Dalsze dywagacje o zwiazkach Daito ryu i Aikido
Napisano Ponad rok temu
Choc Kanetsuka sensei probowal mi pokazac taka oczywista rzecz juz wieki temu, dopiero teraz powoli slepota mnie opuszcza. Musialo na to zlozyc sie wiele rzeczy, oprocz cwiczenia oczywiscie. Naturalnie cwiczenie bylo pewnego rodzaju katalizatorem ktore spowodowalo satori, czyli unifikacje z wszechswiatem.
Powiedzialbym ze zaczelo sie to kiedy po raz pierwszy obejrzalem film K.Tohei'a pod niezwykle zachecajacym tytulem 'This is Aikido'. Wykonuje tam sensei niezwykle intrygujace cwiczenie, ciagnac za pas przeciwnika, pokazujac fizycznie zasade 'polaczenia' -- to slowo po polsku zle oddaje moje jej rozumienie.Moze lepiej powiedziec 'ustanowienie wiezi'?........no juz sam nie wiem....po angielsku nazywa sie to 'connection'
W skrocie chodzi o to, ze jak pas jest luzny to uke sie nie ruszy mimo szarpania za pas, a jak jest naciagniety na maxa, nawet nieznaczne przesuniecie wagi ciala tori niesie za soba natychmiastowe przesuniecie uke.
Kolejnym elementem lamiglowki, bylo cwicznie suwari waza kokyu ho tak jak uczy Yamada sensei. Cos juz tam zaczelo mi switac, upewnilem sie gdy zobaczylem takie zdjecie gdzie Kanai sensei byl uke K.Tohei'a kiedy robil on wlasnie takie same kokyu ho... Od tego czasu usilnie zaczalem cwiczyc kokyu ho wlasnie tak. Poczatkowe rezultaty byly niezwykle zachecajace. Do tego dorzucilem prace ciala jaka wpajal nam Kanai sensei, ktore przypomina bat kiedy sie z niego 'strzela'. Wlasnie podczas cwiczenia tej wersji kokyu ho zaczalem coraz glebiej rozumiec co to znaczy 'ustanowc wiez' z atakujacym oraz jak ta wiez wykorzystac zeby go nie tylko wychylic z rownowagi ale jednoczesnie rzucic.
Zaczalem robic roznorodne techniki majace jeden punkt wspolny -- mozna w nich bylo odnalesc ta specjalnego rodzaju 'wiez'. Powoli odkrylem ze wlasciwie w kazdej technice istnieje nie tylko mozliwosc ale i przymus zastosowania tej zasady, bez tego bowiem techniki po prostu nie pracuja przeciwko silniejszym i bardziej doswiadczonym kolegom.
Ale prawdziwym przelomem stala sie niedawno tenchinage. Jest to dosc magiczna technika, gdzie owa zasade wykorzystuje sie nie tylko uzywajac obie rece na raz, ale i w wielu plaszczyznach i w roznorodnych timingach. Do tej pory nie moge nadziwic sie bogactwu nauczania jakie kryje w sobie ta technika.
No tak, my tu gadu gadu, ale ktos w miare bystry moglby slusznie zapytac co to ma wszystko wspolnego z tytulem tematu...
Otoz lektura jednej z ksiazek popchnela mnie o jeden krok dalej. Jak powszechnie wiadomo, Sokaku Takeda mial wielu uczniow oprocz M.Ueshiba. Ksiazka zawiera wywiady nie tylko z jego synem T.Takeda ktory przejal po Sokkaku szefostwo daito ryu, ale z kilku innymi uczniami. Po lekturze zaledwie 80 stron, zaciekawilo mnie niezmiernie, ze daito ryu stosuje specjalna strategie: jesli musisz zaatakowac to stosujesz techniki jujutsu, ale jesli chcesz stosowac techniki aiki to musisz uzywac go no sen. W dodatku Sokkaku stwierdza bardzo wyraznie, ze kazdy atak jest z gory skazany na kleske -- jesli uzyte sa przeciw niemu techniki aiki.
