Re: warsztaty w UNICARze....
Widzę że temat dość solidnie się rozrósł... po kilku tygodniach ciszy na Forum.
Jeszcze raz pozwolę się włączyć do rozmowy... i na początek ustosunkuję się do słów Sawosza:
Zresztą teraz to już dyskusja stricte akademicka i jako taka całkiem bezsensowna na tym forum.
moim zdaniem ta rozmowa, ujmując ją całościowo, zaczyna nabierać sensu. Pojawia się otóż co raz to więcej konkretów i argumentów a nie tylko wypowiedzi jest fajnie / jest niefajnie.
Inna sprawa to dialog Sawosza i White Luny, który chyba ciężko będzie zakończyć. Nie myślcie tu proszę że chcę do tego doprowadzić - jest mi to wysoce obojętne jak długo te dwie osoby będą ze sobą rozmawiać.
Druga sprawa to pewna sprzeczność w wypowiedziach Sawosza (ja tu nie próbuję zająć żadnej ze stron; naprawdę)
Marny post jak na pierwszy post Sad
White Luna:
uważam, że tak nie powinny wyglądać warsztaty
i znów Sawosz:
Jeśli juz to nie czytaj, bo chyba wolno mi komentować cos co nie przypadło mi do gustu.
Troszkę to powyrywane z kontekstu,a le jakby co to można sobie doczytać...
No to jak? można czy nie można komentować tego co nie przypadło nam do gustu?
I jeszcze coś od White Luny, dla White Luny:
ale on był tam właśnie po to, aby pomuc nam (mi) zredukować te błędy. zauważyć je przede wszytkim!
i z tego samego posta:
udowodnił mi, że jestem słabsza, nie bronię się przed jego technikami, może jestem za wolna
Czyli jednak je zauważyłaś

a do tego treściwa rozgrzewka z pewnością się przyda.
I na koniec:
Co tu duzo mowic, kto widzial Wojownikow Tanca, w ktorym pokazana jest akademia Mestre Marinheiro, naszego mestre, ten mogl to poczuc choc troche.
a więc to był UNICAR? - człowiek uczy się przez całe życie
Pozdrawiam i życzę miłego poniedziałku (który właśnie się zaczyna)
PS. Mam nadzieję że nie przesadziłem z tą moją małą ofensywą - wszystko w dobrej wierze.
PS2. poczułem się trochę jak Pan Miyagi (czy jak go się tam pisze)