bokserski prosty a karateckie tsuki - co lepsze i do czego?
Napisano Ponad rok temu
K_P
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Chrzescijanin: Budda, to pelni taka role w Waszej religii, jak Jezus...
Buddysta: No, nie bardzo. Pomijac, ze nasza "religia", to w zasadzie nie religia. Ale zgrubsza moge sie zgodzic.
Chrzescijanin: Tak sadzilem. Nie warto sobie zatem zawracac glowy buddyzmem, skoro nasza religia zawiera to co Wasza.
K_P
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
K_P
Napisano Ponad rok temu
Podejrzewam, bo ja tez mam takie samo wrazenie od poczatkuPrzyznaje sie bez bicia - bylem, ale sie juz poprawie. Ale ta rozmowa przypomina mi rozmowe np. buddysty z chrzescijaninem
Ale niektorzy koledzy jakos dalej nie chcom sie dac namowic na wycieczke do jakiegos klubu, coby troche poznac jezykow obcych i obcych religii, wola sobie postukac w klawisze i poprzekonywac, ze Budda, Jezus dwa bratanki.
Zyrafa, Panie, zyrafa. Nie dziwny kon w ciapki
Napisano Ponad rok temu
Tylko do whisky i browaru nikt mnie nie musi zachecac. To jakos idzie samo z sie. Wie ktos dlaczego?
K_P
Napisano Ponad rok temu
Bo kiedys w koncu trzeba spowazniec, szarpanie za szmaty i obijanie ryja zostawic mlodszym i jeszcze niepolamanym?
Napisano Ponad rok temu
Moim zdanie dyaku-tsuki jest silniejsze, oi-tsuki w kumite jest ciosem mało spotykanym, nadaje się co najwyżej jako forma kontynuacji po np. przechwyceniu ręki, do intepretacji technik z bronią (ale dla człowieka rozsądnie myślącego raczej jako forma, co robić, gdy już nic innego nie można robić, podobnie jak rozbrojenia w FMA). W boksie podobe uderzenie jak najbardziej wystepuje, podobnież jak uderzenie młotkowe czy hakowe z góry na dół, tyle, że te uderzenie w sporcie nie wystepują (z tego co pamiętam). Ja uczę się boksu od nauczyciela FMA i tutaj te elementy wystepują jako nazwijmy to boks uliczny i przede wszystkim jako nauka poruszania i zmian pozycji do walki bronią.Ale co z ciosem w krokiem w przód Oi-zuki - bo to właśnie jest chyba najsilniejsze uderzenie w karate (nie mające odpowiednika w boksie) - cios ten tak jak gyaku-zuki nadaje się do samoobrony, użycie w walce może się źle skończyć w przypadku chybienia gdyż staje się z odkrytą głową w niskiej pozycji z ciężarem ciała skupionym na przedniej nodze!
Kubusiu!
Najzupełniej Cię rozumiem, jeszcze 10 lat temu, ba jeszcze 5 lat temu co weekend ćwiczyłem w lesie parę godzin, a teraz to idę na spacer z psem, a jak wrócę do domu, to wolę się kawy po irlandzku napić, niż do mojego małego pokoju przerobionego na dojo zajrzeć :?
Napisano Ponad rok temu
Oi-zuki nie stosuje sie w walce sportowej bo to bez sensu przeciez, w samoobronie tez w sumie nie bardzo, bo za dlugo trwa,ale roznie jak dla mnie to jest forma cwiczebna
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W samoobronie to mniej więcej w ten sposób że stojąc w pozycji naturalnej wyprzedzasz atak napastnika zchodząc do niskiej pozycji z Oi-zuki - zejście w dół = zmiana położenia głowy = unik np. przed ulicznym sierpem i jednocześnie silna kontra w brzuch...
No jesli tak to jak najbardziej:)
ja pomyslalem o jakims zejsciu i potem pelne oi-zuki, a to jest raczej nie praktyczne(ewentualnie zamiana nog-przednia w tyl, tylnia w przod i wtedy oi-zuki)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
pozdrawiam :wink:
Napisano Ponad rok temu
bo jak się nie trafi i to mocno to ta odkryta głowa...
Pozdrawiam Karatekę!
Napisano Ponad rok temu
Cos tam jeszcze wyczytalem w postach o obronie przed ciosem bitym z gory i palka. Obawiam sie jednak ze jak podniesiesz reke zeby boksera tak z gory uderzyc to w tym momencie dostaniesz plombe i bokser obejdzie sie bez bloku.
