dziwologi w kung fu na przykladzie uderzen w klatke...
Napisano Ponad rok temu
no chlopaki to ja wasz wrog ten co ciagle marudzi i zniecheca do kungfu :twisted:
dzisiaj pomarudze na temat braku rozwoju jak tez myslania i powielania glupot w imie jakis tam kosmicznych energii....
wiec tak.... po jaka cholera wszystkie prawie style kung fu ucza walenia na wyskosci piersi....??? garda jest obnizona i ochrania sie na sile ta klate i po co???
wiecie pogadalem sobie z paroma naprawde starymi kolesiami (88 w gore) co oprocz sztuk walki jeszcze medycyna naturalna sie paraja i zadalem i te pytanie i o dziwo nie piepszyli bez sensu o kosmicznych energiach, ciosach wibrujacych piesci tylko ich wytlumaczenie bylo proste jak konstrukcja cepa:
kiedys chinczycy byli niedorozwinieci fizycznie, nie bez powodu nazywano ich "chorym czlowiekiem Azji", brak szpitali, x rays i wklesle klatki piersiowe powodowalo ze dobry cios w klatke powodowal polamanie zeber, mostka i smierc w ciagu paru dni bo nie bylo jak kolesiowi pomoc... i koledzy drodzy wlasnie o to zeby umarl chodzilo.... knockout nie byl taki porzadany bo nie powodowal strachu wsrod zabobonnych, tepych prostcyh ludzi... koles umieral pare dni pozniej i legenda rosla....
byl taki slawny koles w pekinie pod koniec XIX wieku na ktorego mowili 10 dni MA bo kopla wlasnie w podbrzusze i tylko jednym tym samym zawsze kopnieciem i jego przeciwnicy po 10 dniach mniej wiecej wyciagali kopyta....
ja kiedys zupelnie przez przypadek uszkodzilem troche mojego partnera trenigowego (nie jestem z tego dummy, raczej wsciekly bo pozniej nie mialem z kim cwiczyc przez dluzszy czas), dostal kopa w podbrzusze ale walczyl dalej, troche bolalo ale przezyl, tylko na drugi dzien wszystko bylo czerwone, wylew podskorny i takie tam... w szpitalu mu pomogli ale sam zadal pytanie czy przez wojna by to przezyl i powiedzieli ze nie.... a tu nowoczesna medycyna 2 tygodnie i byl ok
no i co to znaczy drodzy koledzy.... ze wszytskie te energetyczne ciosy i inne bzdury to lipa... wykorzystanie prostej zasady ze medycyna byla na niskim poziomie...
i ludzie w zaawansowamym wieku zdaja sobie z tego sprawe!!!! no to dlaczego to takie rozpowszechnione, ataki na punkty i inne bzdury....
bo niestety cwiczacy kung fu to tacy co lubia rozne bzdurne legendy (np wielbiciele gatunkow fantasy i gier komputerowych - bez obrazy dla tych ludzi oczywiscie) i kung fu ich przyciaga...
jeden z nauczycieli pokazal mi prosta sztuczke jak ktos mnie wali w klatke to ja odbijam i nic mnie sie nie dzieje bo klate ma calkiem calkiem (no moze nie super ale mnie wystarcza) i wszyscy zdrowi ludzie teraz maja wieksze klatki niz 100 lat temu i badania to potwierdzaja, wiecej bialka, zdrowszy tryb zycia....
ok ale ktos moglby powiedziec, no ale jego kolega czy ktos inny czy on sam czul jak mu mistrz X dotknal czy uderzyl w klatke i on czyl niesamowity bol.... jasne i tu jest druga kwestia... podatnosc na sugestie czym zajmuje sie jeden moj kolega kanadyjczyk (psycholog) zauwazyl on ze wielu ludzie (widzial to u siebie w Kanadzie i tutaj w Chinach) ma juz w umysle zakodowane rozne duperele i potem ich mistrz dotknie i oni czuja cos ale stopniuja to do granicy absurdu bo chca w to uwierzyc...
