rzuty
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W takim samym stopniu, tylko w inny sposob. Z naturalna, odruchowa reakcja zwyklego czlowieka nie ma to nic wspolnego. A potem wlasnie sie mozna pochwalic: mialem 3 kyu i Tissier mnie nie rzucil. A moze polamac nie chcial????? Moze wyczul nienaturalnosc reakcji? No bo naturalna ona nie byla. Bo miala jakies zalozenie, "wyklute" w umysle uke..
Szczepan, nie wiem czy zauważyłeś, że taki statyczny atak, trzymanie i oporowanie, jest w takim samym stopniu "podkładaniem i tresurą" co luźne podążanie za ruchem, które to niektórzy praktykują. Jest tak samo obwarowany wieloma założeniami, co wolno, a czego nie. (...)
Wybaczcie. Zapedzilam sie troche. Nie chcialam robic osobistych wycieczek. Tak sobie tylko dywaguje, bo sie bardzo malo znam... a im wiecej sie probuje dowiedziec tym bardziej sie gubie. Drzewa zaslaniaja las.
A moze to dlatego, ze nie ma tak naprawde mozliwosci sprawdzenia "jak to dziala w realu". No nie ma takiej mozliwosci. Poziom umownosci w akido jest zatem nie do zweryfikowania z rzeczywistoscia. Chyba ze za wskaznik weryfikacji przyjmujemy wyrywanie konczyn ze stawow w filmach Seagala...
Tak uwazam, ale moge sie mylic.
Czy przypadkiem nie z tej aikidockiej "niemoznosci wyjscia w rzeczywistosc" rodzi sie tyle debat o najdrobniejszych technicznych szczegolach? No bo gdzie tak naprawde istnieje aikido, oprocz umownej przestrzeni dojo? Skad sie bierze chocby takie zjawisko, ze ten czy tamten sensei ma powazne braki w "socjalizacji", poniewaz niemal cale jego zycie toczy sie w tej umownej, nierealnej, hermetycznie zamknietej przestrzeni? I nie ma zadnego "ten vs. tamten". Wiec kto jest lepszy, panowie, kto? Jak tu sobie normalnie po ludzku, po mesku, porywalizowac? Ano nie da sie... A przeciez ta odwieczna potrzeba rywalizacji gdzies musi znalezc swoje ujscie.
Wiec skuteczne irimi czy czy celne atemi? Meguri czy wychylenie? Luzny uke czy sztywny uke? Balet czy krawedz? My czy oni? Nasi czy wasi? A liczba wyswietlen wzrasta...
Zauwazcie panowie, ze te dyskusje, podobnie jak treningi w dojo, odbywaja sie na bardzo wysokim poziomie abstrakcji i umownosci.
Wielu powiada ze w aikido najwazniejszy jest Mistrz. Ale ktory? Japonski czy amerykanski? Francuski czy angielski? Nasz czy wasz? Moj czy twoj? A przy okazji: "Fajne laski w naszym dojo" wzglednie "Kobiety w aikido". I kazdy ma swoja jedynie sluszna racje.
Tylko gdzie to wszystko sprawdzic?
Napisano Ponad rok temu
Mylisz się. Ueshiba nie miał pewnie problemów z naspidowanymi dresiarzami pod blokiem.
Merytorycznie, gdyby:
Zbił mnie: zrobił krzywdę, rozwalił ryj, połamał ręce - wówczas okazało by się że ja mam rację;
stanął by do walki i dostał oklep: nie obronił się, aikido sie nie nadaje do obrony - też by okazało się że mam rację.
Paradoks jego filozofii. Jedyna szansa że pokonał by mnie nie robiąc mi krzywdy. Takiej opcji nie ma, o ile rozpatrujemy nie robienie krzywdy po europejsku/chrześcijańsku. Jesli jednak, np. uda mu się mnie zadusić i praktycznie bez uszczerbku na zdrowiu mnie docucą, tudzież poskręcać w takie bolesne dźwignie że nie będę w stanie się ruszyć, to znów ja mam rację, bo o takim własnie "nie robieniu krzywdy" myślę.
