Egzaminy jawne czy nie?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Oficjalnie wprawdzie nie wiemy z jakich powodow ezaminy nie zostaly zaliczone ale zastanowmy sie ten argument ma jakies znaczenie w szczegolnosci przy egzamionach na dany. Moim zdaniem o tyle nie ze:
1. egzamin na dan w szegolnosci wysoki juz dan 4 nie jest egzaminem z poprawnosci wykonania technik zgodnie z kihonem, ostatni taki egazmin zdaje sie na 1 kyu. Wiec egazminator ktory moglby sie czepiac ewnetualnie roznic w kihonie nie ma sie tu do czego przyczepic. Zawsze w czasie egzaminu mozna pokazac ze sie zna kihon i pokazac cos wiecej bo to sa jakby nie bylo stopnie mistrzowskie i tu 2. punkt mojego rozumowania
2. Wyobrazam sobie ze ktos kto jest na poziomie stopni dan oprocz tego ze pracuje w nieskonczonosc nad nieskonczonym doskonaleniem kihonu :wink: robi tez cos wiecej - pracuje nad pewnym indywidualnym poziomem i za przeproszeniem ekspresja swojego aikido.
Co nie oznacza ze zaczyna tworzyc wlasny styl ale ze wzgledu na swoje warunki fizyczne i jakis tam potencjal psychiczny ze swiadomoscia tego kim jest udoskonala swoje aikido, tak zeby ze tak powiem techniki pasowaly do niego, co daje potem taki swietny efekt, ze jak sie patrzy na osobe cwiczaca to ma sie wrazenie ze techniki sa jej naturalnym sposobem poruszania i czuje sie w nich pewnie, kontroluje sytuacje bez wzgledu na to co sie dzieje.
I egzaminator obcy czy swoj bedzie oczekiwal tego ze zobaczy cos wiecej niz kihon.
3. Trzecia sprawa jest dynamika i zaanagazowanie w cwiczenie. Przyznam ze obserwuja wprawdzie niewiele egzaminow w Polsce i i kilka nie w Polsce ale za to przed wymagajacymi egzaminatorami (Tamura i Yamada) zauwazylam ze u nas (chyba) obowiazuje jakis taki powolny styl, moze kladzie sie naciska na spokoj i opanowanie, ale to robi strasznie sztuczne wrazenie i brak wykonywanym technikom daru przekonywania ze dzieje sie tam cos wiecej niz umowne ruchy. Tak jakby zostala sama forma bez tresci.
Egazminy ktore widzialam poza PFA byly znacznie bardziej dynamiczne i realistyczne. No i wiecej kreatywnosci w nich bylo w tym sensie ze gdy cos nie wyszlo - co sie zdarza w koncu szczegolnie przy wiekszym tempie) - natychmiast nastepowala zmiana techniki. Nigdy nie widzialam zeby ktos przez cale randori robil jedna technike (a tak bylo w przypadku jednego ze zdajacych).
Nie chodzi mi tu o jakies w czambul klekanie przed tym co za plotem, ale ze moze warto wlasnie czasem zobaczyc co sie dzieje gdzie indziej. Warto przy takich wysokich stopniach zaprosic egzaminujacego z hombu czy kogos ze "starych mistrzow", bo to nadaje egazminowi wieksza wartosc, podnosi poprzeczke i w moncu nie jest tak ze znaomi zdaja przed znajomymi co jak sadze jest dyskomfortowe dla obu stron (przynajmniej powinno byc).
Poniewaz zalozylam ten watek to chcialam tez zadeklarowac ze nie bylo moja intencja jakikolwiek "obgadywanie" zdajacych. Po prostu przede wszystkim bylam ciekawa procedur i tu odpowiedz ktora otrzymalam mnie ustatysfakcjonowala a nawet spodobalo mi sie takie uzasadnienie, dlatego nie chcialabym zeby ten watek poszedl w kierunku rzucania nazwiskami i krytykowania. Przepraszam za brak polskich literek co zapewne nie ulatwia czytania przydlugiej wypowiedzi, ale akurat chwilowo mam taka klawaiture
Napisano Ponad rok temu
Egzamin do 4 dana jest egzaminem technicznym. Wspomniałaś , że widziałaś egzaminy u sensei Tamura .Przypomnij sobie jak się te egzaminy odbywają i jakie techniki są wykonywane.zastanawiam sie nad watkiem w dyskusji dotyczacym zdawania przed obcym egazminatorem.
