Skocz do zawartości


Zdjęcie

Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
73 odpowiedzi w tym temacie

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
Witam!
Przychodzi czasme taki dzień, że mnie ponosi. W sensie - mentalnie :roll: Moje myślenie zbacza na czasem nie do końca znane mi tory i nachodzą mnie pytania, na które chciałbym poznać odpowiedzi... Pewnie jak większość z Was.

Do rzeczy - poczytałem sobie kiedyś artykuły, które DeathWish ma w swojej stopce /podpisy/. Przypomniałem sobie, co myślałem o Karate i innych SW jak byłem dzieckiem. I skonfrontowałem to z otaczającą rzeczywistością. Wyszło mi, że rzeczywistość przegrała.
Co to jest właściwie to Kara-Te dzisiaj? Co ONO nam oferuje? Albo inaczej - ile z niego chcemy brać...?
Zawsze mi się wydawało, że gdy ktoś trenuje jakąś SW wystarczająco długo, z odpowiednią intensywnością i przykładając się do tego, jest w stanie pokonać każdego przeciwnika na swoim lub mniejszym poziomie. I pewnie tak jest. W większości. Tylko jak to wygląda w rzeczywistości? Weźmy na to - stoimy sami na dworcu w nocy, podchodzi dwóch typów i zaczyna się wpier**l. Załóżmy, że byli gorsi, niż my (w końcu mamy ten zielony/niebieski/brązowy/czarny pas [dla każdego coś miłego], lata treningu i sprawność goryla) i dostali po tyłku. Leżą. Fajnie - udało nam się obronić, jesteśmy z siebie dumni i bladzi. To nic, że trwało to ze 2-3 minuty, w końcu musieliśmy zastosować kombinację soto-uke + sanbon-tsuki + mae-geri chudan + mawashi-geri jodan na jednym gościu (leży), potem gedan-barai i uchi-uke (drugi był sprytniejszy) + kizami-tsuki + gyaku-tsuki + mawashi-tsuki + yoko- geri i gość padł. W takzwanym międzyczasie ten pierwszy się pozbierał, dlatego niesieni zwycięstwami jedziemy na nim kombinacje rozmaitych uke+tsuki+geri+tsuki+geri+geri+tsuki+geri-geri-geri... i w końcu padł. Walka wygrana. To nic, że potrzebowałiśmy kilku minut, masy energii i dużo szczęścia. Ale przecież to, co trenowaliśmy z kolegami, właśnie zadziałało!
No właśnie - trenujemy przez lata różne techniki plus ich kombinacje, trenujemy reakcję i szybkość, szczególnie zawodnicy - masa technik w krótkim czasie.
I tu przechodzimy do merituum sprawy (to wcześniej to była gra wstępna ;-) ):
A gdzie w tym wszystkim KOBUDO? Przecież SW były tworzone, praktykowane i przekazywane dalej, jako umiejętności do... zabijania? Szybkiego, prymitywnego obezwładnienia? Gdzie to się zatraciło...?