Tak nawiasem mowiąc,to mi trochę przypomina historię spotkania zadaję się Senseia Tomiki z Ueshibą, którą kiedyś sobie wyczytałem w aikidojournal. Dziadek poproszony o demonstrację (czytaj udowodnienie skutecznoci ), rzucił go podobno ponad 30 razy, zanim tamten stwierdził, że niestety nie pozostaje mu nic innego jak rzeczywiście zostać jego uczniem . Wyobrażacie sobie coś takiego w dzisiejszych czasach, który mistrz ma taki poziom On miał chyba wtedy 5 dan w judo i był dodatkowo duzym i bardzo silnym człowiekiem z tego zresztą powodu był potem bardzo czesto brany jako uke na pokazy Dziadka Okazuje się, że już wtedy myślano o tym marketingowo
Napisano Ponad rok temu
No widzisz, piękna sprawa, tak to się właśnie powinno odbywać. Ale się nie odbywa i nie będzie.Tak nawiasem mowiąc,to mi trochę przypomina historię spotkania zadaję się Senseia Tomiki z Ueshibą, którą kiedyś sobie wyczytałem w aikidojournal. Dziadek poproszony o demonstrację (czytaj udowodnienie skutecznoci ), rzucił go podobno ponad 30 razy, zanim tamten stwierdził, że niestety nie pozostaje mu nic innego jak rzeczywiście zostać jego uczniem . Wyobrażacie sobie coś takiego w dzisiejszych czasach, który mistrz ma taki poziom
Niech wreszcie jakiś mistrz aikido idzie do klatki, poskłada tych frajerów, co to lizneli trochę taja/zapasów/judo/bjj i pokaze światu co to jest prawdziwe budo, ba, niech chociaż wyzwie jakiegoś znanego mistrza judo. No dobra, O sensei był geniuszem, no to niech jakiś shihan z 8 danem wyzwie jakiegoś leszcza, no maks 2 dan judo. Hmm. O BOŻE!!! A jeśli to miotanie Tomikim to tylko kolejna japońska legenda? Dziadek podobno krzykiem powalił pluton egzekucyjny. A jeśli okaże się że nie 30, a 3, z czego 1 raz sie Tomita potknął o tatami, a poza tym było mu głupio Dziadka oklepać, bo go Kano przecież wysłał i przez szacunek do własnego senseia się podłożył. :roll:
Nie wiem jak było, nie jestem w stanie rozstrzygnąć, za to wiem jak jest teraz. I na tym co jest opieram swoje sądy, nie na legendach i opowiastkach.
Im więcej będzie dywagacji co jest jutsu a co aiki, więcej harmonii i miłości w technikach, tym mniej będzie cukru w cukrze, pozostaną same legendy i rekreacyjny klub towarzyski na macie.
Napisano Ponad rok temu
Jest, wsiadasz do beemki z kumplami co jadą na chamskie wstrząsy, gdzieś pod /tu_wstaw_swoje_miasto/. Wysiadacie, kilka piwek. Szukasz jakiegoś osamotnionego gościa i rzucasz tekstem:A moze to dlatego, ze nie ma tak naprawde mozliwosci sprawdzenia "jak to dziala w realu". No nie ma takiej mozliwosci. Poziom umownosci w akido jest zatem nie do zweryfikowania z rzeczywistoscia.
- Te, pajacu, do ciebie k_wa mówie, no ty, w tym swoim chamskim dresiku. Daj 5 złoty na fajki. Co sie dygasz /plaskacz/, wyj_ć ci ku_ie?
I czekasz co nastąpi. Jak nic, to jesteś bogatsza o kilkadziesiąt zeta, zegarek i telefon komórkowy, jak tak, to masz okazję sprawdzić jak aikido działa.
Oczywiście nikogo nie namawiam do rozbojów. Podałem tylko przykład. Aikidoka może pojechać sam, poszwędać się trochę, i poczekać aż ktoś będzie chciał od niego 5 zeta.
Dokładnie, wszyscy boją się sprawdzić, bo mogło by okazac sie że błądzą, żyją mitami, że te wszystkie dany noszone jak medale na piersiach, są tyle samo co te medale warte.Czy przypadkiem nie z tej aikidockiej "niemoznosci wyjscia w rzeczywistosc" rodzi sie tyle debat o najdrobniejszych technicznych szczegolach? No bo gdzie tak naprawde istnieje aikido, oprocz umownej przestrzeni dojo?
Na początek założyć rękawiczki, i potrzaskać się trochę w dojo.Jak tu sobie normalnie po ludzku, po mesku, porywalizowac? Ano nie da sie...
I znajduje, w opoweściach przy piwie jakie to nie jest ą i ę to aikido, jak to miłość i harmonia są wspaniałe. W rozwlekłych dywagacjach na forum tez.A przeciez ta odwieczna potrzeba rywalizacji gdzies musi znalezc swoje ujscie.
