@pmasz: Odnośnie nożowników, Heńków, kufli, krzesł i kilku przeciwników.
Trzymając sie twardo odniesień do wędkarstwa:) stwierdzam, że stawiasz się w pozycji idioty, który przyszedł nad jezioro jedynie po to, bo potrzymać sam (kijek bez haczyka i żyłki) nad wodą i trwają w w tym bezsensownym położeniu poucza okolicznych wędkarzy że:
- ich wędki i tak nie utrzymają bardzo dużego suma
- nie zna wędek, które pozwalają na złowienie kilku ryb naraz
- zamiast ryby mogą równie dobrze złowić np: oponę
- z tego co złowią i tak nie wyżywią rodziny
Z czego oczywiście jasno wynika, że żyłka i spławik to nieistotne, lub przynajmniej zbędne detale. No i niepomny na argumenty siedzi jak ten debil trzymając patyk nad wodą rechocząc się pod nosem. Tylko kto tu jest tak naprawdę śmieszny?
no to nie śmiesznie a poważnie.
porównujesz tradycyjne sztuki walki i sporty walki pod wzlędem przydatności w realnej sytuacji zagrożenia.
Istnieje podział stworzony przez mądrzejszych niż ty i ja:
wszystkie dyscypliny o ktorych mowimy dzielą się na: tradycyjne sztuki walki- których celem było "tworzenie wojowników" - ale realnia i uzbrojenie zmieniły sie i wiekszość aspektów straciło znaczenie w swiecie wspolczesnym.
jest jeszcze sport - gdzie celem nie jest nauka samoobrony, ale sukces w walce sportowej - obramowanej zasadami i polem walki, czasem itp. cały proces szkolenia służy temu celowi.
ani przez chwile nie poddawałem w wątpliwość wartości, ciężkiej pracy i wysiłku. kunsztu, warsztatu, poświęcenia. ale to z drugiej strony pojawił sie sztandarowy argument skuteczności... prawda moim zdaniem jest inna - sport ćwiczy się dla sukcesu w sporcie albo satysfakcji - rekreacji.
Rozumiem w pełni twoje odczucia widząc ogromną różnice w nakładzie pracy, metodyce, wysiłku i tak dalej między cytowanym judoką a gadającym bzdury aikidowcem o przeźroczystych nadgarstkach.
on nie ma pojecia o cyklu treningowym, zrzygołby sie pewnie na obozie szkoleniowym i nie wytrzymałby 5 minut w rngu i tak dalej.
to jednak nie zmienia faktu, że zadna z tych dyscyplin nie jest przeznaczona dla "realnej skuteczności"
i odpowiadając na twoje pytanie - uważam - ze tu popełniasz błąd...
do Smaila:
lat parę temu przejeżdzałem przez Trzebiatów, koło Słupska. wchodze do sklepu po pączka i mleko a ekspedient patrząc mi znudzony w oczy pyta:
- zrywka??
tycio mnie zatkało i patrze na niego letko wkurzony:
- co?
- zrywka?? - gość już troche zniecierpliwiony
postawiłem plecak i uznałem ,ze następnym razem jak mi tak chamsko odpowie to mu ciulne - znaczy obezwładnie.
- że co??!!
- No zrywka, dać zrywke czy nie!!!??
Zrywka po tamtejszemu to cięka foliowa torebka....