Implikacje tego sa ogromne dla aikido -- techniki ktore stworzyl M.Ueshiba, mimo ze w daito ryu zaliczaja sie do technik z pierwszego poziomu jujutsu, w rzeczywistosci po prostu nie dzialaja bez pierwiastka 'aiki'.
W daito ryu, szczegolnie w stylach ktore klada najwiekszy nacisk na techniki aiki mozna zaobserwowac, ze techniki te powoduja niesamowite/karykaturalnie przesadzone reakcje uke na niezwykle subtelne/niewidoczne dzialania tori.
Dalo mi to do myslenia, ze tori musi ustanowic jakas specjalna 'wiez' z atakujacym, zeby technika w ogole zadzialala. I tutaj przypomniala mi sie 'wiez' na ktora ostatnio tak usilnie pracuje. Fakt, ze to co ja robie jest okropnie fizyczne, ale sobie postawilem pytanie: Co jesli ci mistrzowie z daito ryu potrafia stworzyc taka sama wiez ale .......malo fizyczna? w sensie ze kontakt z uke jest niezwykle limitowany?
taaaaa....wracam do lektury .
....................za oknem dawno juz zapadla smiertelna ciemnosc, watr wsciekle szarpal nieliczne ocalale jeszcze w okolicznych domostwach okiennice, slupek rteci w termometrze zlowrogo opadl ponizej -50C, a ciag dalszy nieublaganie nadciagal.....
Napisano Ponad rok temu
Wciąż zatem będę wracał do podstawowych pytań, na które powinien sobie odpowiedzieć każdy poważny aikidoka. Jakiego typu olśnienia doznał w 1925 roku Ueshiba, że jego droga wyznaczyła nową jakość w sztukach walki? Czym się ta nowa sztuka odróżniała od innych na tyle, by być uznaną i docenioną przez współczesne autorytety? Jakie techniki obejmowała, i co one mają ze sobą wspólnego? Dlaczego tę sztukę mógł Ueshiba zdecydowanie określić jako pokojową sztukę walki, i dlaczego nie obejmuje ona sobą jakiegokolwiek współzawodnictwa?
Moje odpowiedzi na powyższe pytania nie należą do popularnych, ale chyba jednak warto wziąć je pod uwagę, jeżeli poświęca się czas na dywagacje w temacie tego wątku. Otóż przypuszczam, że Ueshiba uświadomił sobie, że sztuki walki (wręcz) stanowiły, jak dotąd, zawsze przylepkę do czegoś, co uznawane było jako broń ostateczną, siejącą śmiertelne spustoszenie. Jego olśnienie polegało na tym, że sztuka walki może stać się taką właśnie bronią, samą w sobie. Ueshiba wybrał ze znanych sobie technik tylko dwanaście, i to takich, przy pomocy których można zadać śmierć natychmiast. To właśnie wprowadzało w zdumienie współczesnych, kiedy demonstracja tych technik, zawsze z wysokokwalifikowanym uke, nie pozwalała nawet uświadomić sobie co się wydarzyło. A wydarzyło się to, że każdorazowo mistrz oszczędzał swojemu uke życie, pozwalając mu upaść bezpiecznie. Tego się w innych sztukach walki nie spotykało. Kogoś tam przytrzymano, komuś zadano ból, innemu połamano kości, jeszcze innego uszkodzono znacznie, ale rzadko zadawano śmierć - celem samym w sobie nie było zabicie napastnika, i to w pierwszej sekundzie konfrontacji. To nie Ueshiba wymyślił, że tylko silny potrafi wybaczyć, ale zaimplementował to właśnie powiedzenie do swojej sztuki. Słabość innych, nawet uznanych mistrzów, polegała na tym, że oni potrafili pokonać napastnika, tak czy owak. Znali tysiące technik i trików, ale żaden z nich nie potrafił powiedzieć o sobie że potrafi podejść do kogokolwiek, czy też odpowiadając na jego atak - i zabić go w jednej chwili. Ueshiba mógł. To czyniło go tym kimś, kto mógł zawsze wybaczyć. To czyniło go strażnikiem pokoju. Tylko to pozwalało określić jego sztukę jako pokojową sztukę walki. A współzawodnictwo? Jaki miało by ono sens, kiedy zawsze czas konfrontacji nie przekraczał by 1 sekundy?
