Realistyczna walka w parterze
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
hełm może wytrzymuje 9mm para (przy okazji nabój pistoletowy), ale do tego służy. Większość hełmów jest skonstruowana w ten sposób że głównym zadaniem jest ochrona przed odłamkami lub uderzeniem czymś twardym w głowę. Bezpośredni strzałz karabinka być może nie przebije hełmu, ale energia kinetyczna jest tak duża, że w przypadku bezpośredniego trafienia w hełm może nastąpić złamanie kregosłupa na odcinku szyjnym. Może ale nie musi. Część pocisków trafiających w hełm rykoszetuje.
Skończmy dyskutować, kto na czym zarabia. Po cholerę na prywatne wycieczki nic nie wnoszące do dyskusji. Każdy ma jakieś zdanie i jakiś bagaż doświadczeń. Dyskredytowanie uczestników dyskusji na siłę nic nie da. Po to jest forum aby dyskutować, a nie żreć się kto ma rację a kto nie. I tak wszystkie błędy wychodzą na treningu ewentualnie w trakcie walki/interwencji. Tego nie da się uniknąć.
Napisano Ponad rok temu
Zdumiewajaca i tracaca o absurd (zaznaczam - moim zdaniem) jest natomiast ewolucja systemu, ktory wyszedl od tego, co kazdy wie - ze ubranie, czy oporzadzenie ogranicza ruchy, ze najlepsza obrona jest wyprzedzajacy, blyskawiczny atak, i ze mozna sobie zlamac piesc w walce ulicznej i warto poslugiwac sie od czasu do czasu, otwarta dlonia.
K_P
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Miałem się nie odzywać, bo na combatach się nie znam, tak tylko wydaje mi się, że teza jakoby amator po krótkim szkoleniu bazującym na mitycznych "naturalnych odruchach" stanie się sprawniejszy motorycznie od wytrenowanego sportowca, wydaje mi się trudna do obronienia.
Nikt nie twierdzi, że stanie się sprawniejszy motorycznie od wytrenowanego sportowca. Natomiast może stać się lepiej przygotowany do rzeczywistej walki, gdyż sportowiec, jak sama nazwa wskazuje, jest szkolony do sportu a nie do zabijania wroga na polu walki lub do cywilnej samoobrony. Są między tymi dziedzinami podobieństwa, ale są też bardzo znaczne różnice. I nie mówię tu o różnicach w technikach (sławetne "brudne sztuczki") tylko o znacznie ważniejszych różnicach w celach, strategiach, emocjach, nastawieniu mentalnym i sposobach szkolenia.
Niech ktoś w końcu wyda w Polsce "Meditations on violence" Rory Millera bo już mi się nie chce pisać po raz kolejny o tym samym
Zdumiewajaca i tracaca o absurd (zaznaczam - moim zdaniem) jest natomiast ewolucja systemu, ktory wyszedl od tego, co kazdy wie - ze ubranie, czy oporzadzenie ogranicza ruchy, ze najlepsza obrona jest wyprzedzajacy, blyskawiczny atak, i ze mozna sobie zlamac piesc w walce ulicznej i warto poslugiwac sie od czasu do czasu, otwarta dlonia.
K_P
Jesteś pewien, że każdy o tym wie? Bo ja mam wrażenie, że co chwila trzeba na tym forum kogoś o tym przekonywać
Pozdrawiam, Thufir
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
nb War No hohoho, w ramach dalszego szkolenia np. w Special Forces zajęcia z walki wręcz prowadzone są cyklicznie w A team + kursy specjalistyczne oraz instruktorskie. proces szkolenia który trwał kiedyś 3 lata obecnie wynosi ok 12-18 mcy w zaleznosci od specjalizacji żołnierza. Kursy te trwają od 1 – 3 tyg, metodyka przystająca do rzeczywistości, wszystko łaczone z uzyciem broni i środków podręcznych. Kursy specjalistyczne prowadzą firmy kontraktorskie (m.in. XE - dawna Blackwater, ma kontrakt szkoleniowy z us army na bagatela 3 mld. dol – w tym na szkolenie w Iraku, afganie miejscowych formacji, oczywiście większość tej kasy jest płacona m.in. na misje „szkoleniowe” w rejonie przygranicznym z Afganem Pakistanie itp. taki 'szkoleniowiec” ma płacone ok 1000 dol dniówki + premie za głowę) szkolenia prowadza też tacy panowie jak Kelly McCann itp. podobnie jest z innymi formacjami typu AXE czy Navy Seals tak to wygląda ale żeby to wiedzieć trzeba czegoś więcej niż czytanie Komandosa.
