Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jakieś słowo na droge?? :D


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
82 odpowiedzi w tym temacie

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
:D
Dawno nic mnie tam nie ubawiło jak ten wątek. Kiedy się zapisywalem na Aikido spodziewałem się sekretnej mocy tajemniczych technik ect. Po około 3 miesiącach sądziłem że jestem na dobrej drodze. Po około 10 latach zaczynam kumac aikido.
Do tego stopnia że jakiś miesiac temu powiedziałem do młodszego brata (po kilku piwach).
- wiesz to nie jest tak że aikido nie jest skuteczne jest kilka technik które można itd itp....
- Naprawdę? - zainteresował się mój młodszy, który zamim zaczął ćwiczyć karate rozpoczynał również ze mną przygodę z aikido. - To przyniosę szczękę i rękawice (takie do chwytania) i sprawdzimy.
:) :)
- Zaproponowałem termin na wiosnę - może zapomni :) :)
  • 0

budo_garry
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2514 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:wawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

Jak dla mnie postawa ćwiczących aikido odradzających dołączenie do ich grona komuś kto ewidentnie poszukuje czegoś innego jest świadectwem zdrowego rozsądku. Wbrew ogólnym tendencjom do wychwalania "swojego" dość trzeźwo oceniają potrzeby klienta, i proponują rozsądne w jego przypadku rozwiązanie. Nie ma się co szarpać.


To jest twój głos w dyskusji

W temacie szarpania się zaś, to ja nie lubię jak ktoś się burzy tak paskudnie jak unknown. I dałem temu wyraz -> http://budo.net.pl/w...il&userid=15985

A ten uważam za złośliwy. Widziałem już zancznie większe bicia piany

Zrozumcie ludzicha ze każdy z nas zaczynając trening sztuk walki ma o tym nie wielką wiedzę. I odpowiedz by złapać trochę pary czy się nauczyć bić będzie zawsze pierwszym powodem. Aikido tez uczy 'bić'. Po roku treningów judo nie byłem w stanie nikogo uderzyć w twarz. 'blokada psychiczna'. Jednak setki powtórzeń irimi (zarówno jako uke i seme) bardzo fajnie odblokowuje to, bo by zrobić irimi musisz wejść na tą maskę (niezależenie czy łokciem czy dyszlem vide inny topic ;) ) Aikido też ma swoją strategię, i wariany w których to my jesteśmy inicjatorem akcji.

A teraz co do autora topicu nigdzie nie napisał ze chce być super wymiataczem w klatce. A wy mu od razu z Valetudo wyjezdzacie nie wiedząc nić o nim. A zdajecie sobie sprawe ze kazda z tych dysyplin stawia przed kandydatem pewne wymagania (o kt. zresztą autor zapytał, dzieki czemu wnioskuje ze nie jest to typ NBK). Niektórzy z was nie rozumieją różnicy pomiędzy Sztuką Walki a Sportem Walki. To dwie różna bardzo sprawy. W sportach walki (VT, TKD, itd. ) można często spotkać się z czymś takim jak selekcja naturalna.
To ze ktos sie zapisze na kicka nie oznacza ze tam zostanie. Dostanie w pizdeczke. Jak wytrzyma to zostanie 'dobry' kickboxer jak nie - odejdzie. Więc wysyłając tam każdego nie uważam że robicie dobrze. Sztuki Walki nie są obliczone na efekt. Tu nie masz cisnienia, wygrywania medalików. Coprawda na tych sportowych podobno też tak jest (tzn. moża ćwiczyć rekreacyjnie), ale nie sądze by takie ćwiczenie rekreacyjen uczyło bardziej walczyć niż ćwiczenie w tradycyjnych sztukach walki. Ja przynajmniej takie odniosłem wrażenie gdy w swojego MA dodałem trening karate i innych rzeczy. Nie czuje żadnego kompleksu ćwicząc z innymi adeptami sztuk walki co nie raz już podkreślałem ćwicząc z ludzmi chociażny na zlotach vortalu. Dlatego uważam ze warningi bardziej należą się osobom które próbója umniejszyć Aikido jako sztukę walki, nie rozumiejąc tej definicji.
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

A zdajecie sobie sprawe ze kazda z tych dysyplin stawia przed kandydatem pewne wymagania.
To ze ktos sie zapisze na kicka nie oznacza ze tam zostanie. Dostanie w pizdeczke. Jak wytrzyma to zostanie 'dobry' kickboxer jak nie - odejdzie.

I tak to działa. Jak wytrzyma, sprosta wymaganiom, to się wyrobi i czegoś nauczy.
Jak nie ma wymagań którym ciężko sprostać, to nie ma się do czego dostosowywać.
Przecież nie wszyscy muszą umieć się bić, bo by nie było kogo bić 8)

{...}

Standardowe przeniesienie problemu, politycy na debatach to robia często. :wink:
"To co poruszacie jest niewątpliwie wazne, ale wiąże się z tym" I dalej nawijają o czymś zupełnie innym zamiast siedzieć w niewygodnym temacie.
Garry, ja to wszystko co piszesz biorę pod uwagę, wiele racji masz, ale to nie o to chodzi. To tylko zasłona dymna, bo jedno nie wyklucza drugiego.
  • 0

budo_ninja_usuniety
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1394 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

Praktyka mówi że aikido nie uczy walczyć.


znow pierdolenie o skutecznosci. Zanudzasz Randall...
  • 0

budo_ninja_usuniety
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1394 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

Pod względem skuteczności aikido jest cieńkie i każdy kto ćwiczy "skuteczne" sw Ci to powie.