Szkół Karate jest cała masa, praktyka w nich z jednej strony jest podobna, z drugiej różnią się czasami diametralnie! Zawodnicy - szkoleni przez trenerów (bo to chyba już nie do końca Sensei...), którzy nastawieni są TYLKO na wyniki i zdobywanie medali/pucharów/tytułów. Trening mają intensywny, ale zgodnie z zasadami - NO-KONTACT; SEMI-KONTACT; FULL-KONTACT ale bez ciosów na głowę... Czyli to, o czym rozpisywaliśmy się na tym Vortalu przez lata - skuteczni bardziej lub mniej w sytuacji zagrożenia.
Inaczej - samoobrona w Karate, podobnie jak wyżej, temat wałkowany wzdłuż i wszerz. Niektórzy ćwiczą, bo wierzą w zabijanie jednym ciosem, że mają takie mocne pizgnięcie, że głowę od razu urywa, że ich "mawaha" jest jak błyskawica szybka i jak młot Thora potężna...
No i wychodzi, że moje jest mojsze, styl taki-a-sraki jest lepszy, że walczy człowiek, nie styl, itepe, itede... Wiele wątków z jednego tematu.
A gdyby tak spytać - gdzie się podziały techniki, powszechnie uznawane za niebezpieczne? Czy dalej praktykuje się uderzeniea w tzw. punkty witalne? Jeśli tak, to gdzie? A może to są techniki tylko-dla-czarnych-pasów, żeby młodsi nie zrobili sobie nawzajem krzywdy? Czyżby nasze Karate [europejskie] było aż tak inne od okinawskiego? A może w przebiegu lat i rozwoju różnych broni, gdzieś zatraciły się te techniki...?
Nie piszę tego absolutnie złośliwie - Boże broń! - po prostu naszły mnie takie refleksje. Czemu wszyscy trenujemy siłę, technikę, kombinacje, skoro z reguły to razem nie daje wyraźnego efektu obezwładnienia po kilku ciosach? Wiem, wiem, potencjalni agresorzy też coś ćwiczą, dlatego umieją się też bronić przed naszymi technikami...
Ale czy tak było wcześniej? Czy kiedyś (100-200 lat temu?) Karate nie wyglądało podobnie do np. Kendo - stoi dwóch gości z mieczami. Podchodzą do siebie ostrożnie. I nagle - CHLAST! - jeden wykonał trzy techniki, jego przeciwnik - tylko dwie. Bo trzeciej nie zdążył wykonać. I padł, przecięty przez staw barkowy po skosie ku dołowi aż do stawu biodrowego po przeciwnej stronie, flaki mu wypłynęły. I po walce.
Czy ktoś - podobnie jak ja - uważa, że tak mogło wyglądać Karate w swojej wczesnej formie? Stoi dwóch gości - SZAST-PRAST - 3 techniki i jeden padł ze zmiażdżoną krtanią, albo jajami wbitymi do brzucha... Jeśli tak, to dlaczego tego się tak nie uczy teraz? Że niby w momencie wędrowania na zachód straciło część swoich technik? No przecież mamy taką medycynę, tyle opracować o anataomii i fizjologii człowieka dostępnych nawet w internecie, że odtworzenie ich byłoby mozliwe z jednoczesnym unowocześnieniem... A może ludzie zachodu boją się ich [technik] jako źródła potencjalnych problemów, bo mógłby się ich nauczyć jakiś zbok z fobią wobec sąsiada i zrobić mu krzywdę? Ale w tym wypadku dostęp do noży/innego żelastwa lub broni palnej jest dużo bardziej praktyczny...
Więc co się stało?

