Nie rozumiem celu takiej prezentacji. oczywistym jest, ze zamiast klepac uke moglby sie odwinac i zdzielic starszego pana w lepetyne.
takie prezentacje pokazuje iluzje panowania nad przeciwnikiem, dzialajac bardzo szkodliwie na nastoletnich leszczy z 6 kyu, dla ktorych takie sztuki to magia.
Witam wszystkich którzy podjęli dyskusję w tym temacie... i podziwiam was za upór w podtrzymywaniu swoich racji... ale to dobrze, trzeba bronić swojego zdania.
Wracając do sensei Terrego - no cóż, tyle zdań i opinii ile osób.
Sadzę, że bezprzedmiotowa jest ta dyskusja na temat realności i skuteczności jego technik.
Zapytacie, dlaczego?
Nie wierzcie we wszystko, co widzicie na filmikach i zdjęciach... nic nie zastąpi nie tyle treningu, co własnych przemyśleń na temat wiedzy, którą się zdobywa.
Sensei Terry nikogo nie chce przekonać, że to co robi jest skuteczne i super! On tylko chce przekazać pewną myśl ćwiczącym - żeby zastanowili się nad tym co robią.
Jego techniki (nie system) są tylko cegiełkami dla tych, którzy potrafią to docenić i wykorzystać. Nie każdy aikidoka, karateka, zapaśnik czy judoka będący na jednym lub kilku seminariach z Terrym zrozumie jego przesłanie.
Sami widzicie, że już w dyskusji na forum macie problem z emocjami... i własnym doświadczeniem na polu sztuk walki.
To co robi sensei Terry, to tylko pewna forma przekazu dużej dawki informacji... ale jak ją dana osoba przyjmie i wykorzysta, to wyłącznie jej sprawa.
Robicie z tego tematu dziwy nad dziwy, a to przecież tak prosta sprawa i prozaiczna, że aż szkoda czasu na takie akademickie dyskusje.
Mylicie pewne pojęcia... pisanie np. że uke zamiast klepać, mógłby zdzielić starszego pana!
Zapraszam piszącego te słowa na trening z sensei Terrym albo do mnie na dojo... i sprawdzimy, czy jest tak rzeczywiście. Przecież jest to tak proste do sprawdzenia!
Z drugiej strony widać, jak wielu piszących traktuje sztuki walki... i jak buzuje własne EGO!
I nie ma to nic wspólnego z tym, że to co piszecie, jest mi np. nie na rękę.
Bardzo dobrze, że piszecie o tym... dzięki temu obraz jest jeszcze bardziej zaciemniony.
A tak swoją drogą, w każdej chwili każdy może uderzyć sensei Terrego, ba... nawet kopnąć i przewrócić! W końcu to tylko starszy człowiek. Tylko czy to jest prawidłowa postawa przy nauczaniu?
Jak zapewne wielu z Was wie, jestem pierwszym uczniem Terrego w Polsce od prawie dwudziestu lat.
Nie daje mi to oczywiście żadnego przywileju bycia ekspertem, ale jedno wiem na pewno - ból działa! Lecz nie zadziała bez techniki i prostoty jej wykonania!
Gdybym był z sensei Terrym tylko dla pochwał, stopni, certyfikatów itp... to zrozumiem. Tylko, że akurat tego "towaru" sensei nie oferuje... ale ważne jest giri! Tego nie można kupić!
Poznałem wielu sensei, ale większość z nich jakoś nie mogła mnie przekonać o słuszności swoich poglądów i technik... a prócz tego, zamiast wiedzy kupczyli "dokumentami"!
Zresztą, jak wygląda dziś świat sztuk walki, wszyscy widzą!
Na koniec dodam tylko jedno - w błędzie są wszyscy Ci (nawet większość z tych, którzy ćwiczą z sensei Terrym), którzy sądzą, że szczypanie, uciski i ból to prawdziwe oblicze yawara. Nic bardziej mylnego! I niech tak pozostanie. Najgorsze w tym jest to jednak, że wiele osób nadużywa już sformułowania "ćwiczę yawara", "ćwiczę u sensei Terrego", "nauczam yawara", "znam techniki yawara" i wiele podobnych określeń. Ale jak czują się z tym dobrze, to dlaczego nie. Ja też dla poprawy humoru zjadam np. pączka :-)
Acha... i nie ma tam żadnej magii, energii Ki i podobnych cudów.
Poza tym jest tyle wspaniałych systemów, szkół, mistrzów, gdzie bez bólu i wysiłku można zdobyć poważanie, stopnie i cudowne oświecenie, a nade wszystko, super technikę!
pozdrawiam i zapraszam chętnych...
Eryk M.