Znow o skutecznosci...Randall zanudzasz.
  • 0

budo_ninja_usuniety
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1394 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdańsk

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

eżeli pisze że zapisuje sie na aikido, bo chce wyrobić mięsnie i nauczyć się bić, to resztka przyzwoitości zobowiązuje do napisania "tu sie ani nie wyrobisz, ani bic nie nauczysz". A wciskanie ciemnoty "przyjdź, sprawdź, może ci się spodoba", to zwyczajne oszustwo, chłyt maketingowy, prymitywna agitacja.


Znow skutecznosc na tapecie...

Przecież ten człowiek się nie zna, nie potrafi sam ocenić i liczy na uczciwą poradę, kurwa


A to jest najlepsze zdanie jakie kiedykolwiek przeczytalem w Twoich postach Randall. Te "kurwa" wmontowales tak ze normalnie mnie to rozbroilo i zapomnialem ze mialem jednak nie czytac Twojego postu. :lol:
  • 0

budo_garry
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2514 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:wawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D


{...}

Standardowe przeniesienie problemu, politycy na debatach to robia często. :wink:
"To co poruszacie jest niewątpliwie wazne, ale wiąże się z tym" I dalej nawijają o czymś zupełnie innym zamiast siedzieć w niewygodnym temacie.


Randall, przeciez udzieliłem odpoweidzi w pełnym wiamiarze jak ja to widze. Wiec nie rzucaj mi tu szmatami w tawarz. Bo inaczej to ja ciebie bede cytował:

{...}

Pierdolenie o Szopenie...


To ze ty robisz aikido dla jaj, to nie znaczy ze wszyscy tak robią...
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Randall słońce ty nasze - szczerze sie z tobą zgadzam!!! powaga... tylko to nie jest takie proste.... wdł. mnie jak sklece to umieszcze....
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Motywacja ludzi zmienia sie wraz z poziomem wycwiczenia, jest to zwykly fakt. Wielu ludzi na poczatku fascynuje sianie "zniszczenia", ponizanie innych, udawanie mocarnych wojownikow i tym podobne zabawowe iluzje..... :lol:
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Jestem nieskuteczny!!! kiedys zapoczątkowałem nawet taki topik - jestem Piotr - cwicze 20 lat i nieszczególnie mnie to wychodzi - ale nie było odzewu... :)
Sam już nie wiem jak by to... Prosze pamiętać że to tylko moje rozważania są i nie ma sie co gorączkować..
Wiem, ze skuteczność może stać sie straszliwą pułapką, uzaleznieniem, ograniczeniem. Sam zobacz że temat wraca juz praktycznie przy każdym poście i na każdy temat. Z czym sie to wiąże? Dla mnie trochę z rozczarowaniem. klasycznym przykładem musi byc młody człowiek, ktory szukając prostych odpowiedzi odnajduje idee sztuki walki bez walki - w polskich warunkach nabombowaną bzdetami o energii kosmicznej unikaniu kul i liściach na wietrze. prawda jest taka, że kazdy nastoletni samiec przychodzi nauczyć się bić! odreagowac Kazia czy Zdzisia z IV b co go bił linijką. Zależnie od typu człowieka, jego zdania na swój temat, możliwości czy kompleksów - wybiera bjj aikido krav mage albo tai chi. ci co trafią na aikido i nie znajdą skutecznosci (wiadomo ze po krotkiej fascynacji fruwaniem i zakładaniem nikyo im przejdzie) a nie dostaną nic ponad to, niczego im sie nie pokaze odejdą zgorzkniali. albo zostaną bo nie bedzie gdzie odejść. nie wiem co gorsze...
jesli dojo nie daje niczego - autorytetu nauczyciela, fascynacji ruchem, poczucuia linii, miejsca, głodu wiedzy - dupa blada...
można 5 rzeczy na raz- bjj, aikido, tai box, noże filipińskie i krav mage. ale prawda jest taka ze masz 1 życie i jakiś potencjał czasu i energii - mozna wykopać jeden głęboki dołek albo 5 płytkich. Gnanie za skutecznościa da tylko rozczarowanie - bo z góry prowadzi do rozczarowania - zawsze bedzie ktoś skuteczniejszy, cos skuteczniejszego. to przeciez miało byc powodem odrzucenia współzawodnictwa w aikido.
Aikidoka przegra z bjj - ćwicz bjj. bjj zostanie pokonane przez nożownika z sycylii, ćwicz nóż, nożownika można zabić jo - ćwicz jo, jo można pokonać łukiem - ćwicz łuk. Łuk pokona muszkiet.... moze od razu palnąć sobie w łep - do niczego to nie prowadzi... absolutnie. przecudną ilustracją jest tu ten pokaz:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Co jest wyznacznikiem tej mistycznej skuteczności. jesli pokona mnie po latach treningu początkujący bokser - to czy pokona mnie ten bokser kiedy bede miał bokken? albo kopne go w dzwonka? czy to nie fair? i wtedy bede skuteczny? chyba nie bo następnym razem pokona mnie gość z kendo!! ale wtedy ja przyjde z jo i znów bede skuteczny?
skuteczność czy ulica? sport z regułani czy pole bitwy?
jak bedzie sie miał Ron Gracie pod Grunwaldem? - mam wrazenie ze nie dobiegłby do rowerów.
Musze przejrzeć forum Tai chi - czy oni mają tam też takich etatowych optymistów.
Wyobrażam sobie topik - "Jakie trampki wybrać do Tai Chi" i odpowiedz, - jak przyjdzie co do czego to nawet początkujący bokser wsadzi ci te trampki do d..."
Moja rada - dać na wstrzymanie, wyluzować. :)
parafrazując Douglasa Adamsa - wers o najgorszej poezji we wszechświecie (fenomenalny kawałek "Elegia o grudce com ją wygrzebał rano z pod pachy").
"W rankingu na najbardziej skutecznych wojowników we wrzechświecie trzecie miejsce zajmowali Tarboci z planety Pak, których ciała osłaniała niezniszczalna, zrośnieta z kregosłupem zbroja najeżona ostrymi jak brzytwy nożami. Tarboci zwijali się w kule i z rykiem staczali ze wzgórz Paku siejąc zgrozę i zniszczenie. Byli praktycznie nie do pokonania.
Drugie miejsce zajmowali Momoni z Ludika IX. Mononi byli praktycznie nie widzialni a ich bronią był toksyczny, niewidzialny jeszcze bardziej gaz który wypuszczali jamami ciała. Momoni byli praktycznie jeszcze bardziej nie do pokonania.
Bezspornie pierwsze miejsce zajmował Henryk F. spod Zgorzelca, który w kluczowym momencie walki z okrzykiem "ozesz ty kurwa mać!!!" tłukł wroga po piszczelach starą sztachetą zaprawioną pokostem. wieść o najeżonej pordzewiałymi gwoździami sztachecie obiegła lotem błyskawicy galatkykę a może i dwie. ...
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

