Dalsze dywagacje o zwiazkach Daito ryu i Aikido
Napisano Ponad rok temu
IMHO: nie podoba mi sie sposób w jaki ją shihan Yamada wykonuje.
Napisano Ponad rok temu
Zaprawde prawde wasc prawisz. Jednakze!!!! Skoro Daito ryu jest w duzym stopniu technicznym zrodlem technik w aikido, dlaczego by nie rzucic, ze sie tak wulgarnie wyraze, okiem, na ichniejsze koncepty? Same korzysci z tego moga wyniknac, same korzysci. Wezmy tylko pod uwage, ze skoro M.Ueshiba dostal od Sokkaku Takedy w owym czasie najwyzszy dyplom zaawansowania w Daito ryu, to musial owe 'aiki' miec obcykane na maxa.Dziwnym nie jest, ze spece od Daito Ryu tak twierdza, bo przeciez w Daito Ryu istnieje caly zestaw taktyk aiki i z pewnoscia sa one podstawa systemu. Aiki w Daito Ryu to scisle skodyfikowany zestaw taktyk, a aiki w Aikido to dosc mgliste pojecie, roznie interpretowane przez roznych nauczycieli. Z tego powodu, porownywanie tych dwoch, jakze roznych w tresci, choc okreslanych dokladnie tym samym slowem pojec, jest zwyklym naduzyciem semantycznym.
Faktem tez jest , ze owe 'aiki' nie bylo nauczane przez Dziadka w sposob otwarty(tutaj mozna sie zapytac Dlaczego?) i skodyfikowany, stad pelno nieporozumien. Ale kazdy ze tak sie wyraze szanujacy sie aikidoka moze prowadzic poszukiwania w strone Korzeni. Moim zdaniem nie jest to niemozliwe, szczegolnie jesli masz za instruktora ucznia Dziadka.
Na przykladzie kokyu ho jakie robi Yamada sensei, mozna wyciagnac daleko idace wnioski. O sensei nie wyjasnial nic, tylko pokazywal. Yamada sensei rozwinal doskonaly system nauczania. Bardzo duzo pracuje nad podstawami. Wielu ludzi to zaczyna nudzic po jakim czasie, bo nie sa w stanie dostrzec znacznie bardziej zaawansowanych zasad czy pomyslow ktore jest on w stanie zawrzec w wykonaniu tych podstawowych technik.
Garry jest takim przykladem (sorki, nie bierz tego osobiscie, Garry). Sensei pokazuje naprawde zaawansowane rzeczy, ale w taki spsob zeby byly mozliwe do wykonania nawet przez dosc poczatkujacych. A cala pewnoscia jest w stanie robic techniki magicznie, tak jak u was, ale wymagaloby to znacznie wiekszego uwarunkowania uke. Tymczasem mozna tego doskonale uniknac chociaz cena jest to, ze techniki nie wygladaja ‘lekko i zwiewnie’.
W zasadzie uwazam ze z technik shihanow mozna doskonale wyluskac elementy ktore Dziadek nie nauczal wprost a ktore istnieja w Daito ryu.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ale to co moge ze swojej strony powiedziec sensei Yamada pokazuje w swej zasadzie tylko proste techiki, takie ktore prawie kazdy moze bez problemu powtorzyc. Tlumaczy krotko i duzo pokazuje - nie opowiada o technice 10 minut - pozwala ja po prostu robic. Techiki te moga wydawac sie troche silowe ale wiadomo nad czym pracowac , widac gdzie robie silowka a powinna byc techika.
Napisano Ponad rok temu
Nie jestem tak biegły jak wy teoretycznych podstawach kto, od kogo, kiedy i dla czego.
Ale związek Daito Ryu z Aikido (którego nie ćwiczę) był zawsze więcej niż oczywisty. M.Ueshiba był AFAIK istotnym uczniem sensei Takedy. Podobnie było z soke Okuyama, który stworzył Hako Ryu Ju Jutsu. Ćwicząc Hakko brałem udział w seminariach aikido, na które sensei Jacek Wysocki zapraszał mojego nauczyciela - sensei Antonio Garcia.
