Poczytałem trochę wypowiedzi na temat stażu jubileuszowego, a zwłaszcza byłem ciekaw, co sądzą inni na temat tego nieszczęsnego egzaminu. I zjeżył mnie strasznie kolega na v swoim przemądrzałym tonem. Zapomniał wół jak cielęciem był, jak uczył się aikido, jak nie umiał tego czy owego? Takie ocenianie ,,odwalaliście kaszanę'' w polskim języku nazywa się wymądrzaniem. Najłatwiej jest kogoś oceniać.
Byłem jednym z tych, którzy nie zdali. OK, przyjąłem to do siebie i przetłumaczyłem sobie: chyba byłem za słaby. Piotr, którego jestem bezpośrednim uczniem, powiedział mi pół roku przed stażem, żebym zdawał i przygotowywałem się do tego egzaminu i podszedłem do niego. Nie zdałem. Przyjmuję to z pokorą.
Tuż po egzaminie spytałem Piotra, dlaczego nie zdałem. Wzruszył ramionami i rzucił z grymasem: ,,No widzisz co tu się dzieje, jaki on (w sensie: sensei Kanetsuka) jest''. Na drugi dzień poszedłem zapytać na spokojnie. Powiedział, że oblałem, gdyż nie zrobiłem trzech wersji tai no tenkan ho. ALE. Tłumaczka powiedziała wyraźnie: ,,Proszę zrobić TRZY RAZY tai no tenkan ho''. Czy ktoś słyszał inaczej? Pytałem wielu ludzi z maty i z widowni. Potwierdzili że tak przetłumaczyła. Wiem, jak zrobić tai no tenkan ho z wejść tenkan, irimi i sokumen. Zrobiłbym to, gdybym usłyszał taką komendę.
Nie uważam, że robiłem techniki poniżej 3 kyu, jak to ocenił kolega Wszystkoumiący. Natomiast przyznaję ci rację kolego - byli ludzie, którzy rbili takie aikido - i zdali. W tym jeden mój kolega z poprzedniej sekcji, który sam do dziś nie może się nadziwić, jak to zdał. Ćwiczyliśmy razem przez lata, wiem ile umie. Tak się akurat składa, że koledzy z maty, którzy obserwowali jego egzamin, nie wiedzieli, że go znam i wyśmiewali się z tego, co pokazywał na egzaminie. I zdał. Jakie więc były kryteria przejścia tego egzaminu?
Ktoś napisał, że rozglądaliśmy się bezradnie. TAK, bo nie było słychać, czego chce od nas sensei. Nie znam dorze angielskiego ani tym bardziej japońskiego angielskiego, ani tym bardziej niewyraźnego japońskiego angielskiego. Ten podawany z rąk do rąk mikrofon, krzyżujące się komendy Kanetsuki, Piotra, Huberta, tłumacza plus nasz stres - niech ktoś nas spróbuje zrozumieć. I przypomnieć sobie jaki stres czuł, gdy on zdawał.
I jeszcze jedno. Ktoś nas do tego egzaminu dopuścił, prawda? Gdyby Piotr powiedział: Ne podchodź do egzaminu, jesteś za cienki, nie podchodziłbym, bo jeśkli mój sensei tak mnie ocenia, to ja to przyjmuję. Ale powiedział: zdawaj.
Są i pozytywy tej porażki. Jeszcze mocniej poświęciłem się praktyce aikido i wystartuję za rok (będzie to prawdopodobnie u sensei Asai w Gdańsku, marzec - kwiecień). A przez te 10 miesięcy ciężka, ciężka praca nad sobą. Mądrze powiedział sensei Kanetsuka: pokażcie te techniki tak, jakbyście chcieli kogoś tego nauczyć. W tym powinna się zawierać kwintwesencja egzaminu na stopień dan (którykolwiek). No i psychicznie daje to wiele - co cię nie złamie, to cię wzmocni. Mnie wzmocniło, jeszcze trochę nauczyło pokory. no i te fajne krzaczki na ramieniu
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Byłem trzy razy na stażach z sensei Kanetsuką. Pierwszy mnie wkurzył, bo nic się nie nauczyłem. Drugi mnie utwierdził, że nic się od niego nie nauczę. W Opolu za trzecim razem coś już zacząłem chwytać. Bo sensei Kanetsuka już nie uczy na stażach aikido. On tam przekazuje idee. Czasem myślę, że aikido jest dla niego tylko katalizatorem tych idei. To dobre dla 3, 4 ,5 danów - wiele się mogą od sensei nauczyć. Ja jeszcze chyba nie. Ale cieszę się, że mogłem uczyć się od tych trzech mistrzów. Jestem zachwycony ruchem i techniką Fujimoto. I otwartością tego człowieka na macie i poza nią. Asai, widziany już któryś raz, jak zawsze światowy poziom i coraz więcej udaje mi się od niego nauczyć. Warto było być.
No dobra, to teraz niech pan Vszystkowiedzący i Vszystkoumiący się rzuca na mnie, cieniasa aikidokę, który nie potrafi zdać na shodana. Godnie przyjmę każdą krytykę, nawet bezmyślą. Pozdrawiam.