A może ja się mylę - bo wielu rzeczy jednak nie wiem - i takie techniki istnieją i są praktykowane? Przekazywane dalej? Jest jeszcze TAKIE Kara-Te?

Na koniec przykład - zasłyszany od kuzyna - do faceta średniej postury wystartował "dres" z odpowiednią jak na agresora wagą, żeby mu wpierd***ć za zajechanie drogi autem. W momencie jak podszedł na odpowiedni dystans z miną kota-srającego-na-pustyni, dostał jednego strzała /popularny prawy prosty/ w krtań. I było po walce. Żeby było fajniej - broniący się nie ćwiczył karate, chyba niczego oprócz ogólnej sprawności (bieganie, pływanie, rower). Czyżby jego "pusta ręka" była lepsza niż system z wieloletnim stażem? Czy może myśmy zrobili się "pussy-karate-showboys"? :)

Niniejszy wywód jest wytworem mojej chorej wyobraźni. Nie musisz się z nim zgadzać, ale możesz wydać swoją opinię...

Pozdr!
  • 0

budo_risk
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 979 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Jest jeszcze TAKIE Kara-Te?

Odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania i wątpliwości są już na tym forum.
  • 0

budo_kris102
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 263 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
Tak jak Risk napisał temat wałkowany - odpowiedzi masz na tym forum łącznie z filmikami - poszukaj i sam wyciągnij wnioski.
  • 0

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
No cóż, dzięki, przeglądałem to forum wiele razy, ale jakoś nie zwróciłem na to uwagi... (Albo nie wiem, czego szukać...) :oops: No to żeby nie powielać bez sensu tematów - niech mod zdecyduje, czy usunąć mój.
  • 0

budo_kselos
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1657 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

.... dostali po tyłku. Leżą. Fajnie - udało nam się obronić, jesteśmy z siebie dumni i bladzi. To nic, że trwało to ze 2-3 minuty, w końcu musieliśmy zastosować kombinację soto-uke + sanbon-tsuki + mae-geri chudan + mawashi-geri jodan na jednym gościu (leży), potem gedan-barai i uchi-uke (drugi był sprytniejszy) + kizami-tsuki + gyaku-tsuki + mawashi-tsuki + yoko- geri i gość padł. W takzwanym międzyczasie ten pierwszy się pozbierał, dlatego niesieni zwycięstwami jedziemy na nim kombinacje rozmaitych uke+tsuki+geri+tsuki+geri+geri+tsuki+geri-geri-geri... i w końcu padł. Walka wygrana. To nic, że potrzebowałiśmy kilku minut, masy energii i dużo szczęścia. Ale przecież to, co trenowaliśmy z kolegami, właśnie zadziałało!
(...)
Czy ktoś - podobnie jak ja - uważa, że tak mogło wyglądać Karate w swojej wczesnej formie? Stoi dwóch gości - SZAST-PRAST - 3 techniki i jeden padł ze zmiażdżoną krtanią, albo jajami wbitymi do brzucha... Jeśli tak, to dlaczego tego się tak nie uczy teraz?
Pozdr!


Co do pierwszej cześci - to mam pytanie - czy wyobrażasz sobie taką walkę opisanymi technikami w czystej formie, czy nazywasz nazwami z karate techniki wyprowadzane z gardy bokserskiej i na bokserskim worku trenowane?
Druga uwaga - że to co opisałeś to w moim odczuciu jakieś pół minuty walki chyba że ten drugi się powoli zbierał z ziemi, poza tym pewnie cześć tych ciosów nie doszła czysto.
Co do drugiej części to wyobrazmy sobie zastosowanie np. age empi na kimś kto sie awanturuje (np. popycha, krzyczy) ale jeszcze nie doszło do walki (bo przeciwnik będzie w dystansie i będzie bardziej uważał).
  • 0

budo_kris102
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 263 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
Tu masz o karate ogólnie, podziałach, tradycji, sensie treningu i różnicach poglądowych :lol:
http://budo.net.pl/v...er=asc&start=15
http://budo.net.pl/v...der=asc&start=0
http://www.forum-kul...showtopic=97087
http://www.forum-kul...showtopic=97387
prędzej czy później dyskusja potoczy się w ten sam sposób. Obecnie możesz wybierać masz style okinawskie, modern, Ryu-te, kyushio itd. wszędzie są seminaria z uznanymi mistrzami - moja rada - jeżeli nie jesteś zadowolony z tego co robisz odwiedź inne szkoły, weź udział w seminariach na pewno znajdziesz coś dla siebie. Na forum odpowiedzi na nurtujące cię pytania nie znajdziesz.
  • 0