Motywacja ludzi zmienia sie wraz z poziomem wycwiczenia, jest to zwykly fakt. Wielu ludzi na poczatku fascynuje sianie "zniszczenia", ponizanie innych, udawanie mocarnych wojownikow i tym podobne zabawowe iluzje..... :lol:

Niektórych fascynuje dłużej. Mylisz się jeśli sądzisz że to z czasem "samo mija". Z czasem mijają tylko możiwości.
Ale czy motywacja nie jest jedną z najwazniejszych rzeczy w DO? Przecież to ona określa kierunek naszych działań. Pmasz słusznie pisze że każdy samiec chce być silny. Ba, nawet te dziewczynki co przychodzą ćwiczyć czasem coś przebąkuja o niebezpiecznych czasach...
Jaką im aikido z czasem daje odpowiedź? Złudę albo rozczarowanie?
Rozwiń o co Ci chodzi z tym zmienianiem motywacji z czasem, zeby mniej enigmatycznie było.
  • 0

budo_avbert
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 648 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Mazowsze

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Kluczowym słowem jest tu motywacja.
Podstawowa motywacja to bycie lepszym od innych. Umiejętność sprania złych ludzi. Lub zależnie od osobowości sprania kogokolwiek w obrębie grupy rówieśniczej
To prosta motywacja i na poziomie szkoły podstawowej i wczesnego gimnazjum w 100% do osiągnięcia.
w podstawówce miałem "kolege" 100% skutecznego. Miał przećwiczony jeden cios nie wachał się przywalić z całej pary w nos - powodując intensywne krwawienie. Nie zdarzyło się żeby krwawiąca osoba kontynuowała konfrontację. Zazwyczaj w szoku oddalała się do domu.

Sądze że takie zachowanie jest do wyćwiczenia na zajęciach aikido w grupie dziecięcej - podniosło by to mniemanie o skuteczności aikido. A żeby nie być OT po przywaleniu w nos należałoby wykonać jakąkolwiek prostą technikę. 8)

Co prawda pojawiłyby się schizofreniczne pretensje rodziców. Rozumiem chciałem żeby był jak S.S. B.Lee ale żeby tak od razu w nos! 8O

Generalnie powyżsi aktorzy są inspirujący nawet dla wyższych grup wiekowych. Następuje tu jednak wielkie nieporozumienie. Kwestia profesjonalizmu. Nikt nie będzie w stanie dorównać zawodowcowi. Tak że uczęszczanie na treningi żeby być jak B Lee jest z założenia stratą czasu. Chyba że jest się 8, 10- latkiem którego rodzice zamierzają kształcić na zawodowca.

Najbardziej uczciwą motywacją jest chęć zaimponowania kumplom (w dowolnym wieku) Jeżeli to nie są kumple z szeroko pojętego marginesu. Sam fakt chodzenia na treningi jest nobilitujący. A pokazanie "czegoś" dodatkowo nobilituje. Ja na przykład regularnie popisuje się umiejętnościa robienia ukemi a za dodatkową opłatą ushiro ukemi lub twardym padem. W większości przypadków działa znakomicie :)
Co prawda sprawa się trochę komplikuje w związku z inflacją chodzenia na coś. Coraz więcej osób chodzi na coś. Na pewno powoduje to wzrost jakości tego czegoś :)

Coraz częściej zastanawiam sie czy Aikido nie jest genialnym tworem marketingowym. Pozwala zachować dobre samopoczucie adeptom nie wywołując wielu skutków ubocznych.
Jeżeli taka była motywacja Ueshiby to dla mnie jest on Geniuszem wybiegającym daleko poza epokę w której przyszło mu żyć.
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Kurcze, ale się człowiek musi naprodukować zeby ktoś coś z sensem napisał. Dzieki :D

Zależnie od typu człowieka, jego zdania na swój temat, możliwości czy kompleksów - wybiera bjj aikido krav mage albo tai chi. ci co trafią na aikido i nie znajdą skutecznosci (wiadomo ze po krotkiej fascynacji fruwaniem i zakładaniem nikyo im przejdzie) a nie dostaną nic ponad to, niczego im sie nie pokaze odejdą zgorzkniali. albo zostaną bo nie bedzie gdzie odejść. nie wiem co gorsze...
jesli dojo nie daje niczego - autorytetu nauczyciela, fascynacji ruchem, poczucuia linii, miejsca, głodu wiedzy - dupa blada...