Tutaj to przede wszystkim Szczepan. Ale ma sporo racji, bo bez dobrego nauczyciela niczego sie nie nauczysz.Wielu powiada ze w aikido najwazniejszy jest Mistrz.
Jest wiele możliwości. Ostatnio była Konfrontacja Sztuk Walki na przykład. :twisted:Tylko gdzie to wszystko sprawdzic?
A wiem, wszystkiego tego nie wolno, bo filozofia aikido. Czyli wracamy do punktu wyjścia.
Napisano Ponad rok temu
Im więcej będzie dywagacji co jest jutsu a co aiki, więcej harmonii i miłości w technikach, tym mniej będzie cukru w cukrze, pozostaną same legendy i rekreacyjny klub towarzyski na macie.
No widzisz Randall klub towarzyski jest niestety, albo stety potrzebny. Najlepszym dowodem jest Twoje w nim uczestnictwo Gdyby było inaczej, to byś tu wogóle nie pisywał, jak by ktoś podskoczył, to waliłbyś piachą w łeb, a aikido to byś pewnie nie słyszał, ani tym bardziej ćwiczył. Byłbyś za tym żeby likwidować kaleków, jako zbedny ciężar dla społeczeństwa, a ludzi mierzył ich przydatnoscią w twoim życiu i tym ile zarabiają. O takich rzeczach jak filozofia już nawet nie wspominając.
A jednak ćwiczysz to Aikido, próbując je uskutecznić, chociaż wiesz, że jest to syzyfowa praca... :twisted:
Niestety moj drogi, Dziadek przerobił cię na szaro
Napisano Ponad rok temu
Napisz lepiej o wrażeniach z treningów z Shihanem Kobayashi (uważaj mam świadków twoich słów :wink: ) - my nie robimy aikido zięcia Kobayashiego....Co do waszego stylu to cwiczylem kiedys z bylym zieciem Kobayashi sensei, oraz wszystkimi jego uczniami z czarnymi pasami, majac osobiscie ciagle jakies tam kyu.
Uwierz mi Szczepan, że ja też mam długą listę bardzo znanych nazwisk z aikido ( i z Hameryki też :wink: ), o których mógłbym powiedzieć że nie wygląda to za ciekawie(oczywiście to jest moje zdanie subiektywne).
Mam nadzieję, ze sobie poradze, ale pod warunkiem , ze odrzuce sporo z Jego nauczania :wink: .Pewnie ze Pancer sobie poradzi, przeciez Ulf(iwama aikido) go kiedys nauczyl prawidlowej mechaniki rzutow
Zrobiłem to i jestem z tego bardzo zadowolony - przynajmniej przestał mnie boleć koszmarnie kręgosłup i skończyły sie duuże problemy z kolanami a w samym ćwiczeniu dostrzegłem sens i możliwość rozwoju :wink:
Ja już kiedyś o tym pisałem, ale przypomne - statyka to jest pewien etap ( i to raczej początkowy :wink: ) nauczania. Później warto wyjść troche dalej....
Na styku podejścia statycznego i dynamicznego pojawiają się dwa problemy:
1.) dla aikidoków statycznych(1) :wink: - szukanie odpowedniego czasu techniki (będzie im bardzo trudno przy normalnym ataku "kontrolującym") by wykonać ją na aikidoce dynamicznym (2.) - ale niestety często dla osoby staycznej jest to szok....
2.) dla aikidoków dynamicznych (2.) :wink: - zmuszenie potencjalnego atakujacego statycznego (1.) do "żwawszego" ataku.
Nie wypowiadałem sie na ten temat z wielu względów - jeden to taki, że nie było mnie w kraju :wink: - a byłem w miejscu, gdzie ćwiczy się tylko statycznie (szefuje tam Fujita Sensei) - poproszono mnie o poprowadzenie zajęć - i uwierz mi Szczepan, że ponownie utwierdziłem się, że ma to sens.
Atakujacy absolutnie nie byli dynamiczni :wink: , ruszali sie jakby za długo leżeli na słońcu, same ataki polegały na statycznym miażdzeniu ręki bez jakiejkolwiek kontroli....- i uwierz mi da rade z takimi ludźmi popracować dynamicznie - a czujesz że masz nad nimi dobrą kontrolę.
Pancer (który wylądował w nocy po koszmarnym turbulentnym :wink: locie)
Napisano Ponad rok temu
Jeśli chcecie skuteczności to macie ludziska dwa wyjścia:
1. Rzucić to całe Aikido w pizdu i zapisać się na coś co wam zapewni komfort skuteczności i może bezpieczeństwa. Przyswojenie zasad Krav magi czy innego combata zajmie wam o wiele mniej czasu niż Aikido, a podejrzewam, że efekty "uliczne" będą lepsze.