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
@Kselos, dobrze pytasz ;-) oczywiście sobie wyobrażam te techniki w postawie bokserskiej i z gardą bokserską, nie podjerzewam nawet czarnych pasów o to (choć tu się mogę mylić...), że na ulicy przyjmą zekuntsu-dachi i będą walczyć z gardą shotokanu... Poza tym tak - zakładam, ze techniki nie doszły czysto (częściowo zablokowane, goście nie są debilami), że po jakiejś kombinacji jest chwila przerwy, bo np. przeciwnik odskoczył i trzeba dystans złapać.
Dwa - nie myślę o zastosowaniu age-empi z odległości jednej krowy, albo większej. Bardziej chodzi mi o to, że przez częste trenowanie uderzeń na chudan, czy jodan, zapominamy - o tych choćby punktach witalnych, czyli miejscach, gdzie najbardziej boli lub wywołuje największy szok. Co z tego, że mam kondycję na 3-4 minuty ciągłej walki i że mam dość mocne "pizgnięcie" ręką, skoro nauczony jestem walić w tułów czy ogólnie głowę, co akurat większość ćwiczących stara się chronić (nie wiem, jaka jest rzeczywista celność uderzeń w splot słoneczny w warunkach ulicy - do 5%?). Dlaczego nie trenuje się - w ramach tzw samoobrony - uderzeń TYLKO na krtań, w oczy, potylicę, skroń, nasadę nosa, pęczek nerwowy na szyi, pod pachę, w pachwinę lub krocze albo kręgosłup? Oczywiście nie chodzi mi o zabijanie się na treningach, ale skoro już jakoś umiemy zrobić blok/sparować uderzenie, to po co później mało skuteczny atak (na szczękę?) - można poćwiczyć choćby odruchy? Śmiem twierdzić, że jak ktoś jest wystarczająco obity (a większość agresorów jednak jest), to na nim wrażenia nie zrobię, celując w zęby, bo ich nie ma ;-)
Choć z drugiej strony patrząc - na YT są filmiki z czarnymi pasami, którzy uderzają np. haito-uchi (czy jakoś tak...) na szyję kolegi, który pada lekko ""zaćmiony" - ale to są Japończycy (eee, inna mentalność? może tak lubią?). Więc może jednak w karate są nauczane techniki niebezpieczne, tylko od wysokiego poziomu ćwiczącego (brązowy/czarny pas)? W sumie do końca tego nie wiem, sam mam ledwie zielony i to od niedawna. :oops: A może wszystko przyjdzie ze stażem treningowym, że jak już nie będziemy myśleć o technice, wykonując ją, to zaczniemy myśleć o tym, gdzie ją wykonać/gdzie uderzyć?
Dlatego pytam, bo mnie taka refleksja naszła. :)

A poza tym słyszałem/czytałem, że są takie SW, które uczą uderzania tylko w te punkty ciała (nie mówię o nin-jitsu)... Czy to prawda?

EDZIA: @kris, to nie tak, że jestem niezadowolony... tylko raczej niezaspokojony, bardziej żądny wiedzy :cool: wydaje mi się, że ćwicząc w sumie już ponad 2 lata Shotokan, potrafię znaleźć pewne luki, nieścisłości, które mnie nurtują - i chciałbym zgłębić tę wiedzę. Obawiam się, że nie znajdę jej w jednym stylu (choć szkoda), a miałem taką właśnie nadzieję... Myślę, że najwartościowsze pod tym względem mogą być seminaria/obozy, na które kiedyś mam zamiar pojechać, choć praca i kariera skutecznie mi w tym przeszkadzają :roll: A te tematy, które zapodałeś - już czytałem, przeczytałem dział karate prawie do ostatniej strony (wybiórczo interesujące tematy...). W tym przyklejone na samej górze linki do ciekwaych tematów. Ale nie znalazłem odpowiedzi na moje pytania - ba! - większość tematów niestety zeszła na tory "moje jest mojsze" :lol:

EDZIA 2: Qurde!!! Tak sobie pomyślałem, że może to, o co pytam, nie jest jednak domeną Karate...? To, że istnieje choćby w - ogólnie - kung-fu, muai-thai, przez analogię przelałem na Karate, które chyba wywodzi się z chińskiego boksu? Wydawało mi się logiczne, że skoro istnieje w chińskich sztukach walki, zostało zaadoptowane również w Karate. A może to tutaj się mylę...?