Konkluzja taka że lepiej nauczyć się przeładowywać – ekspert od broni powiedział co wiedział, niesamowity przebłysk wiedzy absolutnej, zwłaszcza gdy się nigdy nie walczyło bronią ani nie było pod ostrzałem, ale wiem to bo... parę razy strzelałem z PM – bravo Jasiu.
War za wszelka cene próbuj dyskredytować kazdego kto mysli inaczej niż on używając jakichś wyświechtanych argumentów poniewaz pracuje zawodowo – nie muszę wciskać ludziom ciemnoty która przeczytałem na jakimś forum, pan instruktor na pytanie ile muszę ćwiczyc by sie skutecznie bronić? Odpowiada „pięć lat”, niestety nie napisał jaki jest wymiar szkolenia, ile razy w tygodniu i nie dawał pisemnej gwarancji. To oczywiscie dobry chwyt marketingowy, bo rzadko się zdarza by ktos teraz po pieciu latach pamietał obietnicę mistrza, a jak adept dostanie wpierdol po 4 latach to zawsze można powiedzieć że zabrakło mu roku. Na ulicy wszyscy mogą dostać wpierdol, (jak mawiał Hemingway „na wojnie wszyscy maja równe szanse – każdy może zabić każdego”) niejeden utytułowany sportowiec i zawodnik sportów walki w tym MMA, combatowiec czy ekspert od samoobrony itp. ba sam tez dostałem wpierdol i to nie raz, w 2003 legł mi w gruzach mit krav maga której super skuteczne techniki nie podziałały na trzech naćpanych bandziorów i trzeba było strzelać (gdyby Lichtenfeld wiedział co się dzieje z jego systemem pewnie by się w grobie przewrócił), później gdy prochy pusciły w sadzie facet przychodzi z obdukcja i litania skarg oraz zazaleń. Każda porażka nauczyła mnie dużo więcej niż papierowe zwycięstwa z sali treningowej. Dlatego teraz robie to co robie i nie dostaje wpierdolu a u prokuratora tez jakoś bardziej wyluzowany jestem.
Niestety prawda jest brzydka ale prawdziwa: "walke zaczynasz na ulicy a kończysz w sadzie – na żadnym etapie nie możesz przegrać". Samo zdarzenie tz. Napaści to cos więcej niż obrona przed uderzeniami czy parter, ulica polega na robieniu w Chuja – brzydko ale po męsku, i teraz są trzy alternatywy panowie: albo dasz się zrobić, nie dasz się zrobić, Ty kogoś zrobisz! Musisz pamiętać też że ze wszystkiego rozliczy cie prokurator i sędzia, oczywiście możesz to olać i np. Uciec ( co często w swej madrosci doradzaja niektórzy "spece") nie zawiadamiając policji, ale wtedy w świetle prawa stajesz się praktycznie takim samym bandyta jak przeciwnik który cie zaatakował. Teraz pytanie do ekspertów kto z was uczy swoich ludzi podstaw prawnych samoobronyi i ich praktycznej interpretacji? Kto uczy jak nie dać zrobić się w chuja: kto uczy tego jak atakują ludzie w realnych sytuacjach, co próbuje zrobić nożownik, jak rozkłada noż, jak skraca dystans, jak pałkarz chowa pałke, co musi zrobić by ja wyciągnąć i zaatakować itp.? I pytanie do adeptów: czy uczą Cie jak nie dać się zrobić w chuja byle leszczowi spod budki piwa, czy wiesz co powiedzieć policjantowi, prokuratorowi i sedziemu po zdarzeniu, wiesz może jak opisac napastnika? Zatem „chłopcy weźcie swoje zabawki i bawcie się dalej w wojnę w swojej piaskownicy, ja idę postrzelać na serio” jak mawia pewien znany kontraktor z polski, zatem sparujcie panowie sparujcie – będziecie dobrymi ekspertami od... sparingów, na ulice trzeba czegoś innego – treningu sytuacyjnego, oraz testów opartych o scenariusze taktyczne, sparing pełni funkcje wspomagające i ewentualny „test” osobowości a nie podstawa oceny sprawności bojowej uczestnika szkolenia. Wracając do tematu i pytania na które udzieliłem chyba wyczerpujacej odpowiedzi, nie widziałem na ulicy zdarzenia które po obaleniu ofiary zakończyłoby sie inaczej niż próbą skopania leżacego. Żadnych dźwigni, dosiadów (o tym słyszałem raz od bramkarza który miał kilkuletni staz w tym fachu).