I bez całej tej podbudowy teoretycznej, znając tylko zarys drogi obu ww. mistrzów i to, co koledzy z aikido robili na macie, było dla mnie oczywiste że nasze korzenie są wspólne.
Moje wrażenie jest takie, że robimy to samo tylko ciut inaczej :wink: .
Co więcej - im bardziej zaawansowanych mistrzów Aikido obserwuję lub mistrzów, których dotknęła kontuzja lub stały uraz (utrata nogi) tym więcej "mojego" ju jutsu w ich technikach widzę. Mniej "dużych kręgów", krótsze ruchy, dyskretniejsza i efektywniejsza praca bioder.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
aka Mr. Pain :wink:(...)sensei Antonio Garcia
Pozdrawiam, h-k :-)
Napisano Ponad rok temu
Jednakze, im wiecej cwiczysz, tym wieksze wymagania sobie stawiasz, nieprawdaz? Np mozesz zaczac od siebie wymagac, aby umiec zrobic technike kiedy rece sa na wysokosci bioder albo nawet uke przyciska twoje nadgarstki do twoich ud.
Kiedy przyciska nadgarstki do ud? albo na wysokości bioder??
Łatwizna - najpierw strzelasz uke z bańki a potem dowolnie wykonujesz kokyu- ho.
W celach treningowych możesz tylko zasygnalizować strzał z grzywy powinno zadziałać.
Shit myślałem że tak właśnie się ćwiczy na dzikiej północy :roll: - a tu jakieś pierdu pierdu
Napisano Ponad rok temu
To jest wlasnie doskonaly przyklad, tylko ze kontakt jest tu zapewniony za pomoca dzwigni nikkyo ,w dosc zreszta parszywym dla uke wariancie Bardzo mi sie podoba atak dokladnie na centrum. Tak wykonana technika jest bardzo latwa do nauczenia sie przez poczatkujacych, ktorzy nieswiadomie ucza sie wytworzenia tego kontaktu. Bardzo podobnie uczy Kanetsuka sensei, ktory ma background w Yoshinkan.I zapomniałem napisać, że w tradycyjnym ju jutsu pojęcie "kontaktu" jest jednym z podstawowych. Nasze techniki de facto muszą być skierowane w centrum uke, niezależnie, czy zaczynamy atak od głowy, nadgarstka czy ramienia. I jest to chyba najtrudniejszy element dla początkujących (oprócz pracy biodrami). Technika ude osae dori [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] (tu jako henka waza) u początkujących zwykle sprowadza się do urywania nadgarstka. Dopiero po jakimś czasie umiejętność "skontaktowania" uke poprzez zablokowanie stawów nadgarstka, łokcia i ramienia prowadzi do ataku na "centrum", przy którym minimalny ruch bioder natychmiast powala atakującego.
Ten sam kontakt i atak na centrum Yamada sensei wykonuje kiedy nie ma dzwigni w klasycznej postaci. Usztywnienie stawow uke jest spowodowane poprzez duzo subtelniejsze oddzialywanie na szkielet uke, przez co jest niezmiernie trudne nie tylko do wykonania, ale nawet do dostrzezenia. Ten sposob usztywnienia stawow moze byc wykonany tak, ze uke nie moze oderwac wlasnych dloni od nadgarstkow uke, nawet jakby sie staral. Zauwazmy jednak ze kierunek ataku tori jest nadal w centrum uke.
Nastepny krok, to uzyskanie takiego kontaktu, ale w momencie rzutu, co oznacza usztywnione stawy poprzez ktore moc rzutu jest przekazana do centrum uke. Ciekawym jest rowniez, ze taki kontakt mozna uzyskac zmieniajac dystans do tylu(ale nie ciagnac uke).
Musze powiedziec, ze nie interesuje mnie takie podejscie. Nie jest to zadna krytyka p.Garcia. Chodzi mi o podejscie do uczenia ludzi a nie o jego osobe.aka Mr. Pain Wink
Robic techniki w aikido niezwykle bolesnie to nie jest zaden problem kiedy atakujacy pozwala sobie najpierw dobrowolnie zalozyc technike. Nie zapominajmy, ze w aikido nie ma aspektu wspolzawodnictwa, wiec atakujacy, wiecej czy mniej ale wspolpracuje.