Dużo się nad tym zastanawiam. Mamy takie czasy, że wszystko da sie sprzedać, wystarczy odpowiednia reklama, odpowiednia iluzja. Jest tak jak piszesz. Dla współczesnego człowieka dojo jest właśnie jakimś takim sposobem na znalezienie autorytetu w świecie bez autorytetów, na znalezienie miejsca dla siebie, przynależenia do czegoś, by wyrwać się z szarej masy, obojetności i nijakości. Taka metoda na dokonstytułowanie własnej podmiotowości. Jest wiele sposobów by w dojo zrealizować te potrzeby. Sensei może być konkretny i pokazywac mordercze techniki, może opowiadać historie, tworzyć aurę mistycyzmu, aż do skrajnej dyscypliny i zasad. Kto się rozejrzy znajdzie przykłady róznych typów takich kreacji wśrod shihanów.
Tylko czy w SW nie chodzi o coś więcej niż tylko zagospodarownie czasu? To chbya coś więcej niż szoł podparty dobrym marketingiem /AvBert poklon /?
Oczywiście ekonomia. Sam tego nie tak dawno nie doceniałem. jeśli nie mam popytu, to podaży nie będzie. To ludzie i ich oczekiwania kreują wizerunek współczesnego dojo. Nie można im zrobić "twardo i do przodu" bo tak naprawdę chodzą by sie pobawić. Kto chce twardo idzie ćwiczyć "sport walki", gdzie nikt nie będzie kazał mu sie kłaniać ani robić innych niepotrzebnych rzeczy.
Przez to następuje owo rozdzielenie, na tych co chcą nauczyć sie bić i konkretnie do tego podchodzą, oraz na tych co szukają "chmurek i kosmosów" w różnym natężeniu, obie grupy mają z tego jakieś poczucie wartości siebie. Te aspekty się mieszają, ale jeśli postawiłbym na jednym końcu valetudo a na drugim łucznictwo zen to daje pewien obraz.
Pozostajemy oczywiście na polu MA.
Problem w tym, że o ile aspekt utylitarnej umiejętności ma swój problierz - konfrontacje, i nikt tam nie wciśnie ciemnoty, to aspekt duchowo-rozrywkowy jest całkowicie poza jakąkolwiek oceną. Wiadomo, nie chodzi o to żeby dać w ryj, czyli o co? Kto ma racje, ci co klaskają i jednoczą się z kami, przytrzymują uke na ziemi za pomoca ki, czy może ci co pija po treningu piwko, a może kawkę zagryzając serniczkiem? Jeszzce inny będzie robił wszystko tak by stawy trzeszczały, cały czas na krawędzi, duch wojenny zamiast ducha pokoju. I? I nic. Anthropos panta metron. W takich sytuacjach nie ma racji, nie ma prawdy.
Jedna wielka zabawa.

można 5 rzeczy na raz- bjj, aikido, tai box, noże filipińskie i krav mage. ale prawda jest taka ze masz 1 życie i jakiś potencjał czasu i energii - mozna wykopać jeden głęboki dołek albo 5 płytkich.

To rozpatrujesz juz z okreslonego stanowiska, mianowicie sztuka walki jako pewna sztuka dążenia do perfekcji /takie origami - robisz 100 łabądków i kazdy identyczny/ nie utylitarna umiejętność /robisz całe zoo, i choć krzywe, to dzieciak jest i tak bardziej zadowolony/. Utylitarnie bardziej opłaca się wykopać te małe dołki. Nawet kopanie małych dołków mozna do perfekcji doprowadzić.

Gnanie za skutecznościa da tylko rozczarowanie - bo z góry prowadzi do rozczarowania - zawsze bedzie ktoś skuteczniejszy, cos skuteczniejszego. to przeciez miało byc powodem odrzucenia współzawodnictwa w aikido.

Dlaczego, są tacy co gonili za skutecznością i zdobyli sławę, pieniądze i szacunek na całym świecie. Tacy Gracie na przykład. Więc nie zawsze. Taka gonitwa za skutecznością rozumianą "jestem king bruce lee karate miszcz", bardzo szybko się kończy. Jak ktoś z takim nastawieniem przychodzi to szybciutko sie rozczarowuje i wraca na ziemie. Nikt nie ma wiecznie 17 lat przecież.

Aikidoka przegra z bjj - ćwicz bjj. bjj zostanie pokonane przez nożownika z sycylii, ćwicz nóż, nożownika można zabić jo - ćwicz jo, jo można pokonać łukiem - ćwicz łuk. Łuk pokona muszkiet.... moze od razu palnąć sobie w łep - do niczego to nie prowadzi... absolutnie. przecudną ilustracją jest tu ten pokaz:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

Zapomniałeś o bombie atomowej i broni biologicznej :P
Oczywiście że w końcu kazdy będzie stary i słaby i nie da rady. Ale jeśli podtrzymać taki typ myślenia, to może od razu się targnąć, przecież wszyscy umrzemy, po co się w ogóle w czymś doskonalić? Można dążyć i ćwiczyć skuteczne ma, rozwijając utylitarne umiejętności na treningu, i nigdy nie walczyć poza matą, normalnie pracować itd. Nie ma obowiązku stawać na bramki czy startować w zawodach mma.

Co jest wyznacznikiem tej mistycznej skuteczności. jesli pokona mnie po latach treningu początkujący bokser - to czy pokona mnie ten bokser kiedy bede miał bokken? albo kopne go w dzwonka? czy to nie fair? i wtedy bede skuteczny? chyba nie bo następnym razem pokona mnie gość z kendo!! ale wtedy ja przyjde z jo i znów bede skuteczny?
skuteczność czy ulica? sport z regułani czy pole bitwy?

Skuteczność czy realność nie musi się wiązać z walką na polu bitwy. Myśle, że boken by nie pomógł specjalnie... Tak czy inaczej redukcja do tego absurdu jest zwyczajowym argumentem. Mogę jako contra wysunąć jeden: lepiej byc silnym niż słabym. Mieć jakąś szansę niż być mięsem armatnim.

jak bedzie sie miał Ron Gracie pod Grunwaldem? - mam wrazenie ze nie dobiegłby do rowerów.