Napisano Ponad rok temu
A, tak mi się przypomniała historyjka o seminarium z Morihiro Saito sensei w San Francisco. Jeden z uczniow, cwiczacy rowniez Taichi, przyprowadzil byl swojego wiekowego sifu, aby przyjrzal sie aikido. Po treningu zapytal sifu jak mu sie podoba aikido. Sifu odrzekl tak:Dalo mi to do myslenia, ze tori musi ustanowic jakas specjalna 'wiez' z atakujacym, zeby technika w ogole zadzialala. I tutaj przypomniala mi sie 'wiez' na ktora ostatnio tak usilnie pracuje. Fakt, ze to co ja robie jest okropnie fizyczne, ale sobie postawilem pytanie: Co jesli ci mistrzowie z daito ryu potrafia stworzyc taka sama wiez ale .......malo fizyczna? w sensie ze kontakt z uke jest niezwykle limitowany?
"Aikido/Taichi - the same. Beginners make big circles, advanced students make small circles, masters make no circles."
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
byłbym wdzięczny :wink:(nie mam za dużo czasu, ale jestem to chyba w stanie odszukać)
Napisano Ponad rok temu
Kolejnym elementem lamiglowki, bylo cwicznie suwari waza kokyu ho tak jak uczy Yamada sensei. Cos juz tam zaczelo mi switac, upewnilem sie gdy zobaczylem takie zdjecie gdzie Kanai sensei byl uke K.Tohei'a kiedy robil on wlasnie takie same kokyu ho... Od tego czasu usilnie zaczalem cwiczyc kokyu ho wlasnie tak. Poczatkowe rezultaty byly niezwykle zachecajace. Do tego dorzucilem prace ciala jaka wpajal nam Kanai sensei, ktore przypomina bat kiedy sie z niego 'strzela'.
Kapitalne mam dokładnie takie samo odczucie jezeli chodzi o to ćwiczenie ostatnio, nawet sobie pomyślałem, że to kokyu ho przypomina wystrzał. No jak miło :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Na czym to polega...?Kolejnym elementem lamiglowki, bylo cwicznie suwari waza kokyu ho tak jak uczy Yamada sensei. Cos juz tam zaczelo mi switac, upewnilem sie gdy zobaczylem takie zdjecie gdzie Kanai sensei byl uke K.Tohei'a kiedy robil on wlasnie takie same kokyu ho... Od tego czasu usilnie zaczalem cwiczyc kokyu ho wlasnie tak. Poczatkowe rezultaty byly niezwykle zachecajace. Do tego dorzucilem prace ciala jaka wpajal nam Kanai sensei, ktore przypomina bat kiedy sie z niego 'strzela'.
Kapitalne mam dokładnie takie samo odczucie jezeli chodzi o to ćwiczenie ostatnio, nawet sobie pomyślałem, że to kokyu ho przypomina wystrzał. No jak miło :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Na czym to polega...?
No nie wiem czy uda mi sie to opisać, ale spróbuje. Ten efekt powstaje kiedy uke bardzo mocno dociska ręce do kolan tori, jeżeli mocno zapracujemy z centrum to mozna wykorzystać jego napiete ręce do rzucenia go do tyłu, ale nie jest to takie klasyczne kokyu ho, a po za tym w drugiej czesci techniki powstaje dosyć mocne napięcie bo ręce są obciązone ciężarem całego ciała uke, który czesto w tym momencie jest parę centymetrów nad matą no i rodzi się siłówa. Teraz możesz spróbowac zrobić to tak: uke dociska ręce do kolan, wykorzystując stary znany trik podnosisz jego ręce wykorzystując swoje palce oparte na kolanach, rodzi się moment kuzushi zostaje zbudowane napiecie, ale jest ono przekazywane na twoje kolana, więc odczucie siły jest po stronie uke, w tym momencie robisz szybki 180 stopniowy obrót obu nadgarstkówta do góry na zewnątrz, rece zostaja rozwarte na zewnątrz i siła uke zostaje rozproszona na zewnątrz (tak jak w cwiczeniu hanmihantahi waza, kiedy uke pcha nas w ramiona) i dalej jest już łatwo, bo tylko wybierasz kierunek. Powstaje taki efekt wystrzału energii.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Dzięki :-)No nie wiem czy uda mi sie to opisać, ale spróbuje(...)