Czy to zrobi ze mnie wielkiego mistrza? Uwazam ze nie, i w dodatku jest spora szansa ze dodatkowo te podejscie zbuduje zludzenia i iluzje u cwiczacych. Znam paru ludzi, 2-3 dan Aikibudo(z federacji Yoseikan Budo) ktorzy tak pare latek cwiczyli i sa kompletnie polamani -- powazne kontuzje stawow uniemozliwiaja im nawet cwiczenie tai chi w sposob amatorski.
Co jest duzo bardziej ciekawe, ze wycwiczenie tego kontaktu moze prowadzic do do zakladania technik tak, ze respektuja naturalny sposob zginania sie stawow i ten kontakt niejako 'prowadzi' atakujacego. Z zachowanych filmow wynika ze Dziadek, jak rowniez kilku innych uczniow Sokkaku Takedy opanowalo sposob takiego 'prowadzenia' atakujacego jeszcze przed kontaktem!
Napisano Ponad rok temu
Masz calkowita racje, tylko jeszcze zapomniales dodac kopniecie stopa albo kolanem na klate. Faktycznie jest to jeden z podstawowych wariantow, jesli dostrzezemy otwarcie w ataku uke. Ale jak juz opanuje sie to doskonale, moze sie okazac ciekawe jakby tu zrobic bez natychmiastowego masakrowania uke, szczegolnie jesli to jest bezpruderyjna 20 letnia modelka :wink:Kiedy przyciska nadgarstki do ud? albo na wysokości bioder??
Łatwizna - najpierw strzelasz uke z bańki a potem dowolnie wykonujesz kokyu- ho.
W celach treningowych możesz tylko zasygnalizować strzał z grzywy powinno zadziałać.
Shit myślałem że tak właśnie się ćwiczy na dzikiej północy :roll: - a tu jakieś pierdu pierdu
Napisano Ponad rok temu
Szczepan, no niemoge ci nie przypomnieć naszej wcześniejszej dyskusji na temat Senseia Chiby i jego traktowania studentów (którego uczniów proszę o nietraktowanie mnie jako osoby atakującej tego wybitnego Nauczyciela aikido).Robic techniki w aikido niezwykle bolesnie to nie jest zaden problem kiedy atakujacy pozwala sobie najpierw dobrowolnie zalozyc technike. Nie zapominajmy, ze w aikido nie ma aspektu wspolzawodnictwa, wiec atakujacy, wiecej czy mniej ale wspolpracuje.
Czy to zrobi ze mnie wielkiego mistrza? Uwazam ze nie, i w dodatku jest spora szansa ze dodatkowo te podejscie zbuduje zludzenia i iluzje u cwiczacych. Znam paru ludzi, 2-3 dan Aikibudo(z federacji Yoseikan Budo) ktorzy tak pare latek cwiczyli i sa kompletnie polamani -- powazne kontuzje stawow uniemozliwiaja im nawet cwiczenie tai chi w sposob amatorski.
Cieszę się, że zmieniłeś zdanie.... :wink: To chyba wpływ prowadzenia własnego klubu i odpowiedzialności za ludzi. Troche jednak smuci mnie, ze minął wpływ "przesuwania limitów" :wink:
Pancer (który nie lubi jak go boli :wink: )
Napisano Ponad rok temu
Tak, to prawda. Mnie też nie kręcą klimaty sado-maso. Nie zmienia to jednak faktu, że te „parszywe”, jak sam napisałeś, dźwignie po prostu bolą. Jest różnica między niedoświadczonym adeptem, któremu najpierw trzeba pozwolić np. założyć dobrze nikkyo i który potem gwałtownie wykańcza technikę, urywając współpracującemu uke rękę, a mistrzem, który sprawuje kontrolę nad uke przez cały czas, nie znajdując w zadawaniu bólu żadnej perwersyjnej przyjemności. Ktoś, kto wpadnie w ręce takiego fachowca, nagle uświadamia sobie, że niezależnie od tego, czy stanie na palcach, czy piętach, wypnie brzuch, czy dupę, czy się napnie, czy wyluźni, i tak będzie musiał zaakceptować plan tori względem swojej osoby :wink:Musze powiedziec, ze nie interesuje mnie takie podejscie. Nie jest to zadna krytyka p.Garcia. Chodzi mi o podejscie do uczenia ludzi a nie o jego osobe.
