Napisano Ponad rok temu
Re: Aikido+....?
Trochę się koledzy pogubiłem w tych rozmowach. Nie mniej, do dwóch kwestii warto by się ustosunkować. Pierwsza, to ta osławiona droga, zwana przez niektórych budo, odżegnująca się w ich pojęciu od samoobrony. Druga zaś, to sama efektywność samoobrony na ulicy i przygotowanie do niej.
Bogumił, aczkolwiek w interesującty sposób, nie powiedział nam nic nowego. Jeżeli sportowiec, czy człowiek na codzień uprawiający MA zostanie zaatakowany na ulicy, to ma oczywiście większe szanse przetrwania niż ktoś inny. Mowimy oczywiście o walce wręcz. Nie mniej, potwierdzą to, czytający ten topik, instruktorzy zarówno judo, jujitsu, karate, kung-fu itp. - nie wmawia się adeptom, że sztuka, korej się oddają, jest sztuką samoobrony. W żadnej formie. Ja z kolei, nie spotkałem się z dojo, w którym uprawia się aikido, by ten aspekt nie był uwzględniany w materiałach informacyjnych, bodajże nie na pierwszym miejscu. Nad tym się warto zastanowić, i nie wykluczone, zweryfikować swoje poglądy.
Jest zrozumiałe dla mnie, dlaczego twórca judo nie uwzględnił samoobrony, jako takiej. Uzupełnienie wprawdzie zostalo dokonane przez Kodokan duzo później, jako kryterim egzaminacyjne na stopien Dan, nie mniej, Jigoro Kano, zrobił to świadomie. Podobnie inni twórcy współczesnych sztuk walki. 'Fizyczne' wspólzawodnictwo leży w naturzre człowieka, jest chętnie uprawiane i oglądane. Aby miało ono jednak sens, nie może stać na pograniczu życia i śmierci. Są stworzone określone reguły gry. W czasie treningu nad bezpieczeństwem czuwają instruktorzy, zaś na zawodach sędziowie. Trening zdecydowanie sluży przygotowaniu do zawodów.
I tutaj się kłania gra słów. Czym jest aikido? Sztuką walki w ktorej się nie walczy, jak chciał tego Założyciel? Sztuką, w której eliminuje się element ofensywny stawiając adepta w pozycji potencjalnej ofiary? I do czego w takim razie przygotowuje sam trening, pod bacznym okiem instruktora? Fizyczny trening, bo poza ukłonem w kierunku Shomen, i w coniektórych dojo kultywowanymi oklaskami, trudno tu mówić o jakimś treningu duchowym. Zgoda, nie czuję budo. Nie mniej, z tego co czytam, utożsamia ono, w samej rzeczy, określony system moralny, jakąś wyznacznię postępowania która, jak przypuszczam, w swojej istocie, pozwala w końcu, koniec z końcem, na odróżnienie dobra od zła. Powstał w określonych okolicznościach i w określonej kulturze. Adaptacja w innych środowiskach poddanych, na przykład, przez dwa tysiące lat wpływom Chrześcijaństwa ma mierne szanse. A jeszcze do tego, uzasadniać jego przyjęcie ma aktywność fizyczna, jakakolwiek by ona nie była? Groch o ścianę koledzy propagatorzy budo. Wyjątki tylko potwierdzają regułę.
Zgoda, spekuluję. Sztuka Ueshiby, to zdecydowanie sztuka samoobrony. To nie jest sztuka bicia ludzi do upadlego, by wyłonić zwycięzcę. Tym samym nie zawiera technik, które by temu służyły, choć może ujmijmy to inaczej - zawiera techniki, których sposób wykonania pozwala na to, by tego uniknąć. Sposób, który gwarantuje wyjście z opresji bez szwanku. Jedynym sensownym wyjaśnieniem tego podejścia jest demonstracja mocy. Mówiłem już o tym. Wyciągnięcie broni i oddanie strzału w powietrze, natychmiast ostudza zapały napastników. Tym oddanym strzałem może być wykonanie techniki aikido na pierwszym napastniku, który nas zaatakował. Nie czyniąc mu jednak krzywdy.
Zatem 'uzupełnienie' treningu aikido treningiem judo, karate itp nie tylko jest nie wskazane, ale zdecydowanie przeciwstawia sie założeniom Założyciela. Ten, kto chce przyswoić sobie aikido, by móc stosować je zgodnie z przeznaczeniem, nie musi na to poświęcać życia. Nie tego oczekiwał Ueshiba, jak przypuszczam. Musi sie skupić na umiejętności unikania ataku i wykonywania technik błyskawicznie. Jest ich w końcu niewiele. Zamiast odwracać uwagę od postawionego sobie celu sprawami które jemu nie służą, należy wykorzystać czas w dojo na utrwalenie w sobie odruchów warunkowych, ktore pozwolą zachować nam przytomność umysłu i wiarę we własne siły w sytuacji krytycznej .