Temat kobiet w sztukach walki był, jest i będzie kontrowersyjny!
nie, nie jest.. po prostu nie ma tematu. to pomylka
Osobiście uważam,że trening sztuki walki daje kobiecie (która podchodzi do SW poważnie) przewagę jeżeli chodzi o samoobronę. Nie wszyscy napastnicy spodziewają się,że ich ofiara potrafi nieźle strzelić między nogi,połamać nos lub wydrapać oczy.
i jeszcze sie moze rozpalakac.. aresnal wrecz imponujacy.
tym żeby kobity ćwiczyły SW i nie koniecznie muszą mieć 8 dana(z tymi danami też różnie bywa, a stopień nie zawsze świadczy o umiejętnościach"II dan nie robi 10 pompek ")ważne zeby same czuły się "mocne"
po co cwiczyc cos, jezeli sie nie robi tego dobrze? martial arts to jest na cale zycie a nie na chwile. znam pary malzenskie, ktore przez kilkadziesiat lat chodza potanczyc kilka rzy w tygodniu.. a nie znam takich malzenst co w ten sposob trenuja martial arts.
ps: miałam chyba mylne wyobrażenie adeptów aikido :? Zawsze mi się wydawało,że aikido jest wyjatkową SW! Cóż może się myliłam :roll:
moje kondolencje z tego powodu, tak wiem,ze dla kobiety to szok jak sie jej powie prawde.
A to taki mały cytacik dla panów którzy tkwią jeszcze w epoce samurajów:
no i co? wspomniec o Jagnie ktora lupa orzechy dupala?
jezeli dobrze pamuietem to w Japonii bylo chyba 64 szutk ,ktore kobieta powinna opanowac.. od parzenia hernaty, podawania sake do ikebany i walki naginata. w Europie jadzda konna w rodzinach szlacheckich byla nieomal obowiazkowa dla kobiet. Miecza typu zerwikaptur nie uźwignely wiec pozostal im sztylet i trucizna. Ale to nie zmienia faktu, ze to co napisalem na poprzednich stronach to prawdziwa teza.