Do rzeczowej dyskusji zapraszam na Priv lub na maila [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] z chęcią odpowiem na nurtujące pytania jeżeli znajdę czas bo niestety panie War nadal pracuje, a państwo jest wymagającym pracodawcą ale dlatego też nasz forumowy ekspert od broni może pisać że lepiej jest pływać niż ćwiczyć samoobronę bo tak w naszym kraju jest bezpiecznie (zeby tylko wiedział jak sa ukladane statystyki ...). Jeszcze jedno, nie o wszystkim przeczytasz w gazecie, czasem to informacje które znane są w branży, gdybyś miał mgliste pojęcie o niej – wystarczy zebyś miał kontakt z zołnierzami LC to o Francuzach byś słyszał, podobnie jak o szarzy z bagnetami na most w Faludży czy Nassiri (zapewniam ze wizualnie byście tych „miast” nie odróżnili) która była szaleństwem ale się powiodła i rzeczywiście wydano komende "fix bayonet!", ostatnio nawet wygrzebałem że angole w iraku tez uzyli bagnetów - kilka dni po ścięciu Nicka Berga - 35 Irakijczyków zostało zabitych, 3 anglików lekko rannych pułk Argyle. Na Falklandach z kolei dość często dochodziło do starć w walce wręcz – co stanowiło zaskoczenie dla brytyjskiego dowództwa bo przecież nie walczono w terenie zurbanizowanym. Do walk dochodziło zwłaszcza podczas nocnych szturmów i argentyńskich kontrataków, opisany przez jednego z forumowiczów przypadek nie był jedyny, najbardziej przerąbane pod tym wzgledem mieli spadochroniarze oraz parę razy ghurkowie (ci akurat mało walczyli wrecz bo argentyńczycy przed nimi spierdalali jak najdalej), w efekcie niewiele kukri zasmakowało argentyńskiej krwi. Nadmienię tylko ze pod koniec lat 70 – tych USA ostro szkoliło armię argentyńska i to nie tylko argentyńskie siły specjalne, wiec twierdzenie że argentyńczycy byli do niczego bo byli źle wyszkoleni to bzdura. Owszem byli słabo zmotywowani ale nie byli do niczego i parę razy pokazali pazury nawet spadochroniarzom i RMC przysparzając im strat.
Możecie mnie tez wywalić z forum bo pewnie moje poglądy uraża co niektórych klawiaturowych mistrzów, przynajmniej nie wciskam ciemnoty.
Pozdrawiam, zapraszam do dyskusji i ewentualnej współpracy
ESDS Tactical
Napisano Ponad rok temu
Na Falklandach Argentynczycy, byli szkoleni wg starych wzorcow, tylko 15-20 proc. chcialo zabijac. Brytyjczycy wg nowych. 100 proc. zabijalo. To bylo m.in. zrodlo ich zwyciestwa. Ale.... O traumie, po... zabijaniu - tych, ktorzy przetrwali byl glosny dokument bbc, niestety tytul wyszedl mi z glowy.
Jako mlody czlowiek (mialem wielu kolegow ze srodowisk przestepczych, wychowalem sie na styku z dzielnica szemrana), nie ma czym sie chwalic (ale dawno temu wspominalem to tutaj), stoczylem wiele bojek, tydzien w tydzien, "ustawki", jeden na jeden, gromada na gromade, na palki, kamienie, oberwalem nozem dwa razy (mialem szczescie niegroznie). (Na szczescie zajalem sie sportem i to sie skonczylo). Wiec troche wiem, jak wyglada walka na ulicy. Jakies 99 proc. mozna bylo uniknac. Po prostu nie bywac w okreslonych miejscach (zwlaszcza tam, gdzie ludzie pija alkohol), ktore niechybnie generuja konflikt.
Od paru lat nie mialem okazji z nikim sie bic powaznie (mam nadzieje, ze tak bedzie, bo juz jestem na to za stary) i byc moze przez ten czas COS sie zmienilo na ulicy, o czym nie wiem i pewnie napisze prywatnego email do kolegi eksperta, zeby sie dowiedziec
Ale podtrzymuje - zamiast chodzic na jakies kombaty i ulegac paranoi, lepiej wykazywac rozsadek, prowadzic zdrowy tryb zycia, zaliczam do tego plywanie, wyrobic sobie pewne cechy motoryczne, a zwlaszcza eksplozywnosc i wytrzymalosc silowa - bo kazda walka, jesli przeciwniki nie pozbawi nas zycia, lub przytomnosci przez zaskoczenie w pierwszych sekundach ataku - jest z reguly festiwalem wytrzymalosci psycho-fizycznej.
K_P
Napisano Ponad rok temu
Te wymagania świetnie spełnia futbol amerykański.I taka mnie refleksja naszła - jak by to wglądało przy zastosowaniu sportów walki i inszych kombatów.