Prawdę mówiąc, niezbyt często wykonujemy kokyu ho. Tzn. robimy, ale po pierwszym wychyleniu i przewróceniu uke, kontynuujemy przewracanie uke będącego już w ruchu.
Pierwsze wychylenie to najczęściej siłowanie, dlatego pytałem na czym polega ten „wystrzał”.
U nas pierwsze wychylenie zwykle odbywa się na dwa sposoby:
1. po uniesieniu dłoni na palcach, jedna ręka wykonuje obrót o 180 stopni na zewnątrz, w kierunku maty, podczas gdy druga unoszona jest do góry w geście przypominającym spełnianie toastu :wink:
2. tak jak to opisałeś, z ułożeniem dłoni w geście „zara cie udusze” albo „napiję się prosto z dzbanka” ;-) Niestety jednak nie mogę sobie wyobrazić, w którym momencie następuje ów wystrzał…
Mógłbyś to spróbowac opisać?Takie kokyu ho o jakim Jeżyk piszesz, przypomina mi wykonywane w Aikido Kobayashi ze śmiercionośnym meguri
Pozdrawiam, h-k
Napisano Ponad rok temu
Aikido JEST jest oparte na wytrąceniu uke z równowagi (KUZUSHI) i wcale nie mistycznym AIKI, do których to pryncypiów dochodzi jeszcze SHISEI......Oczywiście, że uprawia daito-ryu, a kto wie, czy nie i zubożone judo, idąc krok w krok za swoimi idolami (czytaj Shihanami), dla których aikdo jest oparte na wytrąceniu uke z równowagi i mistycznym aiki. Myślę, że w końcu doczyta on, że ten metafizyczny powiew aiki, mało ma wspólnego z rzeczywistością, i jest wytworem silnego ego, co znany, chociażby z relacji kata i ofiary. Odnośnie zaś owej specjalnej 'więzi' uke i tori, to jak ulał pasuje ona do kierunku rozwoju tego, co zwykliśmy nazywać aikido, aczkolwiek niechętnie, dodając wyszczególnienia - a to, aikikai aikido, Tomiki aikido, Ki aikido, etc. Wszelkiego rodzaju kokyu-nage, są tego najlepszym przykładem, a które, moim zdaniem, z aikido mało mają wspólnego...
I możesz mnie cytować...