Oficjalnie wprawdzie nie wiemy z jakich powodow ezaminy nie zostaly zaliczone ale zastanowmy sie ten argument ma jakies znaczenie w szczegolnosci przy egzamionach na dany. Moim zdaniem o tyle nie ze:
1. egzamin na dan w szegolnosci wysoki juz dan 4 nie jest egzaminem z poprawnosci wykonania technik zgodnie z kihonem, ostatni taki egazmin zdaje sie na 1 kyu. Wiec egazminator ktory moglby sie czepiac ewnetualnie roznic w kihonie nie ma sie tu do czego przyczepic. Zawsze w czasie egzaminu mozna pokazac ze sie zna kihon i pokazac cos wiecej bo to sa jakby nie bylo stopnie mistrzowskie i tu 2. punkt mojego rozumowania
Jeśli jezdzi na staże z różnymi nauczycielami ale nie ma własnego senseia , swojej własnej drogi w aikido ( mam namyśli drogę pod okiem sensei'a a nie typu "tak sobie myślę...") to jak ma się uczyć? Od kogo?2. Wyobrazam sobie ze ktos kto jest na poziomie stopni dan oprocz tego ze pracuje w nieskonczonosc nad nieskonczonym doskonaleniem kihonu :wink: robi tez cos wiecej - pracuje nad pewnym indywidualnym poziomem i za przeproszeniem ekspresja swojego aikido.
Co nie oznacza ze zaczyna tworzyc wlasny styl ale ze wzgledu na swoje warunki fizyczne i jakis tam potencjal psychiczny ze swiadomoscia tego kim jest udoskonala swoje aikido, tak zeby ze tak powiem techniki pasowaly do niego, co daje potem taki swietny efekt, ze jak sie patrzy na osobe cwiczaca to ma sie wrazenie ze techniki sa jej naturalnym sposobem poruszania i czuje sie w nich pewnie, kontroluje sytuacje bez wzgledu na to co sie dzieje.
I egzaminator obcy czy swoj bedzie oczekiwal tego ze zobaczy cos wiecej niz kihon.
Obejrzyj sobie egzaminy na 3 dana ( to co było kręcone na bieżąco a nie przycięte dla" mediów"), sprzed kilku ,lat to zobaczysz " podejście " do egzaminu . Mają skąd brać przykład .3. Trzecia sprawa jest dynamika i zaanagazowanie w cwiczenie. Przyznam ze obserwuja wprawdzie niewiele egzaminow w Polsce i i kilka nie w Polsce ale za to przed wymagajacymi egzaminatorami (Tamura i Yamada) zauwazylam ze u nas (chyba) obowiazuje jakis taki powolny styl, moze kladzie sie naciska na spokoj i opanowanie, ale to robi strasznie sztuczne wrazenie i brak wykonywanym technikom daru przekonywania ze dzieje sie tam cos wiecej niz umowne ruchy. Tak jakby zostala sama forma bez tresci.
Egazminy ktore widzialam poza PFA byly znacznie bardziej dynamiczne i realistyczne. No i wiecej kreatywnosci w nich bylo w tym sensie ze gdy cos nie wyszlo - co sie zdarza w koncu szczegolnie przy wiekszym tempie) - natychmiast nastepowala zmiana techniki. Nigdy nie widzialam zeby ktos przez cale randori robil jedna technike (a tak bylo w przypadku jednego ze zdajacych).
W 1988 roku oblałem zdającego na czarną naszywkę , gdyż ucinał sobie pogaduszki z uke . Trudno Jemu było się z tym pogodzić . Podejrzewano ze przyjechałem tylko po to aby wykosić konkurenta .
Może jest też tak : kosimy forsę za egzaminy i fajnie . Zaliczamy egzaminy bo to będzie potencjalny dostarczyciel staży i itd. Polityka...
Napisano Ponad rok temu
We wszystkich postach moich sznownych Przedmówców widać zdecydowanie inne podejście do egzaminów i ich roli.
Egzamin to jest tylko relacja między studentem a Nauczycielem - a nie rzecz publiczna i tym bardziej do dyskusji . To że wszyscy mogi oglądać egzaminy to dobra wola Egzaminatora.