Nie wiem, a Morihei Ueshiba? dobiegłby czy nie?

Musze przejrzeć forum Tai chi - czy oni mają tam też takich etatowych optymistów.

Tai-chi to forma medytacji w ruchu, a nie SW.

Moja rada - dać na wstrzymanie, wyluzować. :)

Czyli przejść nad faktem do porządku dziennego. Tak jest i olać trza a nie włosy rwać.
Czyli nie owijać w bawełnę, nie unikać tematu skuteczności, bo to zwyczajnie bez sensu jest. Aikido nie jest do walki, tylko do uczenia się go.
Jak już się umiesz bic, bo masz 5 dana judo i w temacie skuteczności nie bardzo masz już co robić, to idziesz na aikido, a my ci znajdziemy ciekawe zajęcie i formę której nie opanujesz do końca życia :D I nawet jak będziesz stary i słaby bedziesz mógł się w to bawić. No co? przecież to lepsze niż rozwiązywanie krzyżówek i audycje ojca mejbacha.

A aluzji z opowiesci o galaktykach /choć śmiesznej/ nie załapałem. :?:
  • 0

budo_sentiel
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 159 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Savageland

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

A aluzji z opowiesci o galaktykach /choć śmiesznej/ nie załapałem. :?:


A już mi zaczynałeś imponować :)

Hmmmm....Pierwsze primo - pytanie o jaką skuteczność chodzi? Stanąć jeden na jeden, w bezpiecznym dystansie i do pierwszej krwi, czy też unikać do ostatniej chwili i nagle bęc i w nogi? Chcesz się uczyć walczyć czy dawać sobie radę? Bo po Aiki w większości kryzysowych sytuacji radę sobie dasz, i to bez żadnych kosmicznych technik. Większość niebezpiecznych sytuacji jaka mi się w życiu zdarzyła, lub jakich byłem świadkiem, miała dwa scenariusze. Albo kolesie stawali jeden na jeden - i do tego potrzeba chęci dwojga, bo dystans zawsze na początku jest taki, że można sp...dalać. Albo zaczynało się od popychania, próby jakichś lekkich ciosów, kto ma większe cochones itp. Z takiej sytuacji po Aikido spokojnie da się wyjść. Bo jak koleś pakuje ręce blisko mnie, to już się to niewiele różni od standardowych ataków w Aiki.
Na kanwie skuteczności taka wesoła historyjka - jechałem sobie kiedyś tramwajem przez Gliwice razem z dziewczyną i siostrą. W pewnym momencie wsiadło dwóch typków z piwem i od razu zaczęli się szczerzyć. Fakt wkurzyło mnie to lekko, ale i tak było pewne że się zaraz zaczną czepiać, więc po pierwszym głupim tekście warknąłem, żeby sobie poszli. Po chwili jeden stał nade mną i się wydzierał, że zaraz wyjdziemy na zewnątrz, drugi stał z butelka dwa metry dalej. Obojętne czego bym nie ćwiczył tego drugiego bym nie dorwał. A między nim a mną siedziały dziewczyny. Więc siedziałem sobie grzeczniutko ze znudzoną miną i na każdy tekst odpowiadałem: "Odpuść se koleś, dobrze radzę...". Chwile to trwało, bo ja zamierzałem wstać dopiero jak mnie zmusi, a on powoli tracił na pewności siebie. Drugiemu zaczęło się nudzić i w pewnym momencie rzucił :"Daj spokój, kolo ma pewnie 3 dana w Aikido". Moja dziewczyna w tym momencie dostała ataku śmiechu. Typkowi opadła kopara i spytał tylko czy my poważnie... wysiedli na następnym przystanku. i jak tu nie wierzyć w potęgę Aikido? Nogi zmiękły mi mniej więcej po godzinie, jak siostra opowiadała całe zdarzenie znajomym...


Drugie primo już odnośnie samej skuteczności. Parę-parenaście lat temu wstecz, była głośna afera w Gliwicach. Dwóch chłopaków z desantu na przepustce weszło do knajpy. Policja wezwana do rozróby znalazła dwa ciała wiszące na rurze w toalecie. Jeden pchnięty nożem zmarł prawdopodobnie chwilę przed egzekucją... Do czego zmierzam - w dziale Ulica jest post o mitach i legendach w aspekcie skuteczności ulicznej. Dawno temu zadałem sobie trud żeby przeczytać i teraz za każdym razem kiedy po treningach, czy spięciach w knajpie czuję sie mocny czytam sobie znowu. Skuteczni są ludzie nie style, a skuteczność polega na wykorzystaniu umiejętności adekwatnych do sytuacji. Bo gdzie uczą jak walić z baśki w nasadę nosa? Szczerze mówiąc jeszcze odpowiedniego manekina do takich ćwiczeń nie widziałem. Nie da się trenować realnie, tak więc nie można ćwiczyć realnej skuteczności.
Dochodzi tu jeszcze kwestia determinacji. Kick czy Thai sa przede wszystkim dla ludzi którzy zrobią naprawdę wiele by osiągnąć cel. Dla ludzi którzy nie przejmują się jak będą wyglądały ich stawy za 10-15 lat. Urzędnik który sobie ćwiczy dwa razy w tygodniu, i to tak żeby na drugi dzień rano być w stanie wstać do pracy, w życiu nie osiągnie poziomu kolesia który tłucze się na ulicy średnio dwa razy dziennie. Chociażby dlatego, że ten ostatni walczy na poważnie...