Po pierwsze tłok i młyn jak na bójce stadionowej. (...) Boks odpada. Ani się poruszać bo trzeba uważać, żeby się nie potknąć. Trudno pięściami walić, bo każdy ma hełm na głowie, na korpusie szelki z ładownicami, a dzisiaj to i kamizelki. Zapasy, BJJ czy inne obalane to też nie bardzo. Jak się znajdziesz na glebie to albo cię stratują albo zostaniesz przywalony przez innych padających. Kopnięcia odpadają bo się łatwo przewrócić. Do tego jak się ma na sobie wyposażenie, to w tym jest naprawdę niewygodnie się poruszać. Ktokolwiek był w armii, i miał okazję pobiegać w czymś takim a potem zrobić kilka razy padnij-powstań to wie o co mi chodzi. (...)
Napisano Ponad rok temu
Nikt nie twierdzi, że stanie się sprawniejszy motorycznie od wytrenowanego sportowca. Natomiast może stać się lepiej przygotowany do rzeczywistej walki, gdyż sportowiec, jak sama nazwa wskazuje, jest szkolony do sportu a nie do zabijania wroga na polu walki lub do cywilnej samoobrony. Są między tymi dziedzinami podobieństwa, ale są też bardzo znaczne różnice. I nie mówię tu o różnicach w technikach (sławetne "brudne sztuczki") tylko o znacznie ważniejszych różnicach w celach, strategiach, emocjach, nastawieniu mentalnym i sposobach szkolenia.
Zawodnicy sportów walki(czynni lub byli) pracujący w służbach mundurowych nie potrzebują szkolenia w walce wręcz/technikach interwencji/combat. Oni świetnie sobie radzą bez niego. Combatu potrzebują ludzie, którzy przed wstąpieniem do służby nie mieli żadnego kontaktu ze sportami walki.
Obycia ze sportami walki potrzebują za to instruktorzy combat, którym zdarza się wziąć do demonstracji technik sympatycznie wyglądających grubasków, którzy są np. eksmistrzami kraju w boksie i poprosić o uderzenie ręką .
Napisano Ponad rok temu
Instruktorzy w służbach mundurowych....... Policja instruktorów technik interwencji (walki wręcz) czy wyszkolenia strzeleckiego robiła z zielonych ludzi na 10-dniowych kursach w Słupsku czy Legionowie. Żeby uciąć ewentualne spekulacje – mam świadectwo ukończenia takiego kursu.
Przydatność lub nieprzydatność sportów walki w realiach służb mundurowych...... W policyjnych realiach idealnym systemem jest bjj lub judo. W przypadku czynnego oporu (większość sytuacji w trakcie interwencji policyjnych) nie jest dozwolone stosowanie siły fizycznej w postaci uderzeń (jakichkolwiek nawet tych z esds) i umiejętności graplerskie są bardzo pożądane. Przydatna jest umiejętność kontrolowania stawiającego opór przeciwnika w parterze, jako wstęp do założenia kajdanek.
Szkolenie zgodnie z zaleceniami komandosów z II wojny czy współczesnych combatów wojskowych to w realiach pracy policjanta/ochroniarza droga na skróty za barierkę dla oskarżonych. Priorytetem w policyjnym combacie jest zgodność z obowiązującym prawem.
Ćwiczenia sytuacyjne w policyjnym combacie.... czego może nauczyć policjanta, który codziennie zapierdziela po melinach, w których hadko dotknąć jakiegokolwiek przedmiotu, który trenuje sporty walki niedoszkolony instruktor bez praktycznych doświadczeń. Nastawienia mentalnego, strategii czy może umiejętności technicznych?
Napisano Ponad rok temu
Przydatność lub nieprzydatność sportów walki w realiach służb mundurowych...... W policyjnych realiach idealnym systemem jest bjj lub judo. W przypadku czynnego oporu (większość sytuacji w trakcie interwencji policyjnych) nie jest dozwolone stosowanie siły fizycznej w postaci uderzeń (jakichkolwiek nawet tych z esds) i umiejętności graplerskie są bardzo pożądane. Zapewne znane jest Ci pojecie "Aktywacja stref wrażliwych" stosowane w policyjnych podręcznikach - zgadnij po spotkaniach/ prezentacji jakiego systemu zostało włączone do wyszkolenia policjantów? techniki ESDS nie sa traktoane jako uderzenia - nawet policjanci w Szwecji nie uzywaja okreslenia uderzenie tylko aktywacja stref wrażliwych lub dystrakcja. okreslenie uderzenie kojarzy sie jednoznacznie.
tak sie kończy wiele graplerskich akcji w zwykłych policyjnych akcjach.
techniki graplerskie mogą byc użyteczne ale to nie jedyne rozwiązanie sytuacji taktycznych.
mam pytanie, po co zaczynasz temat na który masz swoje wyrobione zdanie? Kazdy co robi cos innego niz ty robi to zle.