Znowu nie za bardzo na temat, ale trudno, jak trzeba, to jedziemy: :?
I co z tego, że tak może być? Może sie bokser obejdzie, a może się nie obejdzie... Lepiej chyba mieć coś potencjalnie pożytecznego niż nie, prawda?
Ja bynajmniej nie zamierzam na boksera ręki podnosić (ani w ogóle na nikogo)
A tak w ogóle to opisywany przykład z uderzeniem z góry i age-ude-uke dotyczył wyłącznie sytuacji potencjalnej napaści na ulicy, gdzie możesz oberwać w łeb choćby i z góry, (pałą także) zanim w ogóle mrugniesz, nie mówiąc o wyprowadzeniu twojej wspaniałej "plomby" jak przeciwnik "rękę podniesie"
A poza tym, nawiasem mówiąc, to wcale bokserzy takich bitych z góry ciosów nie lubią i niekiedy bywa, że się wobec nich zwyczajnie gubią. Po prostu nikt ich na trningach tak nie bije, a odpada możliwość "przeczekania" w skłonie i za podwójną gardą. (Nie chodzi mi tu oczywiście o różne tzw. "boksy uliczne")
Ukyo78, możesz sobie uważać, że całe tradycyjne karate (wliczając wspomniane age-ude-uke) jest do dupy. Mi się akurat parę razy przydało. Ale bynajmniej nie zamierzam Cię przekonywać do korzyści płynących z większej otwartości umysłu, bo Ty zdaje się, należysz do osób, które sugestia, że coś innego niż wybrany przez nie styl może także być pożyteczne doprowadza do palpitacji serca.
Co do pytania: co to jest prawy krzyżowy? To jest po prostu prawy prosty (u praworęcznego, czyli stojącego z lewą ręką i nogą z przodu); spotkałem się z opinią, że nazwa 'krzyżowy' pochodzi od tego, że trajektoria tego ciosu przecina linię osi ciała boksera (choć chyba nie zawsze tak być musi) oraz z całkiem inną opinią, że nazwa ta bierze się stąd, że ciosem tym ładnie można trafić przeciwnika wyprowadzając go nad jego lewym prostym, a wtedy krzyżują się trajektorie tych dwu uderzeń (tyle, że to prawy dochodzi).
Może ktoś jeszcze zna jakieś inne wyjaśnienia tej nazwy?
Mnie osobiście też łatwiej jest uzyskać dużą siłę przy gyaku-tsuki niż przy oi-tsuki. Mój sensei także twierdził, że to silniejsze uderzenie.
Co do kizami-tsuki to faktycznie jest ono moim zdaniem bardzo podobne do bokserskiego lewego prostego, który góruje nad nim głównie tym, że zadając go dbamy o lepszą osłonę (np. przez: pochylenie łebka, ułożenie prawej dłoni przy szczęce, no i przez uniesienie ramienia i barku lewej ręki, tak aby w momencie ciosu chroniło dół twarzy).
Dlatego zaproponowałem skupienie się na gyaku-tsuki i jego ewentualnych plusach, w porównaniu z bokserskim prawym prostym. Odmienna mechanika, zasięg itp. powodują, że o wiele łatwiej dostrzec zalety prawego prostego, zwłaszcza, że żeby opanować go jako tako trzeba ćwiczyć o wieeeeeeele krócej, niż żeby opanowac jako tako tradycyjne gyaku-tsuki.
Są jednak sytuacje, w których pomimo lepszego krycia głowy i lepszej reaktywności, mnie osobiście lepiej sprawdza się gyaku-tsuki i byłem ciekaw czy inni mieli podobne obserwacje.
Podobał mi się tekst kolegi, który stwierdził, że trenuje karate i boks, woli i stosuje bokserski sposób nawalania, a i tak dostaje lanie od swojego senseia. I tak właśnie powinno być...
Co do kolegów bokserów, którzy wydziwiają, że niektórzy wypowiadający się w tym temacie karatecy nie wiedzą, co to tak naprawdę jest bokserski prawy prosty, to mają rację, że tego uderzenia z gyaku tsuki pomylić się raczej nie da...
Jednakże ich wypowiedzi generalnie świadczą o tym, że sami też nie mają zbytniego pojęcia o tym czym jest prawdziwe i poprawnie wykonywane gyaku-tsuki... :wink:
Najłatwiej stwierdzić - trenowałem trzy lata karate, a teraz ćwiczę boks. Karate jest fuja i do niczego się nie nadaje!
