Re: Potrenowałem na BOSU.
Bardzo sie ciesze na twoje seminarium, nie moge sie jeszcze okreslic ale moze sie uda. Chcialbym sie odniesc do pewnych twoich wypowiedzi:
Ludzie z MMA nie maja po prostu wyboru, musza sie uczyc, dlaczego? Pochodzac z np BJJ i chcac walczyc w MMA trzeba nauczyc sie uderzac, poruszac itd czyli cwiczyc cos zupelnie innego i wg innych metod. Kazdy trener i zawodnik ktory nie jest kompletnym idiota, zdaje sobie sprawe ze z jego "macierzysta" wiedza daleko nie zajedzie. Tak powstaje parcie na wiedze, do tego jeszcze silna motywacja finansowa, albo raczej marzenie o zarobieniu pieniedzy.
Co do karate: Kyokushin przoduje niestety w wytrzymalosciowo-wytrzymalosciowym treningu. I mysle ze jako praktyk i zawodnik KKK masz nieco wypaczony sposob postrzegania karate, bez obrazy.Hanshi Voinescu np juz od lat 70tych nawet Kihon trenowal interwalowo!! Wtedy kiedy w Polsce ludzie zajezdzali sie kopnieciami na wytrzymalosc itd. Ludzie z Shotokanu sa szybcy, to fakt, taekwondocy sa bardzo eksplozywni.
Trudnosc nie polega na tym jak wycwiczyc np predkosc, trudnosc polega na ksztaltowaniu wszystkich cech sprawnosci: wytrzymalosci, sily eksplozywnej, szybkosci, reakcji tak zeby efekt byl synergiczny. I tu dzialania takie jak twoje sa bardzo potrzebne. Przy czym koncepcje te odnajduje sie juz w chinskiej filozofii: cykl wzmacniania/destrukcji pieciu elementow. Juz Sunzy przestrzegal, ze zbyt ciezki trening oslabia zolnierzy. Dawni mistrzowie wiedzieli jednak nie tylko jak cwiczyc zeby zmaksymalizowac efekt, wiedzieli rowniez jaki to ma wplyw na procesy starzenia sie i zachowywania sprawnosci do poznej starosci. Ten aspekt (moim zdaniem podstawowy) jest przez obecna wiedze calkowicie zaniedbywany. (nie chodzi o rehabilitacje rencistow) Wytrenowac kogos na herosa nie jest trudno, trudno jest zeby ten heros nie stal sie za pare lat wypalonym wrakiem. Ale to oczywiscie nie jest juz tematem naszej dyskuscji ani twojego seminarium w ktorym uczestnictwo wszystkim goraco polecam.
Mam twoja ksiazke, podoba mi sie, moim zdaniem jest w niej jednak za malo o metodyce. Czy bylo to zamierzone posuniecie?
Kyokushin na pewnym etapie zaadoptowalo "redukcjonistyczny" model treningu.
Moje zainteresowania byly wszechstronne od zawsze i stad moje koncepcje treningu.
W latach 1991-1993 trenowalem z judokami "Czarnych" Bytom, w tym rowniez pod opieka Waldemara Legienia.
W kolejnych latach 1997 do 2006 trenowalem hokej (od zera - od nauki jazdy na lyzwach) - wygrywajac polska amatorska lige w 2001 roku, nastepnie zdobywajac uprawnienia sedziego liniowego PZHL, bedac trenerem kondycyjnym na obozie sportowym MAriana Gaborika w Trencinie (2005). Tam po raz pierwszy kiwalem sie na BOSU.
Swoje starty w karate zaczalem w 1984 roku, a ostatni raz stawalem na podium tutaj - w Szwajcarii - w 2008 roku. 18 lat na matach robi ze mnie zywy przyklad, ze mozna w karate cwiczyc skutecznie, dlugowiecznie i ciagle miec glod treningu i nauki.
Zrezygnowalem ze "stylowego" podejscia do karate, bo to jest droga do rozdrobnienia samego siebie i wlasnego dorobku.
Tak jak napisalem- treningu szybkosci czy sily potrzebuje kazdy i robienie z tego jakiejs stylowej specjalnosci jest dla mnie malo przydatne.
Ogolne pojecie na temat treningu ludzie maja, ale aplikowanie wiedzy ogolnej do specyficznej dyscypliny w karate wlasciwie nie istnieje jako systemowe, rozwijajace sie dzialanie. W judo, zapasach boksie - owszem - stad bierze sie rowniez sila MMA. Istnieja w tych wymienionych dyscyplinach rozne szkoly, ale te dyscypliny - w przeciwienstwie do karate sa jednorodne jesli chodzi o zawartosc szkoleniowo-techniczna. W karate tej jednorodnosci nie ma, jest taka mnogosc koncepcji dotyczaca podstawowych zasad treningu, ze zadna metodyka, oprocz tradycyjnego "kihon-renraku-kata-walka-cwiczenia fizyczne", nie zostala wypracowana.
Dominujacy jest nadal cwiczen w dlugich seriach, w grupach i na komende, w miejscu i poruszajac sie w schematyczny sposob.
Nic nie zostalo zreasumowane i podane w formie skryptu i ksiazki. Moja ksiazka jest pierwsza i jedyna jak dotad na temat przygotowania sportowego. Jest ogolna, bo pierwsza w tej tematyce. Od jej wydania leci trzeci rok i generalnie na rynku jest cisza. Ja wiem dokladnie, ze z powodow wczesniej wymienionych nic sie nie ukaze. W karate nie ma kto tego pisac. Ludzie albo nie maja wiedzy na ten temat, albo nie posiadaja umiejetnosci pisania, albo po prostu sa zbyt soba zajeci zeby sie tym dzielic. Ja widze podstawe i platforme wspolnego ponadstylowego i ponadfederacyjnego dzialania wlasnie na tej bazie - rozwoju i doskonalenia metod treningu kondycyjnego.
MOja ksiazka dala mi wiecej niz oczekiwalem. Jest spelnieniem moich trenerskich ambicji. Kilkadziesiat tysiecy ludzi mialo i ma ze mna kontakt poprzez ta ksiazke. Na wszystkich kontynentach, w roznych stylach i organizacjach funkcjonuje jako autor i ekspert. Dostaje maile i komentarze z calego swiata - Od Ameryki Polnocnej, przez Europe, Afryke, Azje do Australii i Nowej Zelandii. Wiekszosc w przewadze potrafi docenic to co zrobilem.
W zadnej ksiazce nie ma wszystkiego. W mojej tez. Wiec to ze czegos brakuje, to normalna sprawa. Gorzej jakby bylo nie na temat.
Piszac bylem swiadomy do granic tego o czym chce pisac i co bedzie w ksiazce. Ona ma swoja strukture i rytm, wskazuje inspiracje i zrodla tego o czym pisalem i w jaki sposob trenowalem. W innych ksiazkach tego nie spotkasz. Uznalem ze to jest sila, ktora pozwoli ludziom odkrywac rzeczy na wlasna reke, a ci ktorzy chca sami cos w zyciu zrobic pojda tropami ludzi, ktorzy czegos juz dokonali. Tych sladow - nazwisk jest wiele w ksiazce. W wielu miejscach przytaczam nawet konkretne sytuacje, metody, itp. Mam to wszystko oczywiscie glebiej "przekopane" niz napisalem w ksiazce. Kazdy paragraf tej ksiazki mozna rozwinac w kolejne dzielo. Nie widze zadnej przeszkody zeby na temat np. samych metod oddechowych napisac kilkadziesiat stron. Albo na temat medytacji, albo metody izometrycznej napiecia miesni, etc.