Problem w tym, że nie zdawali przed swoim Nauczycielem, więc cała koncepcja egaminu już od poczatku była wywrócona....
Pancer (który też oglądał i wiele usłyszał :wink: )
Pancer ma zdecydowanie duzo racji, egzamin to sprawa miedzy nauczycielem a uczniem. Zdawanie egzaminu przed (nie)swoim nauczycielem nie ma żadnego sensu :?
Napisano Ponad rok temu
Pancer ma zdecydowanie duzo racji, egzamin to sprawa miedzy nauczycielem a uczniem. Zdawanie egzaminu przed (nie)swoim nauczycielem nie ma żadnego sensu :?
Jasne, że niema. Gdyby egzaminy przeprowadzał ich własny Sensei to by ta cała kiła przeszła. I mielibyśmy kolejnych nic nie wartych wielo-DANOWCÓW.
Smutną konsekwencją takiego puszczania na stopnie jest degradacja i upadek całej sztuki jaki mamy obecnie.
Po co kurwa wasza mać, się pchacie do zdawania na wysokie stopnie jeśli nic nie umiecie
To jest właśnie cały problem namnożyło się całych pokoleń Danów którzy powinni dopiero zdawać co najwyżej na 4kyu. Ja w życiu nie chciał bym mieć takiego Dana jeśli nie stały by za nim niepodważalne umiejętności. TO WSTYD
Równie dobrze jeden z drugim mógłby iść i kupić sobie czarny pas w sklepie i chwalić się, że ma 4dan w czymkolwiek a w istoście był by nikim.
Dopuszczanie do egzaminów i nadawanie po nich stopni "patałachom" jest dla mnie zupełnie nie zrozumiałe (chociaż niestety nagminne) i znajduje uzasadnienie tylko w wypadku jeśli egzaminujący sam jest nic nie wartym patałachem.
Napisano Ponad rok temu
Jak :
i nie ma do nich za grosz należnego im przecież szacunkutrolizm panuje niepodzielnie i bezkarnie..czas odpowiedzialności iza słowa i czyszczenie wątpliwości mieczem minał. a każden pryszczaty szczaw po roki młaj taj czuje bezkarnie prawo wycierania sobie gęby ludzmi, którzy na macie spedzili wiecej czasu 3 razy nim on na ziemskim padole.
Ale Nawiasem mówiąc jakiś czas temu wpadł mi w ręce egzamin który SzP. oblany - Paweł Dymus przeprowadzał osobiście personalnie u siebie :-) . Jak znajde ciut więcej czasu to wrzuce na jakis serwer. To prawdziwie nędzny obraz, bezlitośnie ukazujący bezsens egzaminów i gównowartość stopni Aikido w dzisiejszych czasach. Wkrótce emisja :-)
A może ktoś z forumowiczów odnajdzie siebie wsród zdających
Tym czasem pierdole!!! Z samego poniedziałkowego rana ide do sportowego i kupię piękny puchar na którym wygraweruje"... Bogumilowi za wywlczenie Mistrza Świata w Bjj Sao Paulo-2004..." A po południu na treningu poprosze kumpla żeby mi go uroczyście wręczył wraz z dyplomem. I każde do siebie mówić Sensei Paxon Bogumilio .
Napisano Ponad rok temu
Po drugie - egzaminy zostaly wprowadzone w sw stosunkowo niedawno (Kano i inni), by uwiarygodnic i dac legitymizacje (trudne slowo) dzialania organizacji, ktore propagowaniem sw sie zajely. Wczesniej to zawsze byla kwestia miedzy uczniem i nauczycielem. Z powyzszego wynika, ze ZAWSZE beda zdajacy, odwalajacy kiche i egzaminatorzy, ktorzy nadadza im kolejny stopien. Tutaj nadal pozostaje wazna kwestia relacji nauczciel - uczen: egzamin jest przeprowadzany w danym momencie i co najwyzej moze jedynie wykazac kondycje psycho-fizyczna zdajacego w tymze momencie. Innnymi slowy mozna ciezko pracowac i robic postepy, rozwijac sie w aikido nie tylko w jego aspekcie fizycznym ale podczas egzaminu wypasc slabo, bo: zona w oststnim miesiacu ciazy, tesciowa przyjechala, uke drewniany i nie w formie, bo nie dosc, ze sie podklada, to jeszcze glupio i po ikkyo omote probuje ushiro ukemi zrobic... UWAGA: powyzsze dotyczy wszystkich sw, wlaczajac w to - zapewniam cie - bjj. Roznica jest moze taka, ze w niektorych szkolach oprocz kihonu wymaga sie kumite, a w aiki nie.