Tyle, że to bzdurne stwierdzenie kogoś, kto nie do końca wie o czym pisze, bo żeby docenić skuteczność karate, trzeba je ćwiczyć o wiele dłużej niż boks, no i jeszcze trafić do dobrego senseia, czyli takiego, którego techniki uświadamiają uczniom jak mało mają z nim szans w walce. :twisted:
Jesze raz upierdliwie przypominam, że chodziło mi o gyaku-tsuki ze stylów okinawańskich. Ktoś wspomniał o shidokan - to wspaniały styl! - ale techniki ręczne wykonuje się w nim głównie tak jak w tajskim i angielskim boksie, zatem nie byłoby czego porównywać...
Pozdrawiam wszyskich.
Napisano Ponad rok temu
Wiesz co Sanjuro, normalnie ręce opadają , mój nauczyciel jest wyjątkowy w moim mieście, a jak wcześniej należeliśmy do jakiejś organizacji, to i tam był wyjątkowy. Z nikim innym nie mam takich problemów.Podobał mi się tekst kolegi, który stwierdził, że trenuje karate i boks, woli i stosuje bokserski sposób nawalania, a i tak dostaje lanie od swojego senseia. I tak właśnie powinno być...
...
Najłatwiej stwierdzić - trenowałem trzy lata karate, a teraz ćwiczę boks. Karate jest fuja i do niczego się nie nadaje!
Tyle, że to bzdurne stwierdzenie kogoś, kto nie do końca wie o czym pisze, bo żeby docenić skuteczność karate, trzeba je ćwiczyć o wiele dłużej niż boks, no i jeszcze trafić do dobrego senseia, czyli takiego, którego techniki uświadamiają uczniom jak mało mają z nim szans w walce. :twisted:
Nikt tu nie twierdzi, że karate jest do niczego, ale że jest do czego innego. To Twoje stwierdzenie o wiele dłuższym ćwiczeniu, aby coś z tego wynieść, to możesz sobie między bajki włożyć. Różnica tkwi w celach treningowych i metodach. Pójdę sladem Kubusia i Rybaka i dam sobie spokój z dalszym wyjaśnianiem, bo to jak rozmowa ślepego z głuchym... Praktyka o wiele wiecej wyjaśnia :wink:
PS. Nie unoś się tak, kiedyś też tak myślałem jak Ty. I nie twierdzę, że karate jest do niczego, bo cały czas je ćwiczę. Ale chyba widziałem więcej niż Ty 8)
Napisano Ponad rok temu
ale zanim na nie odpowiemy trzeba zadac sobie pytanie czym jest albo czy moze byc karate
nie bede tego tematu ciagnal tutaj bo juz temat jest:
http://www.forum-kul...=55837&start=45
i tam sie juz o tym wypowiedzialem
bo to samo mozna powiedziec czy boks jest skuteczny? czy bokser wygralby z zawodnikiem UFC, Vale Tudo, cwiczacym MMA?
jezeli tak to czemu bokserzy nie startuja w tych zawodach(?) tak samo jak karatecy 8)
pozdr. mjr
Napisano Ponad rok temu
Chyba mnie nie zrozumiałeś... :? Czy ja twierdzę, że to źle, że on Cię może pokonać? Czy ja twierdzę, że można to zinterpretować na twoją niekorzyść?Wiesz co Sanjuro, normalnie ręce opadają , mój nauczyciel jest wyjątkowy w moim mieście, a jak wcześniej należeliśmy do jakiejś organizacji, to i tam był wyjątkowy. Z nikim innym nie mam takich problemów.
Człowieku! Właśnie wyraziłem Ci swoje UZNANIE za wypowiedź w rodzaju tych , jakie żadko spotyka się na forach dyskusyjnych, a Ty zachowujesz się jakby to był jakiś złośliwy przytyk i "ręce Ci opadają".
To były WYRAZY UZNANIA. Zero sarkazmu! Słowo! Zresztą wyrazy uznania także dla twojego senseia.
Mam nadzieję, że teraz już dobrze się zrozumieliśmy... :-)
Nikt tu nie twierdzi, że karate jest do niczego, ale że jest do czego innego.
Tak. Jest do czego innego, a nie "do niczego". Cieszę się, że TY tak nie twierdzisz. Ale przeczytaj może uważnie wszystkie posty w tym temacie i zastanów się proszę na spokojnie, czy faktycznie "nikt tak tu nie twierdził"...