EDZIA 3: Qrwa, to teraz już wiem, po co są w KATA te uderzenia, które na początku wydawały mi się bezsensowne... Jak się przetrzepie jedno kata z 500-1000 razy, to utrwala nam się schemat ruchu, w którym np. walimy nasadą dłoni w podbródek albo krtań. I sam (???) do tego doszedłem? :cool: buahahaha, to się nazywa samodoskonalenie! poklon
  • 0

budo_fudo
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 182 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:okolice
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
Smarekxy,

Po pierwsze - karate to skodyfikowany system SAMOOBRONY przeciwko pospolitym aktom agresjii - przynajmiej takim był jeszcze gdzieś na początku zeszłego wieku, przed wprowadzeniem karate do szkół na Okinawie przez Sensei Itosu po modyfikacji i uproszczeniu systemu przez niego rzecz jasna.
Reszty dokonała wojna i dażenie do sportu , próba naśladowania judo,wprowadzenie obecnie znanego KIHON , bizness itd.
To co dziś widzimy to system przygotowany do bezpiecznej rywalizacji sportowej i możliwości oceny zawodników.
W dużym uproszczeniu to w Shotokanie nie zobaczysz tak wprost technik samoobrony.
Wielki ich zasób znajdziesz w kata które trzeba studiować własnie pod kątem użycia w samoobronie.
Czy powtarzanie kata 1000 razy pozwoli wykształcić odpowiednie nawyki - moim zdaniem raczej nie - trening bunkai kata pod kątem samoobrony tak.
Porozmawiaj ze swoim Sensei o swoich przemyśleniach. Ciekaw jestem odpowiedzi :)

Powodzenia w poszukiwaniach.
  • 0

budo_romanowicz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1485 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Radom
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
  • 0

budo_romanowicz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1485 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Radom
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

To co dziś widzimy to system przygotowany do bezpiecznej rywalizacji sportowej i możliwości oceny zawodników.

To co widzimy dziś to system piramidy finansowej w której zarabiają na egzaminach ... egzaminatorzy i najwyżej w federajcach, czy związakch postawieni ludzie.

Szukasz skuteczności? To popatrz jak trenują ludzie pod MMA. Trenujesz Shotokan? To spójrz jak zmodyfikował swój trening Machida.
  • 0

budo_kwiat
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 979 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

@Kselos, dobrze pytasz ;-) oczywiście sobie wyobrażam te techniki w postawie bokserskiej i z gardą bokserską, nie podjerzewam nawet czarnych pasów o to (choć tu się mogę mylić...), że na ulicy przyjmą zekuntsu-dachi i będą walczyć z gardą shotokanu..


Po co ćwiczyć karate, jeżeli w walce usiłuje się wykonywać techniki boksu czy kick boksingu?
Poniżej masz link do szkoleniówki karateki, któremu przed zdobyciem tytułu mistrza UFC nikt nie wyjaśnił, że źle trzyma gardę.

  • 0

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
@fudo - dzięki!
W sumie tak właśnie myślałem o karate, że zostało skomercjonalizowane (eee, tak to się pisze...?) w którymś momencie i dlatego tak wygląda. Podejrzewałem też, że zostało "zawleczone" do USA po II Wojnie Światowej przez żołnierzy amerykańskich, którzy zostali nauczeni karate w wersji okrojonej... Zdaję sobie sprawę również z tego, że Shotokan nie jest najlepszy do samoobrony, ale z pewnych względów tylko on mi pozostał ze SW. I dlatego staram się jak mogę trenować sumiennie, prawidłowo technicznie i poprawiać kondycję. Daje to efekty, co sam widziałem, jadąc w gościnę do innego klubu :) i z tego jestem zadowolony! Tylko szukam czegoś więcej, jak sam zauważyłeś...
A co do kata - wydaje mi się, że wykonując kata "na wyrywki", tzn kilka kroków od pewnego momentu, daje nam to odpowiedni schemat ruchowy, który sam wyjdzie, kiedy będzie potrzebny. Choć oczywiście bunkai daje więcej, niż suche klepanie kata, masz rację.
  • 0

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Po co ćwiczyć karate, jeżeli w walce usiłuje się wykonywać techniki boksu czy kick boksingu?


