Zacznę od końca Randall. Gdyby tak było, jak mówisz, to każda walka bokserska była by nie do oglądania. Zadaje się w niej mnóstwo ciosów, a bokser pada tylko wtedy, bo się poślizgnął, lub porządnie oberwał.
Bo zadaje się je z miejsca i w boksie nie ma obaleń. Co innego w Thaiu, tam już często goscie się ściagają na ziemię.
Poza tym dalej nie dostrzegasz oczywistości. Ludzie nie przewracają sie na prostej drodze, ale nie znaczy to że są stabilni.
Kurna, choćby zwyczajne potknięcie, nigdy nie stanąłeś w próżnie myśląc że to ostatni schodek, co się dzieje, jak w miejscu gdzie miało byc podparcie, nie ma go? Leci się na ryj? A dlaczego, skoro podczas chodzenia jesteś stabilny, to nie powinno byc takiego efektu.
Chodzenie ciągly proces tracenia i odzyskiwania równowagi, ciągłej korekty. Dlatego jak dasz w palnik się zataszacz, bo ta ciągła korekta zawodzi i się spóźnia. Dlatego tak ciężko jest zbudować maszynę kroczącą, naśladującą ruch człowieka.
ZAWSZE podczas poruszania jest moment nierównowagi, o czym my dyskutujemy, to jest fakt.
Bokser jak atakuje z dojścia, to traci równowagę robiąc krok, odzyskuje ją, zadaje cios. Wiem bo mi trener bardzo mocno krzyczał nad uchem, gdy zadawałem cios za wcześnie, z podniesioną nogą, mówiąc że albo się przewrócę, albo nie będę miał siły w wgarści, albo jak przypadkiem załapię nawet lekkie trafienie, to od razu deski przywitam.
Dziwi mnie to co piszesz, zwłaszcza że deklarujesz ćwiczenie judo.
Koniec oftopa