Widzisz: opieram się na doświadzczeniu swoim, moich znajomych i na literaturze - panuje tu raczej zgodność względem tego, że w tradycyjnych odmianach karate szczyt umijętności osiąga się po wielu latach systematrycznego treningu (albo wcale), a z kolei w boksie technikę można opanować dużo szybciej, a później zbiera się już tylko dośwaidczenie ringowe, przynajmniej dopuki nie spadnie ogólna wydolność i nie dadzą znać o sobie wynikłe z obicia kontuzje i mikrourazy...To Twoje stwierdzenie o wiele dłuższym ćwiczeniu, aby coś z tego wynieść, to możesz sobie między bajki włożyć.
Różnica tkwi w celach treningowych i metodach.
Zgadzamy się co do tego. Ale to właśnie między innymi wpływa na fakt, że na karate potrzba poświęcić więcej czasu (staż) i cierpliwości...
Nie wiem do czego pijesz? Jeśli masz coś merytorycznie do zarzucenia moim przekonaniom o sztukach walki - podaj jakiś jeden konkretny argument! (Chętnie Ci odpowiem.) Zapewniam Cię, że moich przekonań nie opieram wyłącznie na teorii...Pójdę sladem Kubusia i Rybaka i dam sobie spokój z dalszym wyjaśnianiem, bo to jak rozmowa ślepego z głuchym...
No. Toteż i praktykuję już jakiś czas... Ale podyskutować z ludźmi na poziomie też jest czasem miło.Praktyka o wiele wiecej wyjaśnia
Czyli JAK??????PS. Nie unoś się tak, kiedyś też tak myślałem jak Ty.
I nie twierdzę, że karate jest do niczego, bo cały czas je ćwiczę.
No, TY akurat nie twierdzisz, ale ta część mojej wcześniejszej wypowiedzi była już adresowana do tych kilku osób, które to (w mniej lub bardziej bezpośredni sposó w tymże temacie, stwierdziły. Może przegapiłeś ich wypowiedzi... Szkoda...
Czego widziałeś więcej niż ja?Ale chyba widziałem więcej niż Ty
Może i jesteś dziewięćdziesięcioletnim grandmasterem, ale jakoś w to wątpię...
Walczę i trenuję od kilkunastu lat, wschodnie sztuki walki ćwiczę od dziesięciu lat, jakiś czas temu stuknęła mi trzydzistka , więc bardzo Cię proszę, nie staraj się traktować mnie protekcjonalnie...
I na jakiej podstawie w ogóle tak twierdzisz? Podaj jakiś konkret, bo na razie to ja mam niestety wrażenie, że po prostu nie do końca zrozumiałeś moją wypowiedź...
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Ale co z ciosem w krokiem w przód Oi-zuki - bo to właśnie jest chyba najsilniejsze uderzenie w karate (nie mające odpowiednika w boksie)
Jest taki jeden. Val Mijajlovic sie zwie. Wychowanek mistrza Kuboty i wielokrotny mistrz swiata. Obecnie ok. 50 lat ma. Ten czlowiek walczyl nie uzywajac niczego innego niz Kizami tsuki, Gyaku tsuki i OI TSUKI(oczywiscie nie wspominam o zadnych unikach zejsciach itd). Jakby nie patrzec w walce sportowej ma to uderzenie tez duze zastosowanie, szczegolnie ze przy kroku do przodu w pozycji mozesz przy okazji lekko podchaczyc noge przeciwnika i wytracic go z rownowagi.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Przeciwnicy Pawlikowskiej i Sawickiego????..
- Ponad rok temu
-
Historia Zendo Karate
- Ponad rok temu
-
Nietypowe(?) Cwiczenia
- Ponad rok temu
-
bokserska walka z cieniem a kata
- Ponad rok temu
-
Forum zdechło merytorycznie, populiści tutaj górą...
- Ponad rok temu
-
Kto wygra w K1 na ME OPEN w Warszwie?
- Ponad rok temu
-
PYTANIE o cwiczenia dynamicznych i szybkich kopniec???
- Ponad rok temu
-
Ryukyu Kobudo Hozon Shinko Kai
- Ponad rok temu
-
czy jest ktos z Krakowa i moze ma opinie na temat....
- Ponad rok temu
-
kroki w karate
- Ponad rok temu