Robic techniki w aikido niezwykle bolesnie to nie jest zaden problem kiedy atakujacy pozwala sobie najpierw dobrowolnie zalozyc technike.
Czy techniki wykonywane są „niezwykle” boleśnie to też pojęcie względne. Gdy jeden będzie krzyczał i walił w matę wszystkimi kończynami łącznie z czołem, inny w tym samym położeniu dźwigniowanego stawu będzie znudzony ziewał, jak Jaś Fasola na rollercosterze.
Ponadto jako tori też miewamy do czynienia z różnymi uke. Jeden niczym Apacz, nie pozwoli sobie na drgnięcie mięśnia twarzy a klepnie tylko raz, żeby potwierdzić, że ręka jest już złamana, podczas gdy inny odegra oskarową scenę kaźni, zanim jeszcze poczuje cokolwiek. :-)
Pamiętam też, o czym kiedyś pisałem, że na treningu ju-jitsu trener wręcz nie pozwalał mi się „wymigać” zbyt szybkim ukemi przy krótkim kote-gaeshi zadawanym za pomocą tsuki, motywując to tym, że uciekając od tej bolesnej i dosyć niebezpiecznej techniki, utrudniam partnerowi naukę.
Pozdrawiam, h-k :-)
Napisano Ponad rok temu
Bardzo mi sie podoba atak dokladnie na centrum. Tak wykonana technika jest bardzo latwa do nauczenia sie przez poczatkujacych, ktorzy nieswiadomie ucza sie wytworzenia tego kontaktu.
To śmiała teza :wink: Mnie ta prosta technika po 10 latach ciągle nie zawsze wychodzi
Ta technika (pokazana w interpretacji shodan), na poziomie nidan jest wykonywana w płaszczyźnie pionowej, gdzie ruch bioder jest jeszcze krótszy [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
aka Mr. Pain Wink
Musze powiedziec, ze nie interesuje mnie takie podejscie. Nie jest to zadna krytyka p.Garcia. Chodzi mi o podejscie do uczenia ludzi a nie o jego osobe.
Z moich nielicznych doświadczeń ze staży Aikido wynika, dla was ten rodzaj kontroli przeciwnika jest obcy. U nas krótkie techniki prowadzą do kontroli przez ból. Ale nie jest to Szczepanie niszczenie uke. Boli fakt, osoby nie przyzwyczajone odczuwają go bardziej.
Ale moje jedyne kontuzje (uszkodzone nadgarstki) wzięły się z tego, że długo trwało, zanim zrozumieliśmy sens tych technik (kwestia kontaktu z nauczycielami). Antonio nie uszkadza uke (no, w 99% przypadków :wink: ) ale określenie go "sensei ból" nie ukrywam - sprawiało nam sporo satysfakcji A nawiązując do tematu tego wątku - ten sam rodzaj bolesnej kontroli odczuwałem ćwicząc z kolegami z Dayto Ryu.
Napisano Ponad rok temu
Alez Pancerku, nie zapominaj jaka jest nazwa mojego dojo -- 'Kuznia'. Wiesz co robi wytwarzacz mieczow z zanieczyszczonej rudy zelaza -- artyzm w metalu. Nie tylko przesuwa limity, ale Przekuwa, panie dobrodzieju, Przekuwa zanieczyszczona ziemie na szlachetne pieknoSzczepan, no niemoge ci nie przypomnieć naszej wcześniejszej dyskusji na temat Senseia Chiby i jego traktowania studentów (którego uczniów proszę o nietraktowanie mnie jako osoby atakującej tego wybitnego Nauczyciela aikido).
Cieszę się, że zmieniłeś zdanie.... :wink: To chyba wpływ prowadzenia własnego klubu i odpowiedzialności za ludzi. Troche jednak smuci mnie, ze minął wpływ "przesuwania limitów" :wink:
Pancer (który nie lubi jak go boli :wink: )
Chiba sensei jest instruktorem aikido, wybitym a jakze, i jako taki ma zupelnie inne cele niz systemy jujutsu jak daito ryu czy hakko ryu. On uszlachetnia ludzi. Narzedzia jakie do tego stosuje moga wydawac sie ludzaco podobne do tych stosowanych przez p.Garcia, ale w gruncie rzeczy wynikaja z zupelnie innego zrodla-- sa po prostu wyrazem jego szczodrobliwej milosci i harmonii do blizniego swego. Intencja ktora stoi za technika jest dokladnie przeciwna do tej z jujutsu.