Po trzecie - twoje oburzenie jest niezrozumiale, bo skoro wymienione osoby nie zdaly, to znaczy, ze egzaminy w aiki nie sa taka formalnoscia, jak ci sie wydaje. I na tym powinna zakonczyc sie dyskusja o egzaminie, reszta nalezy do zdajacych.
Po czwarte - ja kiedys nie zostalem dopuszczony do egzaminu przez mojego nauczyciela, choc bylem przygotowany i spelnialem warunki (odpowiednio dlugi czas treningu od ostatniego egzaminu - ponad rok, masa stazow a przede wszystkim opanowany material). Dopuszczono inne osoby, gorzej ode mnie chyba przygotowane, ja mialem czekac jeszcze rok. Poczekalem, jak trzeba poczekalbym jeszcze piec lat, bo wazne jest, co sie umie a nie - jaki ma sie dyplom w domu. Jesli po ponad dwoch latach intensywnego treningu w momencie egzaminu wypadlbym slabo (bo przed nim trzy godziny intensywnego treningu, bo grypa, bo cokolwiek...) ale egzaminator nadalby mi stopien po konsultacji z moim nauczycielem to co - widzac to z laweczki napisalbys, zem kiche odwalil? A co ty bys wiedzial o mojej pracy i wysilku wlozonym w nauke na wyzszym poziomie?!
Po piate - jak rozumiem, twoje oburzenie wynika z faktu, ze w twojej sw kazdy egzamin polega na zabiciu 16 uzbrojonych po zeby mudzahedinow, bo jak nie, to twoj egzaminator - skala i glaz sw w jednym - zabije ciebie?! Zalosne, jak zwykle...
Napisano Ponad rok temu
I poproś jeszcze tego kumpla o buziaczka. Takiego malusiego, słodkiego kissa z okazji zdobycia tytułu. :wink:Z samego poniedziałkowego rana ide do sportowego i kupię piękny puchar na którym wygraweruje"... Bogumilowi za wywlczenie Mistrza Świata w Bjj Sao Paulo-2004..." A po południu na treningu poprosze kumpla żeby mi go uroczyście wręczył wraz z dyplomem. I każde do siebie mówić Sensei Paxon Bogumilio.
Napisano Ponad rok temu
Czyżbym wyczuł w twojej wypowiedzi jakąś śmierdzącą nutkę, hę, coś jakby zazdrość? Z tyego co wiem, to swoją edukację aikido zakończyłeś chyba na 5 czy 4 kyu, nieprawdaż? Więc chyba w życiu nie grozi ci taki gówniany 3 dan jaki ma Pająk.
Napisano Ponad rok temu
...który ma zreszta zajebistą tegatanę, wiesz, Bogumil, taki ostry nóż, którym ćwiczymy czasem podczas treningów dla superzaawansowanych...Bogumile, egzaminy w sekcji Pająka, oraz to kiedy, komu i za co nadaje stopnie są tylko i wyłacznie jego sprawą, a nie Twoją, lub moją.
Czyżbym wyczuł w twojej wypowiedzi jakąś śmierdzącą nutkę, hę, coś jakby zazdrość? Z tyego co wiem, to swoją edukację aikido zakończyłeś chyba na 5 czy 4 kyu, nieprawdaż? Więc chyba w życiu nie grozi ci taki gówniany 3 dan jaki ma Pająk.
Napisano Ponad rok temu
Tak z ciekawości, dlaczego…?(...)ja kiedys nie zostalem dopuszczony do egzaminu przez mojego nauczyciela, choc bylem przygotowany i spelnialem warunki (odpowiednio dlugi czas treningu od ostatniego egzaminu - ponad rok, masa stazow a przede wszystkim opanowany material). Dopuszczono inne osoby, gorzej ode mnie chyba przygotowane, ja mialem czekac jeszcze rok.