ja odwiedzilem paru kolesi co mieli porazac swoim qi i kurde nic... gosc walnal mnie w piers a ja procz lekkiego bolu nic nie czulem on mial pycho nie kryte moje rece w gorze wiec jakbym rzeczywiscie walnal to bym znoknockoutowal.... ktos powie ze oni nie chcieli mnie skrzywdzic.... niestety panowie oni chcieli widzialem tow ich oczaach, bardzo chcieli probowali pare razy i z tym samym powodzeniem.... :twisted:
no wiec (wiem nie zaczyna sie zdania od no wiec ) do czego zmierzam...: kung fu wymaga zmian i kazdy logicznie myslacy koles powinnien to widziec!!!!!!
w dzisijszych czasach kiedy medycyna jest na innym wyzszym poziomie, walenie w klate i odlanianie wlasnej glowy to debilizm.... wielu mistrzow na zachodzie pokazuje takie dziwologi ale dlaczego im one uchodza na sucho??? bo cwicza z oszolomai ktorzy blokuja ich ataki chroniac swoje "smiertelne punkty" zamiast po prostu jebnac mistrzowi w niechroniony leb :twisted:
znam paru rosujskim bokserow co przejechali sie po znanych mistrzach w pekinie i tylko naprawde niewielu potrafilo sie obronic... ja zazwyczaj staram sie nie wykazywac za duzo po prostu widze swoje ale wlasnie widze ze jakbym.... to kurw.... bym .... zapier..... :twisted:
ktos moglym powiedzie to po jaki ch.... ja cwicze te kung fu....
cwicze bo mi sie podoba motoryka, ktora jest inna niz np. w boksie ale nie powiedzialbym ze lepsza.... nie powiedzialbym tez ze kolesie od kung fu maja wiekszy power w lapie niz bokserzy....
to brutalna prawda panowie....
to inna motoryka ruchu ciala ale nie lepsza po prostu inna... i najgorzej wychodza na tym kolesie co troche tego, troche tamtego i koniec koncow nic nie umieja poza powtarzaniem legend...
bo kolejna legenda jest ze trzeba cwiczyc lata swietlne aby cos osiagnac... solidny, prawdziwy, tradycyjny trening i 2 lub 3 lata to wystraczy zeby wymiatac na niezlym poziemie....
na koniec jeszcze o punktach....: sa pewne punkty na ciele czlowieka ktore powoduja wiekszy bol... takie sploty nerwowe ale jest jedne problem one maja jakis tam centymetr srednicy wiec trafienie ich na ruszajacym sie przeciwniku to czysta fantazja
taka kolejna bajka dla naiwnych...
kolesia wpierw trza unieruchomic np w dzwigni i dopiero mozna je nacisnac....
znalem (czas przeszly bo niestety ten Pan umarl 3 miecgy temy w wieku 91 lat) bardzo dobrego nauczyciela ktory slynal z atakow na punkty i jasne zrobil mi to podczas tuishou i sie o malo nie poplakalem (gosc mial wtedy 89 lat) ale najpierw mnie unieruchomil a potem nacisnal...
zapytalem go czy jest to mozliwe z uderzenia, w szybkosci, dwa poruszajace sie ciala i odpowiedzial ze nie, wiec drazylem dalej w stylu ale inni mowia, jego odpowiedz byla prosta: inni oszukaja bo chca kase za te bzdury...
aha dla nieumiejacych czytac pod obrazkami to przypominam ze w Pekinie mieszkam od paru lat zanim znow mnie ktos napadnie ze on wie u kogo ja cwicze i dlaczego tak mowie.... :wink:
Napisano Ponad rok temu
Kurna, jak ostatnio napisałem, że dobrze zacząć naukę Kung Fu od paru miesięcy boksu, to się znalazł moderator co mnie obrzygał. A naprawdę świadomość tego że można dać komuś w pysk uruchamia szerokie pokłady zdrowego rozsądku (co zresztą za czerwonotygrysich czasów miałem okazję zauważyć, jak próbowałem pokazać tacie - który to spędził młodość na pradze - niektóre "magiczne techniki", i przy 80% z nich mówił mi "przecież jak bym Ci teraz przypie*dolił, to bym Ci łeb urwał!").
Ot, znaczy chciałem tylko napisać że się zgadzam na całej linii
Pozdrawiam,
AdamD
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Niestety wiele osob trenujacych kung fu to fantasci. No ale co zrobic, dostaja to czego chca, a biznes sie kreci. :?