Albo....
2. Możecie nie iść na łatwiznę i ćwiczyć Aikido i nie narzekać, że jest nieskuteczne. Zapewne jest, ale na bardzo wysokim poziomie. Ja się Aikido nie obronię ani teraz ani pewnie za 10 lat. Ale to nie ma dla mnie znaczenia. Aikido jak się okazuje jest trudną sztuką walki. Nie tylko ze względu na trudne elementy techniczne, ale przede wszystkim ze względu na wymagane nastawienie do treningów. Pokora, brak otwartej rywalizacji - nie wszyscy to wytrzymują. Niektórzy na siłę chcą z tego zrobić Aikdo wojenne, jakieś jutsu (hi Szczepan) tylko po co?
Jestem jeszcze strasznie młody i naiwny. Jeszcze mnie na świecie nie było jak Szczepan i tzw "stara gwardia" :wink: zaczęli ćwiczyć Aikido, ale mimo wszystko wierzę że to co robię może być skuteczne. Tylko nie szukam tego na siłę. To kiedyś przyjdzie samo, może za 15, 20, 30 lat.
A nawet jeśli nie, to trudno. Nie ćwiczę po to żeby się prać po ryjach. Będę szukał rywalizacji to zapiszę się na boks i tyle.
Sorry za wielki Of topic
Napisano Ponad rok temu
No widzisz Randall klub towarzyski jest niestety, albo stety potrzebny. Najlepszym dowodem jest Twoje w nim uczestnictwo Gdyby było inaczej, to byś tu wogóle nie pisywał, jak by ktoś podskoczył, to waliłbyś piachą w łeb, a aikido to byś pewnie nie słyszał, ani tym bardziej ćwiczył. Byłbyś za tym żeby likwidować kaleków, jako zbedny ciężar dla społeczeństwa, a ludzi mierzył ich przydatnoscią w twoim życiu i tym ile zarabiają. O takich rzeczach jak filozofia już nawet nie wspominając.
A jednak ćwiczysz to Aikido, próbując je uskutecznić, chociaż wiesz, że jest to syzyfowa praca... :twisted:
Niestety moj drogi, Dziadek przerobił cię na szaro
Klub towarzyski, potrzeby intelektualne owszem, ale nie na macie.
Pisuję, bo to fajna zabawa. Badam sobie też ludzi, takie filozoficzne ochyły
A co masz przeciw waleniu piąchą? może mam policzek nadstawiać Ja nie Chrystus. 8)
Zapomniałeś o emerytach. Ale masz rację, takiego fo pa nie popełniam, choć jestem za tym by robić badania prenatalne i usuwać ciąże ze stwierdzonymi zmianami w płodzie. Wszyscy mierzymy ludzi ich przydatnością w naszym życiu, wszyscy jesteśmy egoistami, skrobnąłem o tym nawet spory tekścik na proseminarium, nie przychodzi mi do głowy nic, czego bym nie był w stanie do tego sprowadzić. Taki egoizm /nie potocznie rozumiany rzecz jasna/ mamy wbudowany.
Moje zainteresowanie filozofią nie ma nic wspólnego z aikido. A aikido to rzecz jasna pierwszy raz zobaczyłem w "Liberatorze" bodajże.
Ćwiczę z tych samych egoistycznych pobudek - sprawia mi to przyjemność, na moją możliwość oceny, jestem w tym całkiem niezły i robię postępy. Nie zamierzam jednak poprzez aikido zmieniać świata, jak się uda to najwyżej kasę zarabiać. Uskuteczniam? Po prostu założyłem jakieś kryteria oceny tego co robię i staram sie robić jak najlepiej. Po to by być jak najlepszym, czytaj lepszym od innych. Tak, pycha, duma itp. Jak dobrze, że nie muszę wyznawac WC, bo z pokorą u mnie krucho. :wink:
Randall (zepsuty do szpiku kości).
Napisano Ponad rok temu
...Badam sobie też ludzi, takie filozoficzne ochyły
...Taki egoizm /nie potocznie rozumiany rzecz jasna/ mamy wbudowany.
...Moje zainteresowanie filozofią...
