Odczucia koleżanki mogę zrozumieć, bo sie nie zna. Jeśli i Ty się nudzisz oglądając tą walkę to wniosek jest prosty . Z tym, że koleżance można wybaczyć. Autorowi "dobrej" książki o karate kyokushin i to tradycyjnym, czyli postrzeganym jako sztuka realnej walki, a nie sport nie wypada się nie znać. Twoja taktyka walki to jak pisałem wcześniej - do przodu i napieprzać. Ja doceniam u zawodnika myślenie, taktykę, obserwację reakcji przeciwnika, fakt że dobry zawodnik zawsze jest w lepszej sytuacji jeśli może kontrować po skutecznej obronie. Atak oznacza odsłoniecie sie i narażenie na kontrę. Znaczna część walki rozgrywa się w sferze mentalnej, której nie widać. Jesli ktoś tego nie rozumie albo nawet o tym nie wie to się nudzi. Tak jak laik nudzi się obserwując partię szachów - no bo jak można zastanawiać sie na jednym ruchem 30 minut?
Mam zamiar kupić Twoją książkę. Na początku liczyłem, że znajdę w niej coś wartościowego, teraz zrobię to raczej z nadzieją, że będzie to ciekawy materiał do studiów nad kolejnym przypadkiem ignorancji dryfującej w kierunku klimatów z krainy tsunami
szkoda..... chociaż.... przecież śmiech to zdrowie:)
Zastanawia mnie co tobie sie podoba w tej walce, przeciez nie to czego nie widac.
Z tego co piszesz to chlopaki sie na dobrych kilka minut zamyslily.
Twoje myslenie o ataku jest calkowita odwrotnoscia tego co ja o ataku mysle.
Nie wygra sie walki pieknie chodzac na nogach, nie wygra sie rowniez kiedy pieknie sie blokuje. Wygrywa ten kto atakuje. To proste. Kazdego sportu to dotyczy. Wygrywa ten kto kto strzeli wiecej bramek, zdobedzie wiecej punktow, a te same sie nie robia.
Atak, to przede wszystkim zmuszenie przeciwnika do podjecia akcji w defensywie, jest w tym bezpieczenstwo, bo absorbuje przeciwnika na rzeczach ktore oddalaja go od zwyciestwa.
Podejrzewam, ze mnie ogladales w akcji dlatego tak piszesz. Potwierdzam, moja taktyka to do przodu i siec, dopoki gosciu na przeciw nie padnie.
Przestoj w walce oznacza, ze dajesz przeciwnikowi odpoczywac.
Moje doswiadczenia mowia, ze stania i kalkulacji podczas walki nic nie wynika.
To mozna spokojnie zrobic przed walka. Wychadzac do goscia trzeba miec w glowie plan nie jak wygrac, tylko jak chlopa polozyc. Jak nie masz takiego planu, to wynik juz jest znany zanim stajesz na mate.
Mimo tej filozofii - do przodu i napieprzac, ciezko mi bedzie przypisac - cechy "tluczka" - arsenal technik ograniczony do low kick i tsuki. To przynalezy przemyslanym, zamiast przewalczonym walkom.
Przez takie cienkie walki (nie pisze zauwaz, ze goscie sa ciency) karate robi sie nudne nawet dla ludzi, ktorzy sie nie znaja, a fachowcy z innych sztuk walki maja opinie o kyokushin, ze to bezmysle stukanie po klacie (a tu dochodza jeszcze kilkudziesieciosekundowe przestoje).
Z tego co piszesz, to mniemam, ze masz blizej do tsunami niz ja. Przynajmniej w geograficznym sensie.