Pozdro
J.
Napisano Ponad rok temu
Niestety wiele osob trenujacych kung fu to fantasci. No ale co zrobic, dostaja to czego chca, a biznes sie kreci. :?
Pozdro
J.
Oj tak... szczera prawda... ale jak naoglądają się filmów o zaczajonych i latających tygrysach... przeczytają coś o wibrujących pięściach i o ściąganiu energi z księżyca... to aż dziw że w to wierzą... :?
Ale ta "choroba" dotyka nie tylko praktyków kung-fu... wszędzie jest wielu "nawiedzonych"... ale to chyba nigdy się nie zmieni
Napisano Ponad rok temu
Właśnie wysłałem linka do tego posta kilku znajomym, którzy fanatycznie zapatrzeni w kung-fu nawet niechcą rozmawiać o wadach ich stylu.
Napisano Ponad rok temu
Mysle ze czas najwyzszy uciac leb wszelkim spekulacja na temat "naszych "mocy nadprzyrodzonych i wziasc sie ostro za robote.
Napisano Ponad rok temu
ja bym proponował zmienić nieco położenie "punktów witalnych" na krocze, podbrzusze, skroń, szczęke, tył głowy itd.
a ja bym proponowal nauke uwaznego czytania drogi kolego :wink:
Napisano Ponad rok temu
WingTsun napisał:
ja bym proponował zmienić nieco położenie "punktów witalnych" na krocze, podbrzusze, skroń, szczęke, tył głowy itd.
a ja bym proponowal nauke uwaznego czytania drogi kolego
Dla Tomasza poklon poklon poklon poklon poklon
Napisano Ponad rok temu
WingTsun napisał:
ja bym proponował zmienić nieco położenie "punktów witalnych" na krocze, podbrzusze, skroń, szczęke, tył głowy itd.
a ja bym proponowal nauke uwaznego czytania drogi kolego
Dla Tomasza poklon poklon poklon poklon poklon
ale no nie trzeba bylo
Napisano Ponad rok temu
..jebnac mistrzowi w niechroniony leb ..
Ależ...on po czymś takim nie zdradzi mi wiecej tajemnych technik stylu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
I nie wymyśliłem.
Pozdrawiam,
Adam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jesli ktokolwiek, kiedykolwiek myslal inaczej, ze w kungfu ma znaczenie co innego, niz F=m*a i inne wzory pochodne to ma najebane do kwadratu :blus:
Napisano Ponad rok temu
pozdrawiam seredecznie modliszkowcow
wasz fan
marudzacy tomasz :wink:
Napisano Ponad rok temu
znam paru rosujskim bokserow co przejechali sie po znanych mistrzach w pekinie i tylko naprawde niewielu potrafilo sie obronic...
Tomek, a możesz coś więcej o tym napisać? Kim są Ci bokserzy, kogo dokładnie odwiedzili, jak skłonili tych znanych speców od kungfu do walki, na jakich zasadach się te walki rozegrały, jak to wyglądało itp. Widziałeś te akcje na własne oczy czy znasz je z relacji?
Mnie tam osobiście rewelacje o gardzie tak bardzo nie podniecają, bo mi mój trener (tradycyjnego systemu) mówił, że przede wszystkim należy chronić głowę, bo uderzenie w brzuch łatwiej przetrzymać. To po pierwsze. A po drugie tych paru gostków po kungfu jakich widziałem wcale nie miało jakiejś śmiesznej gardy i nie tak łatwo było z nimi walczyć. I to nie byli tylko ludkowie po sanda.
A po trzecie kung fu i inne tradycyjne systemy to nie tylko garda, tylko jakby inne podejście do walki - inny zasób technik i celów ataku. Śmiejecie sie z gardy w Wing Tsun. Nie chcę sie na ten temat wypowiadać, bo ja mam inną gardę i nie zgadzam sie z teoriami Wing Tsun na temat gardy, ale śmiał się będę dopiero, jak zapalę paru instruktorom w łeb z powodu ich śmiesznej gardy. Na razie jest jednak tak, że o wiele łatwiej walczyło mi sie z osobami rekreacyjnie ćwiczącymi boks niż z tymi rekreacyjnie ćwiczącyni kung fu. Pewnie, nie chciał bym się spotkać na ubitej ziemi z jakimś dobrym bokserem, ale Tyson też się do K1 nie pali. Co do moich wrażeń - boks jest extra jako dodatek albo material do porównań. Haki z VVD sa smieszne w porównaniu z bokserskimi. Ale za to brak doswiadczenia na ziemi, latwosc obalania, nieumiejetnosc obrony przed kopnieciami, stanie na szeroko rozstawionych stopach przed przeciwnikiem (dla stabilnosci :-) )- wszystko to sprawia, ze za nic nie zamienil bym tej dziwacznej tradycyjnej techniki na boks. Po prostu uwazam, ze ta technika jest lepiej dostosowana do bojek poza zawodami sportowymi.