"Ćwiczenia sytuacyjne w policyjnym combacie.... czego może nauczyć policjanta, który codziennie zapierdziela po melinach, w których hadko dotknąć jakiegokolwiek przedmiotu, który trenuje sporty walki niedoszkolony instruktor bez praktycznych doświadczeń. Nastawienia mentalnego, strategii czy może umiejętności technicznych?" - to juz twój problem ze nie potrafisz takich ćwiczeń przeprowadzić. gdybys np goscił w Quantico itp podobnych miejscach to odkryłbyś że elementem końcowym i sprawdzającym funkcjonariuszy sa ćwiczenia sytuacyjne i symulacyjne w legionowie tez je robia np. na kursach zatrzymań (pewnie wiesz o jakie chodzi)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A New York Times article dated June 7, 2005 describes a video of
an officer in a traffic stop taking fire from the driver and his partner
running away. The officer who ran away chose the perfect option for
self-defense. It was not the best option for his partner. It was not what
he was trained and expected to do. He was trained and expected to
engage the threat.
Officers on patrol avoid hand-to-hand encounters. Fights are dangerous.
Even when you win, there is a possibility of injury, exposure
to blood-borne pathogens such as HIV and hepatitis, or a lawsuit.
Within that context, there are two distinctive hand-to-hand skills that
an officer needs. In the ugly, surprise situation, taking damage and
unprepared, the officer needs brutal close-quarters survival skills.
Putting handcuffs on an unruly drunk who doesn’t want to go to jail
but doesn’t really want to hurt you requires different skills, different
techniques, and a different mindset.
Sometimes there are more. A SWAT sniper needs a crystal clear
thought process and the ability to deal with hours of boredom and
discomfort. The point man on an entry team doesn’t need or use the
same techniques or mindset as the sniper, isn’t interested in semi-compliant
handcuffing and damn well better not be surprised if he works
for me. He is the “surprisor.”
In just one profession, four different skill sets for dealing with
physical conflict. Not one of them is like dueling, sparring, or waging
a war.
Martial arts try to do more than that. Some studios promise selfdefense
skills and tournament trophies, discipline and self-discovery,
fitness and confidence, and even spiritual growth and enlightenment.
How well do these goals really mesh?
Cardiovascular fitness is extremely important for health and
longevity and should be the cornerstone of any fitness regimen, yet
fighting for your life is profoundly anaerobic. Whether you had a
good breakfast will have a greater effect on your endurance thirty seconds
into the fight (and thirty seconds is a long time in an ambush)
than your ability to run a marathon.
Spiritual growth, the measure of many modern martial arts, is a
difficult concept to pin down. I once asked my sensei in Jujutsu if
there was a spiritual discipline associated with Sosuishitsu-ryu. Dave
said, “Oh. Sure. The dead guy doesn’t get to go to church. Don’t try
to read too much into this, Rory. It’s not a way of life. It’s a collection
of skills a samurai might need if he wanted to go home to his family.”
Martial arts and martial artists often try to do it all. They teach
self-defense and sparring and streetfighting and fitness and personal
development, as if they were the same thing. They aren’t even related.
Very, very different things get lumped under the general heading
of “violence.” Two boxers in a contest of strategy, strength, skill, and
will. A drunken husband beating his wife. Two highschoolers punching
it out in the parking lot. A mental health professional trying to
hold down a schizophrenic so that a sedative can be administered. An
officer walking into a robbery in progress finds himself in a shoot-out.
Soldiers entering a building in hostile territory. A rapist pushing in the
partially open door of an apartment. An entry team preparing to serve
a search warrant on a drug house with armed suspects. A Victorian
era duel with small swords.
Because they involve people in conflict and people get hurt, we
lump them together as violence, but they aren’t the same and the skills
and mindset from one situation don’t carry over automatically to the
other.
Self-defense is clearly my focus in this book. What is it? It is
recovery from stupidity or bad luck, from finding yourself in a position
you would have given almost anything to prevent. It is difficult
to train for because of the surprise element and because you may be
injured before you are aware of the conflict. The critical element is to
overcome the shock and surprise so that you can act, to “beat the
freeze.” Self-defense is about recovery. The ideal is to prevent the situation.
The optimal mindset is often a conditioned response that
requires no thought (for the first half-second of the attack) or a
focused rage.
The duel is out of fashion in our day and age. It was (and occasionally
is) a glorified Monkey Dance (See Section 3.1) forced by society.
It was a contest to see who could better uphold the standards of the
day, thus it was fought over insults and unacceptable behavior and not
more material injury. It was possibly more about show than survival.
There was a “right” way to win. This still happens in rare incidents of
“dojo arashi” when martial artists go to other martial arts schools to
challenge the instructors. The early UFC bouts also tried to take on this
element in the “style versus style” but they were very different.