Napisano Ponad rok temu
Takie kokyu ho o jakim Jeżyk piszesz, przypomina mi wykonywane w Aikido Kobayashi ze śmiercionośnym meguri :twisted: :wink: Ale zapewne opis przez net nie oddaje głośności tego wystrzału :wink: :wink:
To pierwsze tak, to drugie zupełnie nie, ponieważ rece prostują się i trochę przypominają aikido shiody - rozczapierzone paluchy i wyprostowane ręce. Zresztą kokyu ho w sposób kobajaszowski robiłem przez jakieś ostanie 15 lat właśnie, a to jest moją ostatnia zabawka
Co do wystrzału to tym wiekszy oczywiście, im większy uke :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Mógłbyś to spróbowac opisać?Takie kokyu ho o jakim Jeżyk piszesz, przypomina mi wykonywane w Aikido Kobayashi ze śmiercionośnym meguri
Pozdrawiam, h-k
Drogi hara-kiri. Ćwiczysz aikido Kobayashi więc sądzę, że wiesz o czym piszę, a jeżeli nie to.... sądzę że i tak wiesz o co chodzi :wink: tylko ja mam problemy ze sprecyzowaniem.... :wink:
Ale nie zgodze się z Tobą, że pierwsze kokyu ho to siłówka... Od tego mamy właśnie ruchy meguri, aby ominąć silę ukę i żeby bez wysiłku zjednoczyć go z tatami :twisted: :twisted: Oczywiście w praktyce nie jest to takie proste i nie jeden raz nieźle się przy kokyu ho napociłem i nasiłowałem :wink:
Napisano Ponad rok temu
Po pierwsze, tego nie napisałem. Życzył bym sobie, gdyby w którymś z okolicznych dojo Sensei podzielał mój punkt widzenia. Poniżej zauważysz rozpaczliwy głos wołający o pomstę do nieba kolegi voivod, który wie lepiej, tak jak i wiedzą lepiej jego ulubieni Shihani. Ja tylko przypuszczam, bo moje rozumowanie trzyma się kupy. Załóżmy, że koleżanka Jusi zwróci się do Ciebie: "No, podnieś na mnie rękę kolego, a ja zaraz wytrącę Cie z równowagi, a już o tym co nastąpi za chwilę, nie wspomnę ..." Z całym szacunkiem dla naszej miłej koleżanki, aikido które ona trenuje jest stratą czasu, jeśli ma być ono rozpatrywane jako sztuka walki. Teraz z kolei, staje przed Toba dobrej klasy bokser i wyprowadza w Twoim kierunku szybki prawy sierpowy. Już widzę, jak wytrącasz go z równowagi i stosujesz technikę aikido. Z tego samego powodu widzenia tracisz w dojo swój cenny czas. Ja nie twierdzę, że to wszystko nie ma sensu, z kolei, z punktu widzenia spełnienia jakichś tam oczekiwań jednostki. W moim rozumieniu aikido, w dojo uprawia się przewalanki bez żadnego celu. No, może chodzi tu o dowartościowanie, mierzone kolejnym promocjami?Witam. Gościu piszesz, że aikido, które Ty uprawiasz, można zabić w 1 s.
Wyprostujmy jeszcze jedną osobistą kwestię kolego, którą poruszyłeś. Moje intencje związane z uprawianiem aikido miały faktycznie błędne przesłanki, ponieważ uwierzyłem propagandzie. Tak, chciałem opanować sztukę, która daje mi prawo wyboru, która nie będzie opierać się na przypadku. Rzucając kogoś, w kontekscie 'puszczania go wolno' nie daje pewności, że nie zrobisz mu krzywdy. Rzucając jednak kogoś tak, by w 100% skręcił kark, jednocześnie w pełni asekurując jego upadek, taką pewność Ci daje. Jest dla mnie jasne dlaczego Takeda, Tomiki, Tohei, i inni byli odmiennego zdania. Wynikało to z niekompetencji oraz niemożności wewnętrznej (ego) do przyznania się do niej. Jak już kiedyś wspomniałem, Ueshiba był na tyle przytomny i dalekowzroczny, moim zdaniem, że nie przeciwstawiał się poczynaniom swoich pupili. I tak to na niego pracowało. Nie im, ale Jemu wystawiono pomnik.
Na koniec pytasz: "... jakie są Twoje intencje i oczekiwania dotyczące ćwiczenia aikido?" Aikido zawsze traktowałem jako umiejętność. Moim pobożnym życzeniem było by potrafić zabić człowieka w ciągu jednej sekundy. Wcale to nie oznacza jakiejś dewiacji. Ktoś kto chce dobrze strzelać z broni palnej, nie ma intencji zabijania, choć nie wyklucza ostateczności. Po to właśnie się uczy jej używania. W czaie konfrontacji każdorazowo oszczędzę napastnikowi życie. Ostateczność jednak podyktują okoliczności, i tego jestem świadomy, podobnie jak jest świadomy ktoś, dysponujący bronią.