...Ćwiczę z tych samych egoistycznych pobudek - sprawia mi to przyjemność
...robię postępy
...robić jak najlepiej
Jak dobrze, że nie muszę wyznawac WC, bo z pokorą u mnie krucho. :wink:
Randall, jedno się zgadza z pokorą jest u ciebie krucho
Ale powiem ci jedno, każdy po za Tobą (oczywiście) jeżeli się tylko trochę do tego przyłoży zobaczy
że jesteś żywym zaprzeczeniem swoich własnych teorii
Przedstawiasz nam tu swój czarno-biały świat pod tytułem "jak ja nie dam w mordę to mi dadzą w mordę i krótka piłka".
Po co ci w takim razie te kilometrowe tekst, po co odwołania do filozofów i psychologii
Po co się wogóle tym interesujesz, rozstrząsasz? Przecież wszystko jest jasne
Po co ci to całe aikido, wątpliwy sposób zarabiania kasy, wątpliwy sposób na skuteczność. O jakiej przyjemności piszesz, z czego ona ma wynikać
Randall..., a może Aikido cię poprostu zachwyca , tak poprostu,
a może pora wreszcie się do tego przyznać
Do tego nie podłaczysz żadnej efektywnościowej teorii
Może właśnie, to jest jeden z elemantów tego "do" albo "aiki"
Napisano Ponad rok temu
Wiersz, z którego cytat mam w podpisie, zaczyna się tak:Randall, jedno się zgadza z pokorą jest u ciebie krucho
"Warchoł krzyczą!, nie zaprzeczam
Tylko własnym prawom ufam
Wolna wola jest człowiecza
Pergaminów nie posłucha."
Pokora więzi rozum.
Stoi w tymż wierszydle także:Ale powiem ci jedno, każdy po za Tobą (oczywiście) jeżeli się tylko trochę do tego przyłoży zobaczy
że jesteś żywym zaprzeczeniem swoich własnych teorii
Ale znam tych stróżów mienia
Sędziów sumień, prawdy zakon
Spekulantów odkupienia
Bo znam siebie, jako tako.
Może mnie chodzi o to by się przykładali :roll:
Ale mnie tak brutalnie nie dekonspiruj, bo się przestaną przykładać.
Bo świat taki jest, pytanie co my możemy z tym zrobić. Ueshiba sobie je postawił, i bach, wymodził aikido. Chyba dobrze zrobił, co?Przedstawiasz nam tu swój czarno-biały świat pod tytułem "jak ja nie dam w mordę to mi dadzą w mordę i krótka piłka".
Byś Ty postawił takie pytanie. A przede wszystkim by stawiali takie pytania ci, co sami ich nigdy nie postawią. Taki ze mnie wichrzyciel i mąciwoda . I zaraz zaraz, psychologię to ja z błotem mieszam zazwyczaj :wink: 8)Po co ci w takim razie te kilometrowe tekst, po co odwołania do filozofów i psychologii
Bo jakoś życie trzeba spedzić. Maluczkim wystarcza jeść, pić, spać, dupczyć. Mnie nie. Zawsze mam za mało życia w życiu.Po co się wogóle tym interesujesz, rozstrząsasz? Przecież wszystko jest jasne
Po co ci to całe aikido, wątpliwy sposób zarabiania kasy, wątpliwy sposób na skuteczność.
Z samodoskonalenia. Jak u Arystotelesa, najwyższe dobra to takie, co są dobrem same w sobie, nie ze względu na coś innego. Poza tym miło jest być lepszym, dawać radę, gdy inni nie dają itp. 8)O jakiej przyjemności piszesz, z czego ona ma wynikać
Przecież zawsze mówiłem że ćwiczę aikido a nie inne budo z powodów estetycznych.Randall..., a może Aikido cię poprostu zachwyca , tak poprostu,
a może pora wreszcie się do tego przyznać
Fiodor mnie ciągnął jak zakładał sekcje bjj/valetudo, przekonywał że aikido jest do dupy a nie do walki, co zresztą już wtedy doskonale wiedziałem. Gdybym rzucił aikido, to do dzisiaj to bym był pewnikiem niezły wymiatacz bjjowo/valetudowy.
Tyle że na wszystkich treningach, na jakich sie obijałem, zwyczajnie się nudziłem. Ile można kopać w poduchę? Ile można sie tarzać po ziemi. Po zrobieniu 200 wejść do ippon soei nage też można się kapkę znudzić. Tae kwon do jako tako mne jeszcze nie nudziło, ale też dość monotonne było. Tam każdy trening jest identyczny, a na aikido można na każdym trerningu dołożyc coś więcej, robic tą samą technikę na dziesiątki sposobów, ba, nawet aplikowanie tej samej techniki jest za kazdym razem inne i każde inne może być również dobre. Tego poczucia nie znalazłem nigdzie indziej. Dowolność interpretacji, tworzenie za każdym razem. Genialna sprawa.