Can we use the skills, mindset, and strategies of the duel in a selfdefense
situation?
Sport is a contest between two people; different than the duel
because it is something the practitioners seek and not something they
feel they must do to preserve their place in society. It is admirable, to
me, because the real goal is to test yourself. For most, it’s not about
domination but about what they have, what they can do, what they’ve
learned. Mixed martial arts (MMA) is part of a long evolution of taking
this concept as far as it can go safely.
Is the righteous rage, which has gotten so many people through
an attempted rape, an efficient emotional response for a high school
wrestling match?
By combat, I specifically mean war. Combat is a very different
experience for generals than for soldiers. Generals can look at percentage
killed, take risks, sacrifice, and maneuver men. For the generals,
there are acceptable losses and you can continue to fight if you
suffer twenty percent killed. For the soldier, it is binary: You are alive
or you are dead. Generals win wars. Teams win wars. I remember my
drill sergeant yelling, “You are not an individual! You are a part of
this team!” In order for the generals to win, the soldiers must be predictable.
The general has to be certain that if he orders them to march
or attack or hold position, they will. Thus, obedience is critical and it
is enforced by a culture that will do what is expected because they
don’t want to let the rest of the team down.
Given that the most common lead up to an attack on a woman is
to show a weapon and order her to obey, is being trained to obey,
whether in the military or one of the militaristic dojos, a good training
method for self-defense?
Assault isn’t just for criminals. Elite military teams, hostage rescue,
SWAT, and entry teams use this mindset as much as criminals do.
They don’t want to be tested or find out what their limitations are,
they want to get the job done and go home. The mindset is implacable
and predatory. They use surprise, superior numbers, and superior
weapons—every cheat they can, and they practice. On the rare, rare
occasions when my team made a fast entry and someone actually
fought, the only emotion that I registered was that I was offended that
they resisted, and we rolled right over the threat(s) like a force of
nature.
If you can truly flip the switch from surprised, overwhelmed, and
terrified to the assault mindset, I can’t teach you much. This is the
opposite of the “frozen” response often triggered by a sudden assault,
and we train hard to trigger that freeze in others.
Spiritual growth is very difficult to define. If it is a depth of understanding
of the human condition, you will grow more by living and
serving and talking to people than you will ever learn in a class of any
kind. If it is understanding of yourself, you will learn the most by
challenging your fears and dislikes, and few people stick with a class
that they fear and dislike. If it is a happy feeling that all is right with
the world and there is a plan and everything is wonderful and
good…you can get it from heroin cheaper and faster. If it is something
great and magical that will open up your psychic powers, keep playing
video games. There is a danger here that I don’t properly address
in the simple matrix and is beyond the scope of this book: people
want to believe in magic and secrets and there are other people who
will satisfy those beliefs for money or power. This can result in abuse
and trauma, the very opposite of self-defense.
Fitness is objectively the most important effect of martial arts
training. The physical skills and self-defense aspects of training will
never save as many people from violence as the conditioning will save
from early heart attacks. If you study Judo, Jujutsu, or Aikido, you
will probably never use the skills to throw an attacker, but I can
almost guarantee that you will and have used the breakfalls to prevent
injury. Properly trained, many martial arts give balanced development
of muscle, strength and aerobic training, increases in flexibility and
agility, and all at a relatively low risk of injury. It may not be as efficient
as a good circuit program in these areas, but it can be more fun
and you will stick with the exercise program that you enjoy.
Fitness will never hurt you in a self-defense situation. Even aerobic
conditioning, which rarely activates in a fight, will help to dissipate
the stress hormones that will affect your mind and body. When
comparing fitness with self-defense, the problems come from the other
direction. Self-defense is largely about dealing with surprise and fear
and pain, none of which is useful in developing fitness.
One example from the other dimension of the matrix to hammer
home the point: Look at the optimum mindset for each of the examples
of conflict.
The implacable predatory mindset of the assault is powerful. It is
cold-blooded, calculating, and utterly controlled. It is also inhuman,
reducing the target of the assault from human to either a resource (in
the criminal mind) or a threat (in the mind of an entry team).
This mindset, in my experience, horrifies the people seeking spiritual
growth. It is a natural mindset and beautiful in its place, but it is
scary to someone who is seeking light and love and harmony. People
who imagine the harmony of nature are often willfully blind to the
savagery between wolf and rabbit. The assault mindset can revel in
that savagery.
The assault mindset in a sporting competition is completely unacceptable.
From the assault mindset, if you are scheduled to fight a
world champion heavyweight boxer on Thursday, you shoot him on
Tuesday. It is not just beyond cheating—cheating has no meaning in
the mind of a predator—there are only odds, tactics, and meat. This
comparison is doubly true for the duel.