eee, chodziło mi o wykonywanie techniki z karate, tylko w krótszej pozycji i nieco wyższej gardzie...? Tak bardziej praktycznie? A reszta - czyli sposób trzymania ręki w trakcie uderzenia, pozostaje taki sam... Dla mnie - przy obecnej dyspozycji fizycznej - uważam, że bezpieczniej jest mieć wyższą gardę i krótsza pozycję, bo nie jestem na tyle dobry, żeby mieć gardę w pasie... Jak potrenuję z kilka lat, to może będę tak dobry :)
A ten link - widziałem dzisiaj akurat pierwszy raz kilka godzin temu :)

EDZIA: Cholercia, ale szybko piszecie te posty, nie nadążam odpisywać :lol:
@Romanowicz - tak, masz rację, Machida jest przykładem praktycznego zastosowania Shotokanu. Ja jednak nie pytam o skuteczność stricte pod zawody (choć na ulicę też się nadaje w takim wydaniu), chodzi mi konkretnie o umiejętność robienia-dużej-krzywdy (qrde, wychodzę na szaleńca jakiegoś...), obezwładnienia w sposób szybki i skuteczny... No wiecie - punkty witalne, etc.
Upgrade - ale o Paradoksie Kano nie wiedziałem... Dzięki wielkie za oświecenie!!! Serio, myślałem zupełnie inaczej... No i człowiek się uczy całe życie poklon
  • 0

budo_fudo
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 182 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:okolice
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
Paradox Kano ... Nie przekonuje mnie to , wystarczy popatrzec na MMA :)
W karate jest wszystko i mawashi Zuni, Kage Zuki, rzuty, dźwignie itd.
Podstawowy problem to znaleźć miejsce gdzie tego ucza jako karate, potrzez kata i saomoobronę.

Pozdawiam
  • 0

budo_robalecki
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 174 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Kraków
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Szukasz skuteczności? To popatrz jak trenują ludzie pod MMA. Trenujesz Shotokan? To spójrz jak zmodyfikował swój trening Machida.


Jestem w trakcie oglądania filmików Machidy (Machida-Do Karate for Mixed Martial Arts, niestety nie do kupienia na polskim rynku, pozostaje jedynie pirate bay) i szczerze mówiąc widzę jedynie modyfikacje związane z dynamiką. Cały czas zwraca uwagę na środek ciężkości, ruchy nóg podczas przemieszczania, gotowość do bloku po zadaniu ciosu czyli podstawę Shotokanu. Oczywiście, dużą rolę w jego treningu pełni BJJ ale to jedynie w zwarciu i parterze, nawet obalenia/podcięcia są typowe dla Shotokan. Więc nie skreślałbym tego stylu idąc głównym nurtem komentatorów-ekspertów (shotokan jest be bo na zawodach się lekko klepią a kyokushin jeszcze gorszy bo nie tłuką w głowę), podstawą jest to co się robi w dojo, metodologia treningu, utwardzanie, wyrabianie odruchów (nawet rozgrzewkowa walka o barki/uda).

smarekxy,
Co do karate jako szkoły zabijania - nie da się wyobrazić sobie skutecznej metody treningowej, jedynie tłuczenie w manekin. Bez odpowiedniego treningu "zabójcze" techniki będą zupełnie nieskuteczne -> paradoks kano. Inną sprawą jest stopień skomplikowania takich uderzeń, zapewne wymagałyby ogromnej precyzji co jest mega trudne nawet w sparringu a co dopiero w realnej walce (porównaj aikido ze swoimi przekombinowanymi dźwigniami lub krav magę z technikami rodem z marsa).

Ostatnia kwestia zachacza o etykę i zdrowy rozsądek - naprawdę chciałbyś na ulicy komuś zmiażdżyć krtań lub spowodować rozległy wewnętrzny wylew i pójść do pierdla na 25 lat?
  • 0

budo_ishida
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 203 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Okolice Olkusza
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Ostatnia kwestia zachacza o etykę i zdrowy rozsądek - naprawdę chciałbyś na ulicy komuś zmiażdżyć krtań lub spowodować rozległy wewnętrzny wylew i pójść do pierdla na 25 lat?


