tygodnia na tydzień coraz lepsze. Wpadło mi do głowy to co Paul Wade napisał w drugiej części "Skazanego na Trening" o odżywianiu. W moim przypadku żarcie białka w proszku to było placebo. A jedyna różnica po zaprzestaniu picia proszków jest taka że poszły sobie kłopoty żołądkowe. Dalej jem dużo białka bo lubię mięcho i ryby ale kompletnie przestałem wyliczać 2g białka na kilogram masy ciała i na pewno jest go mniej. No tyle że nie mam zapędów bycia "dużym" (:
To moje przemyślenia, przećwiczenia różnych sposobów odżywania - do niczego nie namawiam. Póki osiągnąłem homeostazę. Przepraszam, że wlazłem w wątek (:

[budo_shabu]

Zamiast tyle tego białka nie lepiej sobie dołożyć normalny posiłek?

Nie. Białka używam od zupełnie niedawna i ewidentnie jestem w lepszej formie, tzn. mniej obolały następnego dnia. Porcję poranną dopiero testuję, wcześniej jej nie było, była tylko potreningowa i przed snem, zobaczymy co z tego będzie. Inna sprawa jest taka, że kiedyś jadłem tylko "prawdziwe" jedzenie, przy czym było to pięć posiłków dziennie. Chodziłem non-stop nażarty i wzdęty. Dlatego dodałem godzinę przerwy między posiłkami, dzięki czemu mogę swobodnie zjeść taką furę, która mi wypada z talerza, przetrawić ją i być gotowym na kolejny posiłek. A do tego spędzam trochę mniej czasu w kuchni co weekend.

Co to znaczy Paleo + ziemniaki pieczone albo ryż? Jak ziemniaki czy ryż to nie paleo.

No shit. Ale znaczy to dokładnie tyle, co widać. Na codzień jem paleo, dajmy na to stek + brokuły + mała garść orzechów. Tyle, że nie robię tego z żadnych względów ideologicznych, po prostu ma to sens i sprawdza się w moim przypadku. Ale kiedy po treningu potrzebuję zastrzyku węglowodanów, to dorzucam ziemniaki albo ryż - jako najmniej inwazyjne, w stosunku do, powiedzmy, chleba czy białej kaszy.

A jedyna różnica po zaprzestaniu picia proszków jest taka że poszły sobie kłopoty żołądkowe.

No i dobrze. Tobie szkodziło. mi wręcz pomaga na moje dolegliwości żoładkowe, tak jak dieta wysokobiałkowa w ogóle.

Dalej jem dużo białka bo lubię mięcho i ryby ale kompletnie przestałem wyliczać 2g białka na kilogram masy ciała i na pewno jest go mniej.

Ja też nie liczę, bo szkoda mi na to czasu. I również mam wrażenie, że jest go mniej. Enter circa 60g dziennie z białka w proszku. Problem solved.

W moim przypadku żarcie białka w proszku to było placebo.

Czy placebo to na pewno słowo, którego chciałeś użyć? Białko w proszku to nie woda, ma wartości odżywcze, a także konkretny i zbadany wpływ na organizm.

[budo_langus]

Nie. Białka używam od zupełnie niedawna i ewidentnie jestem w lepszej formie, tzn. mniej obolały następnego dnia.

Też tak motywowałem żarcie proszku (: Z dnia na dzień przestałem i dolegliwości nie nasiliły się (:

Chodziłem non-stop nażarty i wzdęty. Dlatego dodałem godzinę przerwy między posiłkami, dzięki czemu mogę swobodnie zjeść taką furę, która mi wypada z talerza, przetrawić ją i być gotowym na kolejny posiłek. A do tego spędzam trochę mniej czasu w kuchni co weekend.

Dla mnie Paleo rozwiązało problem nażarcia i wzdęcia.

No shit. Ale znaczy to dokładnie tyle, co widać. Na codzień jem paleo, dajmy na to stek + brokuły + mała garść orzechów. Tyle, że nie robię tego z żadnych względów ideologicznych, po prostu ma to sens i sprawdza się w moim przypadku. Ale kiedy po treningu potrzebuję zastrzyku węglowodanów, to dorzucam ziemniaki albo ryż - jako najmniej inwazyjne, w stosunku do, powiedzmy, chleba czy białej kaszy.

Ok, kumam.

No i dobrze. Tobie szkodziło. mi wręcz pomaga na moje dolegliwości żoładkowe, tak jak dieta wysokobiałkowa w ogóle.

Kłopoty pokarmowe nie jakieś bardzo doskwierające ale jednak, pojawiły się po jakimś czasie stosowanie odżywek w momencie gdy zacząłem je szamać regularnie, codziennie a nie tylko po treningach judo. Zmiana z tańszych na droższe i odwrotnie nie przyniosła efektu. Problemy się skończyły jak odstawiłem białko w proszku i definitywnie mąkę jednocześnie mocno ograniczając produkty mleczne.

Czy placebo to na pewno słowo, którego chciałeś użyć? Białko w proszku to nie woda, ma wartości odżywcze, a także konkretny i zbadany wpływ na organizm.

Tak złe słowo. Mój niehumanistyczny umysł jednak nie podpowiada mi właściwego - chętnie dowiem się jakie to słowo(: Sprawa jest prosta. Nie zaobserwowałem zwiększenia żadnych dolegliwości związanych z odstawieniem proszku ani spadku formy. Bicki też mi nie spadły. Nie urosły też - ale na tym mi nie zależy (:

Opisałem pokrótce swoje doświadczenia. Zdaję sobie sprawę że mogą się różnić od Twoich bo każdy jest wyjątkowy. Wciąłem się w temat tylko dlatego że to co teraz opisujesz wygląda bardzo podobnie do tego co robiłem jeszcze pół roku temu (: Wyjaśniło się w temacie i jakby co to możemy kontynuować na priv.

[budo_shabu]

Spoko. Priva na razie nie piszę, bo wszystko wyjasnione. Osobiście jestem w fazie eksperymentowania, dlatego na razie zbieram wiedzę i kombinuję.

[budo_ry-you]

kurde a co do wzdęć to mnie przy żarciu paleo właśnie okropnie wypycha przez dużą ilość warzyw. Głównie w lato gdzie zapotrzebowanie mam w okolicy 4kcal lub wiecej.

[budo_bokken]

W takim razie może warto usunąć z diety te "zbędne" warzywa bo widać,że Ci nie służą. A co decyduje o jakości? Przede wszystkim dobre składniki każdej diety,nie podróbki czy sztuczne suple które w efekcie niczego nie dają.