Primo trzecie - czy na Aikido nauczysz się bić? Jeśli bardzo chcesz, jeśli masz dobrego nauczyciela, dobrą sekcję. Aikido na pewnym poziomie nie da się już ćwiczyć w oderwaniu od innych SW. Chociażby dlatego, że pytania w stylu "a co będzie jak on mnie spróbuje kopnąć" w miarę ćwiczenia pojawiają się coraz częściej. Chcesz się bronić? Dowiedz się na czym polega atak. Trzeba zrozumieć motorykę ruchów. I to nie tylko swoich, jak w większości SW, ale przede wszystkim przeciwnika. A co z ta wiedzą zrobisz zależy już tylko od Ciebie.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Pmasz, jak się ma krocie studentów, młodych ludzi, których motywacje uprawiania aikido są różne, to odpowiedzialnóść za słowa pisane tutaj jest duża i myślę, że zdajesz sobie z tego sprawę. Już nie nawiązuję do odpowiedzi Randalla który, jak zwykle, czepia się zdań wybranych z kontekstu i nie wnosi nic nowego do dyskusji, poza własnym ego. Bardzo odpowiada mi Twoj rozsądny głos w sprawie skuteczności, obcej naszej kulturze filozofii walki bez walki, popartej interesującymi przykładami. Nie mniej, nie widzę w Twojej postawie nic, co by wskazywało na to, że 'walczysz' o swoich uczniów. Że robisz wszystko, by ich przy sobie zatrzymać, usasadniając sens tego, czemu oddajesz się z pasją od lat. Jeżeli Twoja własna osobowość, Twoim zdaniem, wystarcza i stanowisko, że choć mogło by być lepiej, jest i tak dobrze - to oczywiście, nie mamy o czym mówić, bo z tego co piszę, w zasadzie nic nie wynika. Będą to puste słowa, i z pewnością zaraz ktoś natychmiast wyrwie to zdanie z kontekstu, to potwierdzając.

Nie mogę odpowiadać za Ciebie, zatem pozwól, że przedstawie Ci mój punkt widzenia. Uważam, że aikido może służyć do obrony koniecznej. Podobnie jak młotek, czy też bomba atomowa, jeżeli posłużyć sie skrajnością. Nie mniej, 'skuteczność' zastosowania tych 'narzędzi' będzie zależała od wielu okoliczności. Bomba atomowa jest tu bardzo dobrym, irracjonalnym przykładem, bo nikomu w głowie mecze na bomby atomowe, czy stosowanie ich na ulicy. Podobnie zresztą, nie ma żadnego sensu majstrowanie przy niej, czy też dorabianie jakiejkolwiek do niej filozofii. Gdyby szukać analogii, to w wyniku użycia bomby, czy też aikido, może zginąć człowiek. Jeżeli nie popatrzymy na aikido w ten sposób, będziemy bez końca kontynuować bezsensowne dyskusje o skuteczności aikido na ulicy, choreografii, uprawianiu na krawędzi, czy też nawet dla odczuć estetycznych.

Dlatego też, uprawianie aikido to właśnie dla mnie konstruowanie we mnie tej 'bomby atomowej', której użycie zależało bedzie od absolutnie ekstremalnych okoliczności. Ten proces zamknie się w skończonym czasie, jednakże umiejętność tego, w jaki sposób tej broni nigdy nie użyć, będę przyswajał sobie do końca swoich dni. W praktyce, bedę starał sie wykształtować umiejętność uników, kto wie czy nie sprintu, by uciec w porę; psychologii na okoliczność zachowania się w sytuacjach stresowych, czy tez fizycznych ćwiczeń które mogą mi i w tym pomóc.

Zadasz pytanie: W jaki sposób to podejście urzeczywistnić w praktyce? Od paru już dobrych lat próbuję o tym pisać na tym forum. Dzisiejszy trening aikido, niezależnie od tego o której mówimy szkole, zakłada, że pomiedzy białym i czarnym jest mnóstwo szarości. Stąd dużo się opowiada o tym i o owym, szczegółowo wyjaśnia proste, w zasadzie, techniki. Stosuje się analogie do białej broni, czy też bezsensownych feudalnych tradycji, z których wynika np. suwari waza. To wszysto, to strata czasu, który należy, moim zdaniem, poświęcić na kata, na wielokrotne powtarzanie technik, bez żadnej dowolności, czy też właśnie ćwiczeń dowolnych, przy których wypadają zęby, krwawią nosy i rujnują się nadgarstki. Trzeba trzeźwo popatrzyć na techniki jeszcze raz, uświadomić sobie dlaczego takie właśnie, a nie inne zostały wyselekcjonowane, pamiętając zawsze o osławionej odpowiedzi O-Sensei na propozycję demonstracji aikido przed cesarzem Hirohito. Przypomnę, że powiedział on wtedy: Aby zademonstrować prawdziwe aikido, musiałbym zabić mojego partnera. A to są potwierdzone słowa przez wielu świadków. Nie żadna legenda.