Gdy walczysz o przetrwanie, a każdy rozbójniczy atak na ulicy można takim rodzajem walki uznać, wtedy kwestie etyczne schodzą na dalszy plan. Liczy się wtedy własne przetrwanie, co często jest równoznaczne z szybkim wyeliminowaniem przeciwnika z dalszej walki.

Zastanawialiście się czemu w pierwotnej formie bogu-kumite stosowano kaski używane w kendo, gdzie szyja chroniona jest grubym kołnierzem?
  • 0

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Ostatnia kwestia zachacza o etykę i zdrowy rozsądek - naprawdę chciałbyś na ulicy komuś zmiażdżyć krtań lub spowodować rozległy wewnętrzny wylew i pójść do pierdla na 25 lat?


A pomyśl sobie, że idziesz ze swoją rodziną (żona + kilkumiesięczne dziecko) na spacer i podchodzi do Ciebie rosły facet z nożem w ręku. Wtedy nie chciałbym się zastanawiać, czy mu wyrządzę krzywdę, czy nie, tylko czy obronię najbliższych, czy nie... Oczywiście sytuacja wymyślona przeze mnie, mam nadzieję, że NIGDY się nie wydarzy, ale skoro pytasz - masz odpowiedź :cool:

Co do Machidy - rzeczywiście, bardzo dużo technik rozpoznałem z Shotokanu, oczywiście zmodyfikowane do krótkich i wysokich pozycji, nie tylko zmiany w dynamice (choć są na YT filmy z Japońcami z Shotokanu, gdzie szybkość wręcz poraża). W jego wykonaniu jak widać skuteczne. Dlatego potwierdza się teza, że "walczy człowiek, nie styl" i "styl jest tak dobry jak ten, kto go praktykuje".

Co do zabójczego karate - wczoraj dowiedziałem się, że jednak są style, gdzie uczy się ataków na wrażliwe punkty ciała, ale to raczej nie w parach, tylko jako bunkai do kata... Podejrzewam, że odpowiednio długo ćwiczone może być wystarczająco skuteczne w realnej walce.
  • 0

budo_kris102
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 263 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?
EDZIA: @kris, to nie tak, że jestem niezadowolony... tylko raczej niezaspokojony, bardziej żądny wiedzy :cool: wydaje mi się, że ćwicząc w sumie już ponad 2 lata Shotokan, potrafię znaleźć pewne luki, nieścisłości, które mnie nurtują - i chciałbym zgłębić tę wiedzę. Obawiam się, że nie znajdę jej w jednym stylu (choć szkoda), a miałem taką właśnie nadzieję...

EDZIA 2: Qurde!!! Tak sobie pomyślałem, że może to, o co pytam, nie jest jednak domeną Karate...? To, że istnieje choćby w - ogólnie - kung-fu, muai-thai, przez analogię przelałem na Karate, które chyba wywodzi się z chińskiego boksu? Wydawało mi się logiczne, że skoro istnieje w chińskich sztukach walki, zostało zaadoptowane również w Karate. A może to tutaj się mylę...?

EDZIA 3: Qrwa, to teraz już wiem, po co są w KATA te uderzenia, które na początku wydawały mi się bezsensowne... Jak się przetrzepie jedno kata z 500-1000 razy, to utrwala nam się schemat ruchu, w którym np. walimy nasadą dłoni w podbródek albo krtań. I sam (???) do tego doszedłem? :cool: buahahaha, to się nazywa samodoskonalenie! poklon