Poza tym jestem indywidualista, a na aikido zapisują się sami dziwacy i inni orginałowie. A ja lubię nieprzeciętność. Nie nudzi się
Randall (napiętnowany niczym ladacznica w kościele)
Napisano Ponad rok temu
Co do sygnalizowania bólu wykonując dźwignię, miąłem na myśli nie oporowanie, ale udruchowe podążanie uke za kierunkiem ruchu, by tego bólu uniknąć. Co do dresiarzy w czasach Ueshiby, to było zdaje się ich więcej za każdym mrocznym rogiem, i byli dużo bardziej niebezpieczni niż dzisiaj. To z relacji współczesnych. Co do rzutów w judo, to podkreśliłem Randall - wszystkie rzuty zdefiniowane przez Jigoro Kano, to rzuty na plecy. I judo to sport, zaś słowa 'walka' użyłem jako zwyczajowego określenia elementu zawodów sportowych, a nie w kontekscie - judo, jako sztuka walki. W judo, techniki, jako takie, pozwalają zrobić krzywdę, i do tego jest sędzia, by nie dopuścić do 'przegięcia'.
O judo nie mówi się, że jest 'Peaceful', w odróżnieniu od aikido. Jak Ty Randall rozumiesz to pojęcie, to już Twoja sprawa, choć chętnie bym poznał i Twoj punkt widzenia na ten temat. Ze swoim się nie ukrywam, i poświęciłem mu sporo czasu na tym forum. Stąd moje stwierdzenie, że rozmawiacie o 'jitsu', a nie o aikido. Nie chodzi przy tym o korzenie aikido. I jeśli ktoś mi powie, że jeżeli Ueshiba górnolotnie się wysławiał językiem Omote o aikido, zaś faktycznie, określenie, że Aikido to Art of Peace należy do Stevensa, to jest to jakiś argument, pomimo, że moje doświadczenie mi mówi, że można 'robić' akido skutecznie i jednocześnie bezpiecznie dla napastnika.
Co do 'teorii żeby pozwolić iść uke tam gdzie zechce', to ja tej teorii Szczepan nie krytykuję. Pozostaje teorią, bo nikt nie daje Ci w zęby mimochodem i idzie sobie dalej. Mówiliśmy o tym. Czy to człowiek z mieczem, czy to bokser, czy też dresiarz na ulicy - nie licz na to, że zaatakuje Cię tracąc przy okazji równowagę. Tak, irimi, głównie rozumiane jako wyprzedzenie ataku, jest bardzo skuteczne. Ale zgódźmy się, że jest to wyższa szkoła jazdy, której opanowanie rzeczywiście może zająć lata. Jednakże, po dokonaniu uniku, mając uke ustawionego bokiem, jest i czas i 'powierzchnia' by go po prostu złapać, przyciągnąć do siebie, wyprowadzić z równowagi i wykonać technikę. Czy mam się uważać za odkrywcę tak prostej rzeczy, dostępnej dla każdego początkującego? O ile prościej zacząć nauczanie aikido od tego, zamiast wprowadzać mnóstwo pojęć żywcem wziętych z terminologii japońskiej, wprowadzających tylko mętlik w głowach. Zwracając honor Majce, Nakamurze - ot, nieszczęście polega na tym, że gdziekolwiek odwiedzam dojo w którym uprawia się judo, prawie wszędzie widzę młodych ludzi tarzających się w parterze. Kiedy ja uprawiałem judo, przed treningiem musiałem wykonać od pięciuset do tysiąca uchi-komi. Jak słusznie zauważył Randall - zmieniły się czasy.
Napisano Ponad rok temu
1) Co do rzutów w judo, to podkreśliłem Randall - wszystkie rzuty zdefiniowane przez Jigoro Kano, to rzuty na plecy.
2) do tego jest sędzia, by nie dopuścić do 'przegięcia'.
3) 'Peaceful' aikido. Jak Ty Randall rozumiesz to pojęcie, to już Twoja sprawa, choć chętnie bym poznał i Twoj punkt widzenia na ten temat.
4) Co do 'teorii żeby pozwolić iść uke tam gdzie zechce', to ja tej teorii Szczepan nie krytykuję. Pozostaje teorią, bo nikt nie daje Ci w zęby mimochodem i idzie sobie dalej.