Some elite elements in combat develop the predator mindset. It
requires trust and respect to get an entire team into that mindset. Far
more teams fake it by hard training under a good leader than actually
have the mindset. True predators are unpredictable and that makes
the chain of command uncomfortable. They will get the job done but
will ignore any parameter or rule of engagement set by command that
does not seem important to them. Because of this, they are idolized in
times of serious conflict and marginalized, ignored, or pushed aside
when combat is rare.
Fitness training is about your self. There is no prey and therefore
nothing for the predator mindset to focus on. A predator without prey
is a fat, lazy cat that likes to play and eat and sleep.
The predator mindset is a choice. No one is in that mind at all
times—it has too many blind spots to function in normal society. Selfdefense
is never a choice. The attacker is in the predator mindset, not the
victim. The victim will have to deal with shock and total surprise, the
predator won’t. The essence of self-defense is breaking out of the frozen
mindset you have been shocked into. If you can access the predator
mindset a few seconds into the attack, you can turn the attack into something
else. That’s powerful, but takes great experience.
This matrix could be extended almost infinitely in either dimension.
Fight choreography for films, stuntwork, performing arts, and
restraining mental patients without injuring them could all be added
across the top. Timing differences, best class of techniques, ideal
opponent, and reliance on technology could all have a space.
Despite the wide variety of skills and complete incompatibility of
the mindsets or strategy, martial artists are often convinced that they
are training for all of these things simultaneously. In strictly regimented
classes where things are done by rote and without question, you
can see the military roots of a soldier’s art…but that obedient mindset
can set students up for failure if they are victimized by an authority
figure or overwhelmed by an attacker who uses verbal commands
with his assault. Some instructors extol the virtues of the predatory
mindset, the “eyes of a tiger,” without teaching how to get there from
a moment of surprise, pain, and fear (for self-defense) or dealing with
the logical consequences for sport—a true predator cheats in profound
ways. Not the little ways, like illegal nerve gouges in the grapple,
but big ways like getting a bunch of friends and weapons and finishing
the fight in the locker room before the match starts.
This extends well beyond martial arts and into the world of conflict
and the perception of conflict in general. In the world of movies,
boots and fists and guns are used interchangeably. In real life, the
skills, needs, and legal justification for striking and shooting are very
different.
Police solutions to military problems are doomed to fail just as
military solutions to police problems will never be allowed in a free
society.
You will bring your experience and training (your touch of the
elephant) to bear whenever you read about a military operation or see
a story about a police shooting on the news.
Remember this—that the fair play and good sportsmanship you
learned as a child were predicated on two fairly matched people who
wanted to be there, not some drugged-up freak with a knife and an
officer answering a call.
That on TV and in your martial arts classes, they make it look
easy to take away a knife—an officer knows that if someone is within
seven yards he can be stabbed more than once before he can even
draw his weapon.
That in the movies, the sniper can coolly make head shot after
head shot at five hundred yards, protecting his team. In real life,
snipers have tried in vain to identify a target through smoke and muzzle
flash as civilians get slaughtered.
That in books, the radios always seem to work, cell phones never
go off when you are trying to get into a position, the good guy always
carries enough ammo, and no one ever just bleeds out and dies from
a “flesh wound.”
That when the newspaper decries the brutality of the officer who
used force on a fifteen-year-old, mentally-ill “child,” all the officer
saw was a 280 pound person in an altered mental state coming at him,
swinging a club.
INNY FRAGMENT:
Context is everything. Internal and external context. In strategic terms, goals and
parameters are primary aspects of the context. A martial arist asked me what my "favorite
attack" was and it's just not that simple. A matrix of context decides what is best in a
given moment.
One way to look at it is that there are four very different types of fights one can
get in to:
1) You are completely surprised.
2) You suspect something bad is happening but may not be sure when or what.
3) Mutual fight- you know it's coming and you're waiting for it.
4) You initiate the first attack.
That's one aspect of the matrix. Your favorite technique in the early stages of an
agreed on fight (say backfist/side kick combo) is much different than your best option
when a bottle is broken over the back of your head or when the creepy guy is standing too
close and reaching under his jacket or when you've decided to take out a threat when his
guard is down.
In the second aspect, your best option changes depending on the goal you have:
Do you have to get the mental patient in soft restraints with minimal harm? Are you
willing/allowed to do serious damage? To kill?
This simple 4x3 matrix gives twelve separate situations with different solutions.
In only one of them is a backfist/sidekick combo a good choice.
There is an old saying that if you give a child a hammer, everything looks like a
nail. Martial artists fall into this too. Many, many different things fall under the general
heading of violence: getting shot at as a civilian is different than on duty; conducting a
military raid is different than getting mugged; a MMA tournament is different than a
gang rape; being taken hostage is different than getting caught in a riot. Somewhere,
somehow martial artists practice a purified and sanitized version of one aspect of this
very big animal and convince themselves that they know it. That they understand it. That
their MA hammer is the solution in a world of nails.