Napisano Ponad rok temu
Najśmieszniejsze w tym calym naszym, niewinnym niegdyś, przekomarzaniu się ja się calkowicie z Tobą zgadzam w zaznaczonym fragmencie...Na koniec pytasz: "... jakie są Twoje intencje i oczekiwania dotyczące ćwiczenia aikido?" Aikido zawsze traktowałem jako umiejętność. Moim pobożnym życzeniem było by potrafić zabić człowieka w ciągu jednej sekundy. Wcale to nie oznacza jakiejś dewiacji. Ktoś kto chce dobrze strzelać z broni palnej, nie ma intencji zabijania, choć nie wyklucza ostateczności. Po to właśnie się uczy jej używania. W czaie konfrontacji każdorazowo oszczędzę napastnikowi życie. Ostateczność jednak podyktują okoliczności, i tego jestem świadomy, podobnie jak jest świadomy ktoś, dysponujący bronią.
Nie zgadzam się natomiast totalnie z pozbawianiem treningu aikido NIEZBĘDNYCH w nim elementów !!!
Nadal z poważaniem...
Napisano Ponad rok temu
Drogi przyjacielu, chętnie podejmę z Tobą rozmowę na temat rzekomego braku 'podstawowych elementów' w moim rozumieniu aikido, pod warunkiem, że oświadczysz, że wspomniana przeze mnie koleżanka, po otrzymaniu 13 dana, zrobi marmoladę z kolegi z którym wymieniałem myśli. Podobnie, Twój szwagier bokser będzie jęczał przed Tobą na kolanach, po Twojej odpowiedzi na swój prawy sierpowy.Nie zgadzam się natomiast totalnie z pozbawianiem treningu aikido NIEZBĘDNYCH w nim elementów
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Oświadczam zatem, z pełną odpowiedzialnością, że Ueshiba by nie miał żadnych problemów - z tym, że nie w głowie była by mu marmolada, czy też czyjeś jęczenie na kolanach. Bo to nie jest moje podejście, tylko Jego. Opieram to na zaufaniu do jemu współczesnych autorytetów w sztukach walki, takich jak Jigoro Kano.Zaraz po tym, gdy Ty oświadczysz to samo, o swoim podejściu... 8)
Napisano Ponad rok temu
Ale ja nie pytalem o Ueshibę (bo wiem, ze On nie mialby problemów - ale wlaśnie dzięki aiki / kuzushi / shisei), tylko o Twoje podejście... :roll:Oświadczam zatem, z pełną odpowiedzialnością, że Ueshiba by nie miał żadnych problemów - z tym, że nie w głowie była by mu marmolada, czy też czyjeś jęczenie na kolanach. Bo to nie jest moje podejście, tylko Jego. Opieram to na zaufaniu do jemu współczesnych autorytetów w sztukach walki, takich jak Jigoro Kano.
Napisano Ponad rok temu
Jakiż to ma sens, to wzajemne przekamarzanie się kolego. Ja nie mam żadnego podejścia do aikido. Uprawiam aikido, podobnie jak Ty, z renomowanymi Shihanami. Proszę rozróżnij moje rozumienie aikido, od podejścia do tego, co robię w dojo. To nie jest MA, a jednak podchodzę do tego poważnie, jak do każdej aktywności, której poświęcam czas. Mam go trochę mniej, niż Ty.Ale ja nie pytalem o Ueshibę ...tylko o Twoje podejście..
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Ubiór w Aikido
- Ponad rok temu
-
Górnośląska Sekcja Aikido ma zaszczyt zaprosic na Seminarium
- Ponad rok temu
-
Aikido,a filozofia sztuk walki w konekscie zachowań ćwiczacy
- Ponad rok temu
-
Aikido Tomiki i nie tylko
- Ponad rok temu
-
Starca pytanie tendencyjne
- Ponad rok temu
-
Sezon szkoleniowy 2007 Isoyama, Fujimoto, Shimamoto, Tissier
- Ponad rok temu
-
Staż w szkocji!!!
- Ponad rok temu
-
zly nawyk
- Ponad rok temu
-
Kolejny 5 DAN w PFA
- Ponad rok temu
-
aiki opowiadanie dla dzieci (po angielsku i niemiecku)
- Ponad rok temu