Czy to człowiek z mieczem, czy to bokser, czy też dresiarz na ulicy - nie licz na to, że zaatakuje Cię tracąc przy okazji równowagę.
ad1 Nie wiedziałem, może to faktycznie tak jest. Ja opierałem sie na doświadczeniu wyniesionym z trenigów judo.
ad2 Są techniki zbyt niebezpieczne. Np. kiedyś było dozwolone takie coś, co wygląda jak wskoczenienie nożycami na kolana. Zrobione w walce, gdzie uke się nie podłoży i nie pójdzie za ruchem, a będzie starał wykpić, kończyło się skręceniami i zwichnięciami, zerwanymi łękotkami itp. Technika na zawodach jest już zabroniona.
ad3 Zaczynam od aksomatu - słaby nie może być wyrozumiały. Ktoś kto nie ma siły żeby się bronić, by skrzywdzić napastnika, prawdopodobnie zostanie w ten czy inny sposób skrzywdzony. Nawet jeśli odda ten portfel, to "rana zostaje w sercu". To nie jest pokojowe rozwiązanie.
Jeśli aikido ma dawać "pokojowe" rozwiązania, musi byc silniejsze niż sztuka destrukcji, musi przekroczyc granicę "zrobie_ci_z_dupy_jesień_średniowecza". Ale nie może pominąc tego elemetu. Czyli wychodzi na to, że zgadzam się ze Szczepanem, najpierw trzeba opanować jitsu, by móc się wyrzec tej siły i szukac innej drogi w aiki. [O rany, straszne rzeczy zaczynam pisać, nie cierpię udziwniać.] Wyrozumiałość to przywilej siły.
Aikido jest pokojowe, bo znajdujemy w sobie wyrozumiałość dla napastnika, staramy się go sprowadzić na dobrą drogę. Nie widze przy tym nic złego, jeśli to wprowadzenie na właściwy tor losu będzie kapkę bolesne. I dochodzimy do tego, co już napisałem a przeszło bez echa. Co to znaczy, nie zrobić krzywdy?
Parę lat temu, po stażu w knajpie, shihan Bernaschevice /kto zna ten ma plus, kto nie, niech żałuje/ o tym opowiadał. Siedzi na Okinawie dość często i od wielu lat, w ogóle się zna kapkę w japońskich klimatach. No i zwrócił moją uwagę na to, że sztuki walki pochodzą z czasów, kiedy się ludzie mocno krzywdzili. No rezali się po prostu tymi szabelkami. Jutsu było po to żeby zabić, i to właśnie jest zrobić krzywdę. Jeszcze Takeda tak robił. Ueshiba chciał to zmienić, i zmienił. Ale nie stworzył baletu "ała, to boli", stworzył sztukę, która gościa dążącego do uciecia Ci łba, ma unieszkodliwić nie zabijając go czy nie zamieniając w kalekę. Co nie znaczy, że nie wolno aikidoce złamać napastnikowi nosa czy zwichnąć stawu. Się zagoi. W porównaniu z opcją Takedy i tradycyjnego jitsu /uciąć łeb przy dupie/, to to właśnie jest peaceful martial art.
ad4. "iść tam gdzie zechce", to znaczy tyle, że iść to własnie dawać w zęby. Jeżeli uke chce cię uderzyć, to nie blokuj jego ciosów. Niech zada cios, a Ty to wykorzystaj, nie walcz z siłą jaką daje, pozwól działać jej w kierunku w którym działa, ba, nawet dołóż jej jeszcze więcej od siebie, tak by nie mógła się już zatrzymać, i przewróciła uke tam gdzie chce.
Zrozumiesz to co napisałem, jeśli przyjmiesz, że każdy atak, wiąże się z pewną utratą równowagi, zawsze, bez względu na to kto atakuje i jak doskonały w tym jest. Utrata może być na ułamek sekundy i bardzo niewielka, ale zawsze jest.
Randall (metaforycznie jak nigdy).