Ja tam uważam, ze w tradycyjnym kung fu to, co sie musi zmienic to podejscie do treningu, sam sposob trenowania oraz ocenianie wynikow naucznia. (uczeń wygrywa - dobry trener, dobry trening; uczen przegrywa - zły trener, zła sekcja, nieodpowiedni trening) Modyfikacje techniczne - jakies drobne pewnie by sie przydaly. Być może w owej gardzie, na pewno jakieś odniesienie sie do współczesnycyh realiów życia w technice - np. dzisiaj rzadko naszym priorytetem w walce bedzie, by kogos zabic. Najczesciej tylko zniechecic, czasem unieruchomic, moze uszkodzic, moze dusic do utraty przytomnosci - bardzo rzadko zabijac. Co do broni, to w dzisiejszych czasach dobrze bylo by sie chyba skupic na malych broniach i nie jakichs wymyslnych. Ale i tak nie wyrzucal bym tzw. "nieprzydatnej" reszty - warto ja zachowac chocby na pamiatke dla przyszlych pokolen.
Napisano Ponad rok temu
Jak znalazł, właśnie trafiłem dziś po linkach podanych chyba przez Taighika na filmiki demonstrujące CLF, WT i coś co się nazywało "Północny Shaolin" :wink: w zastosowaniach, i tak patrzyłem na ten króciutki dystans, machanie łapami na wysokości klatki piersiowej, i tak się zastanawiałem - czemu jeden drugiemu nie sprzeda kopa w kopyto?
Przepraszam, ale CLF przynajmniej ten w wykonaniu Chen Yong-Fa ma gardę na wysokości głowy więc głowa a nie klatka piersiowa jest chroniona. Od początku uczono nas że garda chroni głowe, zresztą jakby ktoś mówił innaczej wydawało by mi się to conajmniej dziwne...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Dziwi mnie dobre samopoczucie Kolegi od Ving Tsun w tym poście, bo to właście między innymi o Waszym stylu mowa, niska garda chroniąca linię centralną i pozycja frontalna do przeciwnika. Nie mówiąc już o klepsydrze, która według wielu osób wynikała z tego że Yip Man miał chore kolana
1.bo my radzimy sobie w troche inny sposob niz przyjmowanie strzałów na gardę jezeli ktoś atakuje w głowę, np na prostego odpowiadamy klinowym prostym - proponuje zaczerpnąć wiedzę nie tylko z nie miarodajnych filmików
pozycja fronatana pozwala uderzac z oburą na raz, albo na zmiane bez potrzeby jakis manewrow w odroznieniu bokiem
pozycja klepsydry jest raczej przejściówką, i pozwala przy zwrotach na zaczerpnięcie dużej siły z ściągnięcia kolan
zgodze sie z Toba - to dzialalo by kiepsko gdyby nie ... chisao
2. wiem ze sie czepiam ale Wing Tsun nie Ving
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
O taijiquan (Tai Chi)
- Ponad rok temu
-
I co ja mam zrobić?! :-(
- Ponad rok temu
-
Pszczyńskie style !!!
- Ponad rok temu
-
Trening kung-fu bez mistrza...
- Ponad rok temu
-
Kung fu w Warszawie (proszę nie krzyczeć ;))
- Ponad rok temu
-
Zwiazek
- Ponad rok temu
-
Jak utrzymać w ryzach uczniów?
- Ponad rok temu
-
Przyczyny upadku sztuki walki
- Ponad rok temu
-
Jest sprawa :)
- Ponad rok temu
-
nowy topic o yantai
- Ponad rok temu