Krótko mówiąc, w aikido nie chodzi o to, by nauczyć się walczyć. Chodzi o to, by uświadomić sobie, że zastosowanie techniki aikido to sprawa 'być albo nie być'. Jeżeli technika zostanie wykonana i 'pacjent' żyje, to musi on mieć świadomość, że życie to zostało mu oszczędzone, dane po raz drugi. To są mocne słowa, ale jak dotąt, stanowią dla mnie jedyną sensowną odpowiedź na pytanie: Po co i na co, ktoś zadał sobie trud by, w erze broni maszynowej i atomowej, tworzyć i propagować 'zupełnie nowy' Martial Art.
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
odpowiem tak...
kiedy jestem uke Chiba Sensei wiem, że musze być gotów na wszystko. tu i teraz. i to nie są bzdety z książek ale mój pot i strach i ból i praca. nie dbasz o skuteczność, dbasz o życie... O uczniów nie musze walczyć. szukam takich, którzy beda walczyć, żeby ćwiczyć. jeden taki jest jak 100 tych co szukają skuteczności. nic wiecej nie napisze bo to juz wszystko
  • 0

budo_szczepan
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 8153 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

Niektórych fascynuje dłużej. Mylisz się jeśli sądzisz że to z czasem "samo mija". Z czasem mijają tylko możiwości.
Ale czy motywacja nie jest jedną z najwazniejszych rzeczy w DO? Przecież to ona określa kierunek naszych działań. Pmasz słusznie pisze że każdy samiec chce być silny. Ba, nawet te dziewczynki co przychodzą ćwiczyć czasem coś przebąkuja o niebezpiecznych czasach...
Jaką im aikido z czasem daje odpowiedź? Złudę albo rozczarowanie?
Rozwiń o co Ci chodzi z tym zmienianiem motywacji z czasem, zeby mniej enigmatycznie było.

och Randall, ni chce cie sie wysilac mozgu? :roll: Witaj McKulkturo! :roll:
Aikido to zupelnie co innego niz napierdzielanie sie, kto mocniej lub sprytniej przywali tak, zeby drugi padl jak kloda. To rowniez cos innego niz medytacja...

Niektorzy do tego dojrzewaja, inni do smierci beda probowac miec trawe w ogrodku zielensza niz u sasiada....
tak samo jakw w sportach walki, mozna cwiczyc turystycznie, albo powaznie, jak juz o tym dyskutowalismy. Jak ktos cwiczy amatorsko, to nie ma sie czym rozczarowywac, nieprawdaz. Jak ktos chce cwiczyc powaznie,to musi znalesc powaznego mistrza a nie amatorskiego, bo sie rozczaruje, logiczne, nie?

Z tego co zauwazylem to rozczarowania wynikaja wlasnie z oczekiwan, ze cwiczac 2 razy w tyg. nabedzie sie niesamowitych umiejetnosci. Albo ze cwiczac u amatorskiego mistrza, osiagnie sie mistrzostwo swiata....
Tymczasem powazne cwiczenie aikido to nie zabawa w bijatyke, w to kto wygra, to nie przedszkole. To sa powazne sprawy, i nie ma szybkich rezultatow. Nie ma tez intelektualnych rozwiazan. Po prostu cialo zmienia reakcje pod wplywem technik, i mozg zaczyna inaczej pracowac pod wplywem zmian ciala i interakcji treningowych oraz z instruktorem. Nic nie przyspieszysz, kola nie wymyslisz. Kazdy dojrzewa swoja szybkoscia.

Ja przykladowo dosc wolno sie ucze, wiec musze duzo cwiczyc. Zaleta tego jest to, ze moje rozumienie formuja fizyczne techniki. Na tym polega Do, te wielokrotne powtarzanie, bezsensownych wydawaloby sie technik, cos robi, ze sie mozg lasuje, i po jakims czasie zupelnie inaczej patrzysz na swiat. Zaczynasz inaczej zyc. Dlatego stare przyslowie z himalajow mowi ze aikido dotyka spraw z pogranicza zycia i smierci.

Ale aikido nie jest dla wszystkich.

Oczywiście ekonomia. Sam tego nie tak dawno nie doceniałem. jeśli nie mam popytu, to podaży nie będzie. To ludzie i ich oczekiwania kreują wizerunek współczesnego dojo. Nie można im zrobić "twardo i do przodu" bo tak naprawdę chodzą by sie pobawić. Kto chce twardo idzie ćwiczyć "sport walki", gdzie nikt nie będzie kazał mu sie kłaniać ani robić innych niepotrzebnych rzeczy.

Nie daj sie zwiesc zludzeniom Randall. Tak sie tylko dzieje w McDojo. Prawdziwy mistrz cwiczy tak jak uwaza a nie zeby sie przypodobac klientom. Dlatego w dojo u prawdziwego mistrza jest nieoczekiwanie malo cwiczacych.....
Jak Kanai sensei prowadzil pierwszy raz staz w Belgii, to przyszla sama smietanka tamtejszych instruktorow + grubo ponad 200 innych cwiczacych. Po kilku latach na drugi staz przyszlo juz tylko niecale 50 ludzi i nikt powyzej 1-2 dana...... :lol:
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D

och Randall, ni chce cie sie wysilac mozgu? :roll: Witaj McKulkturo! :roll:

Ja wysilam pewnie nawet za często. Chciałem zobaczyć co napiszą inni jak troche się wysilą. Postów do siebie nie będe przecież pisał.

Jak ktos cwiczy amatorsko, to nie ma sie czym rozczarowywac, nieprawdaz. Jak ktos chce cwiczyc powaznie,to musi znalesc powaznego mistrza a nie amatorskiego, bo sie rozczaruje, logiczne, nie?

Otóż nie. Problem polega na tym, że ludzie oczekują żeby wszystko przyszło samo, żeby ekspert myślał za nich. Nikt nie jest w stanie określić poziomu nauczyciela w dyscyplinie na której sie nie zna. Zwłaszcza w czymś tak trudnym do okreslenia jak sztuka walki. Jesli zasięgnie opinii, to jak sam zauważyłeś, o tym prawdziwym to większość powie że wariat jakiś, treningi ciężkie i bolesne i w ogóle nudne. Większość idzie do dojo popularnego, tam gdzie sensei stoi medialnie wysoko i robi to czego klijęci oczekują w swoim widzimisie. Popyt - podaż. A najciekawsze jest to, że ktoś kto jest słaby i pod względem "medialnym" i warsztatowym też będzie miał 10 osób na grupie :) , normalnie jak prawdziwy mistrz.