You see it when they ask for or offer simple solutions to vague situations. I want
to be clear- the good answers, the good actions, tend to be simple and efficient. But it is a
simplicity that stands out starkly against the chaos yet is largely dictated by the chaos.
Simple, but not that simple.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
policyjne rozwiazania wojskowych problemow nie dzialaja a wojskowe policyjnych sa nie do zaakceptowania w spoleczenstwie.
Reszta to wlasciwie to samo o czym Rory napisal 2 ksiazki w kolko - czyli diametralnie rozne cele, strategie i metody cwiczen w konfilkcie zbrojnym, akcji policyjnej, rywalizacji sportowej.
Napisano Ponad rok temu
Zgadza się, nie ma instruktorów lokalnych, wlaściwie to jeszcze ośrodek w Katowicach.Instruktorzy w służbach mundurowych....... Policja instruktorów technik interwencji (walki wręcz) czy wyszkolenia strzeleckiego robiła z zielonych ludzi na 10-dniowych kursach w Słupsku czy Legionowie. Żeby uciąć ewentualne spekulacje – mam świadectwo ukończenia takiego kursu.
Powiedz mi, jak wyobrażasz sobie policjanta turlającego się na płytach chodnikowych, lub jeszcze lepiej rzucającego kogoś w mieszkaniu. Dla mnie to abstrakcja.Przydatność lub nieprzydatność sportów walki w realiach służb mundurowych...... W policyjnych realiach idealnym systemem jest bjj lub judo. W przypadku czynnego oporu (większość sytuacji w trakcie interwencji policyjnych) nie jest dozwolone stosowanie siły fizycznej w postaci uderzeń (jakichkolwiek nawet tych z esds) i umiejętności graplerskie są bardzo pożądane. Przydatna jest umiejętność kontrolowania stawiającego opór przeciwnika w parterze, jako wstęp do założenia kajdanek.
Akurat w przypadku komandosów z IIWS to akurat trafiłeś kulą w płot. Pierwsze szkolenia robili Fairbairn i Sykes, którzy byli policjantami, dopiero później przerabiali część technik na potrzeby wojska bo były zbyt "policyjne", do czego zresztą zmierza tekst Thufira. Jeśli chodzi o współczesnych wojskowych to właściwie tylko ZSRR/Rosja i USA coś konkretnego robiły po wojnie, cała reszta kopiowała gotowe wzorce. Dopiero w ostatnich 20 latach się to zmieniło.Szkolenie zgodnie z zaleceniami komandosów z II wojny czy współczesnych combatów wojskowych to w realiach pracy policjanta/ochroniarza droga na skróty za barierkę dla oskarżonych. Priorytetem w policyjnym combacie jest zgodność z obowiązującym prawem.
Combat składa się nie tylko z walki wręcz. To cały program wyszkolenia zakładający walkę wręcz, taktykę interwencji, techniki strzelania... a nawet umiejętności negocjacji. Tak naprawdę problemem Policji nie jest samo szkolenie tylko wcielenie w życie nabytych umiejętności. Kiedyś pokazałem podręcznik Techniki i taktyki Policji wydane przez KG Policji. Stwierdził że napisał to ktoś kto nigdy na ulicy nie był. Policja w takie rzeczy się nie bawi. Dla nich to strata czasu. poza tym w trakcie pracy nikt nie odpuści im roboty,a po pracy za frajer to nie ma ochoty.Ćwiczenia sytuacyjne w policyjnym combacie.... czego może nauczyć policjanta, który codziennie zapierdziela po melinach, w których hadko dotknąć jakiegokolwiek przedmiotu, który trenuje sporty walki niedoszkolony instruktor bez praktycznych doświadczeń. Nastawienia mentalnego, strategii czy może umiejętności technicznych?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
SEMINARIUM BAS-3 05.11.2011
- Ponad rok temu
-
ESDS Warszawa
- Ponad rok temu
-
Sambo System Polska video
- Ponad rok temu
-
STAŻ Z ZAKRESU POSŁUGIWANIA SIĘ TSB WARSZAWA WILANÓW 2.10.20
- Ponad rok temu
-
trener krav maga
- Ponad rok temu
-
Defendu ;)
- Ponad rok temu
-
seminarium Triarii Tactical Combat System
- Ponad rok temu
-
SZKOLENIE BAS-3 20.08.2011
- Ponad rok temu
-
Pszczyńska Akademia Sztuk Walki
- Ponad rok temu
-
IKMA w Norwegii
- Ponad rok temu