napisałem do hombu kan ,że chce być DO lub Branch Chief - taka ściema otrzymałem dzis info ,że to koszt 300 USD rocznie i muszę sprzedać 50 Member C po 16 USD na Kyu i 32 USD na dany jeśli są w klubie . Ja uważam,że Ci panowie maja parcie na Branch Chief i szybkie dany , gdyż chcą za wszelką cenę władzy i pieniezy nie dając nic w zamian , gdyż jak aki ktoś Konina może zrobić szkolenie przecież to parodia karate- nic w karate nie osiągnął ,a taki Janek wyrzucony ze wszystkich organizacji? W naszym shina kancho zrobił doby myk ,że wprowadził od poczatku Branch Chief regionalnych i zablokował wszelkich oszołomów.
shin niestety ma podobny set up.
w Polsce masz dwie organizacje i branch chief na terenie jednego kraju. urosnie komus klub i trze ba bedzie go mianowac kolejnym branch chief.
czemu system branch chief jest do dupy? historia kyokushinkai panowie...wlasnie dlatego. to jest system ktory rozwala od srodka narodowe organizacje, bo japonczycy zachecaja zeby branch chiefs robili wlasne zawody...ilu masz szefow tyle mozesz miec mistrzostw kraju, jesli im sie bedzie chcialo organizowac. "dziel i rzadz" w praktyce. majac wielu branch na terenie kraju, decentralizujesz -= oslabiasz organizacje, ktora nie ma jednego szefa tylko wielu, organizacja nie mowi jednym glosem. Proste pytanie - Kto jest szefem w Shinkyokushin w Polsce? To juz nie jest Jacek Baranowski, nie tylko on, robi sie lista.
Ten "bezposredni kontakt z Honbu" do czego jest potrzebny? DO szkolenia? Nieda sie pojechac i pocwiczyc nie bedac branch chief? To bez sensu. To jest patent na organizacje a nie na szkolenie.
Dziwi mnie to ze ludzie ktorzy sa dekady w organizacji nie widza teg prostego mechanizmu.
Japonczycy zrobili z organizacji "piramide szczescia" i system argentynski jednoczesnie". Wszystko po to zeby trzymac ludzi w szachu i miec z tego drobne. Szefowie organizacji maja swoich "doradcow", ktorzy oprocz swoich interesow maja wszystko gdzies.
Shinkyokushin to tylko inna odmiana tej organizacyjnej osmiornicy. Kwestia czasu kiedy zacznie pekac.
Bedac w IFK i szefujac przez kilkanascie lat organizacji, mialem kilka przypadkow, kiedy polscy instruktorzy z innych organizacji probowali mnie "obejsc" wysylajac listy do Prezydenta IFK -Steve Arneila - chcac dolaczyc do organizacji, oferujac kilkaset osob swojego klubu i ine kluby jako wiano do organizacji.
Odpowiedz byla zawsze taka sama - prosze sie skontaktowac z CR w danym kraju i negocjowac warunki przystapienia, a ja dostawalem kopie tego listu.
To jest system i lojanosc dwukierunkowa i jest nie dokupienia i negocjowania. W przypadku Kan ta lojanosc jest warta trzysta dolarow. W przypadku shin - nie znam ceny, ale jest tak samo. Lojalnosc tych ktorzy ta franszyze za 300 kupili jest taka sama. Sprzedadza za 3 stowki wszystko i dostana z Japonii laurke, ktora beda mogi wyeksponowac w internecie.
Z japonczykami nie ma partnerstwa, jest zawsze jakas forma poddanstwa. Jako komus taki stan odpowiada, to ja to rozumiem. Kazdy czlowiek ma swoj walsny czas dojrzewania.
Ja wole kopac japonskie tylki na treningach i zawodach i rozmawiac z kazdym z pozycji rownego.