Moim zdaniem - zaznaczam że jest to moja opinia i nie chodzi mi o wywoływanie dyskusji co jest dobre a co be- w Shotokanie nie znajdziesz tego co szukasz. Shotokan obecnie to styl sportowy i cały system szkoleniowy jest ustawiony pod sport (pod konkretne przepisy sportowe). Ja obecnie trenuję goju-ryu okinawskie i tu widzę kolosalną różnicę - już w podstawowych kata zwraca się uwagę na uderzenia w punkty witalne np. w Gekkisaj na denko i ganka czy chwyt za krtań, w saifa np. masz uraken na jinchu czy tetsui na shomon, w shisochin są dzwignie na łokieć itd. W shotokanie był splot słoneczny, podbródek, nos i właściwie koniec. Z ostatniego seminarium z Senseiem Panasiukiem wyniosłem to że nauka kata to nie powtarzanie układu tysiące razy ale praca z partnerem i nie chodzi tu tylko o bunkai. Jeżeli interesują cię kata nie dla zawodów ale z czysto praktycznej strony to sprawdź pierwowzór w shorin - tam nie ma zbędnych ruchów których nie da się zinterpretować.
Pozdrawiam
P.S. Owocnych poszukiwań
  • 0

budo_smarekxy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 112 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Moim zdaniem - zaznaczam że jest to moja opinia i nie chodzi mi o wywoływanie dyskusji co jest dobre a co be- w Shotokanie nie znajdziesz tego co szukasz. Shotokan obecnie to styl sportowy i cały system szkoleniowy jest ustawiony pod sport (pod konkretne przepisy sportowe).


Tak, z pewnością masz tu rację, choć u nas to trochę inaczej, bo sekcyjka mała, nie ma kogo wystawiać na jakieś zawody, bo każdy trenuje dla siebie, poza tym trener trochę starej daty (w pozytywnym sensie) z czasów, kiedy się tłukło makiwarę, żeby potem gościa jednym ciosem rozłożyć. Ma to swoje dobre strony, bo uczymy się twardych technik, nie w stylu "uderzenie-błyskawicy i spier***lam, żeby nie dostać" pod zawody ;-) Chociaż kata niestety mnie nie przekonują. Bardzo mi się zawsze podobały, ale w shotokanie są za bardzo "chodzone"... Może późniejsze coś dają, ale ich jeszcze długo nie będę trenował. Zastanawiam się nad odwiedzeniem shorin-ryu, choćby raz w tygodniu, ale to też kwestia dopiero za parę miesięcy raczej. I trochę się martwię, że mi się potem kata powalą, jak będę się uczył shotokańskich i shorinowskich na raz... :)
  • 0

budo_kris102
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 263 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Sztuka Walki czy Sztuka dla Sztuki...?

Moim zdaniem - zaznaczam że jest to moja opinia i nie chodzi mi o wywoływanie dyskusji co jest dobre a co be- w Shotokanie nie znajdziesz tego co szukasz. Shotokan obecnie to styl sportowy i cały system szkoleniowy jest ustawiony pod sport (pod konkretne przepisy sportowe).


Tak, z pewnością masz tu rację, choć u nas to trochę inaczej, bo sekcyjka mała, nie ma kogo wystawiać na jakieś zawody, bo każdy trenuje dla siebie, poza tym trener trochę starej daty (w pozytywnym sensie) z czasów, kiedy się tłukło makiwarę, żeby potem gościa jednym ciosem rozłożyć.


Nie wiem jak w shorin ale w goju nie spotkałem się z ideą jednego ciosu kończącego walkę.

Chociaż kata niestety mnie nie przekonują. Bardzo mi się zawsze podobały, ale w shotokanie są za bardzo "chodzone"... Może późniejsze coś dają, ale ich jeszcze długo nie będę trenował.

Co masz na myśli pisząc "chodzone". Co do wyższych kata myślę że niestety jest jeszcze gorzej - brak sensownych interpretacji - za to mamy do wyboru 25 ładnych układów "baletowych".

Zastanawiam się nad odwiedzeniem shorin-ryu, choćby raz w tygodniu, ale to też kwestia dopiero za parę miesięcy raczej. I trochę się martwię, że mi się potem kata powalą, jak będę się uczył shotokańskich i shorinowskich na raz... :)

Myślę że mieszanie faktycznie jest bezsensu lepiej ćwiczyć jedno. Mnie w goju podoba się to że jest to system który zawiera właściwie wszystko - jest kompletny nie potrzeba go niczym uzupełniać.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024