Nieustannie zaskakujesz mnie ze mimo niesamowitych umiejetnosci wykonania 18 tys technik w ciagu 14 sekund nadal nie dostrzegasz, ze wszystko sprowadza sie w zasadzie do intencji.... 8)
Napisano Ponad rok temu
Nie zapominaj, że przy produkcji zawsze odpady powstają wg zasady plewy od ziaren odrzucać :wink:Alez Pancerku, nie zapominaj jaka jest nazwa mojego dojo -- 'Kuznia'. Wiesz co robi wytwarzacz mieczow z zanieczyszczonej rudy zelaza -- artyzm w metalu. Nie tylko przesuwa limity, ale Przekuwa, panie dobrodzieju, Przekuwa zanieczyszczona ziemie na szlachetne piekno
Sensei Chiba mówił ci o swoich intencjach? Myślisz, że inni Nauczyciele nie mają takich szczytnych celów?Chiba sensei jest instruktorem aikido, wybitym a jakze, i jako taki ma zupelnie inne cele niz systemy jujutsu jak daito ryu czy hakko ryu. On uszlachetnia ludzi. Narzedzia jakie do tego stosuje moga wydawac sie ludzaco podobne do tych stosowanych przez p.Garcia, ale w gruncie rzeczy wynikaja z zupelnie innego zrodla-- sa po prostu wyrazem jego szczodrobliwej milosci i harmonii do blizniego swego. Intencja ktora stoi za technika jest dokladnie przeciwna do tej z jujutsu.
Czy to samo myślą ludzi, którzy odczuwają wykonanie jego techniki?
Jeżeli jesteś tak zafascynowany Jego osobą czemu nie zostałeś Jego uczniem?
Z drugiej strony oczywistym jest, że jest on wybitnym Nauczycielem - świadczy o tym fakt, iż mimo Jego"renomy" ma wielu uczniów na całym świecie. Dla mnie to jest proste - każdy z nich ocenia koszty i zyski :wink: . Ponoszą koszty (ból, strach?) otrzymując w zamian zysk (umiejętności i tzw. "psyche")
Nieustannie zaskakujesz mnie ze mimo niesamowitych umiejetnosci wykonania 18 tys technik w ciagu 14 sekund nadal nie dostrzegasz, ze wszystko sprowadza sie w zasadzie do intencji.... 8)
Masz stare dane - teraz wymagane jest 18 tys. technik, ale w 12 sekund :wink: . Ten nadrobiony czas przeznaczamy na naukę padów nieznanych w Europie, a kiedyś podpatrzonych w internecie na Vortalu :wink:
Natomiast podoba mi się to co napisałeś o intencji....
Pancer (pełen dobrych intencji)
Napisano Ponad rok temu
Mysle ze z definicji, inne SW maja inne cele. Wiadomo, ze w celach marketingowych, wielu podpina sie pod filozofie aikido, ale w rzeczywistosci tylko w aikido tori ma dobre intencje!!Sensei Chiba mówił ci o swoich intencjach? Myślisz, że inni Nauczyciele nie mają takich szczytnych celów?
Czy to samo myślą ludzi, którzy odczuwają wykonanie jego techniki?
Jeżeli jesteś tak zafascynowany Jego osobą czemu nie zostałeś Jego uczniem?
Z drugiej strony oczywistym jest, że jest on wybitnym Nauczycielem - świadczy o tym fakt, iż mimo Jego"renomy" ma wielu uczniów na całym świecie. Dla mnie to jest proste - każdy z nich ocenia koszty i zyski :wink: . Ponoszą koszty (ból, strach?) otrzymując w zamian zysk (umiejętności i tzw. "psyche")
Jak juz dyskutowalismy na ten temat Chiba sensei ma dosc specyficzny sposob nauczania i jego uczniowie sa doskonale swiadomi dlaczego tak cwicza. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe, ale w Japonii jest przyjete jako zupelnie normalne, ze cwiczac u tej klasy instruktora jego uczniowie beda kontuzjowani przez niego, wczesniej czy pozniej.