Pozdrawiam, h-k
Napisano Ponad rok temu
Zacząłem trenować Aikido w wieku 22 lat, po 3 latach ( 5 kyu ) , nastąpiła długa 10 letnia przerwa. Po niej wróciłem do treningów i po ok 8 miesiącach trenowania dostałem od swojego trenera zgodę żeby podchodzić do 4 kyu. Egzamin wg. mojego odczucia wyszedł beznadziejnie - szczególnie ogromne braki kondycyjne, techniczne nie mnie oceniać. Powinienem oblać ? wg mnie tak nie powinno się pozostawić na mnie suchej nitki, ale sensei był innego zdania i stwierdził że po taak długiej przerwie sporo pamiętam i wogóle było spoko. Co powinienem zrobić Sz.P. Bogumile honorowo nie przyjąć stopnia odejść od Aikido bo wielu "znawców" siedzących na ławeczkach stwierdziło że ten egzamin to pomyłka?.......
Pozdro
Napisano Ponad rok temu
Co powinienem zrobić Sz.P. Bogumile honorowo nie przyjąć stopnia odejść od Aikido bo wielu "znawców" siedzących na ławeczkach stwierdziło że ten egzamin to pomyłka?.......
Pręgież, absolutnie i nieodwołalnie tydzień pręgieża na rynku głównym z kartką na szyi: bo cienki egzamin miałem :wink:
Napisano Ponad rok temu
Zgadzam sie z Bogumilem, oniewaz jest kilka rzeczy. Uwazam, ze egzaminy musza byc jawne. Nie ogladamel egzaminow na 4. dany, wiec na tem temat sie nie bede wypowiadal. Jednak uwazam, ze o egzaminach decyduje instruktor w danym klubie. To on odpowiada za przygotowanie danej osoby i o ewentualnym podejsciu do egzaminu. Wtedy nie bedzie przykrych niespodzianek. Zdarzylo mi sie natomiast widziec egzamin w Suchym Lesie przy okazji stazu z Isoyama Sensei. Szkoda mi chlopaka, ktory nie zdal na shodan, ale pytam sie, kto go dopuscil? Kto dal mu 1. kyu? Pozostale egzaminy byly moim zdaniem tez oblane, wiec nie bardzo rozumiem euforie. Uke nie atakowali, tylko wyciagali rece przed siebie, a to wrecz uniemozliwia wykonanie techniki, bo jak nie ma ataku, to po co obrona. Uwazam, ze powinno sie uczyc u jednego nauczyciela, bo on widzi technike, rozwoj danej osoby, ale takze zna danego czlowieka i wie, czy np. juz dojrzal do 1. dana, bo czarny pas powinien zobowiazywac. Nie wiem, gdzie ucza sie osoby z wyzszymi stopniami, bo na chyba nie na stazach jak z Isoyama Sensei, czy Tissier Sensei (Suchy Las). Sila rzeczy obaj Sensei musieli pokazywac techniki dla poczatkujacych, bo tych bylo b. duzo. Nawet Sensei Tissier w ktoryms momencie pokazal technike, po czym przerwal i powiedzial, zeby nie robic jej, bo jest za trudna. Nie mial wyboru mimo swoich wybitnych umiejetnosci i mozliwosci przekazania duzo wiecej. Podejscie czarnych posow i hakam tez mnie troche dziwilo.
Pisze to w trosce o aikido, bo przykro mi, kiedy cwiczacy inne SW (a aikido niewatpliwie jest jedna z nich) sie nabijaja i niestety musze im przyznawac racje.
Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieje, ze wzudze tym jakas refleksje.
starszawy
Napisano Ponad rok temu
Tak z ciekawości, dlaczego…?
Pozdrawiam, h-k
Nie wiem... Mozliwe sa dwa wyjasnienia: albo moj nauczyciel uwazal, ze powinienem umiec lepiej niz inni na tym poziomie, albo ja nie bylem tak dobrze przygotowany, jak mi sie wydawalo, choc opinie te oparlem na ocenie osob postronnych z dojo... Oba wytlumaczenia sa rownie dobre, a moze bylo jeszcze jakies inne - nie wiem. Tak czy inaczej takie decyzje sie przyjmuje do wiadomosci i nie dyskutuje z nimi, co tez wtedy uczynilem.