Napisano Ponad rok temu
Co do Twojego podejścia do tematu zasadniczego, to jesteśmy zgodni co do jednego - tylko silny może wybaczać i Ueshibie łatwo było taką prawdę głosić, bo wygląda na to z przypisów historycznych, że w owych czasach nie było na niego silnego. Kiedyś chyba napisałem, że moim zdaniem, w zasadzie Ueshibie chodziło o to, by ludzie uprawiając aikido stali się podobni do niego samego. Sprawa tego, jak fizycznie interpretować nie czynienie krzywdy napastnikowi nasuwa oczywiście wątpliwości. Temat jest delikatny, bo faktycznie, o czym wielokrotnie mówilismy, jak walniesz facetem, czy dołożysz atemi, to w realnej rzeczywistości, niewiele jest co zbierać. Popytasz shihanów i usłyszysz swoją własną argumentację: "Aikido jest pokojowe, bo znajdujemy w sobie wyrozumiałość dla napastnika, staramy się go sprowadzić na dobrą drogę. Nie widze przy tym nic złego, jeśli to wprowadzenie na właściwy tor losu będzie kapkę bolesne."
Gdybym miał obiektywnie spojrzeć na swoją własną interpretację, to muszę przyznać, że nie jestem w stanie podeprzeć jej ani tym, co wyczytałem o samym Ueshibie, jak i nie znalezłem punktu podparcia u innych współczesnych autorytetów. Inspirujące były dla mnie jednak relacje jego uczniów, że wszystkie techniki w wykonaniu O-Sensei kończyły się wyłącznie twardymi rzutami, a co za tym idzie, taki rzut można złagodzić poprzez utrzymanie kontaktu z uke (podobnie jak w judo). Nie mniej o tym, że tak właśnie kiedykolwiek on je wykańczał nie słyszałem i nie widziałem na żadnym clipie. W każdym razie, już niezależnie od całej otoczki filozoficznej aikido nie mającej dla mnie 'fizycznego' uzasadnienia w tym co uprawiamy dzisiaj w dojo, bezpieczne wykonywanie technik, w których nie trzeba oczekiwać od uke umiejętności padania (ukemi) jest możliwe. Jestem też przekonany, że efekt nieoczekiwanego znalezienia się na ziemi, pozwoli na 'odpuszczenie' ponownego ataku przez przeciwnika. Co mi dała właśnie ta nieszczęsna filozofia, opatrzona górnolotnymi sloganami, to to, że pobudziła mnie do myślenia i także do działania. Wspominam to na okoliczność zarzutów uzurpowania sobie prawa do wszechwiedzy. Nic podobnego. To jest po prostu moja droga.
Napisano Ponad rok temu
ech , Ruda, zadnego zalozenia nie bylo, bo uke byl zglupialy i nie wiedzial o co biega, to znaczy gdzie trzeba biegnac, zeby dogonic tori.W takim samym stopniu, tylko w inny sposob. Z naturalna, odruchowa reakcja zwyklego czlowieka nie ma to nic wspolnego. A potem wlasnie sie mozna pochwalic: mialem 3 kyu i Tissier mnie nie rzucil. A moze polamac nie chcial????? Moze wyczul nienaturalnosc reakcji? No bo naturalna ona nie byla. Bo miala jakies zalozenie, "wyklute" w umysle uke.
Nie, Ruda, Chistian mnie po prostu zgubil. Liczyl na to ze bede za nim biegl zeby zlapac jego nadgarstki, a ja jak ten osiol zlapalem powietrze. Nie mogl by mnie polamac nawet jakby chcial bo sie zorientowal ze mnie nie ma 1.5 metra pozniej.
I co tu mowic o calkowitej kontroli nad atakujacym w kazdej sekundzie, nieprawdaz
A propos naturalnych reakcji w aikido to mnie rozsmieszylas straszliwie. To kolejny mit. Nic takiego nie istnieje, mimo ze dziesiatki tysiecy ochotnikow szukaja tego swietego graala. Jeszcze jedna wymowka zeby tylko nie cwiczyc uczciwie jak pan bog przykazal.
Napisano Ponad rok temu
Panie Pancerze, przy najblizszej okazji sprawdze sprawe organoleptycznie na twoich wlasnych krolikach doswiadczalnych, to jest chcialem napisac uczniach
I siem okaze jak jest Naprawde 8)
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Kiai
- Ponad rok temu
-
Czy jest mozliwe cwiczenie roznych styli aikido razem?
- Ponad rok temu
-
Uchwycenie umyslu atakujacego
- Ponad rok temu
-
Gdzie kupić dobrą, tanią matę, najodpowiedniejszą do aikido?
- Ponad rok temu
-
Aikido w Rzeszowie
- Ponad rok temu
-
Aikido w wyborach
- Ponad rok temu
-
drzewo genealogiczne sihanow
- Ponad rok temu
-
Hierarhia stopni w aikido Kobayashi
- Ponad rok temu
-
Prosze o pomoc
- Ponad rok temu
-
Kolejny sandan w PAA
- Ponad rok temu