Chiba sensei jest instruktorem absolutnie fascynujacym. Jednym z waznych aspektow jest wlasnie fakt, ze on rozumie ze rzeczywista przemiana osobowosci nie moze odbywac sie w komfortowych warunkach. Dlatego poprzez swoje techniki stawia ciagle swoich uczniow w sytuacjach konfiktowych tak, ze osiagaja oni swoj limit fizyczny i psychiczny i wtedy wlasnie maja najwieksze szanse zeby nastapila jakas Zmiana. Mimo ze taka mozliwosc istnieje, nie kazdy ‘dojrzewa’ do Zmiany wlasnie w tym momencie, ale on daje szanse kazdemu.
Niestety, w mojej sytuacji nie jest mozliwe, zebym cwiczyl jego aikido, dzieli nas 5 tys km, co wyklucza bardzo regularne treningi z nim osobiscie. Ale nie omieszkam cwiczyc jak prowadzi staz na wschodnim wybrzezu. Np w tym roku bedzie tutaj 4 razy, w tym raz w Montrealu we wrzesniu. Na poczatku marca bedzie w Bostonie, na stazu wiosennym, kolega Muha nas goscinnie zaprosil do siebie, wiec zapowiada sie wszystko doskonale.
Chiba sensei bardzo duzo pracuje nad ‘kontaktem’, co wiecej, wymaga on od swoich uke bardzo aktywnego poszukiwania kontaktu, zeby w kazdej chwili, niezaleznie w jakiej pozycji sie znajduja, atakowali centrum tori za pomoca swojego centrum. Czyli obaj, i tori i uke staraja sie ten kontakt znalesc i utrzymac, nawet jak juz uke jest rzucany caly czas musi utrzymywac kontakt wzrokowy z tori. Wytwarza to swego rodzaju niefizyczne ‘napiecie’ dzieki ktoremu tori moze w pewnym sensie kierowac/prowadzic uke.
W tym sensie jest to doskonala metodologia, bowiem dosc szybko osiaga sie dobre rezultaty, na ktore inaczej trzebaby czekac latami.
Co mi sie osobiscie nie podoba, to ze jest to sytuacja dosc sztuczna, wiekszosc cwiczacych u Chiby sensei nie potrafi wytworzyc tego kontaktu bez pomocy uke. Oczywiscie odnosi sie to do wiekszosci styli aikido, ze poza wlasnym podworkiem ich techniki traca sens.
Dlatego staram sie nie wytwarzac podobnych automatyzmow u ludzi co cwicza u mnie, zeby za wszelka cene zachowac spontanicznosci reakcji. Jest to bardzo duze wyzwanie, bowiem czesto moje techniki sa kontratakowane, i nie dzialaja perfekcyjnie. Czasem w ogole nie dzialaja. Co mnie fizycznie zmusza do ciaglych poszukiwan.
Ale dzieki temu mam szanse na odkrycie Nieoczekiwanego, no i moje samozadowolenie z siebie nie jest specjalnie rozwijane.
Napisano Ponad rok temu
Dziwne... znaczy, że Tissier/Ikeda/Saotome/Doran sensei TEŻ poprawnie nauczają...? :roll: :roll: :roll:Chiba sensei bardzo duzo pracuje nad ‘kontaktem’, co wiecej, wymaga on od swoich uke bardzo aktywnego poszukiwania kontaktu, zeby w kazdej chwili, niezaleznie w jakiej pozycji sie znajduja, atakowali centrum tori za pomoca swojego centrum. Czyli obaj, i tori i uke staraja sie ten kontakt znalesc i utrzymac, nawet jak juz uke jest rzucany caly czas musi utrzymywac kontakt wzrokowy z tori. Wytwarza to swego rodzaju niefizyczne ‘napiecie’ dzieki ktoremu tori moze w pewnym sensie kierowac/prowadzic uke.
W tym sensie jest to doskonala metodologia, bowiem dosc szybko osiaga sie dobre rezultaty, na ktore inaczej trzebaby czekac latami.