Z tego co zauwazylem to rozczarowania wynikaja wlasnie z oczekiwan, ze cwiczac 2 razy w tyg. nabedzie sie niesamowitych umiejetnosci. Albo ze cwiczac u amatorskiego mistrza, osiagnie sie mistrzostwo swiata....
Nie daj sie zwiesc zludzeniom Randall. Tak sie tylko dzieje w McDojo. Prawdziwy mistrz cwiczy tak jak uwaza a nie zeby sie przypodobac klientom. Dlatego w dojo u prawdziwego mistrza jest nieoczekiwanie malo cwiczacych.....

No właśnei to mam na myśli o ekonomicznym ksztaltowaniu dojo.
Wiesz ludzie potrzebują jeść, mieszkać, nawet prawdziwy mistrz musi zapłacić czynsz za lokal i matę kupić. Nie wiem jak w Kanadzie czy Juesej, ale u nas tego za darmo nie dają. 7 osób tego nie utrzyma i skończy się kariera prawdziwego mistrza. :cry:

Mc świat...
Nie wiem też czy zauwazyłeś, ale w tak na prawdę chodzi o przekonanie, wrażenie i stworzenie jakiegos systemu abstrakcyjnego. Jeżeli czlowiek będzie wierzył, że robi prawdziwe budo, to będzie je robił, bez względu na to czy z kawą i sernikiem, czy na krawędzi. To tylko kwestia interpretacji. Wystarczy ludziom odpowiednio podać to co teraz podałeś, wytłumaczyć w ten czy inny sposób, jak to budo kształtuje, jak to po wielu latach pracy zaczną czuć efekty treningu poza matą, w życiu prakycznym i psychice itd itp. I oni je będą czuć, naprawdę. Choćbyś robił na macie totalne bzdury. Umysł panuje nad ciałem.
Mc Kultury przy pomocy aikido nie zawrócisz. Wszystko co teraz jest jest jej częścią. Nawet Twój wobec niej opór.
  • 0

budo_randall
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2751 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
PS. Klijęci brzmi jakoś bardziej po polsku niż kienci.... :wink: :oops: Mea culpa, zmęczony jestem, między zajęciami w pracowni pisze.
  • 0

budo_petrus
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 111 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa/Bielsko Biała

Napisano Ponad rok temu

Re: Jakieś słowo na droge?? :D
Ja w temacie dyskutowanej motywacji.

Nie mam nic do dodania ogólnie o ludzkości, nie jestem socjologiem, psychologiem ani nawet filozofem żeby się rozpisywać generalnie jak to wygląda i jakie sa możliwe scenariusze. Moge natomiast napisać osobiście - o sobie samym. Więc od razu chce zastrzec że nie zamierzam z nikim polemizować to co poniżej to tylko moje osobiste przezycia w sprawie motywacji i Aikido.

Zacząłem uprawiać Aikido z motywacją zaczerpnięta żywcem z filmów z S.Seagalem i pokazów Ch. Tissier...a więć żeby umieć robić takie "magiczne sztuczki" żeby potrafić sie obronić. Dodatkowo jak wiekszość ludzi jestem leniem więc perspektywa uprawiania sztuki walki gdzie "wykorzystuje sie siłę" przeciwnika była kusząca. Przed Aikido trenowałem karate, kung-fu i Judo...ale aikido to było zawsze takie moje marzenie.

W końcu zacząlem trenować, przez pierwszy rok byłem przekonany ze to początek i juz za niedługo zaczne uczyć sie tych wszystkich tajemnych technik - chociaż sensei przy kazdej mozliwej okazji mówił jak sprawy się mają naprawde, to swoisty filtr na uszach powodował ze jakos te wypowiedzi dosc szybko zapominałem.

Kolejnym krokiem było zapisanie sie na to forum...i szok. Ludzie zwiazani przez 20 lat z aikido, ktorzy maja na swoich stronach informacje o tym ze aikido jest skutecznym systemem samoobrony przeczą temu. Zacząłem weryfikowac te informacje i zacząlem myślec...drugi szok. Aikido to tradycyjna sztuka walki - wiec jej przydatnosc przy cwiczeniu 2x w tygodniu przez kilka lat jest praktycznie zerowa. (nie wiem co bedzie za 20)

I tu pojawił sie kryzys motywacji, zauwazyłem ze cel dla jakiego zaczalem trenowac aikido jest zupełenie nieosiagalny...wiec zacząłem (choćby nie wiem jak idiotycznie to brzmiało) przekonywać samego siebie ze warto dalej cwiczyc. I po jakims czasie motywacja zaczela wracac. Teraz cwicze aikido dla piekna samego ruchu, dla doskonałości formy, dla zdrowia, dla kondycji, po to zebym w wieku 60 lat mogl sam sobie buty zawiazac.
Jeśli przy okazji wyskoczy mi jakaś skuteczność to super jak nie to tez nic sie nie stanie.

Jest tu jedna mała pułapka. Ćwicząc dla "piekna" mozna szybko zacząć mysleć o tym ze skoro nie robie tego dla skutecznosci to po co oporowac, po co sie starac - wogóle moze zaczniemy bez dotyku cwiczyc...a moze zatanczymy.

Ale cwicze aikido - wiec staram sie wykonywac jak najlepiej wszystko w kanonie aikido, wszystko zgodnie z poleceniami sensei'a.

To chyba tyle...strasznie trudno jest przekonac samego siebie ze dalej warto, ciezko przezywa sie takie rozczarowania...ale chyba lepiej znac prawde nawet bolesną niż życ w zakłamaniu (no moze nie zawsze ;) )

Pozdrawiam Was wszystkich
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024