Napisano Ponad rok temu
Re: Realistyczna walka w parterze
Przytoczę więc wypowiedź jednego z instruktorów, combatu, a jakże, po spożyciu większej dawki napoju procentowego:
"Wojtek, 95% tych ludzi nigdy w życiu nie spotka się z agresją, więc mogę im pokazać każde gówno, a oni to łykną. A te 5% które dostanie wpierdol? Powiem im, że za słabo ćwiczyli...".
I to nie jest wyjątek, to jest biznes. Czasem jak czytam wypowiedzi w tym dziale, to się zastanawiam gdzie chłopaki takie sekcje widzieli? Realia to sekcje prowadzące zajęcia trzy razy w tygodniu po godzinie, z instruktorem który zarzyna ludzi rozgrzewką, potem daje im ostygnąć pieprząc trzy po trzy o komandosach, naturalnych odruchach, widzeniu peryferyjnym. Jak już te 40 osób zacznie ćwiczyć, to przejdzie się po sali wybierając co ładniejsze laski "żeby im pomagać".
Tych samych instruktorów spotykam później na sekcjach typowo sportowych, boks, bjj, nóż trenują u mnie, cytując zresztą mnie słowo w słowo w różnych filmach na YT.
I w sumie, jak tak się zastanowić, to combat jest towarem, tak jak łączące się w harmonii z Kosmosem aikido, szlachetna szermierka japońskim mieczem, czy cokolwiek innego. Płacisz i dostajesz takie złudzenia jakie chcesz, rozwój duchowy, umiejętności komandosa, wojownik ze skośnymi oczami...
Realistyczna walka w parterze to jest jak łapiesz cegłę i nap... gościa, rozpatrywanie tego w kategoriach "technik i zachowań" to IMO tylko podsycanie sprzedaży towaru. I nie, nie uważam, że to źle, dobry towar wart jest zwykle swojej ceny. Tyle, że w myśl powiedzenia "zły pieniądz wypiera dobry", mamy coraz więcej McDojo na rynku, towar klasy chińskich podróbek, czasem dobrych, ale najczęściej kompletnych bubli.