Dlaczego?Co mi sie osobiscie nie podoba, to ze jest to sytuacja dosc sztuczna, wiekszosc cwiczacych u Chiby sensei nie potrafi wytworzyc tego kontaktu bez pomocy uke. Oczywiscie odnosi sie to do wiekszosci styli aikido, ze poza wlasnym podworkiem ich techniki traca sens.
Wyksztalcenie odruchu - czyli automatyzmu wlaśnie - wymaga powtarzalności (czyt.: practice, practice, practice). A Ty się starasz NIE WYTWARZAĆ automatyzmu...?Dlatego staram sie nie wytwarzac podobnych automatyzmow u ludzi co cwicza u mnie, zeby za wszelka cene zachowac spontanicznosci reakcji. Jest to bardzo duze wyzwanie, bowiem czesto moje techniki sa kontratakowane, i nie dzialaja perfekcyjnie. Czasem w ogole nie dzialaja. Co mnie fizycznie zmusza do ciaglych poszukiwan...
PS. Poza tym zmartwileś mnie tą "fizycznością". Czasem lepiej "mniej dupą, a więcej glową"...
Napisano Ponad rok temu
Chiba sensei bardzo duzo pracuje nad ‘kontaktem’, co wiecej, wymaga on od swoich uke bardzo aktywnego poszukiwania kontaktu, zeby w kazdej chwili, niezaleznie w jakiej pozycji sie znajduja, atakowali centrum tori za pomoca swojego centrum. Czyli obaj, i tori i uke staraja sie ten kontakt znalesc i utrzymac, nawet jak juz uke jest rzucany caly czas musi utrzymywac kontakt wzrokowy z tori. Wytwarza to swego rodzaju niefizyczne ‘napiecie’ dzieki ktoremu tori moze w pewnym sensie kierowac/prowadzic uke.
W tym sensie jest to doskonala metodologia, bowiem dosc szybko osiaga sie dobre rezultaty, na ktore inaczej trzebaby czekac latami.
Co mi sie osobiscie nie podoba, to ze jest to sytuacja dosc sztuczna, wiekszosc cwiczacych u Chiby sensei nie potrafi wytworzyc tego kontaktu bez pomocy uke. Oczywiscie odnosi sie to do wiekszosci styli aikido, ze poza wlasnym podworkiem ich techniki traca sens.
hmm, swiete slowa. szczepan pieknie podsumowal to co mi sie nie podoba w "linii nauczania" sensei. czyli ze metodologia byc moze jest dobra, kiedy uke robie to co sie od niego wymaga, a jak nie to kupa. jeszcze gorzej jak pojawia sie uke ktory swiadomie nie chce robic tego co, w ramach tej linii, powinien. wtedy technika sie sypie. zastrzezenie: nie twierdze ze uczniowie sensei nie potrafia wykonac poprawnie technik bez wspolpracy uke (owego utrzymywania kontaktu). spotkalem takich ktorzy robia co chca, niezaleznie od woli (czy tejze braku) uke - vide jeden z obecnych tu forumowiczow ;-) .
z drugiej strony, ja osobiscie (disclaimer: jestem mlodym {nie wiekowo ;-) }, poczatkujacym aikidowcem wiec moge sie mylic) sadze ze sensei chce pokazac i pokazuje cos wiecej niz owo slynne "keep connection", niestety to "cos" jest zatracone w dalszym przekazie (czytaj: jego uczniowie).
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Ubiór w Aikido
- Ponad rok temu
-
Górnośląska Sekcja Aikido ma zaszczyt zaprosic na Seminarium
- Ponad rok temu
-
Aikido,a filozofia sztuk walki w konekscie zachowań ćwiczacy
- Ponad rok temu
-
Aikido Tomiki i nie tylko
- Ponad rok temu
-
Starca pytanie tendencyjne
- Ponad rok temu
-
Sezon szkoleniowy 2007 Isoyama, Fujimoto, Shimamoto, Tissier
- Ponad rok temu
-
Staż w szkocji!!!
- Ponad rok temu
-
zly nawyk
- Ponad rok temu
-
Kolejny 5 DAN w PFA
- Ponad rok temu
-
aiki opowiadanie dla dzieci (po angielsku i niemiecku)
- Ponad rok temu