Napisano Ponad rok temu
Reszte wykończylim
Napisano Ponad rok temu
nie wiem, co bylo powodem tego i wspolczuje Ci, bo to nie jest mile. Mam tylko nadzieje, ze Twoj instruktor mial jakis merytoryczny powod, a nie jakies widzi mi sie. U nas jest tak, ze instruktor proponuje dana osobe do egzaminu (mowimy tu o czarnych pasach), potem nasz Sensei sie takiej osobie przyglada i wydaje opinie, czy tak, czy nie. Egzamin jest za jakies pol roku, wiec i instruktor i dana osoba maja czas, zeby doszlifowac wszyskto, zeby nie bylo przykrosci. Uwazam, ze lepiej umiec na 2. dana i zdawac na 1. niez odwrotnie. Ale to juz tylko moje zdanie.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Alez nie ma powodu do wspolczucia! Zanim Kostucha nas dopadnie wszystko moze sie stac... Wazne jest, co umiesz i kim jestes, a stopnie, dyplomy, ordery i zaszczyty to tylko czczy wytwor cywilizacji. Dla mnie wiecej znaczy, ze doswiadczony instruktor, po pierwszym ze mna treningu rozmawia w pubie przy piwie o MOIM aikido... Co ma do tego jakies zdarzenie z przeszlosci, skoro ktos, kto poswiecil aikido 30 lat swego zycia widzi sens w tym, co ja robie?APAS,
nie wiem, co bylo powodem tego i wspolczuje Ci, bo to nie jest mile.
Alez "widzi misie" instruktora jest powodem merytorycznym, jak najbardziejMam tylko nadzieje, ze Twoj instruktor mial jakis merytoryczny powod, a nie jakies widzi mi sie.
APAS (zadowolony z tego, co ma)
Napisano Ponad rok temu
Ze stopniami kyu to mozna przpuscic dla zachety (ponizej 3. kyu). Potem sie zaczynaja sprawy powazne. Nie zgodze sie z Toba, ze widzi mi sie instruktora to jest argument. On moze tego nie wyjasniac, ale sam musi wiedziec dlaczego podjal taka decyzje. Ty jako uczen tez powinienes o tym wiedziec. Taka sobie wyznaje filozofie, choc nie musi ona oczywiscie byc wlasciwa.
Zycze Ci, zebyc mogl sie uczyc najdluzej jak to mozliwe.
Napisano Ponad rok temu
Zdarzylo mi sie natomiast widziec egzamin w Suchym Lesie przy okazji stazu z Isoyama Sensei. Szkoda mi chlopaka, ktory nie zdal na shodan, ale pytam sie, kto go dopuscil? Kto dal mu 1. kyu? Pozostale egzaminy byly moim zdaniem tez oblane..
Ja też byłem w Suchym Lesie to była serio żenada. Ten gość co zdawał na Dan nie wiedział nawet jak się techniki nazywają a jak mu uke podpowiedział to i tak wykonanie było tragiczne :? .Pozostali zdajacy tak samo słabo. Może mniej słabo niz ten pierwszy ale i tak niesmak pozostał do dziś.
Tez jestem zdania, że nie powinno się szastać stopniami. Kilka razy na stażach obserwowałem gości w hakamach co nie potrafili kaitenage nawet zrobić - pytali co to jest albo jak się to właściwie robi. Takie coś rzuca zły cień na całe Aikido. W zasadzie nie pozostaje wobec czegoś takiego nic innego jak przytaknąć Bogumiłowi że takie stopnie jeśli się nie wiele umie to nieporozumienie i trochę wstyd. :roll:
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Aikido -genialni mechanicy
- Ponad rok temu
-
Ciut późno żem się zreflektował, ale...
- Ponad rok temu
-
Warsztaty Samurai Game Kraków
- Ponad rok temu
-
Tohei Sensei Demonstration 1988
- Ponad rok temu
-
aikido a realia
- Ponad rok temu
-
nauczyciele w polsce
- Ponad rok temu
-
Aikido w Łodzi
- Ponad rok temu
-
aikiken - nauczanie
- Ponad rok temu
-
seminarium z uczniem senseia Nishio
- Ponad rok temu
-
hakama i spodnie pod spodem
- Ponad rok temu